Pentagram
#1
Pentagram - Pentagram (Relentless) (1985)

[Obrazek: R-1514461-1586786088-8117.jpeg.jpg]

Tracklista (Relentless):
1. Death Row 04:14
2. All Your Sins 04:38
3. Sign of the Wolf (Pentagram) 03:10
4. The Ghoul 05:14
5. Relentless 03:50
6. Run My Course 02:46
7. Sinister 04:33
8. The Deist 03:48
9. You're Lost I'm Free 02:18
10. Dying World 04:00
11. 20 Buck Spin 04:20

Rok wydania: 1985 i 1993 (Relentless)
Gatunek: Heavy Metal/Doom Metal
Kraj: USA

Skład:
Bobby Liebling - śpiew
Victor Griffin - gitara
Martin Swaney - bas
Joe Hasselvander - perkusja


Historia PENTAGRAM jest wręcz zdumiewająco długa, gdyż na scenie USA istnieje od 1971, prowadzony ze zmiennym szczęściem przez wokalistę Bobby Lieblinga. Praktycznie do 1980 roku działał wyłącznie na podziemnej scenie rocka i heavy rocka w Waszyngtonie nagrywając wiele taśm demo i zdobywając wierną, choć niezbyt liczną grupę fanów. Przewijało się przez niego wielu muzyków, w końcu jednak Liebling przeszedł wraz ze słynnym perkusistą Joey'em Hasselvanderem do grupy DEATH ROW Victora Griffina i tam powstał pod tym szyldem materiał na pierwszą płytę zespołu, który w 1983 zmienił nazwę na... PENTAGRAM. Album został wydany jednak dopiero w roku 1985 jako "Pentagram", bardziej znana jest jednak reedycja z roku 1993 pod tytułem "Relentless" (Peaceville Records).

Debiut zespołu był nieco nietypowy. Stanowił on wypadkową upodobań twórczych Lieblinga i Griffina w bardzo specyficznej oprawie muzycznej. Brzmienie niezmiernie surowe, niemal garażowe, prymitywne. Gitara brudna i rozmyta, jakby żywcem wyjęta z MOTORHEAD, kołaczący się gdzieś w tle burczący bas, ascetyczna niemal, ale i bardzo głośna perkusja. Na czoło wysunięty wokal Lieblinga, to robiony pod Ozzy'ego z małą dozą podobieństwa, to wchodzący w krzykliwe melorecytacje. Głos jednak rozpoznawalny, momentami bardzo intrygujący.
O ile Griffin w kompozycjach przygotowanych przez siebie czerpał z dokonań BLACK SABBATH z najwcześniejszego okresu, to Liebling bardziej korzystał z wzorów klasycznego heavy metalu, a nawet NWOBHM, jak w dla przykładu „Sign of the Wolf”. Pod względem dopasowania do zaprezentowanego brzmienia lepiej tu wypada jednak Griffin z kompozycjami „Death Row”, „Relentless”, „Sinister”, czy „The Deist”.

Ogólnie album prosty, surowy, pozbawiony ozdobników z solami pod Iommiego, ale jednak urokliwy i wciągający swą odmiennością. Dziś powiedzielibyśmy zapewne stoner metal... i znaleźli dużo lepszych albumów, ale w czasie gdy się ukazał stanowił poniekąd nową jakość, przy czym naśladowcy w owym czasie jakoś się nie pojawili.


Ocena: 8/10


30.11.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Pentagram - Day of Reckoning (1987)

[Obrazek: R-1480106-1530041551-9014.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Day of Reckoning 02:43
2. Evil Seed 04:39
3. Broken Vows 04:38
4. When the Screams Come 03:43
5. Burning Savior 09:08
6. Madman 04:18
7. Wartime 05:22

Data wydania: 1987
Gatunek: Doom/Stoner Metal
Kraj: USA

Skład:
Bobby Liebling - śpiew
Victor Griffin - gitara
Martin Swaney - bas
Joe Hasselvander - perkusja


Drugi album PENTAGRAM, wydany w czerwcu 1987 przez Napalm Records, zawiera materiał w większości pochodzący jeszcze z lat 70tych i muzycznie w tych latach osadzony.

”Day of Reckoning” to w surowy sposób podana mieszanka BLACK SABBATH z lat siedemdziesiątych, elementów typowych dla tradycyjnego doom metalu (który jak wiadomo wówczas się dopiero kształtował) i rocka psychodelicznego. Charakterystyczny śpiew Lieblinga niekiedy zbliża się do tych bardziej zakręconych wokali Osbourne'a, sola gitarowe mają podobny charakter do solówek Iommiego, także same melodie budowane są podobnie i oparte na znanych z BS riffach. Takim najlepszym przykładem jest „Evil Seed”.
Klimat utworów jest niepokojący i melancholijny, dominują tempa średnie i tu udany jest na pewno „Broken Vows”. Wyjątkowo ciekawy jest „When The Screams Come” z nietypowymi dysonansami w części instrumentalnej, utwór bardzo stary, bo pochodzący z 1973 roku, tu jednak zarejestrowany na nowo. Centralną częścią albumu jest najdłuższy „Burning Savior”, gdzie po akustycznym wstępie mamy kompozycję nieco eklektyczną, pełną wpływów psychodelii, zbudowaną z przeciwstawnych partii i momentami wykonaną wręcz ascetycznie. Utwór ten można uważać za jeden z pierwszych doom metalowych tasiemców, gdzie uporczywie i jednostajnie powtarzany motyw główny od połowy stanowi oś kompozycji i na nim wszystko jest zbudowane. ”Madman” i „Day of Reckoning” to numery nieco szybsze, z rytmicznymi ciętymi riffami, tu jednak, gdy brak specyficznego klimatu wypada to przeciętnie. ”Wartime” mimo groźnej nazwy jest najłagodniejszym utworem na tym albumie z rozbudowanym basem w tle i mocno inspirowanym BLACK SABBATH. Dla zwolenników wczesnego BS jest też w zasadzie ta płyta przeznaczona, bo doomowego wolnego i ciężkiego grania mamy tu niewiele.

Produkcja i brzmienie wyjątkowo surowe, nawet bardziej niż na płycie pierwszej, perkusja Hasselvandera wysunięta a solówki o bardzo tradycyjnym brzmieniu z lat 70 tych. Wokalnie Bobby Liebling dostosowuje się do surowego i chwilami minimalistycznego grania i śpiewa z mniejszą energią i różnorodnością chwytów wokalnych niż na "Relentless".
Płyta bardzo dobra i ugruntowała pozycję PENTAGRAM na podziemnej wciąż scenie takiego grania w USA. W okresie największego wzrostu popularności doom i wczesnego stoner metalu album doczekał się reedycji w 1993 ( Peaceville) oraz jeszcze raz z inną okładką w roku 2005.

Przy okazji taka uwaga. Zespół mimo takich, a nie innych okładek, nie miał nic wspólnego ze sceną blackmetalową i po latach Lebling przyznał, że te pierwsze okładki marketingowo nie były dobrym pomysłem. W czasie gdy black metal dopiero się kształtował, w purytańskiej Ameryce nie były one dobrze widziane. Szatan na obrazku wielu od razu zniechęcał do zbadania muzycznej zawartości.


Ocena: 8/10

30.11.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Pentagram - Last Rites (2011)

[Obrazek: R-2821128-1302542185.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Treat Me Right 02:32
2. Call the Man 03:49
3. Into the Ground 04:21
4. 8 05:01
5. Everything's Turning to Night 03:18
6. Windmills and Chimes 04:32
7. American Dream 04:32
8. Walk in the Blue Light 04:59
9. Horseman 03:38
10. Death in 1st Person 04:01
11. Nothing Left 03:36
12. All Your Sins - Reprise 00:57

Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Doom Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Bobby Liebling - śpiew
Victor Griffin - gitara
Greg Turley - bas
Tim Tomaselli - perkusja


Ostatni album słynnego amerykańskiego PENTAGRAM, jak na burzliwe metalowe czasy, to dosyć odległa przeszłość. Od wydania "Show'em How" minęło siedem lat, Lieblingowi towarzyszyli także zupełnie inni muzycy. Teraz PENTAGRAM powraca. Metal Blade Records w kwietniu 2011 wydała nowy album tewgo zespołu.

Rozpoznawalny i swoisty, ale w obecnej dobie już jako zespół grający muzykę powszednią. To nadal ten PENTAGRAM średnich temp, przybrudzonego brzmienia, przesterowanego basu i solówek Griffina stylizowanych na Iommiego.
Coś z tego najstarszego PENTAGRAM na tej płycie dominuje, ale i bardziej tradycyjnego heavy metalu, mocno podprawionego doom i stonerem, nie brakuje. Sporo melodii i to nastawienie na melodię jest słyszalne w "Call the Man", gdzie Amerykanie zbliżają się gdzieś do starszego GRAND MAGUS. Jest i typowo rockowe granie "Into the Ground" w oprawie sabbathowskich riffów i łagodna melancholia doom metalowa w "8". Mimo surowego brzmienia, ta jest w swym wyrazie ciepła i te kompozycje są dojrzałe i napełnione mądrością ludzi doświadczonych. Tak to można powiedzieć osobista muzyka, jak w pięknie zrobionym "Everything's Turning to Night" i wzruszającym balladowym "Windmills and Chimes". Dużo rocka w tym heavy doom i tam, gdzie go jest mało, te kompozycje nie wyróżniają się niczym szczególnym. Album wypełniony wyłącznie graniem w rodzaju "Walk in the Blue Light" czy "Horseman"chyba by lekko nudził. Takie tradycyjne dla PENTAGRAM, ale znacznie lepsze kompozycje można usłyszeć na wcześniejszych albumach. Typowego doom tym razem jest bardzo mało i zaprawiony nutka psychodelii "Death in 1st Person" to jedyny utwór całościowo w tym stylu. Na koniec mocny, interesujący akcent w postaci klasycznego dla zespołu "I Nothing Left", gdzie jest i doom i ten charakterystyczny sposób połączenia go z klasycznym heavy metalem.

Bardzo dobrze jest to wszystko zagrane i pod tym względem zespół spisał się znakomicie. Griffin to jest jednak "ten" gitarzysta PENTAGRAM i udowadnia to bardzo dobrymi solami i garścią nowych, interesujących riffów w kilku kompozycjach. Również Liebling w bardzo dobrej formie wokalnej, najlepszej od wielu, wielu lat.
Ta płyta nie wywołuje rewolucji ani w gatunku, bardzo bogato reprezentowanym przez nowe zespoły, ani w dyskografii PENTAGRAM. Jest to jednak płyta warta uwagi i pokazuje, że Liebling mimo upływu lat wciąż ma pomysły na dobre utwory w stworzonym przez siebie stylu muzycznym.
All Your Sins...


Ocena: 7.7/10

12.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości