Samurai
#1
Samurai - Sacred Blade (1984)

[Obrazek: R-2141368-1580484123-9951.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fires Of Hell 03:04
2. Attack 03:07
3. Rock Steady 04:04
4. I've Got What You Need 04:03
5. Fire In Our Eyes 03:55
6. Spirit Woman 03:32
7. Survivor 05:41
8. Gotta Rock Tonight 03:17

Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Len Williams - śpiew
Craig Ridsdale - gitara
Huw Lewis - gitara
Neil Rogers -bas
Michael Davis - perkusja

Był to obiecujący zespół z Walii, grający mocniejszy heavy metal klasyczny osadzony w NWOBHM. Grupa uzyskała kontrakt z wytwórnią Ebony Records, która wydała debiut grupy w roku 1984.

Wokalista Len Williams o typowym (dla brytyjskich zespołów tego okresu), ale wyrazistym głosie dobrze wpasowany w gitarowy sound grupy. Dwóch bardzo sprawnych gitarzystów Ridsdale i Lewis, z których pierwszy na tym LP zaskoczył parokrotnie bardzo dobrymi finezyjnymi solówkami.
Melodyjne utwory, utrzymane w tempach głównie średnich, jak „Fires Of Hell” czy „Attack” dosyć surowe i trochę w stylu zespołów z Newcastle zrobione bardzo dobrze i słychać, że to grupa profesjonalna, która wyciągnęła wnioski z pierwszej fazy NWOBHM.  Mieli jeden killer, który i na tym LP się znalazł. Przepotężny rokendrolowy „Rock Steady” z kapitalnym perkusyjnym solem na początku to petarda NWOBHM, niestety bardzo mało znana. Wokalista drze tu japę wręcz wzorcowo, a riffy pod SAXON elektryzują. Inny szybki „Fire In Our Eyes” jest już tylko speed metalowym dobrym numerem, który się szybko zapomina. Pozostałe utwory też tylko dobre i po prostu słychać, że nie byli przygotowani na wydanie pełnego LP na równym poziomie. To znamienne dla wielu zespołów NWOBHM w tym czasie. Obowiązkowa ballada przyzwoita, jednak tu nie sprawdził się w takim delikatniejszym graniu wokalista. Może dlatego część druga ma heavy metalowy, mocniejszy charakter.

Brzmienie albumu dosyć surowe, gitary ryczące, a perkusja głośna. Ogólnie produkcja dobra. Dobra też jest ta płyta i zasługuje na osób zainteresowanych brytyjskim graniem lat 80tych. Zespół nagrał potem jeszcze jeden LP "Weapon Master " w 1986 i zniknął ze sceny jak wiele innych grup, które startowały u schyłku NWOBHM.
Reasumując jeden wielki killer i solidne granie w pozostałych kawałkach.


Ocena: 7/10

7.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Samurai - Weapon Master (1986)

[Obrazek: R-3632604-1572097706-8908.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. We Rock All Night 03:43
2. Fighter 03:19
3. Hold On 04:05
4. Too Hot to Hold 04:04
5. You Better Be Ready 03:31
6. Into the Night 05:05
7. Aiming for You 03:54
8. Weapon Master 03:24

Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Len Williams - śpiew
Craig Ridsdale - gitara
Huw Lewis - gitara
Neil Rogers - bas
Michael Davis - perkusja

W ramach kontraktu z Ebony Records SAMURAI przedstawił w roku drugi album zatytułowany "Weapon Master".

Inwencji twórczej starczyło tu na nieco tylko ponad pół godziny muzyki, a całość wykazła, że grupa wyczerpała swoje pomysły na debiucie. To nadal heavy metal dosyć ostry i mocny, osadzony riffowo w klasycznej manierze NWOBHM, ale jest to po prostu wymęczone. Williams jest w kiepskiej dyspozycji głosowej, śpiewa siłowo, a te jego twarde metalowe krzyki, dobre w 1984, w 1986 wypadają blado. Ogólnie grają siłowo, praca gitarzystów jest schematyczna, a sola raczej co najwyżej przeciętne. Nie stać ich tu było na ani jedne killer i o czymś na miarę Rock Steady trzeba tu zapomnieć. We Rock All Night jest tego bladym odbiciem,  a riffy saxonowskie także w Too Hot to Hold po prostu są tylko poprawnie odegrane. Braki w melodiach, zwłaszcza refrenów, nadrabiają "agresywną" energią, z której jednak wynika niewiele i to słychać w You Better Be Ready i Into the Night. Tak, ryczą gitary w długich wybrzmiewaniach w Aiming for You i może to jest jedyna kompozycja, która się tu broni, na ocenę dobrą najwyżej. Szerszej publiczności próbują się przypodobać grając pod AC/DC w pełnym gitarowych kiksów, grającej nie do rytmu perkusji i nietrafionych ornamentacji oraz z wyjątkowo marnym wokalem. Len Williams się tu po prostu skompromitował. Ospałość. To wszystko, co można powiedzieć o Hold On. Nudny bezbarwny i bez wiary zagrany został miarowy You Better Be Ready. Próbują, próbują coś zrobić w nieco rozpaczliwie rozegranym tytułowym Weapon Master, ale nie dają rady, po prostu nie dają.

Produkcję albumu powierzono doświadczonemu specowi od inżynierii dźwięku Darrylowi Johnstonowi, który pracował w tym czasie z BLADE RUNNER, CHATEAUX, GRIM REAPER, SAVAGe, TOUCHED i długo by jeszcze wymieniać. Trudno powiedzieć co tu poszło nie tak, bo sound jest marny, suchy w gitarach, źle zmiksowany w opcji wokalu i z fatalnym brzmieniem sekcji rytmicznej. Tego się słucha jak pół amatorskich nagrań z roku 1980, a to przecież rok 1986.
Płyta była słaba i sprzedawała się słabo. Ebony Records nie była zainteresowana kontynuowaniem współpracy do tego doszły spory prawne o nazwę, która grupa musiała niebawem zmienić. Kilka nagrań demo, jakie się pojawiły w roku 1987 nie zainteresowało żadnego wydawcy i grupa zakończyła ostatecznie żywot pod nazwą CRUISE 101 najprawdopodobniej w roku 1988.


ocena: 4,5/10

new 14.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości