Warriör
#1
Warriör - Let Battle Commence (1980)

[Obrazek: NC03Nzc1LmpwZWc.jpeg]

tracklista:
1. Let Battle Commence 05:01
2. Long Stretch Broadmoor Blues 03:16
3. Night-Time Girl 05:21
4. Memories 05:29
5. Yesterday's Hero 05:10
6. Invaders 04:29
7. Ulster, Bloody Ulster 03:56
8. Warrior 06:16

Rok wydania: 1980
Gatunek: Heavy Metal/Rock (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Dave Hewitt - śpiew
Steve Allsopp - gitara
Mick Bannister - gitara
Kev Barsby - bas
Barry Bingham -perkusja


"Wojowników" w Wielkiej Brytanii w latach 80-tych było kilku, ten jednak WARRIOR z Chesterfield, założony w 1979, tytułował się Warriör.
Był to autentyczny wojownik heavy metalu i jeden z pierwszych w UK, który częściowo postawił na true tematykę miecza, bitwy, bohaterstwa i walecznej śmierci. Wystartował niemal natychmiast, w momencie, gdy NWOBHM eksplodowało z niebywałą siłą w roku 1980 i nagrał album "Let Battle Commence" dla wytwórni Rainbow.
Muzycznie zespół prezentował ciekawą mieszankę nowego stylu z mocnym, wysuniętym basem i grania opartego na hard rocku i rocku lat 70-tych.

Łagodne, plumkające gitary w Let Battle Commence" mało kojarzą się z rycerskim heavy metalem lat następnych, podobnie jak rockowy "Long Stretch Broadmoor Blues" w stylu Elvis Presley'a, szerzej mówiąc nawet grania lat 60-tych, pierwszych elektrycznych bandów rock'n'rollowych.
Zespół zaprezentował na płycie również pretensjonalną piosenkę "Night-Time Girl", jednak zbyt długą dla prezentacji radiowej. Cech metalowych nadają jej pewne riffy i ozdobniki gitarowe, które jednak w pewnym momencie brzmią bardzo fałszywie.
Wokalista jest bardzo typowy dla epoki i miejsca - po prostu młody, raczej pozbawiony skali, głos chłopaka, który miał za zadanie to wszystko po prostu odśpiewać. Obowiązkowa ballada "Memories" niestety należy do słabszych, jakie się znalazły na albumach NWOBHM .
Przy tej okazji wychodzą tez nikłe umiejętności gitarzystów, którzy zagrali tu bardzo słabo. "Yesterday's Hero" można by za liczyć do kategorii epickiego hard rocka i może pomysł jest tu dobry, ale po prostu brak jest umiejętności, aby te najlepsze wątki jakoś uwypuklić i uczynić atrakcyjnymi. To największy problem tego zespołu. Ostrzej jest w"Invaders", ale to już taka żyletka użytkowana wielokrotnie i raczej zaciąć się nią jest trudno. Prościutkie to granie, bardzo amatorskie i jedynie basista chyba tu bardziej wie, o co chodzi. Kompozycją politycznie zaangażowaną jest tu "Ulster, Bloody Ulster", opowiadający o wydarzeniach w Irlandii Północnej i jest to najlepszy utwór na tym albumie, mimo że refren może mało dopasowany do poważnej tematyki. Po raz pierwszy jednak pojawia się autentyczne zainteresowanie przy słuchaniu tego rockowo-metalowego songu w średnim tempie i nawet sola są tu nie takie złe, choć może w dobie obecnej takie granie solówek nieco bawi. "Warrior", mimo dobrego tytułu, to powrót do bardzo przeciętnego grania na dwie gitary, najprostszych riffów i podawania wszystkiego w monotonny sposób.

Pomysły na te wszystkie utwory może nie były takie złe i grupa o większych umiejętnościach i bardziej oderwana od sztywnego kanonu dwu gitarowych ekip skiflowych lat poprzednich wycisnęła by z tego więcej. Tym Wojownikom zabrakło jednak po prostu charyzmy, doświadczenia i talentu.
Warto podkreślić dobrą produkcję tego albumu, jest bardzo selektywna i przejrzysta, co niestety dodatkowo obnaża braki w umiejętnościach technicznych członków tego zespołu. Pięknie dźwięczą blachy, bardzo stylowo.
Jak szybko się pojawili, tak szybko i zniknęli. Płyta wzbudziła zainteresowanie na bardzo krótko, po czym zespół został niemal z dnia na dzień odsunięty w niepamięć przez dziesiątki znacznie lepszych technicznie, agresywniejszych i proponujących atrakcyjniejsze melodie zespołów.
Jak wspomniałem, grupy nie należy mylić z innymi zespołami WARRIOR. Album "Let Battle Commence" w niektórych źródłach był mylnie przypisywany innej ekipie o tej nazwie z Wielkiej Brytanii z Newcastle. Płyta winylowa jest obecnie trudno dostępna i stosunkowo rzadko spotykana w obrocie wtórnym, jednak na fali zainteresowania graniem z czasów NWOBHM pojawił się ten album również w wersji CD.


Ocena: 4/10

19.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości