Northwind (Fra)
#1
Northwind (Fra) - Seasons (2002)

[Obrazek: R-4149301-1356913825-8106.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Seasons 05:38
2. Forever And A Day 05:08
3. Dreaming 06:46
4. It's A Warning 09:42
5. Masquerade 05:07
6. Out Of The Fire 06:49
7. Wasted In Paradise 07:09
8. Winter 01:50

Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Francja

Skład:
Stefan Tudela - śpiew
Chris Savourey - gitara
Nicolas Ory - instrumenty klawiszowe
Vincent Camachot - bas
Yannick Pierre - perkusja

Ten zespół, to jednorazowy wyskok Chrisa Savourey'a, gitarzysty, który w 2001 roku opuścił na chwilę szeregi wkraczającego wtedy na wielkie salony HEAVENLY oraz raczkującej jak dziecko we mgle KARELIA. Z tymi ostatnimi wydał małe demo i nie czekając na rozwój wypadków, postanowił przyspieszyć tempo swojej muzycznej realizacji. Uprzedzając trochę fakty, po wydaniu omawianego tu "Seasons", powrócił do Karelii na chwilę, by wydać debiut "Usual Tragedy". Zresztą, jest to opowieść na inne spotkanie przy piwie.

Co zatem Savourey zaproponował? Odpowiedź: NORTHWIND. Projekt, który ogniskował w sobie muzykę inną niż ta, którą słyszymy na pierwszych dwóch albumach HEAVENLY. Nie zarejestrujemy tu odniesień do GAMMA RAY, co najwyżej na upartego, można wyłapać kilka patentów znanych z debiutu Karelii. Muzykę inną, czyli swobodny melodyjny Power Metal, który jednak nie przypomina tych włoskich galopadek, urywających łeb przy tyłku wszystkim bajkowym stworzeniom napotkanym po drodze. Jest to muzyka wyważona, oparta na pierwszoplanowej roli gitarzysty, który decyduje tu o wszystkim. Reguluje tempo, wyznacza momenty spokoju i mocy. Wspaniale ułożyła się jego współpraca z klawiszowcem Nicolasem Ory. Generuje podkład, który nie jest nachalny i kiczowaty. Tym samym Savourey ma czas, by w klimatycznych, spokojnych zwolnieniach, wzbudzać ładne "płaczące" solówki.

Płytę otwiera tytułowy "Seasons", czyli esencja tej płyty. Tu jest wszystko, co znajdziemy dalej.
Niezłe melodie, mocna gitara i wspomniane klawisze, które znają swoje miejsce w szeregu. "Forever And A Day" to kilka patentów wziętych z fińskiego melodyjnego grania. Mocne otwarcie parapetu i dalej iskrzące riffowanie. Bez sztampy i kiczu, czyli dobrze by było, gdyby taka SONATA ARCTICA posłuchała tego utworu. Kolejny "Dreaming" to... Axel Rudi Pell w kilkunastu pierwszych sekundach. Tak, zgadza się, to jego modła. Typowe dla niego Hard Rockowe rozpoczęcie w melodyjnej konwencji. Generalnie pierwsze trzy kompozycje, to najlepsze rzeczy na LP. "It's A Warning", blisko dziesięciominutowy kolos, to małe nieporozumienie. Nuży monotonią pomysłu wykonania, choć od strony muzycznej może się podobać. "Masquerade" to wyraźne pomysły z HEAVENLY. Szybko do przodu, wyścig gitary i klawiszy oraz mocno pracująca stopa perkusyjna. "Out Of The Fire" oraz "Wasted In Paradise", to przyjemne rasowe wypełniacze nie wyróżniające się niczym na tle całości. Wszystko zamyka mroźne outro "Winter" z typowymi francuskimi klawiszami. Jest to ewenement, że szkoła grania na tym instrumencie, ma w sobie coś rozpoznawalnego.

Summa summarum album trąca ciekawym materiałem. Nie nudzi się za pierwszym razem, nie przesadza w zbytecznych ozdobnikach a pozwala obcować z mocnym, melodyjnym, gitarowym graniem. Jedynym minusem może być wokal Stefana Tudeli, który swoim częstym pianiem przywołuje włoskie klimaty. Nie bardzo mi to pasuje do ogółu muzyki, która jak wspomniałem, omija te rejony. Warto poświęcić te czterdzieści osiem minut z lekkim okładem.


Ocena: 8/10

17.06.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości