Seven Sisters
#1
Seven Sisters - The Cauldron and the Cross (2018)

[Obrazek: R-11948147-1525276078-1419.jpeg.jpg]

tracklista:
1.The Premonition 05:39
2.Blood and Fire 04:59
3.Once and Future King 04:31
4.Parting the Mists 04:26
5.Turning of the Tide 05:14
6.Oathbreaker 04:19
7.A Land in Darkness 05:57
8.The Cauldron and the Cross Part I 07:36
9.The Cauldron and the Cross Part II 08:32

rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Kyle McNeill - śpiew, gitara
Graeme Farmer - gitara
Javi Rute Rodríguez - gitara basowa
Steve Loftin - perkusja

Jest to drugi album londyńskiej grupy grającej heavy wydany przez nową prężną wytwórnię angielską Dissonance Productions. Sam zespół, założony w roku 2013 skupia muzyków, którzy równolegle udzielają się w mniej znanych, ale bardziej ekstremalnych grupach.

Tu SEVEN SISTERS prezentuje heavy metal oparty o literackie tradycje staroangielskie, odwołując się poniekąd do KAMELOT w okresie jego arturiańskich fascynacji. Rzecz jasna Kyle McNeill Khanem nie jest, a produkcja pod tym względem odbiega od wycyzelowanego w każdym niuansie soundu KAMELOT.
Album otwiera szybki dosyć drapieżny classic metalowy The Premonition, dosyć dla tego LP niereprezentatywny.
Przeważają bowiem kompozycje bardziej stonowane, z dozą epickości, odrobiną muzycznego teatru w klimacie literackiej opowieści. Z całą pewnością czerpią inspiracje z epickich tradycyjnych numerów powstałych jeszcze w czasach NWOBHM, korzystając z chłodnych riffów gitarowych tworzących podkład do zasadniczo wysokiego śpiewu. To słychać w Blood and Fire czy w maidenowskich riffach Once and Future King, gdzie bardzo ładnie dostojnie galopują z ozdobnikami gitarowymi w tle. Pięknie prezentuje się cieplejszy Parting the Mists, gdzie KAMELOT spotyka się z najbardziej tradycyjnym brytyjskim stylem grania heavy metalu rycerskiego. Znakomity jest refren w Turning of the Tide. Najważniejszą częścią tego albumu jest podzielony na dwie części 16 minutowy The Cauldron and the Cross. Tu najlepiej słychać, ile brakuje im jeszcze do arturiańskiego KAMELOT. To oczywiście nie jest zła kompozycja, ale jak na tak długi numer to mają trochę za mało do powiedzenia.

Ogólnie, gdyby gitary był nastrojone nieco niżej, sound był cieplejszy, a wokalista nie trzymał tak kurczowo wysokich rejestrów wszystko by tu brzmiało lepiej. Gdyby brzmiało to tak, jak tegoroczny ELIMINATOR, to na pewno ten album można by postawić gdzieś na jego poziomie. Gdyby Kyle zaśpiewał tu częściej, tak jak w jednym fragmencie Once and Future King oraz w nastrojowej zadumanej balladzie semi akustycznejOathbreaker, gdyby gitarzyści bardziej przyłożyli się do dopracowania solówek...
Gdyby tak było, byłoby bardzo dobrze, a tak jest momentami drażniąca płyta, z muzyką w większości bardzo dobrze skomponowaną, ale wymagającą jednak obróbki i doszlifowania. Wystarczy posłuchać A Land in Darkness...


Ocena: 7,4/10
 
new 17.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Seven Sisters - Seven Sisters (2016)

[Obrazek: R-8706411-1467019881-1699.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Destiny's Calling 04:36
2.Highways of the Night 05:16
3.The Silk Road 04:20
4.Seven Sisters 07:14
5.Pure as Sin 03:58
6.Commanded by Fear 04:05
7.Gods and Men Alike 03:02
8.Cast to the Stars 06:49

rok wydania: 2016
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Kyle McNeill - śpiew, gitara
Graeme Farmer - gitara
Adam Thorpe - gitara basowa
Steve Loftin - perkusja


Debiut SEVEN SISTERS został wydany przez niemiecką wytwórnię High Roller Records w październiku 2016.

Warto było zainwestować w ten zespół. W przeciwieństwie do większości ekip z UK grających tradycyjny heavy metal, SEVEN SISTERS miał tu wizję tego, co chcieli grać. Dynamiczny heavy metal z pewnymi elementami speed i power metalu został zbudowany na zdecydowanie atrakcyjnych melodiach, które z jednej strony mają wydźwięk heroiczny, a z drugiej sięgają głęboko do tradycji NWOBHM. To jest ochota do gry, jest pasja i do tego poparta wysokiej klasy umiejętnościami muzyków, co słychać w pełnych finezji pojedynkach obu gitarzystów i stylu wsparcia ich przez sekcję rytmiczną, gdzie Adam Thorpe miejscami zadziwia poziomem basowych natarć i pochodów. McNeill nie posiada może głosu szczególnie umożliwiającego śpiewanie mocnego klasycznego heavy metalu, ale to głos jakże na miejscu, gdy mamy do czynienia z reminiscencją stylu wokalistów NWOBHM o młodzieńczych, jasnych barwach i umiejscowieniu się w średnio wysokich rejestrach. To, że ten element będzie tu bardzo dobrej klasy słychać już w pierwszym, szybkim i potoczystym Destiny's Calling. Absolutne zniszczenie sieją w Highways of the Night i tu NWOBHM spotyka najlepszy TWISTED TOWER DIRE, gitary w solach i ornamentacjach tną z nieprawdopodobną energią i finezją i fantastycznie atakują w ultra melodyjnym, bojowym refrenie. Tak, te kompozycje są porywające nawet gdy zaczynają się tak niewinnie jak The Silk Road. No i bardzo gustownie potrafią zagrać partie wolne, delikatne i romantyczne, jak w tym właśnie utworze. Najlepsi są jednak, gdy pędzą speedowo do przodu z polatującymi ku niebu solami i wtedy są jak CELLADOR.
Dwa razy proponują utwory dłuższe, bardziej rozbudowane i klimatyczne, w starych brytyjskich klimatach NWOBHM i pierwszy to tytułowy i sztandarowy Seven Sisters z wykorzystaniem gitar akustycznych, poetycki i delikatny w części pierwszej. Jak potem zgrabnie i elegancko się rozpędzają i wyhamowują w basowych interludiach Thorpe. Potężne sola, mocarny duet Farmer- McNeil! Drugi to Cast to the Stars z fenomenalnymi gitarowymi inkrustacjami, epicki w łagodnym, ale bardzo dostojnym stylu i może tylko tym razem refren jest nieco słabszy. No, ale te krótkie cięte sola w galopie drugiej gitary to pierwsza klasa! I kapitalnie rozgrywają kolejne pojedynki w długiej części instrumentalnej, dokładając kilka bardzo gustownych, romantycznych motywów. Krótkie i zwarte Pure as Sin i Gods and Men Alike są w formie bardzo klasyczne dla stylu brytyjskiego, dumne, swobodnie zagrane i w melodiach tak rycerskie, jak i nasycone atmosferą NWOBHM, szczególnie Gods and Men Alike, gdzieś z obszarów DIAMOND HEAD czy TREDEGAR. Ujmujący melodią i elegancją wykonania jest Commanded by Fear zagrany nieco wolniej i z wielkim wyczuciem zaśpiewany przez McNeilla.
Dodatkowego autentyzmu przekazu klasyki lat 80tych dodaje tutaj stworzone brzmienie. Bez podbijania dołów, bez ustawienia gitar w nowoczesny sposób z przesterowaniem. Proste, czytelne z oldscholoowo zrealizowanym soundem solówek.

Wyborna płyta, po prostu wyborna i jeśli ktoś się w UK zapisał w czołówce światowego NWOTHM, to na pewno SEVEN SISTERS tym właśnie albumem. Jednocześnie jedyna z udziałem Adama Thorpe, który w 2016 założył heavy metalowy SKYRIDER.


ocena: 9,8/10

new 3.10.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Seven Sisters - Shadow of a Falling Star Pt.1 (2021)

[Obrazek: a0769948684_16.jpg]

tracklista:
1.Andromeda Rising 02:42
2.Beyond the Black Stars 03:55
3.The Artifice 04:52
4.Whispers in the Dark 04:42
5.Horizon’s Eye 06:46
6.Wounds of Design 05:55
7.Shadow of a Falling Star 04:11
8.Truth's Burden 06:58

rok wydania: 2021
gatunek: progressive melodic heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Kyle McNeill - śpiew, gitara
Graeme Farmer - gitara
Gareth Martin - gitara basowa
Sammy Christou - perkusja


Z nową sekcją rytmiczną SEVEN SISTERS prezentuje w październiku 2021 kolejną, trzecią płytę, ponownie wydaną przez Dissonance Productions z UK. Gareth Martin to zupełnie nowa postać w zespole, Sammy Christou już nie, poprzednio pełnił bowiem funkcję kierowcy i pracownika technicznego zespołu.

McNeill i Farmer to muzycy poszukujący. To słychać w różnicach pomiędzy pierwszymi dwoma albumami i słychać także na tej trzeciej. Pamiętają o wspaniałych tradycjach "Seven Sisters", proponując kolejny porywający numer w tym stylu, czyli Whispers in the Dark. Moc i potęga, szczery heroiczny wydźwięk oraz wyśmienite zagrywki i ozdobniki gitarzystów, plus solo, jakiego tu należało oczekiwać.
Wchodzą jednak także na zupełnie nowe obszary w poprzedzonym instrumentalnym intro Andromeda Rising utworze Beyond the Black Stars i próbują sił w progressive power z niezłym skutkiem, ale tylko niezłym i lepszym wykonawczo, niż kompozycyjnie. Jak już wchodzić na takie terytoria, to może jednak śmielej to trzeba robić. Bardzo interesujący jest zdecydowanie nastawiony na melodię, dopieszczoną w refrenie do melodic heavy metal stylu The Artifice i tu brawa za wyborny śpiew Kyle! Tej progresywności w konstrukcji także nie brakuje. Przepiękny jest melodic heavy metalowy Horizon’s Eye, pełen ciepła, refleksyjny, przebojowy w melodii i zagrany z taką elegancją, o którą zasadniczo metalowych Brytyjczyków trudno posądzić, poza DAMNATION ANGELS. Zresztą ta kompozycja przypomina poniekąd nagrania tego zespołu. I znowu odrobina progresywnego podejścia w onirycznej partii instrumentalnej. Spokojny, smutny song Wounds of Design to jeden wielki popis wokalny Kyle'a. Tu grają oczywiście wszyscy i grają pięknie (solo!), ale cała uwaga skupia się na wokaliście i jest to występ po prostu aktorsko kapitalny! Stworzył tu atmosferę metalu poetyckiego i takich kompozycji się nie zapomina. Wyborny jest dramatyczny i nad wyraz melodyjny Shadow of a Falling Star, zaaranżowany bogato, z akcentami neoklasycznymi i heroicznymi i to pięknie brzmi zaraz po Wounds of Design. Zresztą nastawienie na klimat i spójność opowieści to charakterystyczna cecha drugiej części tego albumu, bo Truth's Burden jest pełen niuansów, delikatnych gitar, łagodnych  wokali, melodyjnych powtarzalnych motywów gitarowych i tak zdecydowanie i nieubłaganie narasta tu heroiczna metalowa moc. Klasa!

Bardzo dobre basy Martina, a co do Christou to należy mieć nadzieję, że jest równie dobrym kierowcą jak perkusistą. Wyborna gra obu gitarzystów i zapewne najbardziej doskonałe technicznie wokale Kyle w historii tego zespołu.
Brzmienie jest doskonałe, mastering zrobił Miro Rodenberg i tu wszystko jest głośne i wyraziste, w tym bas i ostra gitara w solówkach. Może tylko perkusja trochę chyba za głośna.
Nieco inny, bardziej skomplikowany SEVEN SISTERS. Wysublimowany, miejscami zaskakujący, miejscami zachwycający, z fenomenalną, życiową partią wokalną Kyle McNeilla.
Piękna muzyka i oby Part 2 była równie interesująca.


ocena: 9,7/10

new 23.10.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości