Tyrant (Aus)
#1
Tyrant (Aus) - Save the Devil (2011)

[Obrazek: R-12223952-1530856112-6545.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 00:58
2. Courage of the Heart 04:03
3. Lay Down the Law 04:36
4. Defenders of the Faith 03:20
5. Devil Women 04:56
6. Tumblin' Down 04:15
7. Fire in the Sky 05:00
8. Youngblood 04:28
9. Killing Machine 04:32
10. Runnin' fron the Law 03:05

Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Australia

Skład zespołu:
Neil "Steel" Wilson - śpiew
Brett Collidge - gitara
Simon Wilson - gitara
Jason Smith - bas
Nathan Sproule - perkusja

Ponoć zarzekali się, że już więcej nic nowego nagrywać nie będą, ale jak widać, jednak zdanie zmienili.
TYRANT, zwany tez czasem heavy metalowym Diabłem Tasmańskim, to zespół legendarny w Australii. Powstał w roku 1983 w Hobart i połączył tradycyjne granie AC/DC z NWOBHM, proponując muzykę prostą i melodyjną. Zmiany w składzie były w tym zespole niezliczone i tak do końca skład przez te wszystkie lata nie był nigdy jasno skrystalizowany. Grupa w zasadzie płytowo zaistniała dopiero w roku 2000, bo wcześniej wyszła tylko EP "Never Too Loud" w 1984. Kilka razy działalność była zawieszana, grupa była niby rozwiązana, ale zawsze po jakimś czasie pojawiała się na nowo ku uciesze fanów, głównie z Australii, gdzie mają status podziemnego kultu. Ta płyta jest trzecim LP zespołu, tym razem wydanym własnym sumptem w marcu , nagranym i wyprodukowanym na Tasmanii.

Tak prawdę powiedziawszy, to atrakcyjny zestaw kompozycji dla fanów NWOBHM w tej najbardziej pierwotnej formie zarówno pod względem wykonania, jak i brzmienia. Ostre jak brzytwa gitary wycinają ostre riffy, a perkusja robi wszystko, aby wszystkich zagłuszyć, grając przy tym znakomicie. Takim jedynym mankamentem jest wokal Wilsona. Oczywiście kto zna ten zespół z wcześniejszych nagrań, tę specyficzną, nieco głuchawą, barwę głosu zna, lecz tym razem jakby zabrakło mu nieco siły, aby przekrzyczeć gitary jak należy. To słychać przez cały czas.
Niemniej ileż jest ognia i melodii w takim "Courage of the Heart" albo w "Defenders of the Faith"! Ktoś powie kopalniane granie. Może i tak, ale kto teraz gra taką muzykę w równie autentyczny sposób? No i te solówki, niektóre jak w "Defenders of the Faith" po prostu przepiękne i pełne autentycznego rocka lat 80-tych. Albo "Devil Women"? Czy to można było zagrać bardziej prawdziwie? No przecież nie. Refren i ten duet wokalny jest po prostu kapitalny w tej swojej prostej melodyjnej surowości wspieranej punktującym basem. "Lay Down the Law" czy "Youngblood" to może nic takiego w kategorii "gdzieś się tam czai AC/DC" a balladowy "Tumblin'" Down"zdradza niedopracowanie produkcyjne, ale "Fire in the Sky" to riffowa klasyka NWOBHM na dwie gitary. Może niepotrzebnie trochę uderzyli w mroczne rejony heavy metalu w "Killing Machine", jest tu jednak kolejne bardzo dobre solo gitarowe i basowe natarcia.
Solidne zakończenie w postaci "Runnin' from the Law", gdzie zespół z Tasmanii gra heavy metalowego rokendrola z rozbrajającą prostotą.

Prostota. Siła i wdzięk w prostocie. Zresztą, jaki tu jest wdzięk? To prawdziwy, podziemny heavy metal. Takie granie jest bardzo potrzebne. Nawet jeśli to brzmi jak taki próbny raw mix. Ale brzmi fajnie.
Wypada życzyć Tasmańskim Diabłom następnych 30 lat.



Ocena: 7.9/10

1.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości