Architects of Chaoz
#1
Architects of Chaoz - ( R )Evolution (2018)

[Obrazek: R-12094351-1540918255-4121.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Rise 05:16
2.Dead Again 04:50
3.Hitman 04:22
4.A Moment of Clarity 06:58
5.All Play Dead 04:06
6.Century of Cancer 04:42
7.Into the Fire 04:40
8.Hollow Years 04:29
9.Pressure 04:04
10.Farewell 04:35
11.No Way Out 04:32
12.Bloodrain Falls 04:11
13.The Pulse of the Sun 05:58

rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Titta Tani - śpiew
Andreas Ballnus - gitara
Joey Siedl - gitara
Christoph "Gonzo" Lücker - gitara basowa
Dominik Nowitzki - perkusja

Jet to druga płyta ekipy, która została stworzona na bazie grupy towarzyszącej Paulowi Di'Anno na jednej z tras koncertowych. Tym razem pojawia się w składzie nowy, ale dobrze znany wokalista Titta Tani, który w 2017 roku zastąpił Paula Di'Anno, a album został wydany w maju przez Metalville.

Mimo, że album zaczyna się typowym maidenowskim riffem w Rise, to muzyka zawarta na tym LP jest zupełnie inna. Dominuje melancholijny heavy metal wyraźnie w agresywniejszych partiach skłaniający się ku heavy power (Rise, All Play Dead, Hollow Years, No Way Out). Realnie jest to bliższe stylowi szwedzkiemu niż niemieckiemu, może także ze względu na specyficzne średnie tempa. Melodie refrenów nie są złe, czasem jaśniejsze niż w zwrotkach (Hitman, Pressure, Hollow Years, Farewell), wspierane czasem chórkami w niemieckim true metalowym stylu. Można odnieść wrażenie, że tym razem grupa postanowiła nagrać ambitniejszy materiał, ocierający się gdzieś o granice progresji, co słychać w sposobie budowaniu klimatu czy specyfice solówek gitarowych. To słychać w ponurym, wolnym A Moment of Clarity, czy też Century of Cancer z motywem pseudoorientalnym oraz w zbrutalizowanym w wokalach Bloodrain Falls.
Stosunkowo najlepiej wypadają te fragmenty, bo niecałe kompozycje, gdzie grają jak niemieckie zespoły heavy power i tu znakomicie wypada riffowy atak w stylu PARAGON czy REBELLION  w Into the Fire. Na koniec proponują bardzo słabą metalowa jakby balladę The Pulse of the Sun. Zespół jednak cierpi na przypadłość, która zresztą spowodowała rozwiązanie z nimi współpracy przez Di"Anno.
Umiejętności członków zespołu są przeciętne. Sekcja rytmiczna dosyć prymitywna, gitarzyści niezbyt ciekawi w tym co grają. Jest jeszcze bardzo problem. Tani jest w bardzo słabej formie, albo jakieś wymogi koncepcji wymusiły na nim takie siłowe, chrapliwe i płaskie śpiewanie, jakie tu prezentuje. Tani przyzwyczaił słuchaczy do czegoś zupełnie innego i jego odbiór jest przez to jeszcze bardziej utrudniony. Trochę zastanawiające jest także umiejscowienie w przestrzeni pośród gitar, przez które musi się nieustannie przebijać.
Produkcja jest nieciekawa poza ustawieniem perkusji, bardzo głośnej zresztą. Gitary brudnawe i rozmazane, co wcale nie jest tu na plus.

Rewolucji nie ma. Grupa przedstawiła ponad godzinę zagranego niemal po amatorsku heavy i heavy/power metalu, nudnego i zlewającego się w jedną szarą całość. Już w połowie można uznać, że kolejne pół godziny to będzie czas zmarnowany przy marnej muzyce.


Ocena 4,9/10

new 17.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości