28.06.2018, 12:21:52
Sword - Metalized (1986)
Tracklista:
1. F.T.W. 03:38
2. Children of Heaven 02:38
3. Stoned Again 03:27
4. Dare to Spit 03:45
5. Outta Control 03:00
6. The End of the Night 03:00
7. Runaway 03:38
8. Where to Hide 03:42
9. Stuck in Rock 03:37
10. Evil Spell 04:12
Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Rick Hughes - śpiew, instrumenty klawiszowe
Mike Plant - gitara, instrumenty klawiszowe
Mike Larock - gitara basowa
Dan Hughes - perkusja
Kiedy SWORD z kanadyjskiego Quebec powstał w roku 1980 jako KISS tribute band i przez lata grał covery, był po prostu jednym z wielu zespołów, którym marzyła się metalowa sława, no, niech będzie nawet mniejsza niż idoli, których kopiowali.
W pewnym momencie panowie zdecydowali się na nagranie własnych kompozycji i te znalazły uznanie wytwórni Aquarius Records z Montrealu, która wydała album "Metalized" w roku 1986 jako swoją pierwszą Heavy metalową propozycję od czasu założenia w roku 1969. Owszem, były obawy, że to może nie chwyci, ale interes wymaga czasem ryzyka.
Chwyciło i to bardzo, i Aquarius wydawał ten album jeszcze kilka razy na wszystkich nośnikach do roku 1988, a nawet jeszcze w 1996 jako kolejną reedycję CD, gdy wszelkie zapasy się już definitywnie wyczerpały i ta płyta jedną z bardziej poszukiwanych w Kanadzie i nie tylko.
Do tej pory Kanada kojarzona była przede wszystkim z takimi grupami jak THOR, ANVIL czy EXCITER, a SWORD zaproponował inną muzykę. Tak trochę w zgodzie ze swoją nazwą zagrali tu epicki heavy metal w tradycji amerykańskiej, bojowy, a zarazem melodyjny i nie tak szorstki i drapieżny jak styl USPM. Dostojne galopady przetykały finezyjne sola, ale ryk motoru jak w F.T.W., gdzie także można usłyszeć echa stylu brytyjskiego, chociażby IRON MAIDEN, przy czym SWORD nigdy bezpośrednio do stylu słynnej brytyjskiej ekipy się nie odnosił. Z drugiej strony wstęp do Runaway jest jak najbardziej maidenowski...
SWORD gra kompozycje zwarte, masywne, z ciekawymi rozwiązaniami partii instrumentalnych oraz krótkie, i cała płyta to 35 minut muzyki, bez dłużyzn, miniatur i rozwlekłych metalowych kolosów. Po prostu prawdziwy heavy metal bez udziwnień. Takie są tu atrakcyjne, melodyjne kompozycje Children of Heaven czy też dynamiczny i porywisty Outta Control, który w tym okresie stanowił muzyczną wizytówkę zespołu. Ta pewnego rodzaju prosta surowość grania amerykańskiego w opcji rycerskiej pojawia się w The End of the Night i ten numer jest najbliższy USPM, ale w zdecydowanie bardziej ugładzonej formie (chociażby delikatne chórki - wokalizy w tle). Trochę tracą w Runaway, wyhamowując w słabym niestety w tym przypadku refrenie, ale za to końcówka tej kompozycja jest wspaniała w swoim jakże true zwieńczeniu.
Po części ta muzyka nacechowana jest także stylem arena rock/metal i łagodniejszym hair metalem (Stoned Again, Dare to Spit, Stuck in Rock), przy czy w tej konwencji mocny Where to Hide jest najlepszy.
Na zakończenie próbują czegoś w konwencji horror metalu, która powoli stawał się coraz popularniejsza, w kompozycji Evil Spell, gdzie jednak bardziej odwołują się do Alice Coopera i KISS niż do KING DIAMOND.
Wokal Ricka Hughesa jest plastyczny, zarówno rockowo delikatny jak ostry i drapieżny, a w wysokich zaśpiewach przypomina Olivę z SAVATAGE. Na tle nieskomplikowanych gitarowych riffów Michela Plante (Mike Plant) prezentuje się to znakomicie. Grupa gra tylko z jednym gitarzystą, dlatego basowe pochody i natarcia są tu gęste i Mike Larock (Michel Larocque) pracuje na tym albumie bardzo ciężko. Świetna perkusja, tyle że ogólnie jakość produkcji jest przeciętna. Próbowano uniknąć surowizny brzmienia większości grup USPM i US Metal, i nieco przesadzono z wygładzaniem całości, przez co nie wszystko brzmi idealnie przejrzyście, a całość jest jednoplanowa. Remester tego albumu pojawił się w roku 2008 (Krescendo Records).
Chwytliwe, melodyjne kompozycje SWORD, nasycone rockowym feelingiem zdobyły grupie wielką rzeszę fanów, która oczekiwała takiej muzyki chyba od drugiej płyty ANVIL.
Sukces "metalized" pozwolił grupie SWORD nagrać drugi album dla wytwórni Aquarius.
ocena: 8,2/10
W pewnym momencie panowie zdecydowali się na nagranie własnych kompozycji i te znalazły uznanie wytwórni Aquarius Records z Montrealu, która wydała album "Metalized" w roku 1986 jako swoją pierwszą Heavy metalową propozycję od czasu założenia w roku 1969. Owszem, były obawy, że to może nie chwyci, ale interes wymaga czasem ryzyka.
Chwyciło i to bardzo, i Aquarius wydawał ten album jeszcze kilka razy na wszystkich nośnikach do roku 1988, a nawet jeszcze w 1996 jako kolejną reedycję CD, gdy wszelkie zapasy się już definitywnie wyczerpały i ta płyta jedną z bardziej poszukiwanych w Kanadzie i nie tylko.
Do tej pory Kanada kojarzona była przede wszystkim z takimi grupami jak THOR, ANVIL czy EXCITER, a SWORD zaproponował inną muzykę. Tak trochę w zgodzie ze swoją nazwą zagrali tu epicki heavy metal w tradycji amerykańskiej, bojowy, a zarazem melodyjny i nie tak szorstki i drapieżny jak styl USPM. Dostojne galopady przetykały finezyjne sola, ale ryk motoru jak w F.T.W., gdzie także można usłyszeć echa stylu brytyjskiego, chociażby IRON MAIDEN, przy czym SWORD nigdy bezpośrednio do stylu słynnej brytyjskiej ekipy się nie odnosił. Z drugiej strony wstęp do Runaway jest jak najbardziej maidenowski...
SWORD gra kompozycje zwarte, masywne, z ciekawymi rozwiązaniami partii instrumentalnych oraz krótkie, i cała płyta to 35 minut muzyki, bez dłużyzn, miniatur i rozwlekłych metalowych kolosów. Po prostu prawdziwy heavy metal bez udziwnień. Takie są tu atrakcyjne, melodyjne kompozycje Children of Heaven czy też dynamiczny i porywisty Outta Control, który w tym okresie stanowił muzyczną wizytówkę zespołu. Ta pewnego rodzaju prosta surowość grania amerykańskiego w opcji rycerskiej pojawia się w The End of the Night i ten numer jest najbliższy USPM, ale w zdecydowanie bardziej ugładzonej formie (chociażby delikatne chórki - wokalizy w tle). Trochę tracą w Runaway, wyhamowując w słabym niestety w tym przypadku refrenie, ale za to końcówka tej kompozycja jest wspaniała w swoim jakże true zwieńczeniu.
Po części ta muzyka nacechowana jest także stylem arena rock/metal i łagodniejszym hair metalem (Stoned Again, Dare to Spit, Stuck in Rock), przy czy w tej konwencji mocny Where to Hide jest najlepszy.
Na zakończenie próbują czegoś w konwencji horror metalu, która powoli stawał się coraz popularniejsza, w kompozycji Evil Spell, gdzie jednak bardziej odwołują się do Alice Coopera i KISS niż do KING DIAMOND.
Wokal Ricka Hughesa jest plastyczny, zarówno rockowo delikatny jak ostry i drapieżny, a w wysokich zaśpiewach przypomina Olivę z SAVATAGE. Na tle nieskomplikowanych gitarowych riffów Michela Plante (Mike Plant) prezentuje się to znakomicie. Grupa gra tylko z jednym gitarzystą, dlatego basowe pochody i natarcia są tu gęste i Mike Larock (Michel Larocque) pracuje na tym albumie bardzo ciężko. Świetna perkusja, tyle że ogólnie jakość produkcji jest przeciętna. Próbowano uniknąć surowizny brzmienia większości grup USPM i US Metal, i nieco przesadzono z wygładzaniem całości, przez co nie wszystko brzmi idealnie przejrzyście, a całość jest jednoplanowa. Remester tego albumu pojawił się w roku 2008 (Krescendo Records).
Chwytliwe, melodyjne kompozycje SWORD, nasycone rockowym feelingiem zdobyły grupie wielką rzeszę fanów, która oczekiwała takiej muzyki chyba od drugiej płyty ANVIL.
Sukces "metalized" pozwolił grupie SWORD nagrać drugi album dla wytwórni Aquarius.
ocena: 8,2/10
12.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"