23.06.2018, 22:26:16
Morphia - Unfulfilled Dreams (1999)
Tracklista:
1. Unfulfilled Dreams 09:04
2. Ab Inscientia Depositus Sum (A.I.D.S) 07:00
3. How I Feel 08:35
4. My Endless Death 08:17
5. Thor's Symphony 01:20
6. Desire 08:27
7. The Day I Died 05:44
8. Ithinielle 10:54
Rok wydania: 1999
Gatunek: Doom/Death Metal
Kraj: Holandia
Skład:
Werner Wensink - śpiew, bas
Roger Koedoot - gitara
Martin Koedoot - gitara
Peter van Tulder – śpiew, instrumenty klawiszowe
Ernst-Jan Lemmen - perkusja
Ocena: 7/10
Tracklista:
1. Unfulfilled Dreams 09:04
2. Ab Inscientia Depositus Sum (A.I.D.S) 07:00
3. How I Feel 08:35
4. My Endless Death 08:17
5. Thor's Symphony 01:20
6. Desire 08:27
7. The Day I Died 05:44
8. Ithinielle 10:54
Rok wydania: 1999
Gatunek: Doom/Death Metal
Kraj: Holandia
Skład:
Werner Wensink - śpiew, bas
Roger Koedoot - gitara
Martin Koedoot - gitara
Peter van Tulder – śpiew, instrumenty klawiszowe
Ernst-Jan Lemmen - perkusja
Zespół powstał w roku 1995 i po nagrania demo w 1997 w roku 1999 zaprezentował swój pierwszy LP Unfulfilled Dreams. Album ukazał się własnym sumptem i zawierał godzinę klimatycznego doom/death.
Długie kompozycje z mieszanymi wokalami czystymi i takimi, jakie można spotkać w dark metalu, aż po growl. Gitary na typowym poziomie ciężaru, klawisze cofnięte za wyjątkiem pianina. Dosyć schowana perkusja i mocny bas. W kompozycjach dużo wolnej przestrzeni, wypełnianej to akustyczną gitarą to znów brzmieniami klawiszowymi z niedużą dawką elektroniki. Samo brzmienie jest niezłe, jednak momentami sprawia wrażenie zbyt sterylnego.
Kompozycyjnie najbardziej klasyczne ujęcie doom death, wolne tempa i klimat osiągany przez uporczywe powtarzanie melancholijnych fraz, zarówno przez gitary jak i klawisze.
”Unfulfilled Dreams” i „Ab Inscientia Depositus Sum” oparte na tym samym schemacie, przy czym ta druga kompozycja ma większy ładunek zadumy i melancholii. Słychać zgranie gitarzystów - to bracia Koedoot i rozumieją się bardzo dobrze. Wokal Wernera Wensinka, jednocześnie basisty dobry, niemniej growl wydaje się nieco siłowy.
”How I Feel” jest surowszy, nieco blackened, trochę w stylu wczesnego TIAMAT, wzbogacony długim pasażem klawiszowym w szybszym tempie. Ten utwór tak do końca mnie nie przekonuje, postawiono tu raczej na surowość niż na klimat, nawet w tych bardzo wolnych partiach. „My Endless Death” to powrót do tego, co usłyszeliśmy na początku z większą dawką death i niestety nie za ciekawym fragmentem mówionym. Podkład fajny, ale głos niespecjalny, tym bardziej, że potem dochodzą jakieś skrzeki.
Symfoniczny przerywnik „Thor's Symphony” prowadzi do „Desire”, numeru dosyć brutalnego, a jednocześnie zawierającego sporo pustej przestrzeni.
”The Day I Died” z ciężkim growlem i znów niestety skrzekami przypomina doom/deathową wersję nagrań... TROUBLE w połączeniu z ANATHEMA. Melodia jest bardzo dobra i według mnie jest najlepszy utwór na płycie. Album zamyka najdłuższy trwający ponad 10 minut „Ithinielle” - taka MORPHIA w pigułce z tego LP. Dobry utwór niemniej brutalne partie za bardzo kontrastują z tymi eterycznymi i delikatnymi.
W sumie jest to dobry album, gdzie jednak zabrakło atmosfery i magii takiego grania, trochę z winy brzmienia a trochę z nadmiaru brutalności - głownie wokalnej.
Długie kompozycje z mieszanymi wokalami czystymi i takimi, jakie można spotkać w dark metalu, aż po growl. Gitary na typowym poziomie ciężaru, klawisze cofnięte za wyjątkiem pianina. Dosyć schowana perkusja i mocny bas. W kompozycjach dużo wolnej przestrzeni, wypełnianej to akustyczną gitarą to znów brzmieniami klawiszowymi z niedużą dawką elektroniki. Samo brzmienie jest niezłe, jednak momentami sprawia wrażenie zbyt sterylnego.
Kompozycyjnie najbardziej klasyczne ujęcie doom death, wolne tempa i klimat osiągany przez uporczywe powtarzanie melancholijnych fraz, zarówno przez gitary jak i klawisze.
”Unfulfilled Dreams” i „Ab Inscientia Depositus Sum” oparte na tym samym schemacie, przy czym ta druga kompozycja ma większy ładunek zadumy i melancholii. Słychać zgranie gitarzystów - to bracia Koedoot i rozumieją się bardzo dobrze. Wokal Wernera Wensinka, jednocześnie basisty dobry, niemniej growl wydaje się nieco siłowy.
”How I Feel” jest surowszy, nieco blackened, trochę w stylu wczesnego TIAMAT, wzbogacony długim pasażem klawiszowym w szybszym tempie. Ten utwór tak do końca mnie nie przekonuje, postawiono tu raczej na surowość niż na klimat, nawet w tych bardzo wolnych partiach. „My Endless Death” to powrót do tego, co usłyszeliśmy na początku z większą dawką death i niestety nie za ciekawym fragmentem mówionym. Podkład fajny, ale głos niespecjalny, tym bardziej, że potem dochodzą jakieś skrzeki.
Symfoniczny przerywnik „Thor's Symphony” prowadzi do „Desire”, numeru dosyć brutalnego, a jednocześnie zawierającego sporo pustej przestrzeni.
”The Day I Died” z ciężkim growlem i znów niestety skrzekami przypomina doom/deathową wersję nagrań... TROUBLE w połączeniu z ANATHEMA. Melodia jest bardzo dobra i według mnie jest najlepszy utwór na płycie. Album zamyka najdłuższy trwający ponad 10 minut „Ithinielle” - taka MORPHIA w pigułce z tego LP. Dobry utwór niemniej brutalne partie za bardzo kontrastują z tymi eterycznymi i delikatnymi.
W sumie jest to dobry album, gdzie jednak zabrakło atmosfery i magii takiego grania, trochę z winy brzmienia a trochę z nadmiaru brutalności - głownie wokalnej.
Ocena: 7/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"