Steel Assassin
#1
Steel Assassin - War of the Eight Saints (2007)

[Obrazek: R-6018724-1408960705-6374.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hawkwood 06:12
2. Curse Of The Black Prince 03:25
3. Hill Of Crosses 06:28
4. Sword In The Stone 06:54
5. Merchants Of Force 06:27
6. Bloodlust Quest 06:07
7. Tartarus 04:20
8. Metalfire 05:03
9. Victory (Instrumental) 04:23
10. Barabbas 04:10
11. War Of The Eight Saints 10:40

Rok wydania: 2007
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
John Falzone - śpiew
Kevin Curran - gitara
Mike Mooney - gitara
Phil Grasso - bas
Greg Michalowski - perkusja

Ta płyta to oficjalny debiut tego zespołu i jasne oświadczenie w tej sprawie ucina dyskusje, czy to, co nagrywali wcześniej było nagraniami demo, czy też nie. Wydany został przez amerykańską wytwórnię Sentinel Steel Records we wrześniu 2007 roku.
To debiut panów w wieku średnim i statecznym, którzy heavy metal grali w czasach, gdy większość obecnych, młodych gwiazd dopiero zapoznawała się z funkcjonowaniem grzechotki.
Jak wiele grup amerykańskich lat 80-tych i ten zespół padł ofiarą medialnej mody na grunge i przeniesienia ciężaru metalowej muzyki na brutalniejsze odmiany, tak jak setki innych zniknął, pozostawiając po sobie nieco kontrowersyjne wokalnie nagrania. Późno, bo późno, w roku 2005, ale ta ekipa powróciła z nowym frontmanem Fazlone, który też nie jest żadnym debiutantem i korzystając ze zdobyczy współczesnej techniki nagraniowej, niewątpliwych umiejętności technicznych i pomyślunku do komponowania heavy metalu, zawstydziła true metalową młodzież, próbującą w anemiczny sposób sławić Metal na swoich nudnawych z reguły płytach Made In USA.

No kopią tyłki ci panowie, kopią i tyle. Ten zespół gra z nieprawdopodobną energią, siła bije od tego wszystkiego, a przy tym w żadnym wypadku nie jest to ani siłowe, ani brutalne.
Fantastyczne jest otwarcie tej płyty w postaci "Hawkwood". Dynamit i takiego heavy metalu amerykańskiego można słuchać bez końca. Amerykańskiego, bo słychać, że to granie amerykańskie. Pierwotna moc true heavy ze znakomitą melodią. Fazlone to wokalista idealnie dopasowany do tego grania, też taki absolutnie amerykański, staroszkolny i obywa się wysokich pisków, nieprzystojnych takiej masakrującej muzyce. A potrafią ostro dołożyć do pieca, jak w ciężkim "Barabbas" czy dynamicznym "Tartarus", a w średnim tempie z kruszącymi gitarami i przeszywającymi solami udowadniają, czym jest klasyczny metal w "Metalfire". Sola, sola i gitary w riffach. Niektóre sola wprost fantastyczne, jak i te grane unisono motywy, jak w potoczystym "Hill Of Crosses". Także tam, gdzie zostawiono im pełne pole do popisu, jak w instrumentalnym "Victory". Te utwory są dosyć długie, ale nudy tu nie ma. Bez przerwy coś się dzieje, pojawiają się wciąż nowe motywy i ozdobniki. Trzyma w napięciu do ostatniej sekundy rycerski "Sword On The Stone", akcentowany potężnymi, wojennymi bębnami i trzeba powiedzieć, że sekcja rytmiczna jest w tym zespole więcej niż bardzo dobra. To jest tradycyjne pojmowanie roli basu i perkusji w klasycznym heavy i Grasso oraz Michalowski mogą w tej dziedzinie nauczać młodzież. Równie udany jest podobnej długości "Merchants Of Force", trochę bardziej złożony, ze wstępem akustycznym, ale rozwijający się jako szybka kompozycja z chórkami w tle, bardzo tradycyjna dla grania lat 80-tych. Zwraca uwagę misternie gitarowo odegrana łagodniejsza część instrumentalna. Te wszystkie utwory są nieco mroczne, pod tym względem wyróżnia się "Bloodlust Quest". Epicki element jest jednak najważniejszy i pozostawiony na koniec numer tytułowy i to pokaz, jak się rozkręca takie utwory, jak się buduje klimat opowieści metalowo rycerskiej, łącząc partie szybkie, kipiące energią, z delikatniejszymi i spokojniejszymi.

Ta płyta ma jeszcze jedną zaletę. Jest znakomicie wyprodukowana. To mocny, przejrzysty sound, bez garażowej surowizny i słychać w tym nowoczesną technikę, bez jednak komputerowych przerysowań i upiększeń. Jest to autentyczne i prawdziwe brzmienie true heavy, którego po prostu 20 lat wcześniej uzyskać się nie dało lub koszta były za wysokie dla zespołów, dysponujących skromnymi środkami i możliwościami.
Takie powroty i takie płyty są bardzo rzadkie i bardzo potrzebne. Udowadniają, że heavy metal tradycyjny nie ma się wcale tak źle, jak niektórzy mawiają.
Co ważne, zespół powrócił nie na chwilę. Pojawiły się na nowo nagrane kompozycje z wczesnych lat działalności, a i kolejna płyta, z premierowymi numerami, jest twardo zapowiadana.
Mocna ekipa weteranów, grająca mocny heavy metal.


Ocena: 8.6/10

11.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Steel Assassin - WW II : Metal of Honor (2012)

[Obrazek: R-6182614-1413121972-8645.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. God Save London 05:17
2. Blitzkrieg Demons 05:38
3. The Iron Saint 07:04
4. Four Stars of Hell 05:55
5. Bastogne 05:53
6. Guadalcanal 04:01
7. The Wolfpack 05:01
8. Normandy Angels 09:08
9. Red Sector A (Rush cover) 05:16

Rok wydania: 2012
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
John Falzone - śpiew
Kevin Curran - gitara
Mike Mooney - gitara
Phil Grasso - bas
Greg Michalowski - perkusja


Mocna ekipa weteranów, grająca mocny heavy metal.
W roku 2007 płytą "War of the Eight Saints" zawstydzili wiele rachitycznych neotradycyjnych bandów z USA i teraz po kolejnych pięciu latach powracają z nowym materiałem na LP "WW II: Metal of Honor" w tym samym składzie. Album zaprezentowała wytwórnia High Roller Records w maju.

To płyta o tematyce wojennej w warstwie lirycznej osadzona w realiach Drugiej Wojny Światowej i przedstawiająca kilka znanych bitew i operacji zaś w sferze muzycznej to tradycyjny heavy metal, jaki grupa już wcześniej prezentowała. Tym razem nieco nowocześniejszy co słychać w otwierającym "God Save London" z dodatkowymi backing wokalami, syrenami alarmu przeciwlotniczego i umiarkowanym tempem surowych riffów.
Perkusyjne rozpoczęcie i szarża basu Grasso i niemal rokendrolowe rozwinięcie z thrashowymi naleciałościami to "Blitzkrieg Demons" i ta kompozycja w jakiś sposób przypomina dojrzalsze nagrania NWOBHM. Ataki duetu Curran-Mooney jak zwykle bardzo dobre i pewność, z jaką ci gitarzyści rozgrywają te swoje dialogi i pojedynki zadziwiająca. W tym kawałku jest to zrobione fantastycznie. "The Iron Saint" to klasyczne średnio szybkie tempo amerykańskich heavy metalowych bandów i nieco zaskakujący łagodniejszy refren. Od połowy wolniejszy epicki fragment z dominacją gitary przepiękny i poruszający swoim melodyjnym monumentalizmem. Zniszczenie patetycznością i dumą. To samo w przypadku "Four Stars of Hell", niezbyt szybkim, świdrującym gitarami i pełnym napięcia mimo dosyć spokojnej narracji. "Bastogne" z kolei surowszy, lekko rwany i mniej melodyjny od wcześniej przedstawionych kompozycji za to "Guadalcanal" to STEEL ASSAASIN rozpędzony i miażdżący riffami jak na poprzedniej płycie i szturmującymi agresywnymi solami obu gitarzystów.
Znakomicie prezentuje się "The Wolfpack" w swojej epickiej dostojnej surowości i pełnym dramatyzmu wokalu Johna Falzone, który nadal jest w formie bardzo dobrej, niemniej chyba jednak w nieco słabszej niż przed pięciu laty. Lekko ubyło mocy w głosie po prostu... Najdłuższą i najbardziej rozbudową kompozycją jest tu "Normandy Angels" opowiadający o lądowaniu sił alianckich w Normandii w 1944. Wspaniały, po prostu wspaniały utwór i jak się okazuje, można to zrobić inaczej niż SABATON a w równie poruszający sposób. Ładunek tragizmu i siła przekazu nieprawdopodobnie wielka i do tego to zakończenie w stylu "Cenotaph" BOLT THROWER. Bardzo dobry, szybszy i rytmiczny "Red Sector A" nie robi już aż takiego wrażenia, jest to jednak jeden z najbardziej tu złożonych utworów, co nie dziwi jako cover RUSH.

Ogólnie ten LP zawiera muzykę bogatszą formalnie niż "War of the Eight Saints", surowszą i bardziej dramatyczną. Kapitalne partie gitarzystów i sekcji rytmicznej, głośnej i odważnej.
Prawdziwy pełen patosu i prawdy heavy metal, za który grupie STEEL ASSASSIN należy się Stalowy Order.


Ocena: 8,9/10

7.05.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości