Oz
#1
Oz - Fire in the Brain (1983)

[Obrazek: R-1708167-1343288323-3765.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Search Lights 03:19
2. Fortune 02:47
3. Megalomaniac 02:50
4. Black Candles 05:06
5. Gambler 03:16
6. Stop Believin' 03:59
7. Free Me, Leave Me 03:27
8. Fire in the Brain 02:57

Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Tapani "The Oz"Hämäläinen (Ape De Martini) - śpiew
Speedy Foxx - gitara
Spooky Wolff - gitara
Jay C. Blade - bas
Mark Ruffneck - perkusja


28 minut, które wstrząsnęły światem. No, może to przesada, ale po kolei.
W roku 1977, Finlandia na metalowej mapie jeszcze w zasadzie nie istniała, coś tam próbował dopiero montować SARCOFAGUS i powstał właśnie OZ z inicjatywy "The Oza", który z Ozzym z BLACK SABBATH nic wspólnego nie miał, jednak elementy grania Sabbsów do stylu swojego zespołu wykorzystał.
OZ długo przymierzał się do wydania swojej pierwszej płyty. W tym czasie nie było to w Finlandii wcale takie proste. Dopiero w pięć lat później ukazał się LP "The Oz" (1982) ze słabiutkimi utworami, imitującymi nagrania brytyjskich gwiazd heavy metalu, źle zaśpiewany, fatalnie wyprodukowany i z kompromitującą okładką, która została zmieniona przy okazji powtórnego wydania tego albumu pod nowym tytułem "Heavy Metal Heroes" (Wave Records).
Mogło by się wydawać, że po fali szyderstw i miażdżących negatywnych opinii zespół się rozleci, ale "The Oz" nie dał za wygraną, przeniósł się do Szwecji, gdzie klimat dla heavy metalu był znacznie bardziej sprzyjający, dobrał nowych gitarzystów i przygotował 28 minut muzyki na nową płytę OZ.
Te 28 minut, 8 niedługich kompozycji właśnie, wstrząsnęły światem. Może nie całym, może nie tak, jak 28 minut SLAYER, ale była to pierwsza, bardzo udana płyta heavy metalowa z Finlandii z prawdziwego zdarzenia.

OZ zagrał metal w stylu NWOBHM zmieszany z JUDAS PRIEST, śmiało, dynamicznie i z ogromną determinacją gitarzystów. Oz poprawił swoje wokale, skorzystał z ostrych zaśpiewów, okrzyków, weszły udane chórki i zadziorne sola gitarowe. Sekcja rytmiczna z mocarnym basem, syczącą blachami perkusją nabija tu rytm z pasją zarówno w szybkich killerach, takich jak "Search Lights", jak i w utworach wolniejszych o prostej konstrukcji, jak "Fortune". Pewne elementy muzyki BLACK SABBATH, choć to zostało lżej zagrane, słychać w najdłuższym "Black Candles", gdzie też można sporo odnieść do stylu grup Nowej fali, takich jak PAGAN ALTAR czy WITCHFINDER GENERAL. Utwór ten nie ma jednak takiego klimatu, jak nagrania tamtych zespołów i więcej tu może tego, co zaprezentował MERCYFUL FATE. Bardzo fajnie tu poczynają sobie obaj gitarzyści i solo na otwarcie "Megalomaniac" jest rewelacyjne, zresztą jak i ten numer całościowo. Drapieżny, rock'n'rollowy heavy metal w angielskim stylu, gdzie wszystko jest pretekstem do zaprezentowania metalowego luzu. Takiego luzu w UK często brakowało. Wzorowanie na NWOBHM słychać w "Gambler" z wpadającym w ucho refrenem, a także "Stop Believin'", gdzie trochę słychać jakby IRON MAIDEN w pracy gitarzystów. Tych Maidenów najwięcej jest na pewno w bardzo dobrym "Free Me, Leave Me". Surowy, riffowy heavy metal z rejonu Newcastle można z kolei usłyszeć w "Fire in the Brain", który ten LP znakomicie podsumowuje.
Jak na warunki produkcyjne w Szwecji w tym czasie, uzyskano znakomite brzmienie, ostre, klarowne i selektywne. To dodatkowo podnosi walory tego albumu.

Ta płyta zwróciła uwagę na Finlandię w metalu. Dała pozytywną energię innym zespołom z tego kraju i nadzieję na sukces. Niestety OZ tego sukcesu dla siebie zdyskontować nie umiał.
Trochę krytykowani za "satanistyczne" podteksty i teksty już na kolejnych płytach bardzo złagodnieli, zaczęli grać ugładzonego hard rocka i przepadli w tłumie. Skład się zmieniał, a dwa kolejne albumy nie cieszyły się zainteresowaniem. Ostatni nagrywany przez pięć lat "Roll the Dice" przeszedł w zasadzie niezauważony, gdy się w końcu pojawił w roku 1991 w epoce death metalu i grunge.
Rozczarowany The Oz zespół rozwiązał.
Ponieważ jednak prawdziwi metalowcy nie starzeją się i nie rezygnują nigdy, Eero "The Oz" Hamalainen w lutym 2010 powołał zespół do życia ponownie.

Teraz OZ pracuje nad kolejnym albumem i mimo że obecnie Finlandia to Metalowe Supermocarstwo, na płytę Legendarnych Dinozaurów w tym kraju czeka się z zainteresowaniem, bo to przecież oni zbudowali fundamenty potęgi fińskiej metalowej muzyki.


Ocena: 8.8/10

7.09.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Oz - Burning Leather (2011)

[Obrazek: R-3967272-1410418488-4403.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Dominator 03:06
2. Searchlights 03:11
3. Let Sleeping Dogs Lie 04:20
4. Fire in the Brain 02:56
5. Seasons in the Darkness 05:33
6. Turn the Cross Upside Down 04:36
7. Burning Leather 04:30
8. Gambler 03:15
9. Enter Stadium 04:15
10. Total Metal 02:54
11. Third Warning 04:27

Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Ape De Martini - śpiew
Costello Hautamäki - gitara
Markku Petander - gitara
Jay C. Blade - bas
Mark Ruffneck perkusja

W lutym 2010 powrócił OZ. Starszym fanom metalu z Finlandii na pewno zakręciła się łezka w oku, bo "Fire In The Brain" wydany prawie trzydzieści lat wcześniej ulokował Finów na metalowej mapie Europy. Dalsze losy zespołu przypominały zsuwanie się po równi pochyłej i w końcu skrył ich mrok zapomnienia a najmłodszemu pokoleniu nazwa mówiła już bardzo niewiele.
OZ powrócił gdy Finlandia jest metalową potęgą w niemal wszystkich stylach i gatunkach, powrócił w częściowo oryginalnym składzie, w którym ze zrozumiałych względów nie mogło zabraknąć Ape De Martini. Jest też i Jay C. Blade i Mark Ruffneck i jest heavy metal, którego w takiej postaci akurat w Finlandii wcale tak dużo nie ma. Album został wydany przez AFM Records w listopadzie 2011.

Bardzo klasyczny heavy metal, bardzo. Rytmiczne granie średnio szybkich tempach może nawet lekko archaiczne z tą grzmiącą perkusją jak w "Dominator" ale forma wokalna Ape De Martini zdumiewająco dobra. Głos do heavy metalu zdecydowanie i nawet te klasyczne górki wychodzą mu na tym LP znakomicie.
Krótkie proste, zwarte numery, dynamiczne lekko zwariowane i często porywające nieskomplikowanymi kombinacjami powtarzalnych riffów jak w killerskim "Searchlights" czy podobnie zbudowanym ale jeszcze bardziej przebojowym "Let Sleeping Dogs Lie" ze śladowymi ilościami grania rycerskiego. Proste granie jak w melodyjnym opartym na filozofii hard'n'heavy "Gambler" z fajnymi solami wyciągniętymi z zamierzchłej przeszłości. Wolniej i trochę mrocznie w "Seasons in the Darkness" i w takim graniu wypadli raczej przeciętnie przewlekając i przeciągając pewne patenty zaczerpnięte od Amerykanów z lat 80tych bardzo starego JUDAS PRIEST. Natomiast świetnie prezentuje się przepełniony pomysłami na łączenie temp i klimatów "Turn the Cross Upside Down" gdzie może się podobać swobodna gra gitarzystów, lekko rozgrywane sola i wyjątkowo chwytliwy refren.W numerze tytułowym Ape De Martini nieco krzyczy, gdzieś wychodzą na stadiony i muzyczne radiowe listy przebojów ale i ta kompozycja ma w sobie wiele nieodpartego uroku. Do wspólnego śpiewania z publicznością z pewnością przeznaczony jest hymnowy "Enter Stadium" i z pewnością te koncerty nie będą się odbywać z udziałem garstki słuchaczy. Rasowy numer, encyklopedyczny i gdzieś podchodzący pod stylistykę wypracowaną przez AC/DC.
"Total Metal"? Na pewno. Ten tradycyjny totalny metal w przypadku tej akurat kompozycji wzorowany na SAXON . Powrót do korzeni, bo OZ wyrósł przecież na gruncie fascynacji NWOBHM. To samo słychać w mocnym akcencie na koniec w postaci "Third Warning" w angielskim stylu, a całość spina historyczną klamrą nowa wersja "Fire in the Brain".
Brzmienie zostało dobrane bardzo dobrze. Dudniący mruczący bas dopełnia perkusję pogrywając czasem bardziej metalicznie, gitary w sam raz, wystarczająco ciężkie, czytelny mix i Ape De Martini na pierwszym planie.

Konkretny pewny siebie powrót zespołu legendy, bardzo udany. Proste szczere metalowe granie, na które ostatnio popyt wzrasta.


Ocena: 8,4/10

18.11.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Oz - Forced Commandments (2020)

[Obrazek: R-15372809-1590478563-9124.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Goin' Down 03:29
2. Prison of Time 04:27
3. Switchblade Alley 06:55
4. Revival 04:43
5. The Ritual 05:11
6. Spiders 05:07
7. Long and Lonely Road 05:04
8. Liar 03:03
9. Diving into the Darkness 07:36
10. Break Out 04:38
11. Kingdom of War 04:43

Rok wydania: 2020
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Vince Kojvula - śpiew
Jussi Kangas - gitara
Johnny Gross - gitara
Peppy Peltola - gitara basowa
Mark Ruffneck - perkusja

Po roku 2011 jakoś grupie się nie bardzo wiodło, nastąpiła seria zmian w składzie i ostatecznie przed rokiem 2017 pozostał w nim tylko ostatni współzałożyciel Mark Ruffneck. Skompletował nową ekipę, która nagrała bliższy cięższej odmianie hard rocka album "Transition State" (2017). Teraz, po trzech latach, nakładem Massacre Records grupa prezentuje kolejny album.

Hard rockowe inklinacje słychać nadal wyraźnie w niezłych stadionowych rockerach Goin' Down, Switchblade Alley, ale w tej kategorii Spiders jest znakomity. Refren wyborny, gitary bujają w najlepszych rockowych rytmach, a do tego świetnie zbudowany został misternie rozegrany układ gitar w zwrotach. Fenomenalne, oszczędne solo z elementami neoklasycznymi w duecie to ozdoba tej płyty. Wspaniały numer!

Jest jednak także i granie dosyć epickiego tradycyjnego heavy metalu w pełnym dostojnego dramatyzmu, niezbyt szybkim Prison of Time z ładnym duetem gitarowym w części instrumentalnej. Klasyczny heavy w najlepszej tradycji lat 80tych prezentują w potoczystym Revival i tu przypominają ten stary OZ z czasów, gdy jeszcze Finlandia na metalowej mapie świata niewiele znaczyła i grały tam z bardziej znanych grup tylko OZ i SARCOFAGUS. Zaraz potem olschoolowy The Ritual, ale ta kompozycja pomimo sporego dynamizmu jest mniej udana, szczególnie w refrenie ze skandowanymi chórkami.
Vince Kojvula śpiewa znakomicie, wysokie partie absolutnie doskonałe do ekstatycznego krzyku włącznie, co więcej, ujawnia predyspozycje do śpiewu heroicznego, oderwanego od typowej rokendrolowej melodyki. Bardzo dobrze prezentuje się także w balladowym songu Long and Lonely Road, z przepięknym, pełnym sentymentalnej nuty refrenem. Gitarzyści tworzą pewny duet, sola naprawdę udane, bas zdecydowany, a Mark Ruffneck, mimo upływu lat, nadal w wybornej formie. Popisowym numerem całej ekipy jest szybki, niemal power metalowy Liar i jest tu tyle smaczków instrumentalnych w tym basowych... Świetnie zrobione!
Ostatnia część albumu jest określona jako bonusowa, ale to nie są zgodnie z moją wiedzą jakieś stare nagrane na nowo kompozycje. Rozbudowany Diving into the Darkness to klasyczny heroiczny heavy metal z dobrą, choć przewidywalną melodią i najbardziej czeka się tu na fragment instrumentalny i tu jest zniszczenie gitarowe i dzieje się bardzo dużo. Doskonały fragment! Break Out jest po prostu dobrym graniem heavy w stylu lat 80tych, i niewiele ponadto, a ostatni Kingdom of War został nagrany z udziałem publiczności i jest to bardzo dobry przykład miarowego grania tradycyjnego heavy metalu heroicznego. Bardziej na pewno w tradycji amerykańskiej RIOT, niż europejskiej.

Udany, przyjemny dla ucha, uniwersalny sound, gdzie równie dobrze brzmią fragmenty hard rockowe, jak i te heavy classic. I kapitany sound gitar akustycznych, taki stalowy! A nad mixem i masteringiem pracowali tacy fachowcy jak Micke Lind i Lars Christmansson.

Album z roku 2017 jakoś mnie nie przekonał, tym razem natomiast OZ nagrał bardzo dobrą płytę, gdzie szacunek dla metalowej klasycznej tradycji łączy się z wieloma zapadającymi w pamięć melodiami i wybornym wykonaniem.
I brawa dla Vince Kojvula za niezwykle udany występ!


ocena: 8,2/10

new 26.05.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości