24.06.2018, 15:05:03
Overdose (Augsburg) - To The Top (1985)
Tracklista:
1. To the Top 03:11
2. Lovin' Call 03:28
3. Lawman's End 05:19
4. Way to Fail 03:27
5. The Deuce 03:52
6. Deep in the Fog 03:53
7. Bloody Right 04:19
8. Obscuration 05:39
9. Rockfever 04:03
Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Wotan - śpiew
Ziggy - gitara
Jürgen Kramer - gitara
Wolfgang Bartl - bas
Rudi Büttner - perkusja
Ocena: 4,5/10
8.05.2010
Tracklista:
1. To the Top 03:11
2. Lovin' Call 03:28
3. Lawman's End 05:19
4. Way to Fail 03:27
5. The Deuce 03:52
6. Deep in the Fog 03:53
7. Bloody Right 04:19
8. Obscuration 05:39
9. Rockfever 04:03
Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Wotan - śpiew
Ziggy - gitara
Jürgen Kramer - gitara
Wolfgang Bartl - bas
Rudi Büttner - perkusja
Nazwa zespołu OVERDOSE pojawiła się w roku 1985 przy okazji nowinek płytowych dwukrotnie. Płyty wydały dwa różne zespoły, jeden z Frankfurtu, drugi z Augsburga w Bawarii - "To the Top".
Dokładna data powstania tego zespołu nie jest znana, nie ma też informacji, czy nagrywali coś przed swoim debiutem, wydanym zresztą nakładem własnym, co w tamtych czasach wcale nie było takie proste. Odbiło się to oczywiście na jakości nagrań i pod tym względem jest to płyta słaba, albo co najwyżej mocno przeciętna. Brzmienie stłumione, gitary niewyraźne, perkusja i bas bez mocy, drewniane. Bardzo rzadko nadrabiają energią grając coś pomiędzy melodic heavy w refrenach nieco wzorowanych na łagodniejszych ACCEPT, a speed power w stylu WARRANT w tempach szybkich, ale raczej jednostajnych. Wokalista ukrywający się pod pseudonimem Wotan przeciętny, dobry w wysokich zaśpiewach i agresywniejszych pokrzykiwaniach, ale w najważniejszych miejscach bezbarwny ze swym młodzieńczym głosem. Kompozycja w takim stylu "To The Top" wrażenia nie robi, ale gdy grają bardziej ciepły tradycyjny heavy metal w średnim tempie jak w "Lovin Call", zaskakują nieśmiałym wykorzystaniem motywów neoklasycznych w części instrumentalnej, pewnie jako jedni z pierwszych wśród zespołów niemieckich.
W rozpoczętym z klawiszami melancholijnie songu "Lawman's End" niepotrzebnie przechodzą potem do monotonnego grania typowego heavy metalu, przy tym, jak na dwie gitary wyjątkowo anemicznego. Niemrawo i bez życia jest w niby inspirowanym rokendrolem "Way To Fall", podobnie jak w nieprzekonująco galopującym chwilami "The Deuce". Trudno powiedzieć czy zespół chciał być taki mało energetyczny, czy po prostu nie mieli wystarczająco podładowanych akumulatorów. No brak mocy, a przecież ta nadałaby rumieńców dobremu w muzycznym pomyśle dosyć przebojowemu "Deep In the Fog", gdzie zupełnie nieźle radzi sobie gitarzysta, grając solo w shredowej manierze. Jedynie przynależący w dużej mierze do rocka lat 70tych "Bloody Right" zagrany został z wyczuciem i bardzo odległymi echami BLACK SABBATH i okultystycznego rocka tamtego okresu.
Na końcu znalazła się kompozycja o power metalowym charakterze "Rockfever", ale tej rockowej gorączki u nich nie słychać, podobnie jak prawdziwie power metalowego wykonania. O faktycznych umiejętnościach muzyków powiedzieć jest coś trudno ze względu na produkcję, ale z pewnością w gitarzystach drzemał określony potencjał.
Kariera zespołu zakończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Album na tle innych płyt z heavy metalem z Niemiec wypadał słabo i nie wzbudził zainteresowania, co też stało się powodem rozwiązania zespołu wkrótce potem.
Dokładna data powstania tego zespołu nie jest znana, nie ma też informacji, czy nagrywali coś przed swoim debiutem, wydanym zresztą nakładem własnym, co w tamtych czasach wcale nie było takie proste. Odbiło się to oczywiście na jakości nagrań i pod tym względem jest to płyta słaba, albo co najwyżej mocno przeciętna. Brzmienie stłumione, gitary niewyraźne, perkusja i bas bez mocy, drewniane. Bardzo rzadko nadrabiają energią grając coś pomiędzy melodic heavy w refrenach nieco wzorowanych na łagodniejszych ACCEPT, a speed power w stylu WARRANT w tempach szybkich, ale raczej jednostajnych. Wokalista ukrywający się pod pseudonimem Wotan przeciętny, dobry w wysokich zaśpiewach i agresywniejszych pokrzykiwaniach, ale w najważniejszych miejscach bezbarwny ze swym młodzieńczym głosem. Kompozycja w takim stylu "To The Top" wrażenia nie robi, ale gdy grają bardziej ciepły tradycyjny heavy metal w średnim tempie jak w "Lovin Call", zaskakują nieśmiałym wykorzystaniem motywów neoklasycznych w części instrumentalnej, pewnie jako jedni z pierwszych wśród zespołów niemieckich.
W rozpoczętym z klawiszami melancholijnie songu "Lawman's End" niepotrzebnie przechodzą potem do monotonnego grania typowego heavy metalu, przy tym, jak na dwie gitary wyjątkowo anemicznego. Niemrawo i bez życia jest w niby inspirowanym rokendrolem "Way To Fall", podobnie jak w nieprzekonująco galopującym chwilami "The Deuce". Trudno powiedzieć czy zespół chciał być taki mało energetyczny, czy po prostu nie mieli wystarczająco podładowanych akumulatorów. No brak mocy, a przecież ta nadałaby rumieńców dobremu w muzycznym pomyśle dosyć przebojowemu "Deep In the Fog", gdzie zupełnie nieźle radzi sobie gitarzysta, grając solo w shredowej manierze. Jedynie przynależący w dużej mierze do rocka lat 70tych "Bloody Right" zagrany został z wyczuciem i bardzo odległymi echami BLACK SABBATH i okultystycznego rocka tamtego okresu.
Na końcu znalazła się kompozycja o power metalowym charakterze "Rockfever", ale tej rockowej gorączki u nich nie słychać, podobnie jak prawdziwie power metalowego wykonania. O faktycznych umiejętnościach muzyków powiedzieć jest coś trudno ze względu na produkcję, ale z pewnością w gitarzystach drzemał określony potencjał.
Kariera zespołu zakończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Album na tle innych płyt z heavy metalem z Niemiec wypadał słabo i nie wzbudził zainteresowania, co też stało się powodem rozwiązania zespołu wkrótce potem.
Ocena: 4,5/10
8.05.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"