Crimson Day
#1
Crimson Day - At The Mountains Of Madness (2018)

[Obrazek: 688265.jpg?3226]

tracklista:
1.The Expedition of Dr. William Dyer (Intro) 01:01
2.At the Mountains of Madness 04:47
3.The Final Hour 05:44
4.No Hope (For Salvation) 05:04
5.My Last Rites 04:50
6.Welcome to the Wasteland 03:50
7.Nightwalker 04:07
8.Before the Night Is Done 05:40
9.Beasts of Prey 03:54
10.Until the End 05:18
11.Falling Skies 04:46
12.Crimson Shores 09:04

rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Finlandia

skład zespołu:
Lassi Landström - śpiew
Ari Balzar - gitara
Jesse Liukkonen - gitara
Jesse Kämäräinen - gitara basowa
Tuomas Lesonen - perkusja

Drugi album ekipy z Tampere i jednak bardzo istotna zmiana personalna. Zaśpiewał tu nowy, mało znany wokalista Lassi Landström, ponieważ Valtteri Heiskanen odszedł w roku 2016.
Płyta ukazała się nakładem własnym w styczniu i ponownie zawiera muzykę z pogranicza heavy metalu i fińskiego melodic power.

Lassi Landström śpiewa zupełnie inaczej niż Heiskanen, ma szerszy zakres wyrazu i słychać to już w dramatycznym At the Mountains of Madness. Ta grupa potrafi zmieniać tempa od bardzo szybkich do dostojnych i wolnych w refrenach, a Landström bardzo dobrze radzi sobie w każdej sytuacji, potrafi krzyknąć i ładnie uczuciowo zaśpiewać w bardzo tu udanym refrenie. The Final Hour jest kapitalnym podniosłym mixem power i heavy metalu. Ostre melodyjne cięte riffy i solo w części instrumentalnej zrobione z niesamowitą pomysłowością i wykonane z pasją.
To pełne emocji i wręcz teatralnego wyrazu granie CRIMSON DAY bardzo dobrze słychać w wybornej kompozycji No Hope (For Salvation) z bardzo mocno zapadającym w pamięć refrenem i gitarą opowiadającą w solo część tej opowieści oraz w Falling Skies z dodatkowo bardzo dobrym planem drugim.
Niezwykle potężny atak powermetalowy następuje po akustycznym wstępie do My Last Rites. Zimne skandowanie w tle refrenów, wściekły atak gitar w thrashowym stylu, niepokój i posępny klimat. Fiński metalowy mrok. Bardzo to wszystko sugestywne. Welcome to the Wasteland, to dynamiczne wyrażenie kolejnych emocji  w power metalowym stylu oraz kolejny refren o monumentalnym epickim charakterze, choć nie tak dobry jak w The Final Hour. Artystyczny przekaz w rytmicznym Nightwalker jest wyborny. Dużo tu energicznie podanej melancholii suomi gothic metalu, i znakomite solo gitarowe. Zresztą, robota gitarzystów jest na tym albumie godna najwyższej pochwały. Jest to gra gitarzystów z pasją realizujących swoją wizję, wizję inteligentnie podanego metalu. Także w łagodnym songu Before the Night Is Done z pięknym tłem i wzniosłym, patetycznym refrenem. Co za power metalowa moc w riffach drapieżnego, również wokalnie Beasts of Prey i jak to rozkwita w refrenie! Epicki rycerski Until the End, jest rzeczywiście i epicki i rycerski, a gitary napędzają to w niesamowity sposób. Dawno nie słyszałem takiego gitarowego rozpoczęcia jak tutaj.

Ta grupa gra wspaniały, swoisty mix power metalu i heavy metalu. Pokazali to w najdłuższym, umieszczonym na końcu Crimson Shores. Epicki, muzyczny teatr od pierwszej do ostatniej sekundy. Smutek i agresja, wiara i utrata nadziei. Tworzy w swoich kompozycjach niezwykłą aurę, niezwykły klimat. Jest kreatywna, jest stworzona przez bardzo zdolnych muzyków. Jest niesamowicie zgrana i pewna tego co robi.  Zrobili ogromny postęp w  stosunku do swojej pierwszej płyty.
Wydali własnym sumptem płytę bardzo dobrze wyprodukowaną, z własnym unikalnym i rozpoznawalnym soundem, a to obecnie nie lada sztuka.
CRIMSON DAY zdecydowanie zasługuje na to, by ten album został wydany przez jakąś uznaną wytwórnię, bo to jedna z najlepszych płyt z gatunku power metal w tym roku na świecie.


ocena: 9,5/10

new 19.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości