Rage
#16
Rage - Afterlifelines (2024)

[Obrazek: 1196701.jpg?4539]

Tracklista:

Disc 1 - "Afterlife"
1.In the Beginning 01:31
2. End of Illusions 03:48
3. Under a Black Crown 04:00
4. Afterlife 03:45
5. Dead Man's Eyes 03:24
6. Mortal 04:04
7. Toxic Waves 03:36
8. Waterwar 03:42
9. Justice Will Be Mine 04:35
10.Shadow World 03:22
11.Life Among the Ruins 04:06

Disc 2 - "Lifelines"
1.Cold Desire 03:59
2.Root of Our Evil 04:02
3.Curse the Night 03:34
4.One World 04:24
5.It's All Too Much 05:11
6.Dying to Live 04:51
7.The Flood 03:56
8.Lifelines 09:54
9.Interlude 02:43
10.In the End 03:23

Rok wydania: 2024
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Peter "Peavy" Wagner - śpiew, gitara basowa
Jean Bormann - gitara
Vassilios Maniatopoulos - perkusja

oraz
Marco Grasshoff - pianino
Aland Kalaf - skrzypce
Sebastian Weibels - skrzypce


W dniu 29 marca Steamhammer wydaje kolejny album RAGE. Nieco przerwy i powrót w objętościowo imponującym stylu, bo to 2 CD i wyłącznie z oryginalną muzyką. Ponownie grupa występuje jako trio.

Dwie płyty. 
Pierwsza to klasyczny "rage heavy power" Wagnera maksymalnie archetypowy i maksymalnie przewidywalny, ale przecież w tej konwencji dynamiczne, melodyjne i przyjemnie agresywne End of Illusions i Under a Black Crown są bardzo dobre. Potężny, ryczący gitarą Afterlife riffowo przypomina w zwrotkach wczesny MYSTIC PROPHECY jednak typowe dla "Peavy" refreny zdecydowanie wracają na obszary zarezerwowane dla RAGE i choć ta melodia już była wykorzystywana nie raz, to po raz kolejny się tego słucha bardzo dobrze. Nie pierwsze i nie ostatnie udane czytelne solo Bormanna. I drapieżna moc RAGE ujawnia się w zdecydowanie akcentowanym Dead Man's Eyes, z szybkimi, speed/power/thrashowymi partiami gitary.
I wgniatający w ziemię mroczny i bezwzględny Mortal z jaśniejącym jak brylant refrenem - fantastyczny numer i RAGE już dawno nic takiego nie nagrał! Posępność i chwytliwa melodia w jednym! I nagle szybciej, z większą lekkością, a zaraz potem wolniej i romantycznie w Toxic Waves. To jest to poetyckie, nostalgiczne oblicze zespołu w refrenach, za którymi w bardzo dobrym wydaniu zawsze tak tęsknią fani RAGE. Tu jest świetnie. Wymuskane, wycyzelowane i wysmakowane solo gitarowe - przepiękne! I potoczyście i melodyjnie w Waterwar i RAGE zadziwia formą na tym albumie. Kiedy to ostatnio tak szedł killer za killerem? Oj, bardzo dawno temu. A tu zaraz po Waterwar kolejny wyborny utwór Justice Will Be Mine. Szybki, ale z subtelnymi zwolnieniami jakie RAGE zawsze rozgrywał z maestrią, a do tego jeden z najlepszych refrenów Wagnera z historii. Kapitalny! I jeszcze jeden, co najmniej bardzo dobry, rytmiczny, z lekką dawką agresywnego modern Shadow World. Jak świetnie gra na tej płycie Bormann! Także ostatnim Life Among the Ruins. Wyborne podsumowanie w średnim tempie z melodyjnymi gitarowymi inkrustacjami i jeszcze jedną wysokiej klasy melodią w rage metal stylu.

Druga płyta to RAGE i symfonika z autentycznymi rzecz jasna instrumentami. Smyczki, pianino, nieco elektroniki. Pewnie i wersja z pełną orkiestrą się pojawi, skoro tu celują w estetykę "Lingua Mortis". Jednak to gitara prowadzi, a nie plany symfoniczne. Cold Desire jest dobry, z mocnym refrenem, ale jednak nie tak atrakcyjnym jak te z CD1. No, ale w Root of Our Evil nasyconym wodewilową, rockową, atmosferą grają kapitalnie! Ależ feeling! Jakie wyborne solo w nowoczesnym symfonicznym planem drugim! W instrumentalnie znakomicie zaaranżowanym Curse the Night z pewnymi pierwiastkami power metalu progresywnego lekko zawodzi melodia główna, ale ogólnie klimat niepokojący i ponury został wyartykułowany bardzo dobrze. I zniszczenie w dostojnym i triumfalnym zarazem One World. I melancholia heavy/power metalowa w It's All Too Much ze smyczkami w końcówce. Akustycznie rozpoczynający się Dying to Live, narasta jako pełen żaru song i ten najbardziej ekspresyjne momenty są tu najlepsze. I kolejny wyborny "rage refren" wyrasta w The Flood !
A na koniec mini suita, którą rozpoczyna najdłuższy Lifelines. Długo jest spokojnie, niemal epicko z dobrym jednak tylko jak na ten album refrenem, potem ta moc narasta i jest bardzo posępnie, klimat staje się niepokojący, pojawiają się akcenty speed/power metalowe, choć solo gitara jest bardzo romantyczna i nieco progresywna. Interlude to instrumentalna kompozycja w duchu dawnych podobnych utworów stanowiących elementy klasycznych suit RAGE, a całość kończy się delikatnie i akustycznie przy dźwiękach smutnych, akustycznych gitar w In the End. Potem jest fantastycznie, elektrycznie i tak mocno za serce RAGE chwytał, to już po prostu nie pamiętam. Przeszywająca, męska, prawdziwa metalowa ballada. Po prostu coś pięknego...

Powierzenie mixu i masteringu raczej mało znanemu niemieckiemu inżynierowi dźwięku Manuelowi Cohnenowi było krokiem śmiałym, ale opłacalnym. W końcu gdzieś się trzeba wykazać i RAGE dając mu szansę dało i sobie szansę na prezentację jednego z najlepiej pod względem soundu wyprodukowanych albumów w swej jakże długiej karierze. Krusząca, agresywna gitara, doskonałe brzmienie innych instrumentów, w tym przestrzenna, soczysta perkusja. Minimalnie modern brzmienie, ale idealnie dopasowane do muzyki RAGE. Jednym słowem świetna robota!

Świetna robota. To się odnosi ogólnie do tego, co RAGE zaprezentował w roku 2024. To jest ogromna sztuka stworzyć prawie półtorej godziny muzyki na tak wyrównanym, bardzo wysokim poziomie. Przeciętnie spisujący się od co najmniej dziesięciu lat zespół nagle powraca z albumem, który stanowi ścisłą czołówkę jego najlepszych dokonań.
Ogromne brawa tym razem dla trio prowadzonego przez "Peavy" Wagnera oraz jego gości.
Ekstraklasa melodyjnego heavy/power.


ocena: 9,5/10

new 29.03.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości