Fantasy Opus
#1
Fantasy Opus - The Last Dream (2018)

[Obrazek: R-12386078-1534205507-7949.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Ritual of Blood 07:35
2.Heaven Denied 05:06
3.Chosen Ones 06:35
4.Lust 05:03
5.Conquer the Seas 07:09
6.Black Angels 06:29
7.Every Scar Tells a Story 06:56
8.Perfect Storm 12:56
9.Oceans 01:35
10.Realm of the Mighty Gods 05:29
11.King of the Dead 05:58

rok wydania: 2018
gatunek: progressive power metal
kraj: Portugalia

skład zespołu:
Leonel Silva - śpiew
Marcos "Thor" Carvalho - gitara
Ruben Reis - gitara
Nilson Santágueda - gitara basowa
Ricardo Allonzo - perkusja

Jest to druga, po dziewięciu latach, płyta tego zespołu z Lizbony wydana przez Pure Steel w czerwcu. Pierwszej nie znam, więc trudno będzie mi się odnieść do zmian w stylu i tworzyć porównania.


Określenie progressive przed power metal może mieć różnorakie znaczenie. W przypadku FANTASY OPUS jest zaskakujące łączenie stylów i podgatunków. Leonel Silva ma głos bardzo odpowiedni do klasycznego rycerskiego power metalu i tradycyjnego heavy epic, co słychać już na początku w Ritual of Blood, ale co tu robi dosyć topornie podana neoklasyka?
Dlaczego w refrenach takie trywialne chórki rycerskie i skąd niemal doomowe zwolnienia w progresywnej otoczce?
Trochę za wiele tego mieszania.
Heaven Denied to coś pomiędzy BLIND GUARDIAN a CUSTARD i generalnie, jeśli popatrzeć całościowo. to zapatrzenie w scenę niemiecką rycerskiego power metalu jest widoczne. Często te próby epicko-rycerskiego power metalu są mdłe, jak w Chosen Ones podobnym do kompozycji GALLOGLASS. Jednak, gdy trochę odpędzają germańskie demony w Conquer the Seas, wypadają bardzo dobrze, poza nieznośnym refrenem w stylu BLIND GUARDIAN. Dużo shredu neoklasycznego na tym LP niemal wszędzie i jest to zabieg nieudany, mimo, że Marcos "Thor" Carvalho to realnie patrząc wybitny shreder. W tym całym epic power zgiełku bardzo dobrze prezentuje się Lust, akustyczna ballada z emocjonalnym śpiewem Silva.
Leonel Silva ma potencjał, który na tym albumie został rozmieniony na drobne. Jednak już tego samego typu Black Angels jest po prostu nudny. Może się podobać na pewno wyważony, zagrany mocno, w dosyć wolnym tempie, emocjonalny i dramatyczny Every Scar Tells a Story, z epickim surowym niepokojącym rozwinięciem w części instrumentalnej i ostrymi chórkami w tle oraz progresywnymi zmianami tempa. Gigant Perfect Storm rozczarowuje mdłym śpiewem tym razem i gitarowymi dłużyznami oraz mało przekonującym graniem progresywnym w ponurym zimnym stylu. Godne uwagi są tylko "Lordowskie" klawisze w tle. Więcej melancholijnego power metalu, zagranego stosunkowo agresywnie, pokazują w bardzo dobrym Realm of the Mighty Gods, po co tu jednak neoklasyka w tak bezpośredniej formie?
King of the Dead to w stylu i pomyśle niemal zupełna kalka Ritual of Blood.

Produkcyjnie ta płyta niczym się nie wyróżnia. Wszystko jest na miejscu, wszystko jest czytelne, ale na dłuższa metę te gitary męczą i w pewnym stopniu zagłuszają finezyjną skądinąd grę sekcji rytmicznej. To, że dbałość o plany dalsze jest zachowana słychać przede wszystkim, gdy nieco cichną. Sama perkusja mogłaby być lepiej zrealizowana jeśli chodzi o blachy.
Marcos "Thor" Carvalho gitarowo błyszczy, choć Malmsteenem nie jest, kompozycyjnie jednak chce za wiele powiedzieć na raz i wrażenie lekkiego chaosu towarzyszy tej muzyce cały czas.
Album z taką muzyką jak Every Scar Tells a Story mógłby przykuć uwagę na długo. Całościowo jednak jest tu barokowy przepych, w niemieckiej rycerskiej otoczce, z nadmiarem nieuzasadnionej moim zdaniem neoklasyki i denerwującą szarpaniną w wielu momentach, aspirującą na progresywność.

ocena: 7,1/10

new 11.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości