Raven
#1
Raven - Rock Until You Drop (1981)

[Obrazek: R-1524965-1226055106.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hard Ride 03:10
2. Hell Patrol 04:43
3. Don't Need Your Money 03:22
4. Over the Top 03:51
5. 39/40 00:51
6. For the Future 04:04
7. Rock Until You Drop 04:02
8. Nobody's Hero 03:50
9. Hellraiser (The Sweet cover) 04:21
10. Action (The Sweet cover) 03:15
11. Lambs to the Slaughter 03:51
12. Tyrant of the Airways 07:16

Rok wydania: 1981
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Rob Hunter - perkusja

RAVEN należy do najstarszych zespołów zaliczanych do nurtu NWOBHM. Powstał w roku 1974 w Newcastle, w czasach gdy inne grupy z tego miasta były jeszcze pieśnią odległej przyszłości. Co i jak grali przed 1980 nie wiem, nie udało mi się dotrzeć do żadnych nagrań. Zresztą, w owym prehistorycznym czasie przez RAVEN przewinęło się wielu muzyków, w tym znany potem z czołowych grup z Newcastle perkusista Sean Taylor. Odszedł on jednak w połowie roku 1979 i jego miejsce zajął Rob "Wacko" Hunter, który związał się z Krukiem na wiele lat.
Zespół debiutował albumem „Rock Until You Drop” w barwach wytwórni Neat.

Obok premierowych kompozycji znalazły się tu także dwa numery z singli. Płytę otwiera właśnie singlowy „Hard Ride”. Typowy numer wczesnego NWOBHM oparty na rock'n'rollowej podstawie z prostym riffem. Podobnie brzmi „Hell Patrol” oraz drugi znany z singla „Don't Need Your Money”, który zresztą stał się umiarkowanym przebojem. Ten dynamiczny, ale także bardzo prosty numer w pewnym sensie przypominał bardziej chuligańską i surowszą wersję nagrań STATUS QUO. Odniesienia RAVEN do tradycyjnego grania brytyjskiego lat 70tych na tej płycie są bardzo wyraźne. Mamy tu aż dwa covery popularnej rockowej grupy SWEET – „Hellraiser” i „Action”. Oba wykonania proste i surowe, przy czym umieszczenie ich na tym LP nieco dziwi, tym bardziej, że zespół miał inne utwory, które się na płycie nie znalazły. Znalazł się na szczęście znakomity „Over the Top” ostry i z charakterystycznym, klasycznym już dziś riffem dla NWOBHM. „For the Future” z kolei zdecydowanie jest utworem "stylu z Newcastle" podanym jednakże w bardzo melodyjnej formie. „Rock Until You Drop” wskazywał fascynacje zespołu amerykańskim glamem, w umiejętny sposób przystosowanym do surowego stylu zespołu. „Nobody's Hero” przywodzi na myśl trochę zwariowane podejście to zagrań wczesnego SAXON, szczególnie w sposobie gry Marka Gallaghera. „Lambs to the Slaughter” to najpóźniej przygotowana kompozycja na ten LP i pokazuje, że grupa skłania się ku melodyjnie podanemu speed metalowi. Album zamyka wyjątkowo długi jak na RAVEN „Tyrant of the Airways”. Po wstępie zwiastującym balladowy spokojny kawałek prezentują speed metalowy, agresywny i melodyjny, ozdobiony dynamiczną i urozmaiconą grą gitarzysty w tle oraz najlepszymi solówkami na tym LP. Kompozycja jest złamana w paru miejscach wolniejszymi fragmentami, niestety nie należą one do zbyt interesujących.

Płyta ma typowe brzmienie dla albumów z obszaru Newcastle i typowe dla wytwórni Neat. Surowe, z wysuniętą perkusją, która jest tu bardzo głośna oraz warkoczącym basem.
Gallagher jako gitarzysta jest bardzo ciekawy z tym swoim nerwowym i zaciekłym stylem gry i nieco udziwnionymi solówkami, ale jego brat jako wokalista prezentuje się przeciętnie.
Wysokie piskliwe zaśpiewy i więcej drapieżnego krzyku niż typowych wokali, do jakich przyzwyczajona była publiczność w owym czasie. Wyczuwa się tu ogólnie brak drugiego gitarzysty, a puste przestrzenie wypełnia przede wszystkim Hunter, który tu się pokazuje z bardzo dobrej strony.

Album znany jest też z wersji CD z kilku wydań, gdzie znalazły się inne wcześniej niepublikowane kompozycje jak „Inquisitor”, bardzo udany zresztą oraz numery B-side z singli i melodyjny przebojowy „Let it Rip” po raz pierwszy zaprezentowany na składance "Brutal Force".
Dobra płyta, solidna, ale na tle innych albumów z tego okresu, ze względu na pewien prymitywizm, wypada średnio.

Ocena: 7/10

23.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Raven - Wiped Out (1982)

[Obrazek: R-2141473-1589458534-6967.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Faster Than the Speed of Light 04:22
2. Bring the Hammer Down 04:19
3. Firepower 03:08
4. Read All About It 03:01
5. To the Limit - To the Top 07:54
6. Battle Zone 03:34
7. Live at the Inferno 03:54
8. Star War 05:35
9. UXB 03:25
10. 20/21 01:36
11. Hold Back the Fire 05:40
12. Chainsaw 05:17

Rok wydania: 1982
Gatunek: Speed/Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj Wielka Brytania

Skład:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Rob Hunter - perkusja

W roku 1982 zespół przedstawił kilka nowych nagrań na maxi singlu „Crash Bang Wallop” i niebawem zaprezentował drugi swój LP "Wiped Out" (Neat).

Ta płyta już wyraźnie pokazywała wykrystalizowanie się stylu zespołu. Szybki, ostry atak gitarzysty wsparty gęstym basem, głośną perkusją i okrzykami przeplatanym z piskiem Gallaghera. Tak się płyta zaczyna kompozycją „Faster Than the Speed of Light”. Gitara ryczy surowo także w „Bring the Hammer Down” tu jednak więcej melodii, ale również drapieżnie podanej. „Firepower” należy do utworów bardziej znanych z wczesnego okresu RAVEN. Utwór celował bez większego powodzenia na listy przebojów naśladując w chuligański sposób rokendrolowe kawałki brytyjskie początku lat 80tych. Zdecydowanie bardziej interesujący jest speed metalowy „Read All About It”. Może melodia za ciekawa nie jest, ale samo wykonanie ekscytujące a w solo pobrzmiewają w pewnym momencie echa stylu gry Bourge z BUDGIE. Także i tym razem zespół przedstawił dłuższą kompozycję „To the Limit - To the Top”. Też speed metalowa i znów... za długa. Ponadto wokal tym razem zdecydowanie denerwujący piskiem i zbędnym krzykiem.
Co ciekawe zabieg zastosowany w najdłuższym na poprzedniej płycie utworze „Tyrant of the Airways” został tu niemal tak samo powtórzony, z tym że spokojny fragment instrumentalny umieszczono w środku. „Battle Zone” to powrót do speed metalowego surowego rokendrola. Po nim mamy chyba najbardziej znany numer „Live at the Inferno”, który za jakiś czas dał nazwę słynnej koncertówce zespołu. Ten utwór to taka wizytówka zespołu. Kto zna ten jeden kawałek mniej więcej wie czego się spodziewać po pozostałych kompozycjach. Rewelacyjne partie instrumentalne są ozdobą tego utworu granego z powodzeniem na koncertach w rozbudowanej wersji, często z solem perkusyjnym Huntera który tu daje prawdziwy popis.
Kosmicznie zaczynający się od gitarowego rzępolenia Gallaghera „Star War” to jeden z najsurowszych kawałków na tym albumie, o epickim niemal charakterze i pod tym względem można go zaliczyć do jednych z pierwszych jakie się pojawiły w nurcie NWOBHM. UXB. Pod tym dziwnym tytułem kryje się znakomity dynamiczny i ostry jak brzytwa numer zagrany z ogromną energią, jakiej czasem RAVEN na tym LP brakowało. Akustyczny przerywnik „20/21” to moment oddechu przed kolejnym atakiem w „Hold Back the Fire”. Tu mamy nieco wolniej zagrany melodyjny klasyczny heavy metal jakby celujący w gusta amerykańskie. Naturalnie to wciąż RAVEN, więc jest i ostro i głośno. Zamyka całość „Chainsaw” narastający wraz z perkusją i rykiem piły motorowej. Jest to as z rękawa na koniec i pewien ukłon w stronę MOTORHEAD w riffie głównym. Do tego naprawdę udana melodia i mamy killer podkreślony swobodnym wykonaniem. Słynna apokaliptyczna końcówka tego albumu przeszła oczywiście do historii brytyjskiego metalu.

Doskonała perkusja, agresywne sola, gęsty bas to cały RAVEN. Co najważniejsze, już rozpoznawalny i oderwany w większej mierze od rocka epoki minionej.
Samoistny i rozpoznawalny Kruk.


Ocena: 8/10

23.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Raven - All For One (1983)

[Obrazek: R-1941121-1266043178.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Take Control 03:21
2. Mind Over Metal 03:28
3. Sledgehammer Rock 03:58
4. All for One 03:31
5. Run Silent, Run Deep 05:37
6. Hung, Drawn and Quartered 05:17
7. Break the Chain 03:47
8. Take It Away 03:23
9. Seek and Destroy 03:50
10. Athletic Rock 04:40

Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
John Gallagher - śpiew , bas
Mark Gallagher - gitara
Rob Hunter - perkusja

Trzeci album RAVEN ukazał się w Wielkiej Brytanii w sierpniu 1983 nakładem Neat.
Ciekawy jest fakt, że RAVEN jako jeden z nielicznych zespołów NWOBHM spodobał się w USA. Mała wytwórnia Megaforce z Ameryki podjęła się wydania tej płyty w Stanach, licząc podobnie jak w przypadku nieznanej formacji METALLICA przynajmniej na zwrot poniesionych nakładów.

Album ten otwiera „Take Control” przypominający nagrania JUDAS PRIEST z płyty "Point Of Entry" i nawet wokalnie Gallagher w pewnym stopniu naśladuje Halforda. „Mind Over Metal” to także podobna stylistyka i już słychać, że mamy do czynienia z inną niż poprzednio płytą. Jest album ukierunkowany na melodyjny heavy metal środka, z nastawieniem na rynek amerykański. Taki jest glamowy numer „Sledgehammer Rock” czy kolejny „All for One” z prostym refrenem przeznaczonym do wspólnego z publicznością śpiewania na koncertach. Aby album nie brzmiał tak do końca amerykańsko jest tu także kolejny zrobiony pod Judasów „Run Silent, Run Deep”. Kalka ogólnie marna i pewne nadzieje daje energiczny speedowy riff na początku „Hung, Drawn and Quartered”, gdzie słychać "stary" RAVEN. Co z tego, gdy w końcu i ten kawałek przekształca się w typowy melodyjny tradycyjny heavy metal o nieciekawym refrenie. Zupełnie bezbarwne są heavy rockowe „Break the Chain” i „Take It Away”, co pogłębione jest przeciętnym wykonaniem wokalnym. Ostrzejszy i surowszy jest „Seek and Destroy”, z embrionalnymi elementami thrashu, ale gdzież mu tam do nagrania METALLICA o tym samym tytule. Amerykańskie ukierunkowanie całej płyty podkreśla ostatni „Athletic Rock”. Tytuł mówi sam za siebie. Atletyczny rock i tyle. Coś dla fanów australijskich Elektryków.

Płyta jest nieudana. Nie posiada ani interesujących chwytliwych melodii, ani wykonanie nie stoi na poziomie nawet dobrym. Przeważa młocka bez inwencji, z rzadka przerywana jakimś lepszym solem gitarowym. Perkusja tym razem prosta, cichsza, nabijająca rytm do prościutkich infantylnych rockowych kawałków zamaskowanych pod heavy metal. Wokalnie Gallagher zadaniu nie sprostał, jego piskliwo-krzykliwa maniera drażni. Prosta, żeby nie powiedzieć prostacka płyta, gdzie RAVEN zrywa z podstawowymi kanonami NWOBHM i odcina się od grania z Newcastle. Brzmienie jest nieciekawe, za surowe i za ostre jak na ten rodzaj metalu. Muzyka ukierunkowana na niewybrednego odbiorcę glamowego grania, przede wszystkim w USA gdzie płyta cieszyła zresztą i tak bardzo umiarkowanym powodzeniem.
Bardzo poważny krok wstecz w karierze zespołu.


Ocena: 3.5/10

23.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Raven - Stay Hard (1985)

[Obrazek: R-1915646-1443391753-9305.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Stay Hard 02:59
2. When the Going Gets Tough 03:34
3. On and On 03:54
4. Get It Right 04:49
5. Restless Child 02:45
6. The Power and the Glory 03:37
7. Pray for the Sun 04:22
8. Hard Ride 03:15
9. Extract the Action 03:04
10. The Bottom Line 03:37

Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania/USA

Skład:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Rob Hunter - perkusja

RAVEN po wydaniu swoich pierwszych trzech płyt postanowił wypromować się w Stanach Zjednoczonych, gdzie też nagrana została ich znana płyta koncertowa "Live at the Inferno".
Zespół w USA został przyjęty nadspodziewanie ciepło, co skłoniło cała ekipę Kruka do przeniesienia się do Stanów. Szybko też udało się znaleźć nową wytwórnię - Atlantic i tak rozpoczął się kolejny rozdział w historii grupy. Nowa płyta ukazała się w roku 1985 pod tytułem "Stay Hard".

Zespół schował pazury i zaprezentował tradycyjny glam metal zrobiony pod amerykańską publiczność. Kolejne numery przelatują jeden za drugim... proste, maksymalnie uproszczone... prymitywne w setki razy już zagranych melodiach, ani bujające, ani radujące słuchacza.
”Stay Hard”, „When the Going Gets Tough”... w kompletnie nie nadającym się do słuchania „On and On” chóralny refren, mający zapewne zapraszać do wspólnego śpiewania na koncertach. W „Get It Right” fatalny wokal, a najciekawszy to pewnie ten dźwięk tłuczonej butelki. Do tego kolejny refren stadionowy na słabym poziomie. Tu też w kompromitującej solówce ujawnia się bezradność Gallaghera jako gitarzysty na tym albumie. Utrzymany w rokendrolowej konwencji, ale wolniej zagrany „Restless Child”, to jaśniejszy promyczek i ma wreszcie ciekawy riff gitarowy, wsparty odważnym basem drugiego z braci. ”The Power and the Glory” to znów łupanina najniższych lotów. Najgorsze co tu może spotkać słuchacza, to po prostu budzący uczucie zażenowania niby balladowy „Pray for the Sun”. Takich "udanych" kompozycji spotyka się niewiele. Anemiczność i odpychające wykonanie. „Hard Ride” to znów żywo i bez żadnego pomysłu. Ten jest lepszy w „Extract the Action”, ale gubi się w piskliwych chórkach i bezsensownych zmianach tempa. Na koniec nieco udziwniony na początku „The Bottom Line” instrumentalny z orkiestrą. Orkiestra równie fajna jak cała ta płyta.

Jest to album dramatycznie słaby, stanowiący beznadziejną próba skopiowania tego co Amerykanie robią swobodnie, z gracją i wdziękiem. Brak tu wszystkiego co stanowi o atrakcyjności takiego tradycyjnego rock/metalu made in USA. Wykonanie jest słabe, a brzmienie i produkcja na niskim poziomie, co słychać w dźwięku perkusji, basu i mdłej gitarze. Wokalnie Gallagher zupełnie to spalił. Płyta, trochę lansowana w USA, uzyskała tam nieduży rozgłos, w rodzinnej Anglii zbyto ją wstydliwym milczeniem.
Słusznie.


Ocena: 2/10

24.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Raven - Life's a Bitch (1987)

[Obrazek: R-4991015-1532168924-6659.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Savage and the Hungry 03:47
2. Pick Your Window 03:29
3. Life's a Bitch 03:47
4. Never Forgive 04:38
5. Iron League 03:21
6. On the Wings of an Eagle 06:35
7. Overload 04:18
8. You're a Liar 02:39
9. Fuel to the Fire 03:43
10. Only the Strong Survive 03:45
11. Juggernaut 05:08
12. Playing with the Razor 03:21

Rok wydania: 1987
Gatunek: Heavy/Speed Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Rob Hunter - perkusja

Kolejny album brytyjskiej legendy NWOBHM to powrót do bardziej metalowego grania. "Life's a Bitch" ukazał się w roku 1987 nakładem Atlantic.

Dostajemy znów RAVEN jaki znany był z pierwszych płyt. Jest szybko, gitara sucho ryczy, sekcja rytmiczna dynamiczna, ze wskazaniem na Roba Huntera. Dobre sola, przyzwoity wokal Gallaghera z tym razem nie zafałszowanymi górkami i starannie zrobione chórki.
Co z tego gdy "The Savage and the Hungry" czy "Pick Your Window" to po prostu przyzwoite speed metalowe nagrania, z lekkim ukłonem wciąż w stronę rynku amerykańskiego, a riify z niby surowszego "Life's a Bitch" wyeksploatowane przez Kruka doszczętnie już wcześniej. Pojawia się też w kompozycjach na tym albumie dużo zmian tempa i takich łamańców jakich po RAVEN się spodziewać nie należało. Łamią one ogólną monotonię, ale same w sobie interesujące nie są. Tam gdzie te riffy są bardziej oryginalne brak z kolei atrakcyjnej melodii, jak w "Never Forgive" z fatalnym prymitywnym refrenem. "Iron League" to prosta melodia i za proste tym razem wykonanie całości. Dobrze jest jednak dobrnąć do solidnego, rozbudowanego "On the Wings of an Eagle" z akustycznym wstępem i mocnym osadzeniem w brytyjskich realiach heavy speed metalu pierwszej połowy lat 80tych. Potem szarzyzna w postaci "Overload" i lekko punkowy "You're a Liar", przy czym przy okazji tego numeru wychodzi raczej mizerna produkcja tej płyty. Ewidentnie brak tu głębi i mocy. Następnie ponownie zamerykanizowany heavy metal w "Fuel to the Fire" dla odmiany surowszy "Only the Strong Survive" zdecydowanie w klimacie pierwszych nagrań zespołu. Klimat może i ten sam, ale numer jednak o klasę gorszy z wkurzającym wokalem. "Juggernaut" to utwór w którym nie bardzo wiadomo o co chodzi, czyli mamy tu heavy metal niby lekko epicki i mroczny, do chwili gdy wkraczają rockowe refreny. Zapewne najbardziej znany z tego LP jest "Playing with the Razor", który przypomina najlepsze czasy NWOBHM mimo tych zbędnych ozdobników. Solo znakomite i energia tryska z tych speedowych zagrywek aż miło. Na tym jednak album się kończy.

W głowie pozostaje niewiele, jest to jednak znów RAVEN jakim się jawił we wczesnych latach 80tych.
Płyta jednak raczej dla fanów twórczości braci Gallagher, bo muzycznie mamy odgrzanie wszystkich starych pomysłów w na ogół gorszej wersji.


Ocena: 6.5/10

26.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Raven - Nothing Exceeds Like Excess (1988)

[Obrazek: R-2007587-1426603738-6315.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Behemoth 01:05
2. Die for Allah 04:58
3. Gimme a Break 03:19
4. Into the Jaws of Death 06:08
5. In the Name of the Lord 03:46
6. Stick It 03:10
7. Lay Down the Law 04:45
8. You Got a Screw Loose 04:22
9. Thunderlord 04:30
10. The King 04:25
11. Hard as Nails 05:06
12. Kick Your Ass 03:18

Rok wydania: 1988
Gatunek: Speed/Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Joe Hasselvander - perkusja

W roku 1988 zespół opuścił perkusista Hunter, którego zastąpił nie kto inny jak Joe Hasselvander, weteran amerykańskiej sceny metalowej. W tym składzie grupa nagrała kolejny LP Nothing Exceeds Like Excess, tym razem wydany przez Combat.

Album stanowił kontynuację stylu z płyty poprzedniej i wiele nowego nie wnosił, poza bardziej fantazyjną grą nowego perkusisty i większą dawką krzyków i wrzasków w wokalach Gallaghera. Udziwnione speed metalowe kompozycje w rodzaju "Die for Allah" mieszały się z zagranymi w punk rockowej manierze "Gimme a Break" i bardziej klasycznymi heavy metalowymi numerami w stylu kolejnego na płycie "Into the Jaws of Death". Słabą stroną tego krążka są refreny. O ile jeszcze w typowe dla RAVEN zagrywki gitarowe i motywy główne są niezłe to zazwyczaj nieudane refreny mocno psują efekt końcowy. Proste rokendrolowe numery jak "In the Name of the Lord", "Stick It" brzmią mało przekonująco, a energia riffów w "Lay Down the Law" mocno wymęczona. Tam gdzie Gallagher więcej eksploatuje bas, jak w "You Got a Screw Loose" jest nieźle i zespół przełamuje ograniczenia wykorzystania jednej tylko gitary. Drugi z braci stara się uatrakcyjnić wszystko solami gitarowymi i jak zwykle są ciekawie zrobione i atrakcyjne. Tam gdzie grają wolniej, jak w bardziej tradycyjnie heavy metalowym "Thunderlord" raczej nudzą i plasują się na dalekim zapleczu amerykańskiej stylistyki gatunku. Album zawiera też jeden z najbardziej kompromitujących numerów RAVEN - "The King" gdzie poziom prymitywizmu jaki ten zespół nieraz prezentował sięgnął dna w pseudo hard rockowym stylu. W końcówce albumu niezły jest "Hard as Nails", w którym rockowe akcenty łączą się ze stylem prezentowanym w tym czasie przez EXCITER.
Blady "Kick Your Ass" w klimatach stadionowego amerykańskiego rock/metalu zamyka ten ogólnie blady album. Blady także w sensie produkcyjnym, bo poza perkusją ta rozpoznawalna surowość soundu RAVEN jest tu raczej sucho podana.

Przeciętna płyta zespołu, który eksploatuje nadal swoje stare pomysły.


Ocena: 6/10

26.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#7
Raven - Architect of Fear (1991)

[Obrazek: R-3311147-1400783452-8338.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Architect of Fear Intro 01:21 
2. Architect of Fear 04:01
3. Disciple 04:03
4. Got the Devil 04:39
5. Part of the Machine 03:59
6. Under the Skin 05:27
7. White Hot Anger 05:31
8. Can't Run & Hide 02:48
9. Blind Leading the Blind 05:03
10. Relentless 03:49
11. Just Let Me Go 06:08
12. Heart Attack 03:52
13. Sold Down the River 03:52

Rok wydania: 1991
Gatunek: Power/Thrash Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Joe Hasselvander - perkusja

Po pewnej przerwie RAVEN przystąpił do nagrania, tym razem w Niemczech kolejnej płyty, która została wydana w ramach kontraktu z wytwórnią Steamhammer z Hannoveru.

Ta płyta zdecydowanie wyrasta z amerykańskich doświadczeń.
Surowa w brzmieniu, posunięta niemal do ascezy gitarowego soundu, pełna pustych przestrzeni w utworach z przelewającym się basem i młócącą, ale znakomicie rozplanowaną perkusją. Mało tu melodii, nie ma wiele refrenów które można uznać za przebojowe. Album z pogranicza power metalu i thrash metalu, rozgrywany nie za szybko, ale z dużą dawką brutalności. Niekiedy ponuro brzmiące zwolnienia są centralną częścią kompozycji, jak w Disciple, dopracowane są też w drobnych szczegółach przeszywające i fantazyjne sola gitarowe. W tym wszystkich słychać też taką muzyczną bezczelność, jakby chcieli powiedzieć - "nie jesteśmy rockmenami z okładek muzycznych czasopism, jesteśmy źli". Płyta jest momentami złożona, pełna łamańców, przetykanych prostymi melodiami, jakby zwulgaryzowanymi w formie numerami rocka stadionowego (Got the Devil, Under the Skin czy Can't Run & Hide). Wokalnie John Gallagher operuje głównie niemal meloskandowaniem wypełnionym jadem i gniewem, co w połączeniu z typowo thrashowymi zagrywkami, jak w White Hot Anger, zupełnie zmienia wyobrażenie o zespole jako grupie wywodzącej się z NWOBHM. Zdecydowanych speedowych numerów niewiele, i z nich najlepszy jest Relentless, przy czym także wypełniony zmianami tempa i napędzony dodatkowo solem gitarowym w charakterystycznym dla RAVEN stylu. Bardzo interesująco wypada Just Let Me Go, spokojny, w nieco psychodelicznym klimacie z kroczącą gitarą i nietypowym drugim planem, zakręconym, ale równocześnie intrygującym. To zakręcenie jeszcze bardziej nasila się w Heart Attack z dziwnym zaczerpniętym z bluesa początkiem i rozwinięciem najbardziej korzennym dla wczesnego RAVEN. 

Płyta inna niż poprzednie, w pewnym sensie post thrashowa, chwilami trudna w odbiorze. Z pewnością nie zadowoli fanów klasycznego NWOBHM czy hard rocka amerykańskiego.
Inne oblicze zespołu, gdzie w zasadzie jedyną cechą wspólną z poprzednimi albumami jest wszechobecna surowość, doprowadzona tu do granicy z ubogością brzmienia.


Ocena: 7.5/10

31.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#8
Raven - Glow (1994)

[Obrazek: R-4239762-1359413231-9856.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Watch You Drown 04:36 
2. Spite 02:26
3. True Believer 04:42
4. So Close 04:14
5. Alter 04:33
6. The Dark Side 03:52
7. The Rocker (Thin Lizzy cover) 03:07 [view lyrics]
8. Turn on You 03:43
9. Far and Wide 05:21
10. Victim 03:51
11. Gimme a Reason 04:02
12. Slip Away 04:04

Rok wydania: 1994
Gatunek: Heavy/Power/Thrash Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Joe Hasselvander - perkusja

W trzy lata po wydaniu przyjętego z zainteresowaniem LP "Architect Of Fear" RAVEN zaprezentował kolejną płytę, zaskakująco odmienną od poprzedniej. Wydana ona została przez Fresh Fruit oddział koncernu SPV GmbH w marcu 1994 roku.
Powróciły melodie jak podstawa utworów, przy czym nadal oderwane od brytyjskiej rockowej tradycji, w pewnych momentach jakby punkowe, ale bez agresywności i buntu. Gallagher powrócił też do śpiewania, czystego, spokojnego i nawet trochę leniwego.
Jeśli "Architect Of Fear" zawierał pewne elementy post thrashowego grania, to ta płyta jest już bardzo mocno osadzona w tych klimatach. Thrashowe riffy podane na zwolnionych obrotach przywodzą na myśl trochę i "Countdown To Extinction" MEGADETH i "Kin" XENTRIX, brak tu jednak melodii na tyle atrakcyjnych, aby przykuwały uwagę na dłużej.
Nowa formuła spowodowała także zmianę stylu solówek gitarowych, które teraz już pozbawione ostrości i zadziorności nie są tym, na co się zazwyczaj na płytach RAVEN czekało z napięciem.
Brzmieniowo RAVEN odstąpił od ascetycznej, ostrej surowej formuły ma rzecz gitary miękkiej i lekko rozmytej oraz bardziej niż poprzednio głuchego basu, który już nie wyczynia takich harców jak dawniej. Muzyka lekko usypia tym ciepłym soundem, dobrze jednak że w formie jest Hasselvander, grający oszczędniej ale interesująco.
Średnie i wolne tempa dominują na tym LP cały czas, poza coverem THIN LIZZY The Rocker, który odegrany jest z domieszką punka ale nie jest to wykonanie w żadnej mierze porywające. Część utworów wyhamowywana jest dodatkowo przez wolne wstawki, utkane z pastelowych duetów braci Gallagherów. Novum są spokojne kompozycje o balladowym charakterze So Close czy bardziej przebojowy Far and Wide, ozdobione delikatnymi solami gitarowymi. Te utwory, choć muzycznie dobre ujawniają jednak niewielkie faktycznie możliwości wokalne Johna Gallaghera. Pewne echa starego RAVEN zawiera najbardziej dynamiczny Victim, ale i tu zastosowano przewidywalne na tym albumie zmiany tempa. Znaczna część utworów przelatuje jakoś niezauważona i odnieść można wrażenie jednostajności, która rozprasza się w pewnym stopniu w końcowej części albumu, także za sprawą lżejszego kalibru Gimme a Reason z pierwiastkami amerykańskiego glamu. Dominuje jednak wychłodzony, kliniczny metal z wtrąceniami alternatywnego rocka pierwszych lat 90tych XX wieku.

Ogólnie nie jest to zła płyta, nie ma jednak w sobie niczego co zachęca do częstszego powracania do niej. Jeśli traktować ją w kategoriach post thrashowego grania to zajmuje w niej odległe miejsce. RAVEN podążył w tym kierunku co najmniej dwa lata za późno, aby wywołać zainteresowanie tak podaną swoją muzyką i do dziś ten LP jest jedną z najmniej znanych i najrzadziej wspominanych płyt grupy.


Ocena: 6/10

4.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#9
Raven - Everything Louder (1997)

[Obrazek: R-15330214-1590348041-6898.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Blind Eye 03:50 
2. No Pain 03:33
3. Sweet Jane 05:01
4. Holy Grail 03:51
5. Hungry 05:01
6. Insane 04:52
7. Everything Louder 05:56
8. ??? 00:29
9. Between the Wheels 03:43
10. Losing My Mind 03:07
11. Get Your Fingers Out 03:40
12. Wilderness of Broken Glass 06:06
13. !!! 00:13
14. Fingers Do the Walking 04:06
15. Bonus 01:37

Rok wydania: 1997
Gatunek: Heavy Metal/Speed Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Joe Hasselvander -perkusja

W ramach kontraktu z SPV (wytwórnia Fresh Fruit) RAVEN nagrał jeszcze jeden album, który okazał się zarazem ostatnim w latach 90tych i ostatnim dla tej wytwórni.

"Glow" z 1994 został przyjęty z mieszanymi uczuciami i tym razem brytyjskie trio postanowiło przedstawić muzykę, z jaką Kruk był kojarzony w latach 80 tych.
Szybsze, bardziej osadzone w NWOBHM kompozycje o cechach power i speed metalu już nie nosiły cech thrashowych. W takich utworach jak Blind Eye, Losing My Mind czy No Pain powrócił rockowy styl oparty na prostym riffowaniu i rezygnacji z zaskakiwania słuchacza nieoczekiwanymi zmianami tempa. Nie zrezygnowano jednak z elementów alternatywnego rocka i metalu jak w Sweet Jane, czy też prostego rock'n'rolla w Holy Grail lub amerykańskiego rock/metalu w Hungry. Niestety sam poziom kompozycji, szczególnie pod względem atrakcyjności melodii, na które tym razem postawiono jest niski. Próby urozmaicenia i dynamizacji w niektórych kawałkach, jak choćby w Insane nie przekonują, głównie ze względu na nieciekawe brzmienie jakie ta płyta posiada. Jest ono płaskie i suche, matowe i bas jest miękki i cofnięty plumka w tle gitary, która zatraciła typową dla RAVEN lat 80tych ostrość brzytwy. Nudny tytułowy Everything Louder jest tu pewnym wyznacznikiem bezradności zespołu na tym LP, niestety również gitarzysty Marka Gallaghera, który gra po prostu grubo poniżej swoich możliwości. Sola są słabe, bez pomysłu, co więcej ustawienie gitary w solach piskliwe i za miękkie, przez co brzmią one momentami komicznie. Jak słabo prezentuje się bas, słychać w Wilderness of Broken Glass, który przez sześć minut jest wałkowaniem w kółko tego samego riffu. Na koniec nieco brytyjskiego wspominkowego grania NWOBHM w Fingers Do the Walking.
Album zamyka Bonus, który niestety jakby w krzywym zwierciadle pokazuje główne negatywne cechy tej płyty.

Jeden z najsłabszych LP RAVEN, gdzie nawet Hasselvander dostosował się do szarej przeciętności. Marna produkcja, napisane na kolanie utwory i pozostawiające wiele do życzenia wykonanie.


Ocena: 4.5/10

5.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#10
Raven - One For All (1999)

[Obrazek: R-1417731-1461146954-8110.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Seven Shades 04:13 
2. Double Talk 03:29
3. Roll with the Punches 05:21
4. Get Your Motor Running 03:36
5. To Be Broken 04:52
6. Derailed 03:44
7. Hunger Inside 04:47
8. Top of the World 03:47
9. In the Line of Fire 04:11
10. Kangaroo 03:04
11. New Religion 04:38
12. Last Ride 04:35

Rok wydania: 1999/2000
Gatunek: Speed/Power/Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Joe Hasselvander - perkusja

Po rozstaniu się z wytwórnią SPV grupa RAVEN nawiązała współpracę z Maasacre i Metal Blade początkowo zaznaczając swoją obecność tylko kompilacyjnym albumem "Raw Tracks" z nagraniami live, demo i coverami w 1999. Jednak równolegle postępowały prace nad nową płytą, wydaną w grudniu tego samego roku. Tytuł płyty, nieco przewrotnie nawiązuje do słynnego albumu Kruka "All for One" z 1983, gdy zespół był u szczytu popularności.

Czy i teraz liczyli na powrót do czołówki metalowego grania? Zapewne tak, tyle, że czas RAVEN patrząc chłodnym okiem przeminął. Lata 90te trudno zaliczyć dla grupy do udanych, sam fakt że zdołali utrzymać się w metalowej falandze i tak jest godny podkreślenia. Ta płyta to RAVEN wczesny, speed metalowy taki jak w czasach, gdy dyktowali warunki na scenie grania z obszaru Newcastle. Znów mamy ostre brzmienie, szybkie tempa, cięte riffy i mocny bas uzupełniający brak drugiego gitarzysty. Hasselvander nie tyle naśladuje styl grania Huntera, ile stosuje podobne zagrywki imitując go w lepszym wydaniu.
Stary dobry RAVEN.
Klasyczny w Seven Shades, podjeżdżający w Double Talk pod MOTORHEAD, czy też rockowo surowy w Roll with the Punches, gdzie znów echa solowego Osbourne'a przebijają się w refrenie. Melodyjny i wdzięczny ukłon w stronę całej brytyjskiej klasyki to Get Your Motor Running. Gallagherowi chce się grać, to słychać i sola znów są wypełnione treścią i rokendrolem jak w tej kompozycji. Bas z perkusją dominują w To Be Broken, utworze wolniejszym, pozbawionym ciepła poprzednich numerów i utwór ten stanowi pewien dysonans w lekkiej, speed rockowej zabawie. Powraca ona w Derailed, który mocno przypomina utwory z pierwszych płyt, podobnie jak Hunger Inside, gdzie odnosi się wrażenie grania na zwolnionych obrotach. Jak to na płytach z lat 80tych jest i trochę wypełniaczy, gdzie zespół zapomina o atrakcyjności samej melodii (Top of the World), tu jednak po raz kolejny nadrabia solówkami gitarowymi Mark Gallagher. Bardzo udane są za to In the Line of Fire z ciekawym rozwinięciem i prościutki szybki Kangaroo, gdzie John pozwala sobie na trochę krzyków i pisków a Mark na zakręcone solo. Wokalnie tym razem doprawdy nie ma się do czego przyczepić. Zaryzykuję stwierdzenie że to najlepszy występ Johna Gallagher w ogóle. Nawet w kompozycji New Religion, która jest najbardziej wyrażającą styl power/thrashowy jaki prezentowali w latach 90tych słychać to, że potrafi dołożyć tu swoja cegiełkę do tej budowli, co w przypadku kilku wcześniejszych albumów nie zawsze się mu udawało.  Płyta ma świetne zakończenie w postaci Last Ride, w którym power i speed metal łączą się z muzyką BLACK SABBATH z "Dehumanizer".

Ta płyta jest udana. Nic nie wnosi nowego, jest zdecydowanym krokiem wstecz w czasie i powrotem na Muzyczne Wyspy Brytyjskie z brzmieniem stylizowanym na początki NWOBHM, ale wspartym solidną, klarowną produkcją. Zaskakująco dobry powrót do korzeni po latach stylistycznych wahań i eksperymentów, które były albo spóźnione, albo nieudolne. Nie wszystkie utwory trzymają może najwyższy poziom, ale tak to już bywało z płytami z muzyką NWOBHM głównego nurtu. To co tu jednak jest, zostało odegrane z pasją, wyczuciem i dbałością o szczegóły, przy czym to ostatnie też się w latach 90tych w przypadku ich nagrań gdzieś zagubiło. Płyta z innej epoki, ale jeśli ponownie zwrócić uwagę na tytuł, to historia zatoczyła koło szczęśliwie.
Ten album jest jednocześnie ostatnim przez trwającą potem prawie 10 letnią ciszą nagraniową. Grupa skoncentrowała się na koncertach, trochę też przebywała w uśpieniu i dopiero w 2009 przedstawiła kolejną płytę, nagraną w Japonii, gdzie zawsze cieszyli się sporą popularnością. Jednak ani ten LP "Walk Through Fire", ani wydany po sporej przerwie w 2015 "ExtermiNation" nie były udane i zawierały pozbawiony pomysłów zestaw kompozycji z klasycznym heavy metalem brytyjskim XXI wieku, bez treści i z przeciętnym wykonaniem.
A "Jeden Za Wszystkich" można spokojnie polecić fanom tradycyjnego brytyjskiego metalowego grania, nieszukającym nadmiernej oryginalności.


Ocena: 7.5/10


new 25.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#11
Raven - Metal City (2020)

[Obrazek: R-15920616-1600213248-4320.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Power 3:55
2. Top Of The Mountain 3:36
3. Human Race 3:59
4. Metal City 3:21
5. Battlescarred 4:45
6. Cybertron 3:24
7.Motorheadin' 2:42
8. Not So Easy 3:09
9. Break 3:39
10. When Worlds Collide 6:15

Rok wydania: 2020
Gatunek: Speed/Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, gitara basowa
Mark Gallagher - gitara
Mike Heller - perkusja

W XXI wieku od lat bazujący w Nowym Jorku RAVEN nagrał i wydał tylko dwie płyty w 2010 i 2015, z przeciętnym heavy metalem z elementami speed, w manierze amerykańskiej. Nic specjalnego.
W roku 2019 pojawił się w składzie za Joe Hasselvandera inny uznany amerykański perkusista Mike Heller i grupa pięć lat po  "ExtermiNation" we wrześniu prezentuje nową płytę "Metal City" wydaną przez Steamhammer.

Okładka tego albumu jest paskudna, choć to chyba taka moda zapoczątkowana przez DRAGONFORCE zaczyna nabierać rozpędu. Komiksowy infantylizm nie ogranicza się jednak tylko do samej strony graficznej. Dotyka boleśnie także i stronę muzyczną, a ta jest wszakże najważniejsza. RAVEN w nieokreślony w gruncie rzeczy sposób nawiązuje do stylistyki nieco lżejszego gatunkowo heavy metalu lat 80tych, zespołów raczej z półki średniej, w nowocześniejszej i lepszej oprawie brzmieniowej. RAVEN stara się być wyluzowanym, poniekąd nonszalanckim i kieruje swoją muzykę tym razem do dzieci i młodzieży no i może do tych, którzy do dziś uważają LIZZY BORDEN za najlepszy heavy metalowy zespół w historii. Tak, taki rockowy (nie użyję określenia glamowy) charakter wielu z tych kompozycji jest tu słyszalny i nie byłoby w nic złego, gdyby te melodie były mniej chaotyczne. A tego chaosu w doborze melodii zwrotek do refrenów jest tu dużo i te kontrasty nie budzą pozytywnych emocji. Rzecz jasna dzieciom i metalowej młodzieży to nie powinno przeszkadzać, szczególnie w USA. Nie od dziś jednak wiadomo, że ogarnięta od lat kryzysem amerykańska scena melodyjnego metalu nie jest w stanie wydać owoców na miarę dawnej chwały, poza nielicznymi wyjątkami. RAVEN do nich nie należy i te utwory są przaśne, ludyczne i na swój sposób prymitywnie naiwne i z całą pewnością tytułowy Metal City mówi na ten temat wszystko. W tym płytkim morzu miałkiego metalu wyróżnia się trochę na plus Motorheadin', bo jest tu i świetny wstęp perkusyjny i takie oblicze speed/heavy grania RAVEN ze starożytnych brytyjskich czasów. RAVEN próbuje bawić, ale te wysiłki rezultatu nie przynoszą, bo jak może bawić coś takiego jak fatalny Cybertron? Niby budują jakiś bardziej posępny klimat w najdłuższym When Worlds Collide, ale co to tam za klimat, jeśli to włączyć w kategorię powiedzmy amerykańskiego horror rocka.  Alce Cooper by się uśmiał...
O ile kompozycje są zasadniczo nic nie warte, to wykonanie jak zwykle jest bardzo dobre i nawet wokal Johna Gallaghera chyba najlepszy w wieku XXI, nie mówiąc o serii świetnych basowych natarć. Perkusja znakomita i po raz kolejny Mike Heller potwierdza swoją klasę, a kilka solówek Marka Gallaghera doprawdy stanowiłoby ozdobę znacznie lepszych kompozycji.
W kwestii brzmienia - wyborne jest i tu po raz kolejny trzeba pochwalić Zeussa (Christopher Harris) za mix i mastering. Mocarne, selektywne brzmienie z fantastycznie ustawioną perkusją!  Zeuss umie stworzyć odpowiednio robiący wrażenie sound do każdego rodzaju metalowej muzyki.

Ogólnie jednak bieda. Heavy metal dla mało wyrobionej publiczności, którym w dobie obecnej trudno jest zainteresować poza nią kogokolwiek, no chyba, że zatwardziałych hard fanów, którym się wydaje, że RAVEN to gwiazda światowego formatu. Tak jednak nie jest.


ocena: 5/10

new 20.09.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#12
Raven - All Hell's Breaking Loose (2023)

[Obrazek: 1126703.jpg?4128]

Tracklista:
1. Medieval 04:24
2. Surf the Tsunami 03:27
3. Turn of the Screw 03:21
4. All Hell's Breaking Loose 03:48
5. The Far Side 04:13
6. Desperate Measures 03:13
7. Victory's Call 03:15
8. Edge of a Nightmare 03:16
9. Invasion 04:52
10.Go for the Gold 03:32

Rok wydania: 2023
Gatunek: Speed/Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, gitara basowa
Mark Gallagher - gitara
Mike Heller - perkusja

Aktualnie RAVEN nie ma już kontraktu ze Steamhammer. Nową płytę wydała 30 czerwca brytyjska Silver Lining Music.

Trudno mówić, że RAVEN zatrzymał się w rozwoju, bo to po prawie 50 latach kariery już raczej jej schyłek, ale w sumie mamy tu "Metal City" Mark II i praktycznie nic ponadto. Okładka ponownie świadczy o pewnym starczym zdziecinnieniu, którego zresztą i ja też powoli zaczynam doświadczać, lub też o szukaniu fanów wśród najmłodszych miłośników metalu, którym generalnie na razie jest wszystko jedno co się gra, byle było głośno i albo o Szatanie, abo o grach komputerowych. Akurat RAVEN tej tematyki nie podnosi, czym na starcie przegrywa w kategorii Under 12, ale w Over 60 umacnia się wśród tych, którzy nadal uważają, że IRON MAIDEN to najlepszy zespół na świecie, a może nawet i RAVEN. Dla nich emigranci z rodzinnego Albionu przygotowali zestaw niczym się nie wyróżniających speed/heavy metalowych kompozycji o raczej suchym brzmieniu i przerysowanej krzykliwości i drapieżności, takiej raczej swoistej dla ekip z Meksyku niż z USA, bo poza amatorskimi niedzielnymi bandami tak obecnie speed/heavy w tym kraju raczej nikt już nie gra. Muzycznie to powtórka z rozrywki z roku 2020, o ile to można nazwać  rozrywką. Krótkie, zwarte, przewidywalne w aranżacjach kompozycje z niezłymi solami Marka Gallaghera, a John pokrzykuje nawet żwawo, choć na poprzedniej płycie wypadł jako wokalista nieco lepiej. Jak mogą unikają konkretyzacji melodii (bo w USA tego nie lubią ?) i pewnie dlatego prezentują też takiego koszmarka jak Desperate Measures. Kilka razy są nieco mroczniejsi, jak w Edge of a Nightmare, Medieval i Invasion, ale ogólnie słuchać tu nie ma czego. No, może tych kilku solówek gitarowych i Hellera, bo gra bardzo dobrze.

Co miesiąc w podobnej kategorii wychodzi sporo płyt sporo lepszych od tego, co gra obecnie RAVEN. Nazwy i szyldy nie tworzą dobrej muzyki, tylko ludzie, a tu jest chyba już twórczy kres.


ocena: 3/10

new 30.06.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości