Ripper
#1
Ripper - The Dead Have Rizen (2009)

[Obrazek: R-2809615-1436363845-4836.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro: The Grave 01:19
2. Hemicidal 04:50
3. Driller 04:55
4. 66 Angel Eyez 06:10
5. US Tank 06:55
6. Love Me To Death 05:11
7. The Tall Man 05:40
8. God Of Thunder (Kiss cover) 06:38
9. In The Raw 05:01
10. Outro: Dark Dominion 01:36

Rok wydania: 2009
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Rob Graves - śpiew, gitara
Jeff Wong - gitara, śpiew
Sadie Paine -bas, śpiew
Alex Bortoni - perkusja, śpiew

RIPPER to zespół Roba Gravesa, z tradycjami sięgającymi roku 1977 image pośrednim pomiędzy KING DIAMOND, KISS a ALICE COOPER i jednym albumem z "horror" heavy metalem "...And the Dead Shall Rise" wydanym w roku 1986. Potem zespół został rozwiązany w 1990 i reaktywowany w 2005 i w nowym składzie nagrał swój drugi LP z mocnej zagranym tradycyjnym heavy naturalnie również w grobowo-horrorowej konwencji. Płyta ukazała się nakładem włoskiej wytwórni Black Widow Records.

O ile utwór "Hemicidal" czy po części "The Tall Man" ma cechy heavy/power odnoszącego się do ICED EARTH, to reszta kompozycji utrzymana jest w wolniejszych tempach i nad wszystkim polatuje głos Gravesa, najbliższy temu, jaki wydaje emerytowany wampir ze zrujnowanego zamczyska, któremu pozostały jednak resztki ciepłych ludzkich uczuć ("Driller"). Straszyć niczym nie straszą, raczej z lekka usypiają monotonnymi sekwencjami riffów budzącymi odległe skojarzenia z wczesnymi dokonaniami Danziga po kuracji usuwającej testosteron z organizmu. Nudno. Nudno jest na tej płycie i jakiś tam lepszy poziom trzyma "US Tank", ale może tylko dlatego, że to fajny tytuł. Heavy/power/thrashu w "In The Raw" doprawdy nie chce się słuchać już po minucie. Za długie i zbyt powoli rozwijające są te numery po prostu.
Pochwalić natomiast należy samo brzmienie. Masywne, mięsiste soczyste i selektywne z rewelacyjnym ustawieniem perkusji, która zresztą jest najciekawsza z tego wszystkiego plus ewentualnie kilka solówek gitarowych ale też tylko w oddzielnych momentach. Elementy teatralne i słuchowiskowe ubogie, efektów specjalnych nie ma (drzwi nie skrzypią, sowy nie pohukują, a szkielety przykute w piwnicach do łańcuchów nimi nie pobrzękują). Kilka głosów z zaświatów to za mało.

Produktem masowym nazwać trudno, bo "horror" metal to podgatunek mało rozwinięty, ale wątpliwe, aby ten LP podniósł ciśnienie nawet najbardziej strachliwym (hmm...) metalowcom.


Ocena: 5,5/10

19.01.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości