The Unguided
#1
The Unguided - Hell Frost (2011)

[Obrazek: R-3306320-1324996066.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Inherit The Earth 04:46
2. Phoenix Down 03:33
3. Betrayer of the Code 05:05
4. My Own Death 04:01
5. Serenade of Guilt 04:33
6. Collapse My Dream 04:15
7. Green-Eyed Demon 04:23
8. Iceheart Fragment 04:29
9. Pathfinder 04:44
10. Where the Frost Rose Withers 05:03

Rok wydania: 2011
Gatunek: extreme melodic metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Richard Sjunnesson - śpiew (harsh)
Roland Johansson - śpiew (clean), gitara
Roger Sjunnesson - gitara, instrumenty klawiszowe
oraz:
John Bengtsson - perkusja
Jonas Kjellgren - bas
Pontus Hjelm - instrumenty klawiszowe
gościnnie:
Peter Tägtgren - śpiew (harsh) (w Pathfinder)

Gdy muzyczny kierunek wytyczany grupie SONIC SYNDICATE przez decydentów przestał się podobać Richardowi Sjunnessonowi, w roku 2010 opuścił on zespół i wytwórnię Nuclear Blast unikając sromoty krążka "We Rule the Night". Nie pozostawili go w biedzie bracia i starzy towarzysze, także zainteresowani kontynuacją stylu SONIC SYNDICATE z pierwszych płyt Roland Johansson i Roger Sjunnesson oraz perkusista John Bengtsson, w studio wsparł ich basista Kjellgren (SCAR SYMMETRY) i tak narodziła się pierwsza płyta THE UNGUIDED, wydana w listopadzie przez Despotz Records,  który bez cienia przesady można nazwać SONIC SYNDICATE MARK II.

Ta grupa gra to, co grał SONIC SYNDICATE wcześniej. Melodyjny, przystępny extreme metal oparty na szwedzkich wzorach melodeath, przebojowy, z dwoma tak lubianymi wokalami i tą siłą rażenia, jaką ekipa z Falkenberg dysponowała w latach swojej świetności. No, może te klawisze bardziej skoczne i taneczno dyskotekowe czasem.
Zabawa przednia, Roland w doskonałej dyspozycji wokalnej, Richard ryczy w najbardziej stosownych momentach i tworzą klasyczne duety. Masywne gitary, ale bez nadmiernego ciężaru, trochę ostrzejszego grania adekwatnie do okładki w "Betrayer of the Code" i wiele melodyjnego rytmicznego extreme o nowoczesnym wypracowanym przez SONIC SYNDICATE brzmieniu.
Może tych zabójczych refrenów tym razem nie ma zbyt dużo, ale wszystkie kompozycje są pod tym względem co najmniej dobrze wyposażone, a "Serenade of Guilt" wręcz znakomicie. Potoczysty, przebojowy "Collapse My Dream" wystarczająco brutalny, aby nie posądzić tej ekipy o schlebianie gustom "nowego" SONIC SYNDICATE, a "Green-Eyed Demon" brzmi nawet nieco okrutnie. I dobrze. Łagodniejszy w tym zestawie "Iceheart Fragment" też wzmocniony agresywnymi harshami i do końca tego LP poziom jest utrzymany. Jedynie brak zdecydowanego killera, bo takim jednak nie jest umieszczony na końcu "Where the Frost Rose Withers".

No cóż, po prostu bardzo dobry album... SONIC SYNDICATE, który teraz po odejściu podstawowych muzyków, zawisł w próżni.
Nic to, jest THE UNGUIDED.


Ocena: 8/10


1.12.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
The Unguided - Fragile Immortality (2014)

[Obrazek: R-5978540-1415380517-1319.jpeg.jpg]

Tracklista: (Wersja NPR 518 JC)
1. Inception 03:50
2. Defector DCXVI 04:01
3. Granted 05:13
4. Eye of the Thylacine 04:27
5. Unguided Entity 04:11
6. Carnal Genesis 04:35
7. Enforce 03:59
8. Blodbad 04:13
9. Only Human 03:53
10. Singularity 04:11
12.Oblivion 03:57

Rok wydania: 2014
Gatunek: extreme melodic metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Richard Sjunnesson - śpiew (harsh)
Roland Johansson - śpiew (clean), gitara
Roger Sjunnesson - gitara, instrumenty klawiszowe
Henric Liljesand - gitara basowa
Richard Schill - perkusja

Choć teoretycznie THE UNGUIDED był skazany na sukces, to jednak druga płyta ukazała się dopiero styczniu 2014 nakładem Napalm Records, co zresztą poprzedzone było starannie przygotowaną kampanią promocyjną, która zaowocowała nagraniami singlowymi już od roku 2012. Tym razem zespół pojawił się na płycie już z własną sekcją rytmiczną.

"Fragile Immortality" jest albumem ostrożnym i zachowawczym. Określony schemat konstrukcji utworów jest typowy dla debiutu i starego stylu SONIC SYNDICATE i zazwyczaj zaczyna się to wszystko od stosunkowo lekkich modern klawiszy w niemal dyskotekowym stylu, a potem mamy archetypowa mieszankę ciężkich zwrotek z harshem Rcharda i melodyjnych, przebojowych refrenów śpiewanych przez Rolanda. Te zwrotki i te stosowane tam riffy są esencjonalnym mixem modern melodic death i metalcore i tak naprawdę stanowią zawsze preludium do refrenów, których chwytliwość i potoczystość ma dla tej muzyki podstawowe znaczenie. Poza tym rzecz jasna ustalony i zaprogramowany specjalnie schematyzm jest tu podstawowym fundamentem. By to wszystko miało odpowiednią siłę rażenia, to refreny muszą być killerskie, muszą być hitami, które czynią tę zabawę atrakcyjną. Stworzenie takich po latach wspólnego grania nie jest jednak sprawą łatwą i w rezultacie otrzymujemy zestaw kompozycji solidnych, ale jednak w sumie bez błysku i tej radości z grania na przekór ortodoksyjnym metalowym narzekaniom, jakie Szwedzi prezentowali w SONIC SYNDICATE i na debiucie zreformowanej grupy. Przełyka się to wszystko łatwo, ale w głowie zostanie nie za wiele i co ciekawe głównie to, co zostało zagrane bardziej heroicznie w zwrotkach i co  w jakiś sposób nawiązuje mniej lub bardziej świadomie do DESTROY DESTROY DESTROY czy ELEGY, a mniej do późnej estetyki SCAR SYMMETRY czy IN FLAMES, czyli Defector DCXVI.
Na pewno także te bardziej romantyczne numery jak Enforce, Granded, czy wyposażony w znakomity refren i część instrumentalną Eye of the Thylacine mimo dosyć ogranych melodii są tu bardziej wyróżniającymi się. Oczywiście nastąpiło i pewne popowe przesunięcie zasadniczych akcentów w Only Human, ale taka kompozycja musiała być obecna ze względów promocyjnych. A gdyby wybrać naprawdę najlepszy refren... a może ten z udanego energicznie zakręconego Singularity?
Dużo jest jednak grania bardzo zachowawczego i poniekąd nawet miałkiego w obranej konwencji i Carnal Genesis jest tu jednym z najbardziej jaskrawych przykładów. Za to Blodbad jako klasyczne wyrażenie modern extreme został zrobiony perfekcyjnie i tu wszystko udało się połączyć w sensowną melodyjno-agresywną całość, choć to także pod względem samej melodii nie jest jakiś szczególny hit.
Na koniec prezentują zdecydowanie wyrastający ponad poziom ogólny Oblivion, które do miana prawdziwego killera brakuje bardzo mało, ale jednak brakuje...

Nad tą wysokobudżetową produkcją pracował potężny sztab specjalistów i producentów, mastering wykonali Fredrik Nordström i Henrik Udd i rzecz jasna oddali zarówno podstawowy styl soundu gatunku, jak i szczególne cechy muzyki Sjunnessonów. Ci zagrali, zaśpiewali na swoim normalnym wysokim poziomie, tyle, że ponownie zabrakło tu czegoś, co czyniłoby ten LP zawsze świeżym i to w mniejszym jeszcze stopniu, niż w przypadku debiutu. W późniejszym czasie zespół dał o sobie znać albumami "Lust and Loathing" (2016) i "And The Battle Royale" (2017), nieciekawymi, z coraz większymi wpływami metalcore i kiepsko granego groove.


ocena: 7,5/10


new 12.01.2020

NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości