Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - Sirens (1983)
tracklista:
1.Sirens 03:40
2.Holocaust 04:36
3.I Believe 05:28
4.Rage 02:40
5.On the Run 03:31
6.Twisted Little Sister 03:38
7.Living for the Night 03:20
8.Scream Murder 03:50
9.Out on the Streets 05:11
rok wydania: 1983
gatunek: heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
John Oliva - śpiew, pianino
Criss Oliva - gitara
Keith Collins - gitara basowa
Steve Wacholz - perkusja
Początkowo SAVATAGE z Tampa na Florydzie działa w latach 1979-1983 pod nazwą AVATAR. Grupa w tym okresie nie zdziałała wiele, jednak obecnie oryginalna wersja ich jedynego maxi singla "City Beneath the Surface" jest sporym rarytasem kolekcjonerskim. Na debiutancki album zespół przygotował materiał po części nowy, po części zaś pochodzący z taśmy demo "Living For The Night" (1983) sygnowanej jeszcze jako AVATAR.
Gdyby na tym LP znalazły się tylko takie kawałki jak nieciekawy rockowy Out on the Streets, czy mało wyraziste heavy metalowe On the Run i Holocaust o lekko psychodelicznym charakterze, to zapewne dziś o SAVATAGE można by tylko poczytać w artykułach typu "Zapomniane zespoły metalowe z Florydy". Jednak pozostała część numerów jest dewastująca i po prostu takiego heavy metalu z elementami power nikt nie grał i nie gra do dziś. Album otwiera bardzo dobry Sirens, jedyny numer z maxi singla AVATAR i w 1983 nikt chyba nie przypuszczał jakie znaczenie dla progresywnego stylu SAVATAGE będzie miała właśnie ta niepokojąca kompozycja, rytmiczna i ostra w gitarze. Killery w różnym tempie i szybkie i takie w umiarkowanym jak porażającym Twisted Little Sister. Nieco szybszy Living for the Night i I Believe z łagodnym wstępem. To łączenie szybkich i wolnych partii tu SAVATAGE pokazał po raz pierwszy, ale nie po raz ostatni i będzie jeszcze lepiej... I te niecałe trzy minuty power metalowego zniszczenia w Rage!
Melodie są mistrzowskie, refreny genialne. No po prostu wystarczy posłuchać Scream Murder. Esencja melodyjnej psychodelicznej, klimatycznej drapieżności. Sekcja rytmiczna znakomita ze złożoną grą perkusisty i fantastycznymi pochodami basowymi Collinsa. Perkusisty... tak w tym czasie mało kto słyszał jeszcze o "Doc" Wacholtzu.
No i Criss Oliva. Geniusz, geniusz gitary. Styl gry nie podrobienia i nikt tak nie grał jak ten gitarzysta, który odszedł tak wcześnie i za wcześnie (R.I.P 1993). Jego riffy i sola to encyklopedia tego co najlepsze w heavy i power metalu. Sola Crissa Oliva na tym albumie... Arcymistrzostwo dynamiki i finezji. Tyle przykładów z morderczym atakiem w I Believe, gdzie gra dwa sola pod koniec. Oliva śpiewa czasem niby obojętnie, niby starannie, a jest w tym taka doza emocji, napięcia i podskórnej drapieżności, że... no po prostu to John Oliva. A gdy krzyczy 'rage, rage rage!" to nie sobie równych.
Brzmienie jest dobre, aczkolwiek znacznie zyskuje na zremasterowanej wersji z roku 1994 (Nuclear Blast) z dwoma bonusowymi utworami, choć po raz pierwszy na CD zaprezentowany został ten LP w roku 1988 wraz z mini LP "The Dungeons Are Calling" z nową okładką.
Wtedy, gdy wyszły te nowe wersje SAVATAGE, był już zespołem ogromnie popularnym i powszechnie szanowanym za swoje niezwykłe dokonania. W roku 1983 stał jeszcze u progu wielkiej kariery.
ocena: 9/10
new 15.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - The Dungeons Are Calling (1984)
tracklista:
1.The Dungeons Are Calling 04:53
2.By the Grace of the Witch 03:13
3.Visions 03:01
4.Midas Knight 04:21
5.City Beneath the Surface 05:49
6.The Whip 03:27
rok wydania: 1984
gatunek: heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
John Oliva - śpiew
Criss Oliva - gitara
Keith Collins - gitara basowa
Steve Wacholz - perkusja
Utwory pochodzące z tego wydawnictwa zostały nagrane w czasie tej samej sesji co "Sirens". Ponieważ jednak całość nie zmieściłaby się na jednej płycie, grupa zdecydowała się wydać je jako oddzielny mini LP.
Ta płyta ma znacznie mroczniejszy i bardziej drapieżny charakter niż poprzednia. Numery są wolniejsze, klimatyczne, zrezygnowano także zupełnie z rockowych i melodic metalowych odniesień mainstreamu.
Łagodność początku otwierającego The Dungeons Are Calling jest myląca i ten utwór to surowy melodyjny numer w średnim tempie dobrze określający pozostałą część albumu, naznaczoną strachem i psychodelią w nerwowych riffach i śpiewie Olivy.
W tych kompozycjach sola Crissa Olivy nie są tak eksplozywne jak na "Sirens" oznaczają się jednak większą jeszcze precyzją wykonania i większym ładunkiem przenoszonych treści. Także gra sekcji rytmicznej jest trochę bardziej oszczędna, ze względu na ogólny duszny i mroczny klimat utworów. Ten mrok SAVATAGE genialnie ubiera w super nośne melodie jak w By the Grace of the Witch z niesamowitymi zaśpiewami Johan Olivy.
Jeśli w tej konwencji bardzo dobry w sumie Visions nie jest do końca i w pełni wyrazisty, to z pewnością rycerski Midas Knight tak. W zupełnie niezwykły sposób jest on łamany czymś zupełnie innym niż true granie w linii przewodniej i tylko SAVATAGE potrafił robić takie rzeczy.
Mrok. Tak Mrok przez duże M to City Beneath the Surface i ten ładunek jest dwa razy większy niż The Dungeons Are Calling. Klimat tego utworu o ambientowym otwarciu jest jednym z największym osiągnięć SAVATAGE, korzystającym tu z pewnych riffowych rozwiązań BLACK SABBATH oraz własnego psychotycznego stylu gry Crissa Olivy. Wokalnie to jedno z największych osiągnięć Johna. Całość podsumowuje morderczy, drapieżny i brawurowo odegrany szybki The Whip z popisowymi solami Crissa i potężnym basem Collinsa.
Jest to jeden z najlepszych i najsłynniejszych mini LP w historii heavy metalu. Gdy pojawia się jako nośnik płyta CD "Sirens" i "The Dungeons Are Calling" znalazły się na jednej płycie w roku 1988 nakładem Combat Records z inną oczywiście okładką.
Warto przy tej okazji wspomnieć, "Sirens" i "The Dungeons Are Calling" nagrywane były w Morrisound Recording Studio, w Tampa na Florydzie. Nikt wówczas jeszcze nie przypuszczał, że studio to stanie się najsłynniejszą kuźnią death metalowego soundu i najznamienitsze grupy death metalowe, nie tylko z USA, właśnie tam będą przygotowywały swoje najlepsze albumy.
ocena: 9,5/10
new 24.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - Power of the Night (1985)
tracklista:
1.Power of the Night 05:14
2.Unusual 04:27
3.Warriors 04:03
4.Necrophilia 03:36
5.Washed Out 02:15
6.Hard for Love 04:00
7.Fountain of Youth 04:31
8.Skull Session 03:21
9.Stuck on You 03:10
10.In the Dream 04:16
rok wydania: 1985
gatunek: heavy metal/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
John Oliva - śpiew, pianino, instrumenty klawiszowe
Criss Oliva - gitara
Keith Collins - gitara basowa
Steve Wacholz - perkusja
Na kolejny swój album SAVATAGE musiał już przygotować nowy materiał, nie powiązany ani z AVATAR, ani z wczesnymi nagraniami demo już pod nową nazwą. Płyta została nagrana przez Bearsville Recording Studios w Bearsville (stan Nowy Jork), wydana przez Atlantis Records 20 maja 1985, także w wersji CD. Album poprzedzały dwa promujące go single "Hard for Love" i "In the Dream", przy czym wybór akurat tych, niezbyt ciekawych numerów pogranicza melodyjnego heavy metalu i hard rocka, budził pewne uzasadnione obawy co do zawartości muzycznej całej płyty...
Obie te kompozycje znalazły się niestety także na "Power of the Night" i znacznie obniżyły całościowo jego wartość.
Niemniej otwarcie w postaci tytułowego Power of the Night jest znakomite i jest to SAVATAGE z ostrym wokalem Olivy i riffami klasycznymi dla pierwszych płyt. Dobrze, umiarkowane tempo, po raz kolejny bardzo dobre solo Crissa Olivy, choć chyba brakuje mu technicznego poziomu, do jakiego Criss zdążył już przyzwyczaić.
Tak zdecydowanie speedowego grania i energii jest na tym LP mniej niż wcześniej. Grupa jednak traci w wolniejszych tempach i złagodzeniach klawiszowych jak w dosyć monotonnym Unusual, który ekscytuje tylko momentami w partiach instrumentalnych. Warriors we wstępie to łagodna epika z klawiszami, gdzieś na pograniczu VIRGIN STEELE, potem jednak jest ostrzej, ponuro jak na "The Dungeons Are Calling" i szkoda, że refren jest tu taki nijaki i toporny. Jak nie od SAVATAGE. Kompozytorski honor braci Oliva ratuje kapitalny, ostry i brutalnie zaśpiewany Necrophilia, pełen zaangażowanej gitary Crissa. Prawdziwy, drapieżny SAVATAGE !
Washed to krótki power metalowy atak, co ciekawe w jakiś sposób przypominający w swej rokendrolowej strukturze kawałki MOTORHEAD. Dużo, bardzo dużo dobrej melodii można usłyszeć w niezbyt szybkim Fountain of Youth, przy czym zza pozornie umiarkowanie łagodnej maski wyziera tu jednak typowy dla SAVATAGE pierwiastek szaleństwa.
Skull Session mógłby być jeszcze lepszy, gdyby został zagrany szybciej, bo powerowa galopada jest tu trochę zachowawczo zrobiona, za to solo Olivy na bardzo wysokim poziomie. Stuck on You mógłby obdzielić ciekawymi riffami kilka utworów, jednak ta suma tutaj nie powoduje, że jest to kompozycja więcej niż po prostu dobra.
Produkcyjnie jest to niemal powtórka z "The Dungeons Are Calling", choć studio było inne. Mocny bas, głośna, klarownie brzmiąca perkusja, ostra, raczej surowa gitara.
Czegoś na tej płycie trochę brakuje. Zapewne energii i pasji wykonania, zwłaszcza tam, gdzie skłaniają się w stronę power metalu. Album pod tym względem zachowawczy i tak naprawdę to chyba serce jest tu włożone w to co jest rockiem/hard rockiem. Zresztą, w roku 1986 SAVATAGE jako następny zaprezentował album "Fight for the Rock" wypełniony tylko taką, raczej daleką od metalu muzyką.
ocena: 7,9/10
new 16.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - Hall of the Mountain King (1987)
tracklista:
1.24 Hrs. Ago 04:56
2.Beyond the Doors of the Dark 05:09
3.Legions 04:51
4.Strange Wings 03:46
5.Prelude to Madness 03:14
6.Hall of the Mountain King 05:33
7.The Price You Pay 03:52
8.White Witch 03:22
9.Last Dawn 01:07
10.Devastation 03:38
rok wydania: 1987
gatunek: heavy metal/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
John Oliva - śpiew, pianino, instrumenty klawiszowe
Criss Oliva - gitara
Johnny Lee Middleton - gitara basowa
Steve Wacholz - perkusja
Gdy wydawało się, że SAVATAGE zniknie w hard rockowym tłumie amerykańskim drugiej połowy lat 80-tych, grupa niespodziewanie powróciła jako zespół metalowy na następnej płycie "Hall of the Mountain King" także wydanej przez Atlantis Records we wrześniu 1987 roku. To płyta nagrana już bez Collinsa, którego zastąpił Johnny Lee Middleton jeszcze w roku 1985.
Nazywanie tego albumu zarówno progresywnym, jak i bogatym formalnie jest sporym nadużyciem. Owszem, jest to płyta dosyć różnorodna, ale raczej w rozumieniu eklektyzmu i formalnego nieuporządkowania.
Początek jest marny (24 Hrs. Ago) jako blade power metalowe odbicie dawnego SAVATAGE, Beyond the Doors of the Dark, zawierający wszystko - łagodny klimat, ostre wokale Olivy całościowo niczym się nie wyróżnia, Strange Wings to po prostu dobry numer hard rockowy i tylko. Z pierwszej części albumu uwagę przykuwa tylko Legions z niepokojącym początkiem zbudowanym na klawiszach i basie. Dalej to stary dobry SAVATAGE z serią udanych riffów Crissa, finezyjnym solem i realnie drapieżnym wokalem Johna.
Z pewnością ozdobą płyty jest numer tytułowy, wcześniej zaprezentowany także na singlu. Epicki heavy/power w ściśle zarezerwowanym dla SAVATAGE stylu. Konkretna melodia, konkretnie poprowadzona muzycznie opowieść z kapitalnie rozegraną częścią instrumentalną. Wiele z tych riffów i rozwiązań znalazło się potem na płytach grup z Europy, specjalizujących się w rycerskim, epickim power metalu. No i wspaniały Devastation! Tak, to przykład zdecydowanie rasowego, melodyjnego rycerskiego power metalu, przy czym bardziej wysublimowanego, niż zazwyczaj siłowe granie podobnej muzyki przez USPM bandy w tym czasie. The Price You Pay jako dosyć tradycyjny heavy metalowy numer specjalnego wrażenia nie robi, choć motyw główny jest udany, natomiast White Witch to po prostu power metal amerykański z prostym refrenem i typową motoryką. Doprawdy, nic szczególnego...
Warto podkreślić znakomitą dyspozycję głosową Johna Olivy. Obracając się do niedawna w hard rockowych klimatach niczego nie stracił ze swej ekspresji, drapieżności i przeszywających wysokich wokali.
Produkcyjnie nie jest to arcydzieło. Perkusja jest trochę głucha, bas ustawiony nieszczególnie, a gitara sucha. Realnie także jest to płaska, jednoplanowa realizacja.
Jako album power metalowy "Hall of the Mountain King" ma w sobie za mało mocy i energii, jako album z melodyjnym heavy metalem ma za mało rozpoznawalnych, zapadających w pamięć melodii, jako pretendujący na progresywność (jeśli tak było w zamyśle), to poza instrumentalnymi Prelude to Madness i Last Dawn oraz pojedynczymi fragmentami, gdzie indziej nie oferuje wiele.
Grupa chyba to zrozumiała i na kilka lat wycofała się do studia, by w 1990 powrócić z nową koncepcją na metal SAVATAGE.
ocena: 7/10
new 16.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - Gutter Ballet (1990)
tracklista:
1.Of Rage and War 04:46
2.Gutter Ballet 06:21
3.Temptation Revelation 03:07
4.When the Crowds Are Gone 05:47
5.Silk and Steel 02:56
6.She's in Love 03:51
7.Hounds 06:11
8.The Unholy 04:38
9.Mentally Yours 05:15
10.Summer's Rain 04:31
11.Thorazine Shuffle 04:42
rok wydania: 1990
gatunek: heavy/power metal/ progressive heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
John Oliva - śpiew, pianino, instrumenty klawiszowe oraz gitara basowa i perkusja w "Gutter Ballet"
Criss Oliva - gitara
Johnny Lee Middleton - gitara basowa
Steve Wacholz - perkusja
Po trzech latach milczenia SAVATAGE powraca w roku 1990 albumem "Gutter Ballet" w ramach kontraktu z Atlantis Records.
Kto oczekiwał mocnego heavy power grania w starym stylu grupy mógł odnieść na samym początku wrażenie, że wraca taki metal słuchając dobrego, ale tylko dobrego, agresywnego i finezyjnie zagranego przez Olivę Of Rage and War.
Potem jednak zaskoczenie... Jest inna, zupełnie inna muzyka, trudna do zaklasyfikowania od razu i jednoznacznie w Gutter Ballet. Pianino bardzo eteryczne, klimat i całkiem inny wokal Johna. Tak, moc gitary jest tu podporządkowana klimatowi uroczystemu a zarazem poniekąd melancholijnemu. Pojawia się muzyczny teatr... Coś z power metalu, coś z progressive, coś z rock opery. Fascynujące... Instrumentalne miniatury Temptation Revelation i Silk and Steel otaczają przepiękny, nostalgiczny When the Crowds Are Gone. Delikatność koronki, niesamowita elegancja i nadal ten muzyczny teatr. Na pewno jest to coś innego, coś nowego, coś świeżego trudnego i zarazem zmuszającego do uważnego słuchania.
Z romantycznego nastroju wyrywa mocny, znakomity She's in Love. Dojrzały power metal wyrastający z doświadczeń jeszcze czasów AVATAR, jednak znacznie bogatszy formalnie. Zagrywki Crissa wyborne, a agresywność Johna godna poziomu gry brata.
Z całą pewnością druga połowa albumu jest ostrzejsza i niesamowity Hounds, o niezwyklej linii melodycznej jest jej ozdobą. Z takiego niewinnego plumkania na gitarze akustycznej wyłania się taki ociekający psychodelią heavy/ power metalowy potwór! Criss Oliva gra tu takie motywy i ozdobniki, że uwzględniając ich różnorodność, to można by tym obdzielić pół kolejnego albumu. Bardzo dobry The Unholy, który jest następny jednak nie wytrzymuje z nim konkurencji. Natomiast i Mentally Yours i szczególnie bonusowy na CD (na wersji winylowej go nie ma) Thorazine Shuffle są po prostu słabsze, mimo godnego szacunku wykonania. Jest jednak w tej drugiej części jednak perła z Krainy Łagodności. To Summer's Rain, jeden z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających songów metalowych nagranych przez zespół z USA. Absolutnie niezapomniana kompozycja.
Cały zespół zagrał na niedostępnym dla większości innych grup poziomie. Trochę SAVATAGE złagodniał w metalowym przekazie, pokazał się jednak jako zespół nad wyraz dojrzały, także w sferze kompozycyjnej. Produkcja jest wycyzelowana, dopieszczona i wyjątkowo staranna, także w opcji planów dalszych i ekspozycji pianina.
Ten album w jakiś sposób ustanowił pewne pryncypia progresywnego metalu i z pewnością wytyczył pewne drogi w tym gatunku. Okazał się także sukcesem komercyjnym i zapewnił SAVATAGE przodującą pozycję wśród progressive metalowych grup w USA.
ocena: 8,6/10
new 25.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - Streets: A Rock Opera (1991)
tracklista:
1.Streets 06:48
2.Jesus Saves 05:27
3.Tonight He Grins Again 03:29
4.Strange Reality 04:58
5.A Little Too Far 03:34
6.You're Alive 01:51
7.Sammy and Tex 03:08
8.St. Patrick's 04:29
9.Can You Hear Me Now 05:11
10.New York City Don't Mean Nothing 04:03
11.Ghost in the Ruins 05:31
12.If I Go Away 05:17
13.Agony and Ecstasy 03:34
14.Heal My Soul 02:36
15.Somewhere in Time 03:17
16.Believe 05:42
rok wydania: 1991
gatunek: rock opera (progressive heavy metal, power metal, progressive rock, fusion)
kraj: USA
skład zespołu:
John Oliva - śpiew, pianino, instrumenty klawiszowe
Criss Oliva - gitara
Johnny Lee Middleton - gitara basowa
Steve Wacholz - perkusja
oraz goście
D.T. Jesus wędruje po ulicach wielkiego miasta NYC, próbując odnaleźć drogę do własnej duszy. Odnajduje ją na końcu długiej historii, w wierze. Może nie do każdego trafia takie chrześcijańskie przesłanie, ale muzycznie SVATAGE stworzył wspaniały konceptualny album, który zgodnie z tytułem może być spokojnie uznany za rock operę. Tak, za rock operę, a nie za metalową, bo metal tak progresywny heavy jak power jest tu tylko częścią formy, w znacznej mierze nadanej przez rock progresywny, Oliva wcielił się w rolę głównego bohatera tak mocno, że praktycznie jest nim, opowiada własną historię.
Mało jest w historii metalu tak swobodnego łączenia mocnych gitarowych riffów, orkiestracji progresywnych, łagodnego pianina, rozpaczy, wiary, smutku, melancholii i woli odnalezienia siebie jak na "Streets". Rozbieranie tego muzycznego monolitycznego kolażu na składniki nie ma sensu. Tu wszystko jest jednością, wszystko z czego wynika i dokądś prowadzi. Te melodie, nacechowane autentyzmem i żarem przenikają się, metal przestaje być metalem, w jednej niemal chwili ustępując innym formom.
Jakże przepiękne są te emocjonalne wokale Johna, zarówno gdy gra tylko pianino, jak i wtedy gdy następuje power metalowy atak w Sammy & Tex... Jest to jedna z takich płyt, których nie można wyłączyć w połowie i wrócić do nich, albo nie... Ta historia wciąga, hipnotyzuje, przykuwa i nie pozwala się oderwać. Trzeba, po prostu trzeba poznać i doświadczyć niesamowitego i niezapomnianego majestatycznego zwieńczenia. I choćby słuchało się potem "Streets" jeszcze sto razy, to wrażenie uczestniczenia w czymś wyjątkowym jest zawsze takie samo. Magia... I to przecudowne przestrzenne brzmienie, zrealizowane z niesłychanym pietyzmem i smakiem.
Muzycy SAVATAGE oddali tej płycie całe swoje serce i wszystkie umiejętności. Nie ma tu może niesamowitych parad technicznych gitary, basu czy perkusji, ale o to tu chodzi. To, co tu zostało zagrane, zostało zagrane po prostu z głębi duszy.
Muzyczne wyrażenie pragnień duszy jest sensem artystycznym "Streets". Jest to płyta dla ludzi wrażliwych, niekonieczne fanów metalu. Po prostu dla tych, którzy lubią znakomitą muzykę.
Obok "The Crimson Idol" WASP to największe osiągnięcie w stylistyce rock/metal XX wieku. Zresztą, czy w XXI wieku ktoś stworzył coś podobnego?
Nieśmiertelne dzieło SAVATAGE.
ocena: 10/10
new 6.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - Edge Of Thorns (1993)
tracklista:
1.Edge of Thorns 05:54
2.He Carves His Stone 04:14
3.Lights Out 03:10
4.Skraggy's Tomb 04:22
5.Labyrinths 01:29
6.Follow Me 05:08
7.Exit Music 03:05
8.Degrees of Sanity 04:36
9.Conversation Piece 04:10
10.All That I Bleed 04:41
11.Damien 03:53
12.Miles Away 05:06
13.Sleep 03:52
rok wydania: 1993
gatunek: progressive heavy/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Zachary "Zak" Stevens - śpiew
Criss Oliva - gitara
Johnny Lee Middleton - gitara basowa
Steve Wacholz - perkusja
John Oliva - pianino, instrumenty klawiszowe
Po tournee promującym "STreets" Jon Oliva rezygnuje ze śpiewania w SAVATAGE. Informuje, że w przyszłości będzie tylko uczestniczył w nagraniach jako klawiszowec i twórca kompozycji. Przez zespołem pojawia się problem znalezienia nowego wokalisty, ale kto mógłby zastąpić Jona? Ostatecznie wybrany został w 1993 roku Zachary "Zak" Stevens z zupełnie nieznanego bostońskiego zespołu WICKED WITCH i fani z niedowierzaniem kręcili głowami...
Grupa bardzo szybko uwinęła się w studio i płyta "Edge Of Thorns" pojawił się nakładem Atlantic Records już na początku kwietnia 1993 roku.
I jak to będzie bez Jona?
Zaczynający się od pianina Jona Olivy Edge of Thorns, spokojny i nastrojowy w części pierwszej i heavy/power metalowy w drugiej, rozwiewa wszelkie wątpliwości. Stevens! Jest nowa gwiazda za mikrofonem SAVATAGE. Ogromne możliwości głosowe w średnich i wysokich rejestrach, mocny śpiew gdy to konieczne, artystyczny przekaz. Wspaniały wokalista, stworzony, by śpiewać takie rzeczy, jakie tworzą bracia Oliva. A Criis dokłada tu bardzo interesujące solo...
Ten utwór otwiera niezwykłą serię, która już nigdy na żadnej płycie SAVATAGE się nie powtórzyła. Następny jest He Carves His Stone, z bardzo łagodnym wstępem, gdzie Zaka wspiera gitara akustyczna, a potem przechodzi to wszystko w dosyć agresywny heavy/power, o zdecydowanie progresywnym charakterze. Jaki przepiękny gitarowy motyw zagrał tu delikatnie Chris Oliva... Ekstatyczny wokal Zaka w końcowej części wcale nie jest gorszy od tego, co robił w podobnych sytuacjach Jon. Kapitalny jest niszczycielski atak heavy/power, jakże melodyjny, w niesamowitym, przebojowym Lights Out. Jednocześnie jakie to amerykańskie i podszyte rockiem. Skraggy's Tomb jest także ostry i mocny, jednak znacznie bardziej połamany. Pełen melodyjnego dramatyzmu wybuchający i przygasający w łagodnych momentach Follow Me, obudowany instrumentalnym Labyrinths i Exit Music to najbardziej wysublimowa kompozycja na tym albumie. Doskonałe solo gra tu Chris, może jedno z najbardziej klimatycznych w swojej karierze w SAVATAGE, zagrywki powerowe na najwyższym poziomie i aktorski wokal Zaka. Po prostu wspaniały utwór. Dobry, ale nie tak dobry jak poprzednie jest dosyć surowy progressive power metalowy Degrees of Sanity. I wreszcie Conversation Piece. Prawdziwe arcydzieło progresywnego heavy/power metalu. Być może jest to najlepszy utwór SAVATAGE nagrany ze Stevensem w składzie. To, jak się ta kompozycja stopniowa rozwija i jak rozkwita w pewnym momencie wraz z refrenem, to mistrzostwo. W tym miejscu album mógłby się skończyć, lecz niestety tak się nie dzieje. Pojawia się blada, mdła ballada przy pianinie All That I Bleed, niezbyt interesujące Miles Away i Sleep. Końcowa cześć płyty nie dorasta poziomem do części pierwszej. Nienajlepsze wrażenie zaciera trochę bardzo dobry Damien, przypominający teatralne kompozycje heavy/ power metalowe z "Gutter Ballet" i "Streets".
Nagrywając album o tej długości chyba w pewnym momencie zespół poszedł na łatwiznę, dając numery słabsze na koniec, by go wydłużyć tyle, że te najlepsze za bardzo uwypuklają przepaść kompozycyjną jaka je dzieli.
Wykonanie stoi na nieosiągalnym dla większości poziomie. Tu nie chodzi o poziom zaawansowania czysto technicznego, ale o sposób, w jaki to zostało wyartykułowane. Tyczy to wszystkich bez wyjątku. Jeśli Zak zaistniał w metalu, to pozostali z Chrisem, niebywale tu kreatywnym i finezyjnym, potwierdzili swoją pozycję.
W parze z wykonaniem idzie niebywale wycyzelowana produkcja, stanowiąca wyższy poziom tej zaproponowanej na "Gutter Ballet". Niesamowite są plany dalsze, często jest ich kilka na raz, a ustawienie głosu Stevensa w przestrzeni - po prostu genialne.
Tak naprawdę SAVATAGE z nowym wokalistą nie zmienił za bardzo stylu. Zespół pozostał rozpoznawalny w obszarach muzycznych, jakie preferował od 1990, ugruntował też pozycję lidera w graniu tego typu muzyki.
ocena: 8,4/10
new 9.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Savatage - Handful Of Rain (1994)
tracklista:
1.Taunting Cobras 03:21
2.Handful of Rain 05:25
3.Chance 07:50
4.Stare into the Sun 04:43
5.Castles Burning 04:39
6.Visions 01:25
7.Watching You Fall 05:20
8.Nothing's Going On 04:09
9.Symmetry 05:04
10.Alone You Breathe 07:30
rok wydania: 1994
gatunek: progressive heavy/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Zachary "Zak" Stevens - śpiew
John Oliva - pianino, instrumenty klawiszowe, gitara, gitara basowa, perkusja
oraz
Alex Skolnick - gitara (niektóre sola)
17 października 1993 roku Cris Oliva ginie w wypadku drogowym, gdy jego samochód zostaje staranowany przez inny, prowadzony przez pijanego kierowcę.
Metalowy świat muzyczny traci jednego z najbardziej kreatywnych gitarzystów, Jon Oliva traci brata...
W tym momencie SAVATAGE w jakiś sposób przechodzi do historii, choć zespól istnieje nadal. Jon decyduje się nagrać kolejną płytę pod szyldem SAVATAGE, dla Chrisa, ku jego pamięci. Choć na płycie podpisani są jako wykonawcy i Wacholz i Middleton, to wszystkie partie instrumentów nagrał tu sam Jon Oliva. No, może nie do końca wszystkie...
W roku 1993 z TESTAMENT definitywnie rozstał się wirtuoz gitary Alex Skolnick. W roku 1994 dołączył do SAVATAGE, jednak z jakichś przyczyn na "Handful Of Rain" ograniczył się do zagrania tylko kilku solówek i można usłyszeć tu innego Alexa, znacznie bardziej wyważonego, operującego ciepłymi rockowymi barwami swojej gitary. Niewiele, jak na to, na co liczyli fani Skolnicka w związku z tym przejściem.
Tak czy inaczej, Crisa zastąpić było bardzo trudno. Jon nie zdołał przygotować samodzielnie takiego materiału muzycznego, który byłby porównywalny poziomem z poprzednią płytą. Fragmenty, momenty, reminiscencje... tyle tylko z dawnego SAVATAGE w długich Alone You Breathe i Chance, słabe Watching You Fall i Nothing's Going On, jakby te skrzydła zostały podcięte.
Dwa razy jest tu jednak zagrany bardzo dobry, melodyjny heavy power metal, prostszy, mniej wysublimowany i przez to może lepszy niż to, co miało być ambitne na siłę. Tak, Taunting Cobras (solo Skolnick!) i Castle Burning to bardzo solidny heavy power w stylu SAVATAGE. Zdecydowanie nadal w stylu SAVATAGE.
Może i ta płyta pozostałaby tylko czymś na kształt pomnika dla Crisa z małym realnym ładunkiem dobrej muzyki, są tu jednak trzy kompozycje wybitne, w najlepszym stylu SAVATAGE, trzy niesamowite songi z tytułowym potężnym Handful Of Rain na czele (solo Skonick!). Co za wokale Zaka są tutaj, co za ładunek kruszący emocji i jest to numer kapitalny, nawet pomijając ten kontrowersyjny fragment southernowy. No tak, ale to nadal SAVATAGE...
Stare into the Sun. Kto raz usłyszy Stare into the Sun ten nigdy nie zapomni tego utworu i na zawsze pozostanie on w jego sercu. I to solo Alexa Skolnicka... Tak samo piękne i łagodne, jak cała ta przepełniona delikatnością i bluesem kompozycja. No i Symmetry. Wspaniały, majestatyczny hymn życia i śmierci. W jakiś sposób wieńczy on koniec SAVATAGE.
Tak, ten zespół nagrywał dalej, choć bez Skolnicka, który opuścił go jeszcze w tym samym roku, ale ta magia gdzieś uleciała. Powstała inna magia, inny styl, gdzie talent kompozytorski Jona został utrwalony przez Stevensa i takiego geniusza gitary jak Al Pitrelli...
Nic już nie było jednak takie same.
"Dedicated to Christopher Oliva whose music will live on in the hearts of Savatage fans everywhere."
Ocena: 8/10
new 12.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|