October 31
#1
October 31 - The Fire Awaits You (1997)

[Obrazek: R-2755430-1300061349.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Warlock 03:32
2. Salem's Curse 05:52
3. The Fire Awaits You 04:31
4. Prelude / Lost City 07:45
5. Voyage To Infinity 04:01
6. Day Of The Saxons (Witchkiller cover) 03:04
7. Vindication 05:16
8. A Million Goodbyes 07:13

Rok wydania:1997
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal/Power Doom
Kraj: USA

Skład zespołu:
King Fowley - śpiew, perkusja, instrumenty klawiszowe
Brian Williams - gitara
Jim Hunter - bas

King Fowley, perkusista i wokalista kojarzony jest zazwyczaj ze słynnym death/thrashowym DECEASED. OCTOBER 31 to zespół założony przez niego w roku 1995 gdzie zaproponował muzykę zupełnie inną, a przez lata działalności przewinęło się tu wielu interesujących instrumentalistów i wokalistów, grających najróżniejsze odmiany metalu lub występujących w równie dziwacznych bandach efemerydach jak chociażby K-OCTANE. Fascynacje Fowley'a satanizmem, śmiercią i okultyzmem, jakie ujawniał również w DOOMSTONE, znalazły odbicie również w twórczości OCTOBER 31. Dwa lata trwała stabilizacja składu i w końcu jako trio z ostatecznie pozyskanym uznanym basistą Jimem Hunterem (między innymi REVELATION) grupa przedstawiła swój pierwszy album "The Fire Awaits To You", wydany przez R.I.P. Records z Layton i nasycony atmosferą polowań na czarownice z ciekawym akcentem w postaci covera WITCHKILLER "Day Of The Saxons".

Pod względem muzycznym ten album jest zadziwiającą mieszanką stylów. Początek w postaci "The Warlock" to porywający speed/power metal w rytmice podobnej do wczesnych numerów DECEASED, ponury i surowy pełen fantastycznych partii perkusyjnych Fowley'a jęczącej melodyjnej w solówkach gitary. Zła energia ciemniej strony się tu wylewa megatonami.
Klimatyczny posępny wstęp do "Salem's Curse" jest preludium do chłodnego heavy/power z echami NWOBHM w manierze ekip z obszaru Newcastle co zresztą jakoś jest też odzwierciedlone w wokalu Fowley'a wcale nie agresywnym, raczej beznamiętnym i pełnym zimnego stylu epickiego. Do tego solo gitarowe Briana Williamsa w stylu Iommiego z BLACK SABBATH.
Z kolei "The Fire Awaits You" to pełen klimatycznych zwolnień epicki heavy metal z elementami melodyjnego heavy/doom. Łagodnie pobrzmiewa zaś "Prelude - Lost City" opierając się o rzadko wykorzystywaną stylistykę epic hard rocka, tyle że trochę mało się tu dzieje po długim zaaranżowanym klawiszowo przez Fowley'a wstępie. "Voyage To Infinity" jest nieco mniej atrakcyjnym utworem, typowym dla power metalu amerykańskiego rycerskiego odłamu lat 80tych zaś instrumentalny "Vindication" ponurym numerem z surową gitarą o stalowym brzmieniu i kolejnym popisem perkusyjnym Fowley'a. Na koniec perła w postaci "A Million Goodbyes" power/doom metalowego killera w średnim tempie, który poniekąd przypomina wczesne kompozycje szwedzkiego MEMORY GARDEN.
Doskonałe sola gitarowe Briana Williamsa upiększają tu każdy utwór a występ Fowley'a jako perkusisty zachwycający. Zresztą w obranej konwencji także jako wokalista może się podobać.
Zimne brzmienie bez brudu, momentami ascetyczne, ale i na swój sposób przyciągające uwagę stanowi dodatkowy atut.

Bardzo ciekawa płyta z pogranicza gatunków i jak się okazało nie ostatnia w dorobku tej grupy.


Ocena 8,5/10

17.08.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
October 31 - Meet Thy Maker (1999)

[Obrazek: R-2780596-1567599584-9116.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Meet Thy Maker 04:26
2. Just an Illusion 04:10
3. For There Is War! 06:19
4. Far From Danger Now 06:34
5. Power and the Glory (Saxon cover) 05:47
6. The Verdict 06:02
7. Behind the Castle Walls 06:48

Rok wydania: 1999
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
King Fowley - śpiew, perkusja
Brian Williams - gitara
Kevin Lewis - gitara
Jim Hunter - bas


"Meet Thy Maker" to druga płyta OCTOBER 31, grupy założonej przez perkusistę Kinga Fowley'a z DECEASED, aby dać upust mniej ekstremalnym metalowym zainteresowaniom. Ta płyta poza wydaniem R.I.P Records została zaprezentowana w tym samym czasie przez Metal Blade.


O ile debiut był płytą przesyconą okultyzmem i mającą odniesienia do doom, epic heavy i epickiego hard rocka to tym razem OCTOBER 31 zagrał bardziej tradycyjny heavy metal w amerykańskim stylu z elementami power, z cięższym, ostrzejszym wokalem Fowley'a i ogólnym wzmocnieniem brzmienia przez dodanie drugiej gitary Kevina Lewisa.
Wyszło tym razem poprawnie i dosyć zwyczajnie jak na amerykański styl grania tradycyjnego. Owszem solidnie brzmią "Meet Thy Maker" i "Just an Illusion" ale to tylko średniej miary pokłosie metalu z Portland z poprzedniego dziesięciolecia z bogato naturalnie brzmiącymi partiami perkusyjnymi Fowley'a i udanymi solami gitarowymi.
Dalej to wszystko jest zagrane podobnie -średnio szybkie tempa, lekko epickie melodie bez szczególnie przykuwających uwagę momentów, trochę surowości, trochę agresji - przede wszystkim w wokalu."Far From Danger Now" czy też "For There Is War!" są dosyć długie i nieco monotonne rozkwitając głównie w solach i pojawiających się wolniejszych nastrojowych fragmentach - jak ten z gitarą akustyczną w "Far From Danger Now" i następującą potem epic heavy/doom metalową częścią pełną dramatyzmu i rozpaczy.
Power/doom wraca w wykonaniu OCTOBER 31 w "The Verdict", nie do końca w czystej gatunkowo postaci jednak gdzieś tu brak klimatu podobnych nagrań z debiutu. Klimatu nie brak natomiast w "Behind the Castle Walls" w stylu epickiego heavy i wzniosłym momentami śpiewem Fowley'a. Tu czeka się na narastanie monumentalizmu, zamiast tego tego jednak są po prostu łagodniejsze momenty, zwaliste riffy, gitara akustyczna gdzieś w tle i solidna,choć mało odkrywcza melodia.
Tym razem na cover wybrany został klasyk SAXON "Power and the Glory" i jest to kapitalna dociążona gitarowo wersja z doskonałym wokalem Fowley'a. Amerykańska power metalowa petarda zmontowana na bazie numeru, w którym wydobyć coś więcej niż to zrobił SAXON wydaje się zadaniem prawie niemożliwym.

Album wchodzi na bardziej typowe obszary amerykańskiego heavy/ power grania niż debiut, jest również zdecydowanie osadzony w estetyce lat 80tych także jeśli chodzi o samo brzmienie.
Brak tu jednak tej świeżości i zaangażowania wszystkich sił, jakie czyniły tak atrakcyjnymi albumy młodych ekip z Oregonu, Kalifornii i innych metalowych stanów w latach 80tych. Odegrane, po prostu częściowo odegrane.
Zespół po nagraniu tego albumu przeszedł wielką liczbę zmian osobowych. W latach 2000-2002 występowali tu nawet Anthony "Tony" Taylor (śpiew) i Scott Waldrop (gitara) z TWISTED TOWER DIRE. Ostatni album został jednak nagrany dopiero w roku 2005 w kolejnym odmiennym składzie z Fowley'em w roli głównej.



Ocena: 7,3/10

17.08.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
October 31 - No Survivors (2005)

[Obrazek: R-3454416-1331000119.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Powerhouse 04:01
2. Rivet Rat 05:09
3. Commit To Sin 04:47
4. No Survivors 03:54
5. What Waits Beyond 04:28
6. Back Alley Murders 04:20
7. Wrecking Crew (Overkill cover) 04:14
8. Misfortune 08:35

Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy/Power/Thrash Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
King Fowley - śpiew
Jason Tedder - gitara
Brian "Hellstorm" Williams - gitara
Jim Hunter - bas
Dave "Scarface" Castillo - perkusja


Hmmm... King Fowley nie gra w OCTOBER 31 na perkusji. Jedynie śpiewa na tej ostatniej płycie zespołu w otoczeniu nowego składu (poza basistą Jimem Hunterem), gdzie za zestawem perkusyjnym zasiadł Dave Castillo z... DECEASED. Album został wydany w kwietniu 2005 rokuprzez Thrash Corner Records, wytwórnię z którą związany był także DECEASED.

Ten trzeci album zespołu jest bardzo dużym krokiem wstecz we wszystkich aspektach, jest także całkowitym wtopieniem się w mainstreamowy, co więcej garażowy heavy/power/thrash metal o brudnawym brzmieniu, nieczytelnej produkcji i mało wyrazistych prymitywnych kompozycjach.
Uleciał i okultystyczny duch z debiutu, bo "Misfortune", umieszczona na końcu rozbudowana kompozycja jest tylko chropawym i skażonym odbiciem power/doom epic grania z części kompozycji z 1997, nudnym i topornym. Jest na tej płycie cover "Wrecking Crew" OVERKILL. Ta cała płyta jest coverem tej kompozycji i poza niezłym w riffach i dynamice otwarciem numerem "Powerhouse" reszta to granie w kółko tego samego na dużej szybkości gdzie gitary popędzane są death thrashową perkusją Castillo (zresztą znakomitą), a ograne riffy przetykane są piskliwymi i pełnymi fałszów i dysonansów solami gitarowymi Williamsa. Jeśli ktoś próbuje się stylizować na OVERKILL i próbować grać power/thrash czy coś podobnego, musi się czymkolwiek wykazać. Na pewno nie taką ograną młocką jak "No Survivors" i bardziej dopracować niezły pomysł, jaki pojawił się mrocznych partiach gitarowych "Back Alley Murders".
Trzeba też śpiewać lepiej, niż zaskakująco amatorski agresywny wokal Fowley'a na tym LP.

Taka doświadczona ekipa, a nagrała taki garażowy album, gdzie jest co najwyżej kilka interesujących momentów i wybijająca się ponad wszystko perkusja i to nie Fowley'a.
Totalne muzyczne nieporozumienie, które pod szyldem OCTOBER 31 ukazać się nie powinno.


Ocena: 3,5/10

9.12.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
October 31 - Bury the Hatchet (2014)

[Obrazek: R-6115478-1411437595-5613.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Tear Ya Down 03:36
2. Bury the Hatchet 03:37
3. Down at Lovers Lane 05:09
4. Under My Gun (Icon cover) 03:04
5. The House Where Evil Dwells 05:00
6. Growing Old 05:13
7. Gone to the Devil 03:29
8. Arsenic on the Rocks 04:37
9.Voodoo Island 03:21
10.Angel Dusted 05:11

Rok wydania: 2014
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
King Fowley - śpiew, instrumenty klawiszowe
Matt Ibach - gitara
Brian "Hellstorm" Williams - gitara
Jim Hunter - gitara basowa
Sean Wilhide - perkusja

W roku 2014 OCTOBER 31 powrócił z nową płytą i zreformowanym składzie, już bez Castillo (zastąpił go mało znany Sean Wilhide) z nowym gitarzystą rytmicznym. Album został wydany w październiku przez Hells Headbangers Records i...

No właśnie. OCTOBER 31 zaskoczył po raz kolejny, tym razem bardzo pozytywnie. Ten album to soczysty amerykański heavy/power w starej tradycji USPM, z wyrazistymi melodiami, umiejętnie dawkowanym klimatem horror metalu i pełnym ekspresji i pewności siebie wykonaniem, wybornie do tego zaśpiewany przez Fowley'a. Do tego dochodzi wirtuozerska gra solowa "Hellstorm" Williamsa, który prezentuje to pełen pirotechnicznych wyczynów gitarowych styl ognistego Axemana i doprawdy, na każde jego solo czeka się tu z ogromnym zainteresowaniem I ani razu nie zawodzi on tych oczekiwań.
Jest w tych kompozycjach i energia i entuzjazm wykonania, taki, jaki spotyka się zazwyczaj w przypadku zespołów dopiero zaczynających i chcących się pokazać, jak to bywało zazwyczaj w latach 80tych XX wieku. Tu ekipa OCTOBER 31 poszła drogą świadomej stylizacji vintage, także w brzmieniu z ryczącymi, lekko rozmytymi gitarami i mocną sekcją rytmiczną o tradycyjnym amerykańskim soundzie. To odwołanie do tradycji to każe kapitalnie zrobiony cover klasyka Under My Gun ICON. Wolniejsze, bardziej mroczne numery takie jak Bury the Hatchet nasycone są ponurą atmosferą horror metalu, ale bez komiksowej tandety królującej w tym gatunku w USA. Po części zaliczyć tu można także Down at Lovers Lane z posępną narracją. Jest potoczyście, jest wybuchowo i nawet chwilami speed/thrashowo w archetypowej stylistyce USPM w takich bardzo dobrych kompozycjach jak brawurowym openerze Tear Ya Down, mocarnym i drapieżnym Growing Old (zachwycająca współpraca gitarzystów!) czy też speedowym Gone to the Devil gęsto przetykanym solowymi zagrywkami Williamsa. Nie, no po prostu Moc! Serwują taki ognisty heavy/power także na koniec w Angel Dusted i było świetnie gdyby nie najsłabszy na tym albumie refren. Dbałość o melodie jest jednak zazwyczaj zdecydowanie zaznaczona i tu na pewno zapada w pamięć świetna melodia z mrocznego The House Where Evil Dwells czy też z potoczystego i momentami delikatnego Arsenic on the Rocks z rewelacyjnymi oldschoolowymi partiami power/thrashowymi. W bardzo udany sposób przedłużają ten styl w Voodoo Island.

Coś nowego w starym stylu. Coś bardzo dobrego i coś, co nie pozwala zapominać o OCTOBER 31 w przyszłości, choć od tego czasu nagrali tylko w roku 2016 album "Metal Massacre 31" z coverami zespołów amerykańskich.


ocena: 8,8/10

new 4.12.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości