Solstice
#1
Solstice - Lamentations (1994)

[Obrazek: R-2124041-1550340711-3253.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Lamentations IV 01:26
2. Neither Time nor Tide 05:20
3. Only the Strong 08:17
4. Absolution Extremis 06:03
5. These Forever Bleak Paths 06:40
6. Empty Lies the Oaken Throne 04:22
7. Last Wish 05:17
8. Wintermoon Rapture 07:02
9. The Man Who Lost the Sun 09:08
10. Ragnorok 03:33

Rok wydania: 1994
Gatunek: doom metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Simon Matravers - śpiew
Rich Walker - gitara
Gian Pires - gitara
Lee Netherwood - gitara basowa
Lennaert Roomer - perkusja


W popularnych doomowych rankingach ten zespół jest zazwyczaj na dalszych miejscach, nieco w cieniu i nieco zapomniany. Założony w 1990 roku, z inicjatywy Richarda M. Walkera, jednego z najważniejszych animatorów doomowej sceny UK lat 80tych i 90tych, trafił z debiutem "Lamentations" wydanym przez brytyjską Candlelight Records na bardzo dobry rok 1994 i od razu zdobył wielkie uznanie i szacunek.

Na pierwszym LP zaśpiewał trzeci z rzędu wokalista zespołu Simon Matravers. Czysty głos, o bardzo miłej dla ucha uniwersalnej barwie. Zapewne i w hard rocku by wypadł znakomicie, ale i tu nadał dostojnej, melancholijnej muzyce SOLSTICE specyficznego odcienia.
Płyta to kompromis pomiędzy doomem w najbardziej klasycznej postaci a brytyjską tradycją metalowych riffów i stylu kompozycji. Gitary są miękkie, ale bardziej "heavy" niż na albumach z USA i bez tego metalicznego posmaku skandynawskich grup. "Neither Time Nor Tide" oraz "Only the Strong" już na początku wprawiają w nastrój delikatnej melancholii, ale bez nadmiernej depresyjności. Długie wybrzmiewania, oszczędna perkusja, a wokal wysunięty na plan pierwszy. Czyste dźwięki, wręcz wypieszczone i wycyzelowane. Dwie gitary i wymienność pozycji wzorcowa. "Absolution Extremis" prowadzone spokojnie od początku do końca, podobnie jak "These Forever Bleak Paths", tu jednak nieco aż za spokojnie, mimo takich szybszych momentów. Ciekawy i bardzo melodyjny, wręcz kontrastujący refren. Absolutne wyciszenie w instrumentalnym "Empty Lies The Oaken Throne" to dobre posunięcie przed kapitalnie zrobionym "Last Wish". Jakby dwuczęściowy i w obu znakomity, a solo Walkera najwyższej marki. Delikatniej wokalenie w "Wintermoon Rapture", ale cięte riffy obu gitarzystów dzięki temu bardziej wyeksponowane. "The Man Who Lost the Sun", oparty na linii basu, bardzo klasyczny, ale dla tego LP nietypowy ze względu na różnie użyte środki wokalnego wyrazu - od melorecytacji, poprzez lekkie ryki, aż do rozwinięcia w stylu SOLITUDE AETURNUS. Melodia kapitalna. Z powodu uwielbienia dla SOLITUDE AETURNUS to mój faworyt na tym LP.
Kończy ten album ciekawie skonstruowany instrumentalny "Ragnarok".

Klasyka epickiego doom metalu nie tylko z UK. Wzorcowa produkcja i brzmienie odległe od często celowo przybrudzonych produkcji zespołów z USA. Album doczekał się kilku reedycji w XXI wieku, przypominając ten godny uwagi zespół.


Ocena: 9.5/10

3.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Solstice - New Dark Age (1998)

[Obrazek: R-2715830-1423766531-5192.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. New Dark Age / The Sleeping Tyrant 10:46
2. Cimmerian Codex 09:10
3. Alchemiculte 02:58
4. Hammer of Damnation 08:19
5. The Anguine Rose 01:35
6. Blackthorne 05:22
7. The Keep 02:00
8. Cromlech 10:28
9. New Dark Age II / Legion XIII 15:26

Rok wydania: 1998
Gatunek: Doom Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Morris Ingram - śpiew
Rich Walker - gitara
Hamish Glencross - gitara
Lee Netherwood - gitara basowa
Rick Budby - perkusja

Po wydaniu debiutu "Lamentations", zespołowi wiodło się różnie. Część muzyków odeszła wraz z wokalistą i Walker musiał zebrać praktycznie nowy skład.
Przygotował jednak materiał na kolejny album i zrealizował nagranie tego wydawnictwa przedstawionego przez brytyjską wytwórnię Misanthropy Records, będącego jednym z najwspanialszych dokonań epickiego doom metalu.

Granie nawet nie tyle lżejsze niż poprzednio, ile jakby takie eteryczne jak na tradycyjny doom, przestrzenne , przy czym rola Ingrama w tym bardzo istotna. Wokalista o bardzo "chłopięcym", wysokim głosie, do tego śpiewający z takim przejęciem i nawet jakby mistycznym uduchowieniem, jak młody mnich. Ten średniowieczny klimat tu nie jest zatęchły, nie czuć wilgoci lochów i krypt, raczej radość wędrującego pielgrzyma po pełnym światła szlaku. Bardzo promienny doom, melodyjny, delikatny, ale wciąż gitarowy. Skromny w ozdobniki jak odzienie owego młodego mnicha. Nawet ascetyczny momentami, jak w akustycznym "Blackthorne"... Ten utwór zresztą ma w sobie dużo cech typowych dla późniejszego epickiego melodyjnego power metalu w rycerskiej odmianie. Mocniejszy, ale tylko trochę jest "Cromlech", po czym w dwuczęściowym monumentalnym "New Dark Age II / Legion XIII" mamy powrót do spokoju i wyciszenia, którego zwieńczeniem jest pieśń mnichów. Oczywiście głosowe tło "Legion" daje do myślenia... Piękne instrumentalne miniatury stanowią ważne interludia, spinając kolejne rozdziały. Album perfekcyjny i kompletny. Jedynie (bardzo subiektywnie patrząc), "New Dark Age" jako utwór mógłby być inaczej rozwinięty...
Wykonanie wyborne. Sola Walkera najwyższej klasy, podkreślające główne motywy muzyczne kompozycji. Często są też uzupełnieniem opowieści śpiewanej przez Ingrama.
Płyta bez słabych punktów, dopracowana w najdrobniejszych detalach, co słychać dla przykładu w "Cimmerian Codex".

Wysokiej klasy produkcja dodatkowo podkreśla wszystkie niuanse i niepowtarzalną atmosferę tego niezwykłego albumu.
Magnum opus światowego epickiego doom metalu.


Ocena: 10/10

4.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Solstice - White Horse Hill (2018)

  [Obrazek: R-11780276-1522255421-5419.png.jpg]

Tracklista:
1.III 02.54
2. To Sol a Thane 08:15
3. Beheld, a Man of Straw 02:45
4. White Horse Hill 08:51
5. For All Days, and for None 07:21
6. Under Waves Lie Our Dead 12:48
7. Gallow Fen 04:00

Rok wydania: 2018
Gatunek: heavy epic/doom Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Paul  Kearns - śpiew
Rich Walker - gitara
Andy Whittaker - gitara
Ian Buxton - gitara basowa
Rick Budby - perkusja


Dwadzieścia długich lat trzeba było czekać na nową płytę SOLSTICE. Zespół został rozwiązany w roku 2002 i reaktywowany w roku 2007 oczywiście z inicjatywy Richa Walkera.
Dumna ikona heavy epic doom metalu pisała w tym czasie swoją historię w cieniu, na uboczu, jednak cały czas pilnie obserwowana. Tow końcu SOLSTICE.Czas wiele zmienia i rotacje w składzie są bardzo duże. Od 2011 roku wokalistą w ekipie Walkera jest Paul Kearns, z oryginalnego SOLSTICE pozostał jeszcze tylko Budby.
SOLSTICE na LP "New Dark Age" osiągnęli takie wyżyny absolutu doom metalowego grania, że nagranie kolejnej płyty to wyzwanie rzucone własnemu geniuszowi.
Minęło jednak 20 lat... Amerykańska wytwórnia Dark Descent Records wydaje w kwietniu 2018 trzeci album SOLSTICE.

III to wstęp, a To Sol a Thane to Nowy Początek. Rozpaczliwe gitary Walkera i Whittakera, ciężkie, sharp brzmienie w klasycznych tempach SOLSTICE, potężna dawka epiki w ozdobnikach. Nie można jednak uciec od porównań, to niemożliwe . Kearns to jednak nie jest Morris Ingram. Nie panuje nad mocą powerdoomowej ściany, jest słyszalny lecz wtopiony i pierwsze skrzypce to jednak Walker. Łagodność SOLSTICE klasyczna w miniaturowym Beheld, a Man of Straw, w sam raz, by się wykazać walorami głosowymi. Kearns się nie wykazał, szkoda. Podobnie jest w bardzo ładnym przecież w smutnej melodii Gallow Fen.Tytułowy White Horse Hill jednak jako epic power doom niszczy i tu za samą genialną epickość w stylu SOLSTICE można wybaczyć wszystko. Dumnie poprowadzony motyw główny, ciepły, a zarazem surowy. Ach, gdyby to zaśpiewał Master Morris! For All Days, and for None zaczyna się bardzo łagodnie, delikatnie w lekko transowym , baśniowym stylu opowieści. Tu bardziej wyeksponowany Keans ładnie trzyma to wszystko głosem i z niecierpliwością pozostaje czekać na rozwinięcie.
Realnie ono nie przychodzi. To co jest początkiem jest i końcem, choć finał z dzwonami szumem morza obiecuje więcej... SOLSTICE zawsze tworzy jakiś punkt centralny, niekoniecznie centralnie umieszczony i tym razem jest to monumentalny potężny w riffach i ociekający patosem, najdłuższy Under Waves Lie Our Dead. Dostojne riffowanie z kapitalnie rozmieszczonymi akcentami gitar i blach Ricka.
Kearny jest głosowo za słaby i za mało interesujący, by trzymać to wszystko w garści. Być może w typowo doomowym zespole, w lżejszym brzmieniu gitar byłby archetypowy i wpasowany. To jest jednak SOLSTICE. Nie twierdzę, że to jest zły wokalista. lecz moc i siła riffów go przytłacza, spycha na plan dalszy. Nie wierzę, że taki był zamysł Walkera.
Problemem w tej kompozycji są, niestety, także sola gitarzystów. SOLSTICE przyzwyczaiło do malowania gitarami drugiej historii w takich kolosach. Dobre, to nie znaczy godne SOLSTICE  z XX wieku.

Brzmieniowo jest to płyta dobra, ale sound sekcji rytmicznej jest taki sobie i trochę jakby z poprzedniej epoki. Oczywiście rozumiem, że gitary mają być na planie pierwszym, ale dlaczego aż tak bardzo? SOLSTICE powrócił w czasie, gdy epic doom metal od pewnego wniósł się na wyżyny i nie mówię tu tylko o DANTESCO czy DOOMSWORD. Na tym tle SOLSTICE prezentuje po prostu bardzo dobrą płytę i nic ponadto. Sprawia wrażenie przestarzałej w samej idei, czy tez może odrzucającej pewną otwartość na jeszcze większą dawkę classic epic motywów, której nie bały zaimplementować zespoły kolejnej generacji w heavy epic doom. Powtórzenie Magii roku 1998 okazało się niemożliwe.
Zresztą, tak naprawdę na to wcale nie liczyłem.


Ocena: 8,1/10

new 5.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości