Lothlöryen
#1
Lothlöryen - Raving Souls Society (2012)

[Obrazek: R-9418027-1490338544-8980.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. First Raving Steps 02:40
2. Face Your Insanity 04:41
3. When Madness Calls 04:24
4. Hypnerotomachia 06:09
5. Temples of Sand 05:48
6. A Tale of Lunacy 05:26
7. To Live Forever 04:17
8. 1314 01:35
9. Burning Jacques 07:04
10. Sun of Delirious 05:43
11. My Old Tavern 04:41

Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Brazylia

Skład zespołu:
Daniel Felipe - śpiew
Leko Soares - gitara
Tim Alan Wagner - gitara
Marcelo Godde - bas
Marcelo Benelli - perkusja
Leo Godde - instrumenty klawiszowe

Jest to trzeci album tej formacji z Brazylii, a pierwszy z nowym wokalistą Danielem Felipe poprzednio występującym w heavy metalowym RYGEL. Lp został wydany przez Shiginami Records z Sao Paulo na początku lutego.


Zespół grał melodyjny power metal z dużymi wpływami muzyki folk, ale nie narodowej, lecz celtyckiej. Cóż, rozprzestrzenianie się odległych geograficznie wzorców kulturowych dzisiejszej dobie już żadnego zdziwienia nie budzi. Na płycie poprzedniej  też zestawienie melodic power i folka średniowiecznego było czasami chaotyczne i nie wszystko do siebie pasowało. Tu całość jest w pełni uporządkowana, bardzo dobry nowy wokalista o mocnym głosie trzyma wszystko w garści, a brzmienie jest zdecydowanie power metalowe z niespodziewanie potężnymi gitarami.
Co więcej, praktycznie już nie można mówić o folk power, to czysty power metal ostry i momentami brutalny w wokalu, zresztą kilku głosowym. "First Raving Steps" stanowi jedną całość z "Face Your Insanity" i po klimatycznej części pierwszej otrzymujemy dynamiczny power metal w europejskim stylu z bardzo dobrą melodią. Kompozycje następna "When Madness Calls" to kolejne zaskoczenie na plus, energiczny power metal z zagrywkami zbliżonymi do thrashowych i stylu ICED EARTH, do tego dumna true classic melodia w ciężkiej oprawie gitar i doskonały refren, nośny, bardzo nośny. Killerski, po prostu. Nowoczesne gitary, w tle ulotne, ale świetnie robiące tło klawisze, twardy wokal. Klasyczny melodyjny power metal, po prostu. HIBRIA się kłania. "Hypnerotomachia" to dużo po męsku podanego klimatu i epickości, obudowanej mocnymi gitarami i z łagodnymi nastrojowymi fragmentami oraz wsparciem żeńskiego śpiewu. Dumnie i metalowo. Potem progresywnie potraktowana część speed/power metalowa z doskonałym solo gitarowym.
Ten zespół ma doprawdy wiele ciekawego do zaoferowania na tej płycie.
Jeśli ktoś czekał na jakieś elementy folkowe, to śladowe ilości można wyłapać w "Temples of Sand", jest to jednak kompozycja epicka i rycerska w starym stylu, z partiami wolniejszymi i rozległym refrenem. "A Tale of Lunacy" przypomina kompozycje grup amerykańskich niestroniących w power metalu od pewnej progresywności przy zachowaniu bojowego klimatu, jest tu klika bardzo interesujących nowoczesnych riffów, natomiast "To Live Forever" to spokojnie rozegrany song melodic metalowy z ogromną dawką klasycznego rockowego feelingu i ładną, przestrzenną aranżacją. Wypełniony pomysłami jest zagrany w średnim tempie refleksyjny "Burning Jacques" przypominający nieco kompozycje BLAZE, choć z większą dawką epickości, zwłaszcza w znakomitym zdecydowanym refrenie. Do tego nieco symfoniki i pianino w części instrumentalnej - ogólnie bogato i gustownie zrobiony utwór. Na tym tle dobry przecież, a w epickim refrenie bardzo dobry, power metalowy "Sun of Delirious" wydaje się nieco mniej atrakcyjny.
No i aby nikt nie mówił, że zespół zapomniał zupełnie o swoich poprzednich inspiracjach muzycznych, na koniec wreszcie prawdziwy morski tawernowy song "My Old Tavern" zgrabny, świetnie zaśpiewany i z gracją zagrany bez używania mocy.

Zespół przeszedł kompletną metamorfozę i ze wzbudzającego mieszane uczucia bandu folk/power stał się rasową grupą power metalową prezentującą do tego inteligentne kompozycje, z bardzo dobrymi melodiami i wartymi uwagi urozmaiceniami. Wokale na tej płycie są wyborne, wszystkie praktycznie, sola gitarowe nowoczesne i czasem zaskakujące, a wszystko jednocześnie opiera się na najbardziej klasycznych heavy metalowych schematach i to tych z wyższych półek.
Brzmienie doskonałe, zarazem soczyste i mocne i selektywne, eleganckie klawisze, grzmiąca gdy to konieczne perkusja, ładnie akcentujący bas. Oprawa dźwiękowa wyjątkowo smakowita!
W tym momencie zespół zdecydowanie wywindował się w rankingu brazylijskich power metalowych grup, czy może nawet heavy/power metalowych, bo tu jest moc gitar i jednoznaczne odwołania do classic true metalu.
Wielka niespodzianka na plus z Brazylii.


Ocena: 9/10

1.02 2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Lothlöryen - Principles of a Past Tomorrow (2015)

[Obrazek: R-9341741-1480038532-1792.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. …a Journey Begins 03:41
2. Heretic Chant 04:22
3. God Is Many 06:11
4. Time Will Tell 04:23
5. Manipulative Waves 05:42
6. Night Is Calling 04:48
7. And Dowland Plays 00:53
8. The Convict 05:14
9. The Quest Is On 04:54
10. Who Made the Maker? 00:43
11. The Law & the Insider 05:44
12.Wavery Time 05:52

Rok wydania: 2015
Gatunek: progressive heavy/power metal
Kraj: Brazylia

Skład zespołu:
Daniel Felipe - śpiew
Leko Soares - gitara
Tim Alan Wagner - gitara
Marcelo Godde - gitara basowa
Marcelo Benelli - perkusja
Leo Godde - instrumenty klawiszowe
oraz
Chrystian Cunha - gitara akustyczna

Z nowym materiałem grupa powróciła  w roku 2015, gdy w czerwcu przedstawiła wydany nakładem własnym album "Principles of a Past Tomorrow".

Jeśli w 2012 akcentów folk metalowych było mniej, to tym razem bardziej klasyczny heavy/power zostaje ponownie ubarwiony akcentami rycerskiego folk, niemniej  nie na poziomie tego, co grali u progu swojej kariery. Starają się stworzyć zwartą klimatyczną opowieść już na początku, prezentując łagodne i dosyć tajemnicze, rozbudowane intro ...a Journey Begins, tyle że dynamiczny, power metalowy Heretic Chant to po prostu dobra, ale zbudowana na bardzo typowych folk/metalowych patentach historia, solidna, ale ograna i tylko część instrumentalna przykuwa tu bardziej uwagę.

Brazylijskie upodobanie do mieszania gatunków uwypukla się w teatralno progresywnym God Is Many, gdzie jest wszystko, od folka do rocka i thrashu, i tak naprawdę eklektyzm rozmywa ten numer. Godne odnotowania są jednak wysokiej klasy plastyczne wokale Daniela Felipe, który ogólnie jest w wysokiej formie. Gorąco i wybuchowo oraz dramatycznie jest w semi akustycznym Time Will Tell i jest w tym coś z KIUAS, choć tak mocno nie chwyta jak muzyka Finów. Próbują być mroczni drapieżni w Manipulative Waves, wychodzi to nieźle, jednak chyba najlepsze są tu partie vintage klawiszy, których mogłoby być więcej. Nieźle, doprawdy nieźle. Prostsze, twarde granie inkrustowane gitarami akustycznymi planu drugiego to z kolei Night Is Calling i tu realnie nawiązują do klasy z roku 2012 w bardzo dobrej melodii i zdecydowanym metalowym wykonaniu. Pewnie w prostocie siła, bo bardzo dobrze wypadają dynamiczne partie The Convict z mocnymi krzyczanymi chórkami i wokalami pobocznymi, po co było to jednak łamać prog rockowymi fragmentami? Rock metalowy, radiowy The Quest Is On jest tu swoistym nieporozumieniem i ta kompozycja do reszty nie pasuje. Trochę dobrego, rockowego grania w środkowej części i w sumie niewiele ponadto... W The Law & the Insider stają twarzą w twarz ze skandynawskim progressive power metalem, może nawet bardziej norweskim niż szwedzkim i bronią się skutecznie. Ciekawa melodia, wysublimowana aranżacja i jest to jedna z najlepszych kompozycji na całej płycie. Do tego po raz kolejny wyeksponowane motywy zamkowego folk metalu rycerskiego.
Czy ta płyta można zakończyć się ciekawej niż w bezbarwnym, pastelowym i pozbawionym wyrazu songiem z gitarami akustycznymi Wavery Time? Mogła i chyba nawet powinna. Jest to zakończenie słabe i niepodsumowujące różnorodności stylu tego albumu.

 Na pewno jest to album z ambicjami, z chęcią wplecenia elementów progresywnych oraz nieoczekiwanych i to się po części udało. Pozostaje jednak wrażenie nieokreśloności, pomimo bardzo dobrej klarownej realizacji i wysokiej kultury wykonania.
Zamierzenia szlachetne, ale jednak czegoś tu brak...


ocena: 7/10

new 10.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości