Sword
#1
Sword - Metalized (1986)

[Obrazek: R-2552092-1424464682-6848.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. F.T.W. 03:38
2. Children of Heaven 02:38
3. Stoned Again 03:27
4. Dare to Spit 03:45
5. Outta Control 03:00
6. The End of the Night 03:00
7. Runaway 03:38
8. Where to Hide 03:42
9. Stuck in Rock 03:37
10. Evil Spell 04:12

Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada

Skład zespołu:
Rick Hughes - śpiew, instrumenty klawiszowe
Mike Plant - gitara, instrumenty klawiszowe
Mike Larock - gitara basowa
Dan Hughes - perkusja


Kiedy SWORD z kanadyjskiego Quebec powstał w roku 1980 jako KISS tribute band i przez lata grał covery, był po prostu jednym z wielu zespołów, którym marzyła się metalowa sława, no, niech będzie nawet mniejsza niż idoli, których kopiowali.
W pewnym momencie panowie zdecydowali się na nagranie własnych kompozycji i te znalazły uznanie wytwórni Aquarius Records z Montrealu, która wydała album "Metalized" w roku 1986 jako swoją pierwszą Heavy metalową propozycję od czasu założenia w roku 1969. Owszem, były obawy, że to może nie chwyci, ale interes wymaga czasem ryzyka.

Chwyciło i to bardzo, i Aquarius wydawał ten album jeszcze kilka razy na wszystkich nośnikach do roku 1988, a nawet jeszcze w 1996 jako kolejną reedycję CD, gdy wszelkie zapasy się już definitywnie wyczerpały i ta płyta jedną z bardziej poszukiwanych w Kanadzie i nie tylko.
Do tej pory Kanada kojarzona była przede wszystkim z takimi grupami jak THOR, ANVIL czy EXCITER, a SWORD zaproponował inną muzykę. Tak trochę w zgodzie ze swoją nazwą zagrali tu epicki heavy metal w tradycji amerykańskiej, bojowy, a zarazem melodyjny i nie tak szorstki i drapieżny jak styl USPM. Dostojne galopady przetykały finezyjne sola, ale ryk motoru jak w F.T.W., gdzie także można usłyszeć echa stylu brytyjskiego, chociażby IRON MAIDEN, przy czym SWORD nigdy bezpośrednio do stylu słynnej brytyjskiej ekipy się nie odnosił. Z drugiej strony wstęp do Runaway jest jak najbardziej maidenowski...
SWORD gra kompozycje zwarte, masywne, z ciekawymi rozwiązaniami partii instrumentalnych oraz krótkie, i cała płyta to 35 minut muzyki, bez dłużyzn, miniatur i rozwlekłych metalowych kolosów. Po prostu prawdziwy heavy metal bez udziwnień. Takie są tu atrakcyjne, melodyjne kompozycje Children of Heaven czy też dynamiczny i porywisty Outta Control, który w tym okresie stanowił muzyczną wizytówkę zespołu. Ta pewnego rodzaju prosta surowość grania amerykańskiego w opcji rycerskiej pojawia się  w The End of the Night i ten numer jest najbliższy USPM, ale w zdecydowanie bardziej ugładzonej formie (chociażby delikatne chórki - wokalizy w tle). Trochę tracą w Runaway, wyhamowując w słabym niestety w tym przypadku refrenie, ale za to końcówka tej kompozycja jest wspaniała w swoim jakże true zwieńczeniu.
Po części ta muzyka nacechowana jest także stylem arena rock/metal i łagodniejszym hair metalem (Stoned Again, Dare to Spit,  Stuck in Rock), przy czy w tej konwencji mocny Where to Hide jest najlepszy.
Na zakończenie próbują czegoś w konwencji horror metalu, która powoli stawał się coraz popularniejsza, w kompozycji Evil Spell, gdzie jednak bardziej odwołują się do Alice Coopera i KISS niż do KING DIAMOND.

Wokal Ricka Hughesa jest plastyczny, zarówno rockowo delikatny jak ostry i drapieżny, a w wysokich zaśpiewach przypomina Olivę z SAVATAGE. Na tle nieskomplikowanych gitarowych riffów Michela Plante (Mike Plant) prezentuje się to znakomicie. Grupa gra tylko z jednym gitarzystą, dlatego basowe pochody i natarcia są tu gęste i Mike Larock (Michel Larocque) pracuje na tym albumie bardzo ciężko. Świetna perkusja, tyle że ogólnie jakość produkcji jest przeciętna. Próbowano uniknąć surowizny brzmienia większości grup USPM i US Metal, i nieco przesadzono z wygładzaniem całości, przez co nie wszystko brzmi idealnie przejrzyście, a całość jest jednoplanowa. Remester tego albumu pojawił się w roku 2008 (Krescendo Records).

Chwytliwe, melodyjne kompozycje SWORD, nasycone rockowym feelingiem zdobyły grupie wielką rzeszę fanów, która oczekiwała takiej muzyki chyba od drugiej  płyty ANVIL.
Sukces "metalized" pozwolił grupie SWORD nagrać drugi album dla wytwórni Aquarius.


ocena: 8,2/10

12.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Sword - Sweet Dreams (1988)

[Obrazek: R-2697495-1297005752.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Sweet Dreams 05:08
2. The Trouble Is 03:35
3. Land of the Brave 05:28
4. Back Off 03:53
5. Prepare to Die 02:58
6. Caught in the Act 04:09
7. Until Death Do Us Part 03:36
8. The Threat 04:10
9. Life on the Sharp Edge 04:44
10. State of Shock 03:44

Rok wydania: 1988
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada

Skład zespołu:
Rick Hughes - śpiew
Mike Plant - gitara
Mike Larock - gitara basowa
Dan Hughes - perkusja


Drugi album SWORD wydany został przez Aquarius Records w roku 1988 w wersji winylowej i CD i płyta ponownie spodobała się praktycznie na całym świecie.

Tym razem SWORD wzbogacił swoją muzykę, nadał jej większego kolorytu i bardziej rozbudował same utwory. Dodany został ponury klimat w Sweet Dreams, o wielu muzycznych korzeniach i inspiracjach, w tym także BLACK SABBATH z płyty "Eternal Idol". Ten klimat wyczuwa się także w epickim Land of the Brave, prowadzonym w dostojnym miarowym tempie, przy czym tu także rola inspiracji US heavy metalem jest niebagatelna. Zwraca uwagę zarówno pełen ekspresji i mieszanki łagodności i drapieżności wokal Ricka Hughesa oraz doskonałe pełne finezji sola Mike Planta, długie i pełne treści.
Faktem jest także, że tym razem pojawiło się kilka kompozycji słabszych, może nie słabych, ale jednak o mniejszej wartości niż to, co grupa prezentowała do tej pory i do nich należą nieco prymitywne arena metalowe The Trouble Is iBack Off kopiujące styl różnych grup amerykańskich z tego kręgu.
Są także kompozycje wprost odnoszące się do debiutu, zwarte nasycone basem i perkusją classic metalowe Until Death Do Us Part z wybuchowym solo gitarowym i stanowiący z nim pewną całość surowy i niepokojący The Threat, gdzie pewne wpływy SAVATAGE łączą się z atmosferycznym horror metalem. Ogólnie budzi to jednak umiarkowane zainteresowanie.
Natomiast w pozytywny sposób ciśnienie podnosi chuligański i szybki Prepare to Die, w zasadzie glamowy, ale zgrabnie opakowany w gitarowe riffy a la Clarke z MOTORHEAD. Do klasowych kompozycji na tym LP należy także dynamiczny i melodyjnie agresywny Caught in the Act w manierze brytyjskiej z brawurowymi atakami perkusji i gitary, no a sama końcówka płyty jest wyborna. Dwa killery w nieco nietypowej manierze - Life on the Sharp Edge to jakby mocno zmetalizowany hard'n'heavy, a super szybki State of Shock jest tak fantastycznie pokręcony jak numery pokręconej, innej kapeli z Kanady - PILEDRIVER. Moc!

Album nagrywany był i miksowany w Kanadzie, a mastering zrobiono w USA (Sterling Sound, New York), zasadniczo jednak jakość brzmienia jest po prostu dobra i ta płyta niczym się pod tym względem nie wyróżnia. Gitara jest owszem, głębsza, ale wrażenie jednoplanowości jest nieodparte.
Album się podobał, ale wsparcie wytwórni było niewielkie, a i moda na tradycyjny heavy metal zaczęła przemijać. Przez wiele następnych lat SWORD gdzieś tam egzystował na marginesie kanadyjskiej sceny i w końcu w roku 1995 został rozwiązany.
Odkryty ponownie przez krytyków muzycznych i słuchaczy w XXI wieku reaktywował się w roku 2011 w oryginalnym składzie i choć nic nowego nie nagrał, nadal koncertuje, przypominając swoje dawne killery.


ocena: 8,2/10

new  26.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Sword - III (2022)

[Obrazek: 1073437.jpg?2513]

Tracklista:
1. Bad Blood 05:37
2. (I Am) In Kommand 04:08
3. Dirty Pig 05:28
4. Surfacing 01:30
5. Unleashing Hell 03:58
6. Spread the Pain 05:00
7. Took My Chances 05:08
8. Not Me, No Way 03:57

Rok wydania: 2022
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Kanada

Skład zespołu:
Rick Hughes - śpiew
Mike Plant - gitara
Mike Larock - gitara basowa
Dan Hughes - perkusja

Reaktywowany w roku 2011 SWORD niczego przez ostatnie dziesięciolecie poza jednym singlem nie nagrywał i to, że teraz w listopadzie 2022 prezentuje swoją trzecią płytę, jest jednak sporą niespodzianką. Niedługa płyta, nieco ponad pół godziny muzyki, wydanej przez słynną Massacre Records, ale jednak nowy album.

Klasyczny, niezmieniony skład z lat 80tych i klasyczna heavy metalowa muzyka z tego okresu, tyle że jednak tak oczywista ciężka rytmiczna klasyka jak Unleashing Hell nie robi obecnie na nikim specjalnego wrażenia. W dobie renesansu NWOTHM chodzi o coś innego niż rozgrywany w średnim tempie, pozbawiony interesującej melodii Spread the Pain. Topornie, topornie i dobry śpiew będącego w wysokiej formie głosowej Hughesa wiele tu nie zmienia. Zresztą, cofając się do początku chciałoby się od razu zapomnieć o Bad Blood z fatalnym wrzaskliwym refrenem i bezbarwnym, usypiającym monotonią Dirty Pig, który przypomina czasy lat 90tych, gdy się grało heavy metal taki, by aby go wydać musiał nie być w żadnym stopniu podobny do tego z lat 80tych. I drugi oparty na takiej filozofii Took My Chances też nic nie warty. Artystyczna porażka. Jakieś dalekie echa dawnego SWORD w Spread the Pain, pewna blada epickość i heroizm refrenu. Kiepskie solo, zresztą ogólnie Plant tu zupełnie niczego nie pokazuje ciekawego w tym aspekcie w tych kompozycjach. A taki w zamyśle "przebojowy" tradycyjny heavy metal jak Not Me, No Way grają w Ameryce Północnej setki amatorskich zespołów. Może trzeba było pozostać przy jedynym udanym numerze z tej płyty, prezentowanym już dwa lata wcześniej (I Am) In Kommand? Tu też jakieś eksplozji classic metalowej kreatywności nie ma, ale przynajmniej nie ma też wstydu. Jeden dobry singiel wart więcej niż cała nieciekawa, pozbawiona pomysłu na metal płyta o wyrazistym, ale bez polotu brzmieniu, które niczym nie przykuwa uwagi?

Pojawiło się tu określenie "artystyczna porażka". To się tyczy całości tej płyty. Nie takich powrotów oczekuje się od zespołów uznawanych za kultowe i legendarne, nie takich...


ocena: 4,2/10

new 27.11.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości