Soul Stealer
#1
Soul Stealer - Soul Stealer (2008)

[Obrazek: 194357.jpg?3150]

Tracklista:
1. Viskas, kas Turi Pradžià... 04:31
2. Padėk Išnykti... 05:34
3. The Reaper 07:38
4. Brolis už Brolį 05:07
5. Vampire Woman 06:38
6. Dar Nevėlu 05:20
7. Be Sparnų 05:07
8. Liūdesio Miestas 05:38
9. Plaštakė 05:04
10. Too Heavy 06:07

Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Litwa

Skład zespołu:
Enrikas Slavinskis - gitara
Jeronimas Milius - śpiew
Kêstutis ®igë - bas
Šarunas Venckus - perkusja
Vytautas Diškevièius - instrumenty klawiszowe

Litewski SOUL STEALER, założony w 2003 roku, początkowo pod nazwą SOUL BROTHERS, grupuje znanych muzyków metalowych sceny wileńskiej, grających równocześnie w innych zespołach, przeważnie proponujących ostrzejszą i brutalniejszą muzykę. Tu jednak grupa z reprezentującym Litwę na Festiwalu Eurowizji w roku 2008 wokalistą, Jeronimasem Miliusem, prezentuje powrót do metalowych korzeni lat 80-tych i tradycji grania klasycznego heavy metalu. Heavy metalu, nie hard rocka czy komercyjnego rocka, jak mogłoby wskazywać kroki muzycznej kariery wokalisty. Płyta została przedstawiona przez wileńską wytwórnię Ledo Takas Records w kwietniu.

W tradycyjnym heavy metalu zaskoczyć czymś trudno, trudno też uniknąć od razu porównań do gigantów gatunku. Tymczasem SOUL STEALER zaskakuje i to bardzo. Już nie tylko tym, że wyłamuje się z ogólnie przyjętych zasad i większość tekstów jest w języku litewskim, ale przede wszystkim tym, że proponuje muzykę świeżą, niekonwencjonalną i przepełniona różnymi wpływami, a miejscami złożoną i rozbudowaną. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że grają metal progresywny, jednak pewne cechy tego gatunku są tu słyszalne, zwłaszcza w grze klawiszowca, który niestety już w składzie tego zespołu się nie znajduje.
Sam początek albumu w postaci "Viskas, kas Turi Pradžià..." może nie jest szczególnie interesujący, ot po prostu dobry melodyjny metal, ale" Padėk Išnykti..." to już zupełnie coś innego. Tradycyjne riffy i domieszka narodowej muzyki litewskiej oraz to, co jest najlepsze na tej płycie - znakomite przechodzenie do refrenów, także i tu. Instrumenty klawiszowe tworzą starannie dobraną całość z gitarą, zaś sekcja rytmiczna gra z wyczuciem, zwłaszcza perkusista. Nie jest to granie ciężkie, nastawione na gitarowe zniszczenie, ale nośność kompozycji jest ogromna.

Milius jest świetny także w wysokich partiach, co słychać w początkowej części "Brolis už Brolį", numeru pełnego dumnych galopad i długich wybrzmiewań. Piękne melodie, rycerskie i głęboko wbudowane w lata 80-te, ale bez surowości. To jest granie zamaszyste, specyficznie akcentowane i dopełniane klawiszami oraz finezyjnymi solami gitarowymi. Heavy metal bez agresji, czarujący melodiami, zagranymi z pełnym spokojem i pewnością siebie, jak w "Dar Nevelu", gdzie dodatkowo ten element narodowy dodaje smaku. Nie jest to jednak w żadnym wypadku folk metal, tu tylko specyficzne, metalowe wykorzystanie pewnych motywów w graniu doprawdy epicko rycerskim. Refren w tej kompozycji to najlepszy przykład.
Tempa są dobrane w tych kompozycjach idealnie, zwolnienia i przyspieszenia niezwykle płynne. Gdy potrzeba, potrafią być bardzo melodyjnie-melancholijni, jak w pierwszej części "Be Sparnų" i ten numer potwierdza, jak kapitalnie się umieją rozpędzać. No i te melodie, no po prostu niewymuszona, autentyczna heavy metalowa, oparta na rocku, przebojowość.
"Liūdesio Miestas" to chwytający za serce, teatralnie wykonany, wokalnie spokojny numer i takie kawałki z wykorzystaniem gitary akustycznej i przemyślanych w każdym szczególe solówek trafiają się obecnie bardzo rzadko. Po prostu metalowe wzruszenie, bez dwóch zdań. Tak się grało dwadzieścia pięć lat temu, gdy metal był mocniejszą formą rocka, a nie zbiorem elektroakustycznych, przemiksowanych na wszystkie strony dźwięków. Równie ekscytujący jest "Plaštakė". Prosty, urzekający melodią i zagrywkami instrumentalistów heavy metalowy numer.
Tak przy okazji to płyta całkowicie nagrana na Litwie, tam miksowana i poddana masteringowi ma wyśmienite brzmienie. Pod każdym względem i w każdym elemencie. Drogie studio i wybitny, wysoko opłacany producent nie są jak widać niezbędni. Jak się okazuje, także język litewski, który mógłby niektórych tu zniechęcać, jest językiem bardzo metalowym. To duże zaskoczenie także dla mnie. Oryginalne i fascynujące zarazem. Trzy niesamowite killery są zaśpiewane jednak po angielsku. To też najdłuższe kompozycje na płycie. "The Ripper" jest pełen dynamicznych zagrywek i zmian tempa, rozpruwa stosunkowo delikatnie, ale dokumentnie. Te siedem minut to zero sekund nudy i seria popisów instrumentalnych oraz wspaniały śpiew Miliusa, nadający całości epickiego wymiaru. "Too Heavy", nieco bliższy hard rockowym standardom, mocno przebojowy, ale melodia z refrenu jest tu dobrana z dużym smakiem i numer nie ma cech komercyjnego przeboju. Może jedynie zbędnym zabiegiem było tu włączenie szybkich bardzo wysuniętych partii klawiszowych o charakterze nieco neoklasycznym. Bez tego by mogło się obejść. Ogólnie, to partie klawiszowe mają tu najbardziej progresywny charakter. No i wreszcie "Vampire Woman". Takie heavy metalowe arcydziełko, jakich się już dziś nie nagrywa. Tego po prostu trzeba posłuchać samemu. Magia i tajemnica i czterdzieści lat doświadczeń muzyki heavy metalowej zogniskowane w jednym utworze.

Niezwykły, godny polecenia album dla wszystkich, którym są bliskie tradycyjne, heavy metalowe melodie, ceniących muzykę, wyrastającą z lat 80-tych i bardzo dobry wokal. Profesjonalizm na najwyższym poziomie, przy czym należy pamiętać, że to nie są debiutanci. To kwiat litewskiej sceny metalowej.
No i niesamowity Milius.



Ocena: 9.7/10

21.04.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Soul Stealer - Feel the Steal (2010)

[Obrazek: R-2786475-1300985710.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Born in Hell 05:23
2. I've Opened my Eyes 05:24
3. Follow the Howl of Wolves 06:21
4. The Choice 05:51
5. Rock'n'Hole 04:59
6. Bitch 04:46
7. Black Star 05:20
8. A Whiff of Sand 07:05

Rok wydania: 2010
Gatunek: progressive heavy metal/power metal
Kraj: Litwa

Skład zespołu:
Jeronimas Milius - śpiew
Enrikas Slavinskis - gitara
Kęstutis Žigė - bas
Šarūnas Venckus - perkusja

Jest to drugi album niezwykle interesującej grupy z Wilna, która debiutowała w roku 2008 płytą "Soul Stealer". Od tego czasu zaszły w zespole pewne zmiany i nie ma już w składzie znakomitego klawiszowca Vytautasa Diskeviciusa. Zmienił się również styl muzyczny grupy i nowa płyta, wydana  przez Ledo Takas w Records w lipcu, to gitarowo zorientowany heavy metal o progresywnym nastawieniu i wyłącznie już angielskimi tekstami.

Zanikł gdzieś też ten narodowy muzyczny pierwiastek i płyta ma charakter bardziej uniwersalny, by nie powiedzieć kosmopolityczny. Takie granie mogło powstać wszędzie, faktem jest jednak i to, że nie wszędzie śpiewa tak utalentowany wokalista jak Jeronimas Milius. Na tym albumie jest postacią centralną, dominuje głosem nad gitarą, zresztą śpiewa też i mocniej niż na LP "Soul Stealer". Wysokiego prowadzącego nie ma wiele i taki pojawia się dosyć sporadycznie.
Kompozycje są masywne i jak "Born in Hell" ciekawsze w tych wolniejszych lub instrumentalnych partiach i to słychać zdecydowanie w początkowo bardzo przeciętnym heavy/power metalowym "Born in Hell". Metalowego teatru nie brak w "I've Opened my Eyes" i to jest znakomicie zrobione na fundamencie progresywnie potraktowanego neoclassical metalu. W tej kompozycji dzieje się bardzo dużo i są tu i wzniosłe partie wokalne i wybuchowe sola gitarowe. Wszystko to razem przypomina nagrania duńskiego EVIL MASQUERADE z Apollo Papathanasio.
Bardziej typowy jest rycersko brzmiący "Follow the Howl of Wolves" ale i tu nie brak tego aktorskiego przekazu wokalnego, nieomal operowego momentami a refren jest znakomity i przypomina te z debiutu pod względem dumnej formy epickiej.
"The Choice" to zestawienie delikatnej nastrojowej części pierwszej i agresywnego progresywnego grania w drugiej z nakładanymi wokalami, speed/power przyspieszeniami i wyciszeniami gdzie słychać w zasadzie tylko bas i wokalistę oraz licznymi ozdobnikami gitarowymi. Złożony utwór z bardzo dobrym, tym razem tradycyjnym heavy metalowym solem gitarowym.
W "Rock'n'Hole" szumią blachy i przestrzeń wypełniają cięte riffy gitarowe, aby w końcu wyklarowała się kompozycja w stylu melodic progressive pośrednia pomiędzy tym co proponuje Jorn Lande i Lance King. "Bitch" to nowoczesna Ameryka z krzyczącym Miliusem, rozbujanymi gitarami, rokendrolem, elementami groove i estetyki amerykańskiej ulicy. Tak to jakoś niespecjalnie przystaje do Wilna i Ostrej Bramy.... Inna, bo tradycyjnie power metalowa Ameryka to "Black Star" gdzie rytmiczny prosty motyw główny obudowano ornamentami gitarowymi i zaskakującym chwilami śpiewem Miliusa w epic operowej manierze. Kapitalnie zrobiony dumny numer z doskonałymi szarżami basu przy okazji.
Faktycznie dają tu zdecydowanie popalić i ten numer bardzo zapada w pamięć jako akcent mocny i przy tym bez zbędnych komplikacji. Te komplikacje są natomiast solą ponurego "A Whiff of Sand" progresywnego, pulsującego podskórnym niepokojem i chłodem i podkreśla to także solowa gra gitarzysty.

Stylistyczna dywersyfikacja tej muzyki utrudnia dobranie jej odpowiedniej grupy słuchaczy. Jest i true i epic, ale jest i mocno progresywnie bardzo często, tyle że niedostatecznie, aby album stał się ulubieńcem fanów metalu progresywnego. Na pewno na wysokim poziomie zaprezentował się Milius, mimo pewnego manieryzmu, oraz sekcja rytmiczna. Minimalnie w przekroju całej płyty można było oczekiwać więcej od Slavinskisa. Brak też instrumentów klawiszowych, a te były mocnym punktem ich wcześniejszych nagrań. Brzmienie dobre, choć jeszcze cięższe gitary by tu nie zaszkodziły.
Poza prostym jak miecz i jak miecz dumnym i morderczym "Black Star" kombinacje w innych numerach jednak z lekka rozmywają podstawowy przekaz. To jednak nie jest EVIL MASQUERADE.


Ocena: 8/10

10.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości