Tristania
#1
Tristania - Rubicon (2010)

[Obrazek: R-4414877-1364256122-3941.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Year of the Rat 04:35
2. Protection 04:15
3. Patriot Games 03:27
4. The Passing 04:48
5. Exile 04:26
6. Sirens 04:27
7. The Emerald Piper 03:09
8. Vulture 03:43
9. Amnesia 04:54
10. Magical Fix 04:20
11. Illumination 08:13

Rok wydania: 2010
Gatunek: gothic metal
Kraj: Norwegia

Skład zespołu:
Mariangela "Mary" Demurtas - śpiew
Kjetil Nordhus - śpiew (czyste wokale)
Anders Høyvik Hidle - gitara, harsh wokal
Gyri S. Losnegaard - gitara
Ole Vistnes - bas
Einar Moen - instrumenty klawiszowe
Tarald Lie - perkusja
oraz
Østen Bergøy - śpiew
Pete Johansen - skrzypce
Sigmund Olgart Vegge - harsh wokal


TRISTANIA przez lata kojarzona była z jej założycielem Mortenem Velandem oraz wokalistką Vibeke Stene. Veland odszedł w roku 2000, Stene w 2007 i wydawało się, że czas tego zespołu minął bezpowrotnie.
Rok 2010 przyniósł jednak w końcu nową płytę z włoską wokalistką Mariangelą "Mary" Demurtas i inne spojrzenie na gothic metal, o ile ten album nadal mieści się w tych ramach, tyleż rozciągliwych, co i mylących. Wydany został przez Napalm Records we wrześniu 2010.

Fanem takiej muzyki, gdzie wysoko piejące damy omdlewają na tle monumentalnych riffów i growlowo harshowych porykiwań towarzyszących im panów, specjalnie nie jestem, tu jednak wstępne zapowiedzi wskazywały na coś innego, lekko pokręconego, ale nastawionego na przebojowość, z odrobiną nienachalnej symfoniki, power metalu i atrakcyjnych melodic metalowych refrenów.
No i warto było przełamać opory.Piękne krystaliczne brzmienie, niezwykle przestrzenne. Year Of The Rat to utwór z naciskiem położonym na melodyjny rockowy refren, ale gdy wchodzą klawisze i granie symfoniczne, robi się jeszcze ciekawej. Mogło by się jednak obyć bez męskich szeptów. Protection to moja ballada roku, jeśli ten utwór można nazwać balladą, bo tu bardziej pasuje określenie - pełen emocji song z kapitalnym śpiewem Mariangeli Magia i ciary. Refren zabija na śmierć, a nawet jeszcze bardziej. Naturalnie część z growlem równie znakomita i to wejście ponowne boskiej Mariangeli bezcenne! Patriot Games dosyć ostry rockowy numer z czymś, co jest gothic rockiem, choć rozwija się bardziej popowo w końcu. Nowocześnie i ten kawałek nie bardzo mi pasuje. The Passing kapitalny klimatyczny numer. Siła i melodia w bardzo umiejętnie dawkowanym mieszaniu ciężaru i spokojnego wokalu. Motyw główny jak najlepszych albumów doom/death. Exile melancholijny z duetem na wysokim poziomie i rozkwita, gdy wchodzi Mariangela, coś tu jednak trochę sam pomysł na melodię lekko kuleje do połowy. Taki niezdecydowany stylistycznie numer, ale potem oczywiście jest cudowny, gdy to się tak romantycznie rozwija. Ładnie przybywa tu coraz więcej motywów i kompozycja jest bardzo bogata w smaczki i szczegóły.Sirens niespecjalny, tu rzeczywiście do końca nic się nie dzieje, poza generowaniem lekko niepokojącego klimatu za sprawą głosu operatica boskiej madam Demurtas.
The Emerald Piper energiczny i mocno akcentowany basem po raz kolejny rozkwita w duecie w wybuchowym refrenie po gothic rockowym graniu w zwrotkach. Trochę ciężkiego wydziwiania pod koniec tu nie przeszkadza w odbiorze całości. Vulture średni. Tu jakoś ciężko mi się przekonać do kawałka, gdzie niby się wszystko rozwija, ale bez myśli przewodniej. No nie wyłapuję tu linii głównej i tyle. Amnesia to z kolei majstersztyk. Po prostu trzeba posłuchać i tyle. Taki spokój i taka pewność siebie z tego bije i do tego te smyczki. No przepięknie zrobione. Cudo i tyle.
Magical Fix gotycki, symfoniczny, zamaszysty i treściwy. Ogólnie to tło jest tu najlepsze oraz perkusja celowo wysunięta i tworzy odrębny plan. Mniej może melodii, więcej eksperymentu. Illumination to hicior na koniec, jeśli ośmiominutowy utwór i tak rozbudowany można uznać za hicior. Miodny kawałek i tylko męski wokal czysty, to jednak nie jest poziom gardłowego z LACRIMAS PROFUNDERE. Ale jak zaczną wszyscy razem śpiewać, to super to wychodzi. Kapitalne solo gitarowe. Genialnie dopasowane do tego kawałka i do tego oparte na najprostszych rozwiązaniach.

Dwoje bohaterów - Mariangela "Mary" Demurtas za partie female vocals i Waldemar Sorychta za mix i produkcję, w której miał wielki udział. Brzmienie tego albumu nad wyraz przemyślane, bogate, zróżnicowane i jakże odległe od często płaskich szaroburych produkcji gothic metalowych lub ustawionych na łatwą przebojowość płyt z muzyką gothic pop rock. Tu się czuje metal niemal przez cały czas. Wysoki poziom wykonania i staranny dobór gości, którzy z zespołem jako członkowie stali lub sesyjni, już współpracowali wcześniej od lat.
Odważna płyta w zrywaniu ze starym wizerunkiem, odważna w rozwiązaniach i pomysłach, a jednocześnie ta awangardowość gatunkowa jest łatwa odbiorze, przyjemna, frapująca i odprężająca. Coś się tworzy nowego, jakiś nowy trend, bo i VANGUARD, i SIRENIA i KATRA i inne zespoły ostatnio postawiły na przebojowość w miejsce smutku i przewlekłego dołowania słuchacza i przerostu formy nad treścią. Piękne panie śpiewają piękne, melodyjne kompozycje, zagrane przez nader kompetentnych muzyków. I do tego śpiewają pięknie, jak Mariangela Dermutas.
Taka muzyka jest bardzo potrzebna.


Ocena: 8/10

17.09.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Tristania – Darkest White (2013)

 [Obrazek: R-5825031-1403721515-2550.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Number 04:45                
2. Darkest White 03:25                  
3. Himmelfall 05:47          
4. Requiem 05:29              
5. Diagnosis 05:02            
6. Scarling 05:18                
7. Night on Earth 03:36                   
8. Lavender 05:11              
9. Cypher 05:43                  
10. Arteries 04:11
 
Rok: 2013
Gatunek: Gothic Metal
Kraj: Norwegia
 
Skład:
Mariangela Demurtas - śpiew
Kjetil Nordhus - śpiew (clean)
Anders Høyvik Hidle - gitara, śpiew (harsh)
Gyri Smørdal Losnegaard - gitara
Ole Vistnes - bas
Tarald Lie - perkusja
Gościnnie:
Bernt Moen - instrumenty klawiszowe
 
Wiele osób obraziło się na TRISTANIA po bardzo przebojowym i czystym Rubicon sprzed trzech lat, traktując to niemal jak zdradę. Zespół wziął sobie do serca przytłaczającą krytykę i nagrali album inny, cięższy i postawiony na innych fundamentach.
 
Dowodem tego jest już otwierający Number, z bardzo agresywnymi, niemal black metalowymi zwrotkami z mocną ścianą gitar i bardzo udanymi, kontrastowymi refrenami w wykonaniu Maringeli Demurtasa. Nawet miejsce dla Kjetila Nordhusa się znalazło. Bardzo udany, z ogromną przestrzenią i pozytywną energią w refrenie. Darkest White oraz Himmelfall to już prawdziwiew męski i szorstki gothic metal, szczególe Himmelfall, który ciekawie się rozwija dialogiem. Sporo kontrastów jest na tym LP, w większości bardzo udanych, jednak o ile Lavender to całkiem miły dla ucha gothic rock, tak już Cypher męczy i przy okazji szkodzi Lavender, bo brzmi bardzo podobnie, jednak nie porywa tak bardzo melodią i refrenami.
Zamknięcie w postaci Arteries to świetne zwieńczenie, kapitalne dialogi wokalistów, bardzo dobry głos Kjetila. Interesująca walka dobra ze złem.
 
Brzmienie dobrze dobrane do tego, co chcieli osiągnąć. Nie jest tak czyste jak poprzednio. Jest cięższe i bardziej przybrudzone, pomaga tworzyć gotycki, niepokojący klimat kiedy potrzeba, aby zaraz przejść płynnie w czyste i ciepłe partie. Gitary tworzą ścianę, bębny dobrze syczą i tylko momentami gdzieś bas przepada.
Wokalnie zaśpiewane bardzo dobrze i wszyscy w formie, Mariangela Demurtas nadal ma bardzo miły dla ucha głos, ale i Kjetil Nordhus zasługuje na pochwałę, bo śpiewa znacznie pewniej niż poprzednio.
Pod pewnymi względami to brzmi jak kolejne podejście zespołu do Rubicon, jednak tym razem jest więcej mocy i mroku.

Ocena: 8.2/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości