Mad Hatter's Den
#1
Mad Hatter's Den - Welcome to the Den (2013)

[Obrazek: R-5266061-1389101221-2855.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Introduction 00:34
2.Welcome to the Den 04:16
3.Blind Leading the Blind 03:43
4.Shadow Lord 04:56
5.Sinister Monologue 07:55
6.Journey 06:18
7.Legacy of the Kings 05:42
8.Sharks of Power 05:16
9.The Dark Wheel 05:48
10.Stone Cold Flame 05:05

rok wydania: 2013
gatunek: heavy metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Tapio "Taage" Laiho - śpiew
Kari Korhonen - gitara
Jaakko Hänninen - gitara
Harri Hautsalo - gitara basowa
Tapio Korkeila - perkusja  ("Journey")
Petja Puumalainen - instrumenty klawiszowe

oraz
Arto Pitkänen - perkusja
Akseli Kaasalainen - instrumenty klawiszowe ("Journey")


Założony w roku 2010 w Tampere MAD HATTER'S DEN zapewne nie przyciągałby uwagi składem, bo to instrumentaliści szerzej nieznani, ale frontmanem tego został znakomity Tapio "Taage" Laiho, poprzednio w ALTARIA i GHOST MACHINERY i to już otworzyło grupie bramę do sławy znacznie szerzej.  EP "Dark Wheel" wydana nakładem własnym w roku 2012 utorowała drogę do wydanego w październiku 2013 przez Inverse Records pierwszego LP zatytułowanego "Welcome to the Den".

Grupa gra heavy metal dynamiczny na tyle, że wydaje się, jakby podążali drogą ALTARIA, korzystając z obecności wysokiej klasy wokalisty, a równocześnie zdyskontować sukcesy LEVERAGE czy CELESTY w nieco bardziej klasycznym heavy graniu. Gitarowa robota w tytułowym Welcome to the Den jest imponująca, refren interesujący i słychać, że także Laiho nie szczędzi sił, by to wypadło jak najlepiej. Bardzo konkretny to początek, a i zaraz potem jest także bardzo dobrze w wolniejszym, naznaczonym klawiszami z lat 70tych i melodią heavy metalową z lat 80tych o rockowym feelingu Blind Leading the Blind, ale to żaden tam OZ, ogólnie zrobione jest to bardzo współcześnie i nawet trochę mroku jest w tym wszystkim, zgodnie z tytułem. Klasyczny heavy metal, co w Finlandii w opcji angielsko języcznej nie jest znowu tak częstym zjawiskiem. A ponieważ klasyczny heavy to i Shadow Lord, heroiczny, ale w zwrotkach, co ciekawe bardziej gothic, a refrenach prosty i melodyjny i to na pewno nie jest klasyczny true heavy. Przebojowo, owszem, przebojowo.
Mocno zaskakują w nieco psychodelicznym, nieco rockowym i mocno pod wszystkimi względami fińskim Sinister Monologue. Klawisze, gitara akustyczna mocno wysunięty i romantyczny Laiho. Taka typowa mocna metalowa ballada fińska i czasem TAROT robił podobne rzeczy, nieprzeznaczone dla prostego radiosłuchacza, bo druga połowa jest chwilami bardzo dynamiczna. Za to jak najbardziej ogólnie przystępna jest przesycona łagodnym rockiem kompozycja Journey. Trochę za bardzo jest przesłodzone i szkoda, że Laihio się tak bardzo stara tu upodobnić do estradowego gwiazdora.
Ciekawie się prezentują w instrumentalnym neoklasycznym i rycerskim Legacy of the Kings i aż się przypominają stare dobre czasy VIRTUOCITY, a ponieważ jest i lekko progresywnie to i KENZINER. Jest jednak i trochę zwykłego heavy metalu, melodyjnego, ale nie wykraczającego poza poprawność debiutu MASTERSTROKE w utworze Sharks of Power, czy mało przekonującej dramatycznej heavy epiki w Stone Cold Flame.
The Dark Wheel to chyba ogólnie pierwsza kompozycja zespołu, którą się poniekąd przebijali i to jest naprawdę bardzo dobre, a w klawiszach i melodii świetne, porywające w potoczystym refrenie. Jak ktoś tak gra i takie demo prezentuje, to naprawdę warto dać mu szansę. Moc!

Kolejna ekipa kompetentnych fińskich muzyków się tu ujawnia. Może nie wirtuozów, ale zgranie jest godne uwagi, a sola gitarowe bardzo soczyste. Tapio "Taage" Laiho oczywiście znakomity, no i ten klawiszowiec Petja Puumalainen, który gra w takim fajnym vintage stylu. Warto także dodać, że praktycznie wszystkie partie perkusji zagrał tu na prawach muzyka sesyjnego były perkusista DREAMTALE Arto Pitkänen. Brzmienie głębokie, soczyste, pełne ciepłych basów i starodawnie brzmiących klawiszy, ale nacechowane współczesnym szlifem. Tym zajął się Mistrz Svante Torbjörn Forsbäck i produkcja jest bez zarzutu, to raz i nie jest to klon Finnvox Studio, to dwa.
Bardzo konkretna płyta, we wszystkich aspektach poza zwartością stylistyczną, bo jest tu wszystkiego po trochę, ale The Dark Wheel niestety tylko jeden.

ocena 7,9/10

new 2.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Mad Hatter's Den - Excelsior (2016)

[Obrazek: R-12162761-1529564786-2332.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Eye of the Storm 00:35
2.Break the Chains (Into the Black) 06:42
3.Birds of Prey 05:48
4.Masters of Hate 05:23
5.Trail of Fears 04:56
6.Through the Unknown 04:48
7.Guardian Angel 05:07
8.Hero's End (At the Silver Gates) 05:52
9.Ascension 01:06
10.The Aftermath 05:16
11.Not of This World 07:51

rok wydania: 2016
gatunek: heavy metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Jarno Vitri - śpiew, gitara basowa
Kari Korhonen - gitara
Jaakko Hänninen - gitara
Petja Puumalainen - instrumenty klawiszowe, pianino

oraz
Arto Pitkänen - perkusja


W nowym składzie z nowym wokalistą i zarazem basistą MAD HATTER'S DEN przedstawił swój drugi album w kwietniu 2016 (Inverse Records).

Grają melodyjny heavy metal, ale chyba z większymi ambicjami niż poprzednio na swoim debiucie. Jest tu zarówno pewien teatralny dramatyzm, jak i określona dawka grania nieco mroczniejszego, w lekko progresywnej formie w Break the Chains (Into the Black). Tu akurat ta główna myśl jest średnio czytelna i jest ona znacznie mocniej wyrażona w typowym dla Finlandii heavy metalu z klawiszami Birds of Prey, z pewną dawką neoklasyki i symfoniki oraz narracji epickiej. Gdzieś tutaj się spotyka stosunkowo nowoczesna narracja TAROT i przygoda OLYMPOS MONS...
Generalnie słucha się tego tak jak TAROT. Z ciekawością co będzie dalej, a równocześnie z tym uczuciem, że coś tu jednak jest nie tak, coś drażni i jest nie takie, jak być powinno, a wyrazić to słowami trudno. Wokalnie jest dobrze, czasem może tej wyrazistości za mało, ale tutaj jakby wokal grał rolę mniejszą niż na pierwszej płycie i występuje on na planie niemal równoległym do klawiszy Puumalainena, zresztą zdecydowanie bardziej rozbudowanych i skomplikowanych niż w roku 2013.
W Masters of Hate nie ma ucieczki od TAROT i jest to zrobione bardzo przeciętnie, choć perkusja i bas robią tu różne fajne rzeczy, ale ogólnie to miałkie jest, a do tego chyba z pretensjami na coś więcej niż tylko klasyczny melodic heavy metal.
Gdy nie ma kombinowania, to jest prosty i atrakcyjny Trail of Fears z riffami w stylistyce brytyjskiej i jasnym, konkretnym melodyjnym refrenem. Jest też zgrabny pojedynek gitarzystów i nic nie szkodzi, że jest to pojedynek maidenowski.
Po raz drugi MAD HATTER'S DEN pokazuje, że jest zespołem niekonkretnie określonym stylistycznie i tu upodabnia się do SOULHEALER. A Through the Unknown jest nawet podobny to tych prostych utworów SOUL HEALER z kategorii melodic heavy metal trochę pozujących na power metal. Nieźle, ale nic szczególnego. Podobnie jest z tylko poprawnym i mało interesującym, zasadniczo obowiązkowym na fińskich albumach songu z pianinem Guardian Angel. Ten śpiew także tutaj nieco zmanierowany i jakby brakowało umiejętności w pewnych najwyższych partiach. Hero's End (At the Silver Gates) to styl muzycznej narracji OLYMPOS MONS i jest to dobry "przygodowy" kawałek, gdzie klawisze są użyte w bardzo sensowny sposób do tworzenia masywnego tła i do aranżacji zastrzeżeń mieć nie można, ale melodia już była podobna wielokrotnie. The Aftermath zbudowany jest na ciekawym motywie mającym swoje źródła w stylistyce orientalnej, ale znowu tu w zasadzie słychać taki z lekka nieuporządkowany styl TAROT, gdzie panuje zasada "im dziwniej, tym lepiej". Tu może nie jest zanadto dziwnie, ale chciałoby się jednak usłyszeć tu coś zupełnie innego w pewnych miejscach, szczególnie coś zamiast tych symfonicznych zagrywek w części instrumentalnej, bardzo przeciętnych, niestety.
Taki mroczniejszy akcent na koniec to rozbudowany Not of This World i toby trzymało w pewnym napięciu, ale na pewno nie przez prawie osiem minut. Świetliste wstawki para- folkowe w dalszej części nic nie wnoszą i to wszystko by się mogło z powodzeniem zakończyć w połowie, bo progresywna końcówka tej kompozycji jest słaba.

Dobre, chyba nawet lepsze niż na debiucie soczyste brzmienie, bardzo dobra perkusja Arto Pitkänen i wszystko dobre, ale po prostu nie chwyta. Prostszy heavy metal z debiutu był bardziej zapadający w pamięć, no i można było usłyszeć kilka zdecydowanie wysokiej klasy true numerów. Tu są kombinacje, inspirowanie się zespołami średniej klasy i taka niepewność obranej drogi... Dobre, ale tylko dobre granie MAD HATTER'S DEN z Tampere.

ocena 7/10

new 29.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości