Myon
#1
Myon - Ghost in Paradise (2002)

[Obrazek: R-1656739-1520069648-3181.jpeg.jpg]

tracklista :
1. Dead of the Dawn 04:04
2. Tournament 04:09
3. The Quest 03:57
4. In Me 03:54
5. Heart of the Hollywood 05:05
6. Follow the Sign 03:50
7. Nostradamus 05:08
8. Mary Celeste 03:36
9. Avenue 04:56
10. Ancient Rites 05:40

Rok wydania: 2002
Gatunek: melodic metal/power metal
Kraj: Finlandia

skład zespołu:
Sami Huotari - śpiew
Risto Silenius - gitara
Keijo Koivikko - bas
Mika Pohjola - instrumenty klawiszowe
Matti Torro - perkusja

Ten fiński zespół należy do mniej znanych grup z kręgu melodic metal. Założony został w roku 1995 w Oulu
Album "Ghost In Paradise" wydany we wrześniu 2002 roku przez fińską wytwórnię Low Frequency Records, to najpopularniejsza ich płyta, nie znaczy to jednak, że popularna. Grupa obrała dosyć specyficzną drogę muzyczną, oscylując pomiędzy melodyjnym metalem o progresywnym zabarwieniu a power metalem, z lekka inspirowanym graniem takich zespołów jak SONATA ARCTICA I STRATOVARIUS.

Cechą główną jest łączenie gitar i instrumentów klawiszowych w jedną całość, mocno powiązaną. Gdy grają szybciej i bardziej powerowo potrafią na tym albumie zaskoczyć bardzo pozytywnie jak w Tournament, z kapitalnym refrenem leciutkim i niezwykle eleganckim. Wokalista śpiewa ogólnie wysoko i trochę momentami zbyt grzecznie i egzaltowanie, ale ogólnie łagodność i zwiewność dominuje na tym albumie.
W kilku utworach jest to pastelowe i mdławe, głównie tam, gdzie przeważa typowy melodic metal - The Quest, jest tu najlepszym przykładem. Z drugiej strony ładnie potrafią rozkręcić melodię niekiedy i In Me słucha się z przyjemnością. Klawisze brzmieniowo mocno osadzone są w latach 80 tych i jest wrażenie, że pasowałyby do ABBA jak w Heart of the Hollywood. Echa Sonaty słyszalne w Follow the Sign i ta kompozycja też jest bardzo dobra - gdy grają rzeczy proste ze zmasowanymi klawiszami i galopującymi gitarami, wplatając melodyjne sola i dialogi klawiszowo - gitarowe wychodzą zdecydowanie ponad przeciętność. Na szczególną uwagę zasługuje na tym albumie Nostradamus, epicki i dostojnie zagrany, a przy okazji bardzo dobrze zaśpiewany i w części instrumentalnej zrobiony z pomysłem. No i jest tu kolejny znakomity refren. W tym elemencie zespół ma wiele do powiedzenia, nie tylko zresztą na tym albumie.
Bardzo zgrabny melodic metalowy Mary Celeste jest symptomatyczny dla późniejszej twórczości grupy, gdy zmienili orientację na hardrockowo-melodic metalową.
Wspomniane wcześniej pierwiastki progresywne słychać najbardziej w delikatnym Avenue, jednak za wiele do powiedzenia w tej kompozycji ostatecznie nie mają. Na koniec też nieco epicki i patetyczny Ancient Rites, gdzie jednak razi wokal. 

Album bardzo poukładany, można powiedzieć, że bez grama metalowej agresji i nadmiernie uprzejmy w stosunku do słuchacza, ale taki styl grupa reprezentowała cały czas. Ta grzeczność podkreślona jest czystą klarowną produkcją ze zrównoważonym ustawieniem głośności poszczególnych instrumentów i wysuniętym wokalistą. Wirtuozerii i szczególnych popisów instrumentalnych zespół nie prezentuje, koncentrując się na zgraniu całości, co zresztą się udało.
Dobra płyta z melodyjnym skandynawskim metalem zespołu, który nigdy drugiego szeregu nie opuścił.


Ocena: 7/10

23.04.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości