Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.251
Solemnity - Reign In Hell (2001)
tracklista:
1.Solemnity 03:40
2.Open Fire 04:27
3.Reign in Hell 04:50
4.Chalice of Blood 05:34
5.Blood Will Prevail 04:38
6.Ritual of the Beast 04:15
7.Axekiller 04:53
8.Walpurgis Night 05:35
rok wydania: 2001
gatunek: Epic heavy metal/power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Sven Sostak (Sven The Axe) - śpiew
Christian Miller - gitara
Marcel Kemper - gitara
Andy Herz - gitara basowa
Adrian "Son of Satan" Brock - perkusja
SOLEMNITY powstał w roku 1998 w Augsburgu z inicjatywy Svena The Axe i po raz pierwszy utrwalił swoje nagrania na wydanym w malutkim nakładzie albumie koncertowym "Live Assassins" z 1999. Większość z utworów jakie się tam znalazły grupa przedstawiła w roku 2001 na swoim pierwszym LP studyjnym "Reign in Hell".
Zespół przedstawił tu epicki heavy metal, zagrany ostro i na granicy power metalowej ekspresji i bliższy na pewno SACRED STEEL niż MANOWAR. Dominuje tu atak dwóch gitar i umiejscowiony nad nimi wokal Svena The Axe, który śpiewa bardzo przeciętnie, dosyć płasko i bez szczególnej mocy. Chyba tylko dzięki zabiegom produkcyjnym został on wysunięty na plan pierwszy, bo w innym przypadku mocne, ostre gitary by go raczej zagłuszyły.
Kompozycje są surowe, czasem nawet bardzo, jak Open Fire, który przypomina nieco numery z debiutu KREATOR.
W tle często pojawiają się bojowe chórki w stylu niemieckim, bardziej wykrzykiwane niż śpiewane, jest też pewna monotonia w ogrywaniu stale tych samych riffów oraz mało interesująca kontrastowość pomiędzy szybkimi zwrotkami, a wolniejszymi, teoretycznie monumentalnymi refrenami jak w Reign in Hell. W tej kompozycji jest także narracja, niestety zupełnie nieczytelna.
Kilka numerów jest bardzo podobnych w tempach i melodiach do tego co gra SACRED STEEL, przede wszystkim Blood Will Prevail i Ritual of the Beast, a Sven The Axe wokalnie prezentuje się lepiej od Mucka, co zresztą nie jest takie trudne...
Najlepiej na tym Lp prezentuje się chyba Axekiller, surowy i drapieżny, wzorowany na USPower lat 80tych typu HELSTAR.
Łagodniejszy i bardziej epicki jest Chalice of Blood, gdzie Sven The Axe śpiewa z towarzyszeniem gitary akustycznej. Numer ten jest akcentowany mocniejszymi partiami gitarowymi, jednak dosyć oszczędnie, dopóki nie rozwija się jako rycerski song epic metalowy dążąc ku spokojnemu zakończeniu.
Walpurgis Night odbiega od pozostałych numerów ze względu na znacznie większą dawkę melodii przy czym dosłowne cytaty muzyczne z HELLOWEEN są tu aż nazbyt słyszalne. Jako taki melodic power band SOLEMNITY brzmi jednak bardzo topornie.
Sola są niezłe, choć ogólnie poziom umiejętności gitarzystów dosyć przeciętny. Sekcja rytmiczna jest bardzo sprawa, choć chwilami można odnieść wrażenie, że perkusista Adrian "Son of Satan" Brock gra nieco chaotycznie.
Produkcja, choć bez fajerwerków technicznych, dobra i czytelna.
Nie uważam, by muzyka z tego albumu była czymś szczególnie ciekawym, niemniej zespół został dostrzeżony i w roku 2002 ten LP doczekał się wydania aż przez dwie wytwórnie (Irond z Rosji i Remedy z Niemiec) i SOLEMNITY zyskał pewną popularność, co pozwoliło mu na nagrywanie dalszych płyt.
ocena: 6,7/10
new 15.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.251
Solemnity - King Of Dreams (2003)
tracklista:
1.Fire in Mainstreamland 04:17
2.Kill the Majesty 04:32
3.The Ninth Gate 05:46
4.King of Dreams 07:03
5.Vampire's Dance 09:39
6.Spirits of the Dead (Manilla Road cover) 04:15
7.In Dubio pro Sathanas 03:36
8.Heart of a Raven 07:36
rok wydania: 2003
gatunek: Epic heavy metal/power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Sven Sostak (Sven The Axe) - śpiew
Christian Miller - gitara
Marcel Kemper - gitara
Andy Herz -gitara basowa
Adrian "Son of Satan" Brock - perkusja
Drugą płytę SOLEMNITY wydała wytwórnia Remedy Records w kwietniu 2003 roku.
Tym razem ekipa Svena The Axe położyła większy nacisk na kompozycje dłuższe i bardzie rozbudowane, w pewnym stopniu inspirowane MANILLA ROAD, którego to zespołu Spirits Of Dead znalazł się na tym LP jako cover.
Początek albumu to jednak power metalowy atak heroiczny w stylu niemieckim z wpływami USPM Fire in Mainstreamland, sławiący true metal w dosyć trywialny i agresywny sposób i jeśli szukać niemieckich analogii, to SOLEMNITY najbliżej chyba do SACRED STEEL, choć moc jest mniejsza. Realnie epicko i podniośle jest w dostojnie galopującym Kill the Majesty i tu jest autentycznie udane rycerskie granie z wyraźnym postawieniem na pompatyczny refren.
Zaskakująco delikatny i poetycki jest SOLEMNITY w balladowym songu The Ninth Gate, z pełnymi emocji wokalami Svena The Axe i bardzo dobrymi mocnymi przejściami pomiędzy zwrotkami. Sola są tu niezłe wtórujące wokaliście, ale ogólnie obnażają raczej średni poziom obu gitarzystów grupy.
King of Dreams rozpoczyna serię kompozycji bardziej rozbudowanych i rozpoczyna od ciekawego, inspirowanego rosyjską muzyką narodową wstępu na gitarach akustycznych. Potem przyspieszają i grają momentami porywający true heavy metal. Melodia główna i refreny, śpiewane przez Svena w niemal operowym stylu są bardzo atrakcyjne i choć partia, gdzie śpiewa niemal a capella jest trochę przerysowana, to całość jest znakomita i tu z szarżującym basem w tle gitarzyści rozgrywają najlepsze partie solowe na całej płycie. Centralnym punktem albumu jest ponury kolos Vampire's Dance rozpoczynający się od dzwonów, a potem jest oczywiście jeszcze bardziej posępnie, w niemal doomowych, funeralnych partiach zawodzącej gitary. Przez moment przewijają się tu motywy folkowe, potem wszystko wchodzi na tory ciemniejszej strony MANILLA ROAD, przy czym opowiedziane jest to przez Svena w stylu teatralnej narracji i tu trochę w tym przesadził. Nadmiernie to zostało udramatyzowane w epickim zawodzeniu. Gitary są jednak posępne, jęki pani ukąszonej przez wampira przekonujące, a klimat odpowiednio dozowany i opowieść trzyma w napięciu do końca.
In Dubio pro Sathanas jest surowy i rozpędzony trochę w bardziej teutońskim stylu VENOM i wyszło to dosyć dobrze, choć w takim heavy/black SOLEMNITY jakoś nie prezentuje się naturalnie.
Na koniec potężny epicki power/epic w Heart of a Raven, który byłby lepszy, gdyby nie raczej śmieszne niż monumentalne chórki bojowe. Tak czy inaczej jednak, jest tu dużo pierwotnej heroicznej mocy i dosyć bliskie gitarowe skojarzenia z USPM.
Odegrane solidnie, Sven przekonujący i może tylko Adrian "Son of Satan" Brock za bardzo chce indywidualnie zaistnieć w pewnych momentach, zwłaszcza tam, gdzie by się przydało pewne wyciszenie perkusji.
Po raz kolejny produkcja jest dobra, choć może jednak trochę zbyt surowa w głośnej perkusji i stosunkowo suchych gitarach. Za to bas zrobiony znakomicie i te jego szarże są w tym soundzie imponujące. Jest to zdecydowanie lepsza płyta z epickim power metalem, niż raczej prymitywny debiut. Ten album został od razu zauważony i SOLEMNITY był odtąd śledzony z uwagą, jako jeden z czołowych przedstawicieli nurtu heroicznego metalu w Niemczech.
ocena: 8,3/10
new 6.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.251
Solemnity - Shockwave of Steel (2005)
tracklista:
1.Enter the Axeworld 01:08
2.Mephisto 05:11
3.Axe Attack 04:07
4.The Queen of Hades 05:52
5.The Book of Eibon 06:10
6.Shockwave of Steel 02:50
7.Red Monk 04:26
8.Bloodbath 05:28
9.Impaler 05:06
10.Воля и разум Aria cover) 04:30
11.Chainsaw Lullabye 01:02
12.Black Horizon 04:42
13.Up from the Grave 01:37
rok wydania: 2005
gatunek: epic power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Sven Sostak (Sven The Axe) - śpiew
Nosferatu Kuba - gitara
Ralf "The Red Monk" Gromer - gitara basowa
Adrian "Son of Satan" Brock - perkusja
W roku 2004 doszło w SOLEMNITY do generalnego przemeblowania składu. Odeszli obaj gitarzyści i basista i Sven The Axe musiał budować zespół niemal od nowa, pozyskując muzyków do tej pory bliżej nieznanych. Grupa nie miała także ważnego kontraktu i swój trzeci album wydała nakładem własnym, a jak wskazuje analiza identyfikatorów, odbyło się to w ramach współpracy z polską wytwórnią Takt.
Muzyka zaprezentowana na tej płycie to nadal metal heroiczny, tyle że w standardowej niemieckiej power metalowej oprawie. Tak tu trochę słychać SACRED STEEL, coś z WIZARD, tyle, że same melodie czasem są pozbawione inwencji i wydają się tylko zbiorem poprawnych riffów do dobrego wokalu Svena The Axe. Ta poprawność jest nużąca w Mephisto, The Queen of Hades, a nawet w bardzo szybkim bitewnym Shockwave of Steel, który tu się prezentuje jak kiepskie naśladownictwo SACRED STEEL. Miłe wokalizy żeńskie słychać w Red Monk, ale to ogólnie to po raz kolejny nic ciekawego w ogranych dostojnych kroczących riffach i nieco zbyt nachalnych epickich zaśpiewach Svena. W Impaler jest nieco mroku, nieco skrzeków imitujących mrok i po raz kolejny zupełnie nieciekawa melodia, chwilami po prostu drażniąca.
W tej szybszej konwencji jest tu jednak znakomity Axe Attack, dynamiczny, heroiczny i faktycznie atrakcyjny w melodii bojowej, i zarazem dosyć lekkiej. Niewątpliwie to najbardziej zapadający w pamięć utwór z tej płyty obok zaśpiewanego po rosyjsku przez Svena covera grupy ARIA, i twardy rosyjski frontmana jest tu powiedzmy intrygujący.
Taki bardziej epicki i bardziej classic heavy metalowy jest The Book of Eibon, numer na miarę SOLEMNITY, nieco surowy i trochę bez historii, ale chyba nie bardzo tu było komu dopowiedzieć tego wszystkiego instrumentalnie. Melodia heroiczna w Bloodbath jest zupełnie nieudana, do tego wokale Svena są zdecydowanie przerysowane i brzmi to parodystycznie. Całkowicie kompromitująca SOLEMNITY kompozycja. Pod koniec albumu pojawia się prosty, w średnim tempie, zupełnie niezły Black Horizon, szczególnie w refrenie, ale tu znów dodane są jakieś udziwnienia pseudo-orientalnego pochodzenia i całość się rozmywa. Ostatecznie w części instrumentalnej tylko bas jest tu dobrze zrobiony.
Produkcja jest dobra, szczególnie w opcji ustawienia sekcji rytmicznej i zasadniczo przypomina to albumy SACRED STEEL z tego okresu, choć słychać, że można tu było zrobić nieco więcej w samym masteringu.
O ile Gromer okazał się sprawnym, kompetentnym basistą, to Nosferatu Kuba jest gitarzystą zdecydowanie nie na miarę SOLEMNITY. Liczne błędy w solówkach, zafałszowania, kiksy i monotonia riffowa w wielu kompozycjach zdecydowanie nie pozwala uznać jego występu za udany. To na szczęście jego ostatni występ w zespole na płycie długogrającej, choć zagrał jeszcze na pomniejszych wydawnictwach do roku 2007, kiedy to zastąpił go znany z VALLEY'S EVE Frank Pané.
Kolejny album SOLEMNITY pojawił się w roku 2008.
ocena: 5,7/10
new 6.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.251
Solemnity - Lords of the Damned (2008)
tracklista:
1.Thorn in the Eye (Open Fire Part III) 03:33
2.Kiss of Chaos 05:21
3.Epic Damnation 02:21
4.Lords of the Damned 04:32
5.Different Story (Peter Schilling cover) 03:49
6.Century of Death 04:57
7.Warlock's Ride 05:24
8.Kingdom of the Flames 03:54
9.Hairführer 04:12
10.Sex Magick 05:38
11.Valentine 00:5
12.White Veils 04:27
13.The Keeper 04:01
rok wydania: 2008
gatunek: epic power metal/ heavy metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Sven Sostak (Sven The Axe) - śpiew
Frank Pané - gitara
Ralf "The Red Monk" Gromer - gitara basowa
Harry Reischmann - perkusja
Kolejny wydany nakładem własnym album SOLEMNITY Sven The Axe przedstawił w sierpniu 2008. Nowym gitarzystą jest tu znany VALLEY'S EVE Frank Pané, a perkusistą Harry Reischmann (także DORIAN OPERA).
Wzmocnienie przez instrumentalistów jest znaczące, ale Sven The Axe nie może wyjść z kręgu nadętego i hałaśliwego epickiego heavy metaluz elementami power, przerysowanego w heroizmie i pompatyczności, w drażniącej formie i bezstylowym przetykaniu nieciekawą symfoniką w interludiach i miniaturach. Naprawdę ciężko jest przetrzymać takie epickie dzieła jak Lords of the Damned, Thorn in the Eye (Open Fire Part III), gdzie Pané musi grać mocno, surowo, topornie i prostacko, a przecież to specjalista od znacznie bardziej bardziej wysublimowanego rocka i metalu. Sven śpiewa wyjątkowo manierycznie, choć zasięgu i mocy głosu trudno mu odmówić. Pewne refreny są jednak kompromitujące, tak jak ten z Century of Death i Frank, z trudem maskuje takie mielizny bardzo dobrymi solami gitarowymi. Ta heavy metalowa epika jest marna, niemal parodia, chociażby bardziej wzniosłego grania MANILLA ROAD (Warlock's Ride, Kingdom of the Flames, White Veils). Dna to sięga w Sex Magick, a totalnego dna w wykonanym przy pianinie The Keeper, gdzie mamy skrzyżowanie podobnych songów MANOWAR z Eltonem Johnem. Operowe zaśpiewy Svena budzą zażenowanie...
Dwie kompozycje są udane. To dynamiczny i zagrany z werwą i mocą typowy niemiecki heavy/power metalowy Hairführer, taki w stylu starego dobrego niemieckiego ATTACK. No, a drugi to naprawdę bardzo dobry Kiss of Chaos, heavy metalowy heroiczny i epicko brzmiący w średnim tempie Kiss of Chaos, podobny w klimacie do nagrań SOLEMNITY z płyty "King of Dreams". Klasa, ale tylko ten jeden raz...
Ostra produkcja, wyraziste brzmienie, choć jakaś taka nadmierna ta ostrość, a perkusja raczej głucha w wielu miejscach.
Za dużo kiksów, za dużo wpadek, za dużo bezsensownego prężenia muskułów. Nawet jak na prostolinijność grup niemieckich w takim rodzaju metalu, to jest zbyt prymitywne, zbyt nabite sterydami marnej jakości.
Żadna wytwórnia nie zainteresowała się wydaniem tego albumu, mimo to SOLEMNITY nadal miał pewną grupę wiernych fanów i dla nich nagrał za kilka lat jeszcze jedną płytę.
ocena: 4,1/10
new 14.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.251
Solemnity - Circle of Power (2012)
tracklista:
1.Circle of Power 05:03
2.In Honour to the Beast 04:51
3.Surviving the Sun 04:42
4.Anubis 04:13
5.Return of the Hairführer 02:47
6.Tower (Angel cover) 06:56
7.A Dragon's Tale 06:10
8.Unholy Angel 04:13
9.Lucifer's Light 04:40
10.Voodoo 05:12
11.Ludicrous Smiles (Savior Machine cover) 05:29
12.Queen of Ice 04:25
rok wydania: 2012
gatunek: heavy metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Sven Sostak (Sven The Axe) - śpiew
Frank Pané - gitara
Ralf "The Red Monk" Gromer - gitara basowa
Harry Reischmann - perkusja
W 2012 SOLEMNITY zaprezentował kolejny album, ponownie wydany nakładem własnym w kwietniu.
Tym razem Sven The Axe skierował SOLEMNITY na bezpieczne wody tradycyjnego heavy metalu i epickich popisów tu w zasadzie nie ma. Jednocześnie, po raz kolejny zabrakło mocy sprawczej i pomysłu na dobre granie i przygniata nijaka poprawność całej pierwszej części tej płyty od Circle of Power do Anubis, gdzie słychać tylko monotonny classic heavy metal w umiarkowanym tempie ogranych riffów. Kiepskie refreny, nijaka gra Pane i jedynie sam wokalista jakoś tu się prezentuje lepiej, niż na płycie poprzedniej. Słabe to pocieszenie, tym bardziej obiecujący tytuł Return of the Hairführer kryje po prostu marny speed/heavy metal nijak się mający do znakomitego Hairführer...
Na instrumentalny A Dragon's Tale ekipa SOLEMNITY poważyła się chyba tylko ze względu na obecność Franka Pané i dobrze, bo się spisał znakomicie, grając epicko i przepięknie rzeczy nieskomplikowane, a po prostu chwytające za serce. Kunszt! Potem do końca już raczej bezbarwny heavy metal z elementami horror metalu i occult metalu, ale raczej niskich lotów i to taka blada kalka pewnych grup szwedzkich i amerykańskich...
Akustycznie i sentymentalnie w songu Queen of Ice i lepsza jest tu bardzie metalowa część druga.
Całość dopełniają dwa covery, których dobór jest chyba raczej przypadkowy, a wykonanie po prostu odtwórcze.
Sven The Axe zaśpiewał bardzo dobrze, Frank to gdy ma możliwość zawsze jest klasą najwyższą i tu parę razy to pokazał. Z pewnością do najciekawszych elementów należą klawisze, ale trudno, żeby Ferdy Dörnberg (AXEL RUDI PELL) nie zagrał pięknie takich prostych i gustownych zarazem planów dalszych w kilku kompozycjach. Brzmienie tego albumu jest przepiękne i stanowi o tym sound gitary akustycznej, klawiszy na planie drugim oraz sekcji rytmicznej. Mastering i mix Svena i tym razem spisał się doskonale.
W roku 2012 po pożegnalnym koncercie w lipcu na Headbangers Open Air SOLEMNITY owacyjnie żegnany przez rzesze wiernych fanów zawiesił działalność bezterminowo. Harry Reischman i Frank Pané pojawili się niebawem w okrytym sławą rock/metalowym BONFIRE. San Sven The Axe występował nadal w swoim drugim zespole DORIAN OPERA.
W roku 2018 po tym, jak Sven ogłosił, że zespół został ostatecznie rozwiązany, historia SOLEMNITY się zakończyła.
ocena: 6/10
new 22.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|