Wotan
#1
Wotan - Carmina Barbarica (2004)

[Obrazek: R-3056526-1521119917-5515.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Lord of the Wind 03:35
2. Under the Sign of Odin's Raven 05:00
3. Hussard de la Mort 03:09
4. Ride of Templars 05:22
5. Innoxia (Vercingetorix) 05:11
6. Wrath of North 03:42
7. King of Crows (The Dream of Ronabwy) 04:07
8. Stone Giants 04:36
9. Black Conqueror 03:36
10. The Cave 05:05
11. Thermopiles 06:40
12. Iron Shadows 04:08

Rok wydania: 2004
Gatunek: epic heavy metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Vanni Ceni - śpiew
Mario DeGiovanni - gitara
Salvatore Oliveri - bas
Lorenzo Giudici - perkusja

Po raz pierwszy WOTAN objawił się w Mediolanie w roku 1988, ale to nie był jeszcze jego czas. Odrodził się w 1998, ale demo "Under The Sign Of Odin's Crown" z roku 2000 nie wzbudziło zainteresowania żadnej wytwórni. Pierwszy album rodził się w bólach, myślę jednak, że warto było postawić na swoim i nie poddawać się, jak na Wojowników Odyna przystało.
Grecka, ateńska wytwórnia Eat Metal Records przedstawiła go w końcu światu w czerwcu roku 2004.

Rozpoczęcie jest bardzo dobre, szybkim true metalowym "Lord of the Wind", przy czym ten utwór równie dobrze można odnieść do grania zespołów pokroju WIZARD, bo niemiecka stylistyka tu jest wyraźnie słyszalna. Gdyby cały album był taki, zaliczylibyśmy kolejny udany klasyczny heavy, jakiego można posłuchać od czasu do czasu, gdy najdzie ochota na miecze i topory w tradycyjnej formie. Jednak już "Under the Sign of Odin's Raven" wskazuje, że zespół podąża jedynie słuszną ścieżką Piewców Stali, czyli MANOWAR i to w tej pierwotnej formie z pierwszych płyt Amerykanów. Utwór ten to pieśń godna Odyna, pełna epickiej surowości i podniosłości oraz ciarowych barbarzyńskich wokali Vanni Ceni. "Hussard de la Mort" to obłędny taniec wojowników o nerwowym pulsującym rytmie i wspaniałym refrenie, ozdobionym udziałem Deathmastera. "Ride of Templars" z kolei to galopujący manowarowy killer, z częścią druga pełna patosu i ostrych ciętych riffów. "Innoxia (Vercingetorix)" to wspaniały, pełen dumy, utrzymany w tempie średnim numer poświęcony jednemu z wodzów barbarzyńców z czasów rzymskich, a warto tu też zwrócić uwagę na fantastyczną pracę sekcji rytmicznej, szczególnie w tym momencie, gdy została ona zdecydowanie wyeksponowana. Po nim następują dwa utwory nieco szybsze, z mniejszą dawką epickiego rozmachu - "Wrath of North" oraz "King of Crows". Oba bardzo dobre, ale nie wykraczające poza ramy klasycznego heavy w klasycznym również wydaniu. Epicki duch powraca w "Stone Giants". Mamy tu kompozycję pełną stalowej mocy z agresywnym, barbarzyńskim wokalem, dynamiczną, melodyjną solówką i patetycznym finałem. "Black Conqueror" to częste zmiany tempa, przy czym największe wrażenie robi to majestatyczne, średnie. "The Cave" jest bardzo dopracowany w szczegółach i ma dużo bezpośrednich odniesień i zapożyczeń z MANOWAR. Mistrzowskie przejścia od temp średnich do bardzo szybkich to ozdoba tego utworu. Termopile sławiło wielu, jednak żaden utwór nie zapada w pamięci tak, jak opowieść o 300 Spartanach stworzona przez WOTAN. Monumentalny, czysto epicki utwór cechuje melodyjna podniosłość oraz zapadająca w pamięć melorecytacja. Słychać, że muzycy włożyli tu wszystkie siły, aby wydobyć dramatyzm wydarzenia. Przeszywające wokale, solo i bitewne zakończenie prowadzące do tragicznego finału. Szczyty epickiego grania. Album zamyka szybszy i bardziej tradycyjny true heavy "Iron Shadows", bardzo dobry, ale po "Thermopiles" wszystko wydaje się słabsze...

Album MŁOT. Niszczący, powalający, wyzwalający emocje.
Że brzmienie mogłoby byc lepsze? Że DeGiovanni to gitarzysta średniej klasy? Że coś tam jeszcze? To nieistotne. Liczy się tu co innego. Pierwotna siła barbarzyńskiego epickiego grania.



Ocena: 9.5/10

19.02.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
 Wotan - Epos (2007)

[Obrazek: R-3639205-1531125623-2803.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Drink in the Skull of Your Father 04:18
2. The Quest for the Grail 05:35
3. Dark Centuries 03:35
4. Mother Forest 03:31
5. Spartacus 04:03
6. Foggy Dew 07:30
7. Vlad Tepes 04:12
8. Dream of Maxen 04:58
9. Chanson de Roland 15:07
10. Vae Victis 04:26
11. Ithaca 09:26

Rok wydania: 2007
Gatunek: epic heavy metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Vanni Ceni - śpiew
Mario Degiovanni - gitara
Salvatore Oliveri - bas
Lorenzo Giudici - perkusja

Gościnnie:
Ross The Boss - gitara w "Spartacus," pianino w "Mother Forest"


To drugi album WOTAN, mistrzów epic heavy metalu, wydany przez Eat Metal Records w końcu kwietnia 2007 roku.
WOTAN barbarzyński, WOTAN surowy, WOTAN potężny jak MANOWAR!

Rozpoczyna dramatyczny i zarazem ascetyczny i patetyczny Drink in the Skull of Your Father i nie może być lepszej rozgrzewki i  prowadzenia do dalszej części epickiej podróży ekipy Vanni Ceni. Prowadzony w nieco szybszym tempie The Quest for the Grail jest kapitalnie pompatyczny, a zmiany tempa narracji doskonale dobrane. Ten kontrast pomiędzy ciężkim graniem a pieśnią barda przy akustycznej gitarze zrobiony został mistrzowsko. W Mother Forest wstęp na pianinie zagrał sam Ross The Boss. Poruszający jest ten łagodny, a zarazem pełny emocji song i Ceni prezentuje tu jedne z najlepszych wokali na całej płycie z kapitalnym vibratto momentami. Spartacus jest po prostu morderczy. WOTAN w średnich manowarowych tempach i z takimi melodiami jak w Spartakus jest nie do pobicia. Zwłaszcza gdy przyspiesza jak tutaj, korzystając  z drobnych wartości i kunsztu Rossa The Bossa. No i te barbarzyńskie zaśpiewy Ceni! Warte są wszystkich pieniędzy. Piękny jest szybki i melodyjnie galopujący Vlad Tepes oraz następny Dream of Maxen. Podobieństwo do MANOWAR niewątpliwe, ale jednak WOTAN robi te podobne patenty nieco inaczej. Podrywają też w bojowym Vae Victis, ze znakomitymi zagrywkami gitarzysty i perkusisty i rewelacyjnymi okrzykami wojennymi Ceni. Monumentalny epicki kolos Chanson de Roland to metalowa wersji "Pieśni o Rolandzie" i jest to 15 minut muzycznego teatru, z żeńskimi wokalizami, odgłosami bitwy, wstawkami akustycznymi i dramatyczną, patetyczną narracją wokalną. Dominują wolne tempa, zwaliste riffy heavy/doom i power/doom inkrustacje i motywy w stylu FORSAKEN, ISOLE i innych asów epic power/heavy/doom. Piękne, poruszające, długie solo płaczącej gitary... Ten numer to absolutne epickie zniszczenie! Zresztą tak, jak w dostojnym i ponurym Ithaca. Kolejna przepiękna część instrumentalna z gitarą akustyczną i wokalizami w tle. Kolejne rozpaczliwe solo Mario Degiovanni gasnące przy wejściu gitar akustycznych na zakończenie. Wybornie wypadła na tym LP heavy metalowa wersji starej irlandzkiej pieśni Foggy Dew. Chyba Włosi wydobyli tu jeszcze więcej dramatyzmu i patosu niż włożył w nią autor pieśni. Ceni zmaga się tu z tym wszystkim praktycznie sam. Po prostu Mistrz! Najsłabszym ogniwem tego albumu jest przeciętny powerowy Dark Centuries i te tempa nie bardzo pasują do WOTAN.

Fajerwerków technicznych w grze instrumentalistów tu nie ma, bo nie o to tu chodzi. Sola Mario Degiovanni nie są skomplikowane, ale często bardzo pomysłowe w podpatrywaniu Rossa The Bossa, a sekcja rytmiczna gra proste rzeczy. Brzmienie jak to u WOTAN surowe i niewygładzone (zwłaszcza gitara), ale wspaniałe jest brzmienie perkusji - litaury i blachy zrobione fantastycznie.
Po raz drugi WOTAN udowodnił, że jest wielki, a Vanni że jest niesamowitym barbarzyńskim wokalistą.
Veni! Vidi! Vici!


ocena: 9.8/10

new 4.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Wotan - The Songs Of The Nibelungs  (2019)

[Obrazek: R-14501742-1575831028-9393.jpeg.jpg]

Tracklista:
CD 1
1. In the Land of the Nibelungs 05:49
2. Kriemild's Dream 06:01
3. Siegfried's Journey 05:30
4. Schilbung and Nibelung 05:16
5. Alberich the Dwarf 05:27
6. Balmung (The Sword, the Ring and the Magic Cloak) 03:55
7. Fafnir (Dragon's Blood) 05:08
8. Fateful Love 06:36
9. Brünhild 04:34

CD 2
1.Deadly Challenge 04:39
2.Untamed Queen (Gunther's Wedding) 04:36
3.The Curse of the Ring 10:34
4.Hagen 05:12
5.The Hunt 04:35
6.Murder 05:05
7.Siegfried's Funeral March 12:57
8.Journey to Vengeance 08:49
9.Kriemhild's Revenge 04:32

Rok wydania: 2019
Gatunek: Epic Heavy Metal
Kraj: Włochy

skład zespołu:
Vanni Ceni - śpiew
Mario Degiovanni - gitara
Salvatore Oliveri - gitara basowa
Gabriele Stoppa - perkusja


Niektórzy w to wierzyli, inni nie, ale WOTAN jednak powrócił! Powoli i w spokoju, z nowym perkusistą Gabriele Stoppa pozyskanym w roku 2016 stworzyli prawie dwie godziny true metalu, na motywach ich ulubionego wagnerowskiego motywu Pierścienia Nibelungów. Prawie dwie godziny na dwóch CD z wykorzystaniem nagranych na nowo kliku wcześniejszych kompozycji z "Return To Asgard".
Premiera wersji CD tego albumu została przewidziana przez wytwórnię Rafchild Records z Marburga na 13 listopada 2019 i już teraz mogę powiedzieć, że będzie to wielkie święto dla fanów WOTAN i true epic heavy metalu w ogóle.

Jeśli "Return To Asgard" pozostawiał oczywisty niedosyt i historia Nibelungów nie była dopowiedziana do końca, to tutaj mamy dzieło kompletne literacko, pełne, bardzo zgrabnie muzycznie przedstawione. Tak jak może to przedstawić tylko WOTAN, Mistrzowie barbarzyńskiego epickiego true metalu! Jeśli ktoś nadal czeka na jakieś podzielone na EPki nowe "dzieło" MANOWAR to tutaj, w muzyce WOTAN po raz kolejny znajdzie odpowiedź, kto jest Cesarzem takiego metalu na świecie w obecnej chwili.

Mordercze, barbarzyńskie wokale Ceni są fenomenalne, i tak jeszcze chyba nie kosił głosem szeregi wrogich wojowników. Po prostu niesamowita dyspozycja głosowa Vanni! Gitara dewastuje w klasycznym stylu WOTAN, a pełne patosu sola Mario Degiovanni to ozdoba tej płyty. Mocarna sekcja rytmiczna, potężny bas Salvatore Oliveri i bojowe litaury Gabriele Stoppa.
Ani chwili przestoju, akcja posuwa się w znakomitym tempie, czas mija niezwykle szybko. To co już poznaliśmy wcześniej, brzmi jeszcze lepiej w nowych wersjach, a to co nowe, zadziwia i zachwyca tym, co było najlepsze na "Carmina Barbarica" i "Epos". Osiągnęli ogromny rozmach przy użyciu prostych środków, a surowość zamienili w swój najmocniejszy oręż.
Raz wolniej, raz szybciej, to bardziej delikatnie, to znowu ze swoją legendarną bezkompromisową drapieżnością... Dewastujące, mega epickie refreny, gdzie Ceni równa z ziemią łańcuchy górskie i wywołuje tsunami na oceanach! Apokaliptyczne, bombastyczne zwieńczenia niektórych kompozycji są godne samego Wagnera.
Przepiękne melodie, przepiękne aranżacje najdłuższych kompozycji, w tym centralnego, zdumiewającego kolosa The Curse of the Ring i granitowego monumentu heavy epic - fantastycznego Siegfried's Funeral March. Co tu na myśl przychodzi... no może tylko DOOMSWORD z "Let Battle Commence" (2003). Klimat tego albumu jest po prostu niezwykły.
Brzmienie absolutnie dewastujące, absolutnie doskonałe w gatunku. Nie wyobrażam sobie, by można to było w tym aspekcie zrobić inaczej. Do tego perfekcyjne wyważenie akcentów pomiędzy poszczególnymi instrumentami w korelacji z wokalem. Ceni jak narrator i postać centralna ustawiony na marmurowym postumencie i ani na moment nie przestaje być godnym, by go opuścić.
MANOWAR, a właściwie DeMaio, często odwoływał się do twórczości Richarda Wagnera. Jednak WOTAN znalazł się w realizacji wagrenerowskiej muzyki znacznie bliżej. Pierwotna moc w majestatycznej oprawie. To nie jest pół godziny jakiegoś tam metalu z Bandcamp  nagranego w dwa dni. To dzieło wymagało ogromnej pracy, ogromnego wysiłku i ogromnej wiary w końcowy sukces. Może i są tu jakieś nieco słabsze minuty, może i jeszcze coś można było zrobić trochę inaczej, ale to można powiedzieć o każdej innej płycie, nawet określanej jako genialna.
Takie płyty jak ta nie zdarzają cię co roku. Takie płyty pojawiają się chyba raz na dziesięciolecie.

Na kolana! Nadchodzi WOTAN!

ocena: 10/10

new 5.11.2019


przedpremierowa recenzja tego albumu dzięki uprzejmości Rafchild Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości