Judicator
#1
Judicator - King Of Rome (2012)

[Obrazek: R-12159388-1529498796-6310.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Rising Again 06:36
2.Into the Sea of Bayonets 06:10
3.Backs Against the Wall 06:36
4.King of Rome 06:53
5.Huogoumont 06:30
6.Tu n'es pas mort, coquin? 05:33
7.The Iron Duke 05:16
8.Elan 12:20

rok wydania: 2012
gatunek: epic power metal
kraj: USA

skład zespołu:
John Yelland - śpiew
Anthony Cordisco (Tony C) - gitara, gitara basowa, programowanie perkusji
oraz:
Bryan Edwards - harsh vocal (2, 5) 

JUDICATOR założył w Salt Lake City Anthony Cordisco w roku 2012, by móc zrealizować swój koncept album o ostatniej kampanii Napoleona Bonaparte. Skromny to był początek i ludzi zdolnych mu pomóc niewielu. Ostatecznie ten uzdolniony multiinstrumentalista nagrał wszystkie partie instrumentalne sam, a wokalne powierzył Johnowi Yellandowi. Wsparł go także gościnnie Bryan Edwards (melodic death/black metalowy VERMIFORM oraz ex SEVEN KINGDOMS).
Tony C postanowił nie czekać, aż zainteresują się nim wielkie wytwórnie fonograficzne i założył własną, niewielką niezależną wytwórnię Masters of Metal Productions. Za jej pośrednictwem wydał ten album 30.10.2012.

Koncept rozpoczyna się od bardzo standardowego power metalu w amerykańskim wydaniu - Rising Again. Lekkie, ale dynamiczne granie z melodyjnym refrenem, odrobiną klimatu w części instrumentalnej i przeciętnymi dosyć piskliwymi solówkami. Takie to po prostu średnie i typowe.
W szybkim Into the Sea of Bayonets, przypominającym nagrania BLIND GUARDIAN pewną atrakcją są harsh wokale Edwardsa, jednak ponadto to bardzo ograne riffy i przeciętna melodia, choć wysoki śpiew Yellanda próbuje mu nadać pozory dramatyczności. W Backs Against the Wall epiki jest więcej, jest nieco monumentalizmu i podniosłych riffów i wreszcie zaczyna się dziać coś więcej niż tylko typowy power metal interkontynentalny, kontynuowany jednak w speedowej, środkowej części tej kompozycji.
O King Og Rome można powiedzieć tyle, że jest to lekko wygładzony Us Power w tradycji OMEN czy BROCAS HELM, na dobrym poziomie, gdzie przyjemnie słucha się także łagodnego instrumentalnego interludium.
Huogoumont, dzięki epickiej melodii oraz znakomicie dobranemu harshowi jest atrakcyjny na początku, potem jednak zaczynają się pewne mielizny, zawinione głównie przez zbyt lekki i mało bojowy wokal główny i wnoszącą mało treści część z solami gitarowymi. Jak na dramatyczną opowieść Tu n'es pas mort, coquin? jest w melodii BLIND GUARDIAN w słabej formie po prostu nieudany. Nie najgorzej wygląda na tym tle The Iron Duke, choć do końca nie bardzo wiadomo, w jakim stylu jest ta kompozycja, bo rozrzut gatunkowy w tym songu jak na pięć minut jest spory. Fragmenty z gitarą akustyczną jako żywo przypominają niemieckie ballady ogniskowe z kręgu BLIND GUARDIAN.
Całość zwieńczona jest kolosem Elan, gdzie można usłyszeć i power metal i extreme melodic, i power/doom i klasyczny epicki heavy, jednak nic specjalnie uwagi nie przykuwa. Taki trochę drugi gatunek greckiego epickiego power metalu, ale podkreślam, najwyżej drugi.

Ewidentnie brak w tym wszystkim mocy, teatralności, dalszych planów, realnego dramatyzmu. Brak realnie zapadających w pamięć melodii. Brak spoiwa, które potrzebne jest gdy tworzy się koncept mający trzymać w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy. Płaskie to wszystko, nudnawe miejscami, nazbyt rozciągnięte. Ponadto niespecjalnie atrakcyjne wykonawczo, pomijając już nawet tę programowaną perkusję.
Produkcja przeciętna i równie suche i płaskie gitary w roku 2012 miał chyba

Można postawić pytanie - "Gdzie jest JUDICATOR?"
Będzie, ale jeszcze nie teraz i nie tutaj.


ocena: 6,8/10

new 20.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Judicator - The Last Emperor (2018)

[Obrazek: R-11788953-1522412176-6929.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.The Last Emperor 04:15
2. Take Up Your Cross 05:07
3. Raining Gold 03:57
4. The Queen of All Cities 09:14
5. Spiritual Treason 06:16
6. Antioch 07:51
7. Nothing But Blood 05:23
8.It Falls to Jerusalem 05:55
9.King of Rome (new wersion, bonus) 06:38

Rok wydania: 2018
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA

Skład:
John Yelland - śpiew
Anthony Cordisco - gitara
Michael Sanchez - gitara, gitara basowa
Jordan Elcess - perkusja
oraz
Dave Brown - śpiew ("Antioch")
Hansi Kürsch - śpiew ("Spiritual Treason")

Ciekawe. Gdy już się wydawało, że ten wybitny zespół zszedł ze sceny wskutek różnych problemów i pozostawi po sobie trzy płyty to w 2018 powraca. Nowy gitarzysta Michael Sanchez, płyta krótsza o ponad 20 minut niż zwykle, żadnych harsh wokali, bardziej wypolerowana produkcja i nowa wersja "King Of Rome" z debiutu.

Yelland w wybornej formie głosowej, brzmienie basu przyprawia o dreszcze zachwytu, a Sanchez to rewelacyjny gitarzysta w każdym aspekcie. JUDICATOR z  Arizony zadziwia po raz kolejny.
Ta nieprawdopodobna energia z jaką grają swój rycerski epicki power metal, połączona z doskonałymi po raz kolejny melodiami i konstrukcją kompozycji udowadnia, że to nadal band ścisłej światowej czołówki w tym gatunku.
Moc amerykańskiego grania łączą po raz kolejny z patentami europejskiego power metalu. Może nawet najbliżej jest im do BLIND GUARDIAN  z czasów "Battalions of Fear". Reminiscencje, inklinacje... No i sam Hansi Kürsch w Spiritual Treason. Coś wam to przypomina? Na pewno. Kilka rzeczy na tym albumie dodatkowo zachwyca. Rewelacyjna współpraca obu gitarzystów wygrywających momentami niesamowite rzeczy oraz wyborne czyste chórki w tle. Może i takie jest nie do końca amerykańskie, ale JUDICATOR to zespół "międzyatlantycki". W Antioch zaśpiewał Dave Brown z brytyjskiego FIRELAND i w znacznie mocniejszym graniu też się doskonale sprawdził. Och, ileż wspaniałych riffów jest na tym albumie, ileż epiki rycerskiej! Zarówno USA jak i IRON MAIDEN  w killerach The Last Emperor czy Take Up Your Cross oraz w porywająco zagranym Raining Gold. Nie można pominąć tu w pochwałach Elcessa. Szybkość i precyzja tego perkusisty od zawsze budziła mój podziw. Jak on to wszystko napędza, wystarczy posłuchać Nothing But Blood. Krużgankowy It Falls to Jerusalem w fazie pierwszej staje się surowym podniosłym epickim numerem w miarę rozwinięcia, jednak ten utwór nie ma takiej siły jak podobnie skonstruowany The Queen of All Cities. Ta najdłuższa kompozycja na płycie jest po prostu kapitalna. Ultra szybkie gitary w niemieckiej manierze power metalowej, doskonałe chórki, bojowy klimat. Te strzeliste, niepokojące chórki to coś na kształt tego, co serwował w swoim czasie MORGANA LEFAY.

Kapitalny ciąg dalszy przygody JUDICATOR z power metalem.


Ocena: 9,7/10

new 5.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Judicator - Sleepy Plessow (2013)

[Obrazek: R-7254119-1437252515-5571.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Sleepy Plessow 01:36
2.The Elector 05:56
3.Thirty Years of Terror 05:49
4.Memory of Shame 05:14
5.Release Me 04:55
6.Sapphire 05:50
7.Gedenkstätte 01:36
8.The Philosopher King 06:29
9.Blut vom Himmel 11:47
10.Sea of Fire 05:24
11.When Crowns Are Shattered 05:36
12.Sans Souci 01:36

rok wydania: 2013
gatunek: progressive epic power metal
kraj: USA

skład zespołu:
John Yelland - śpiew
Anthony Cordisco (Tony C) - gitara, gitara basowa, harsh vocal
oraz
Chad Anderson - programowanie perkusji
i zaproszeni wokaliści

Drugi album JUDICATOR to ponownie koncept oparty na faktach historycznych. Tym razem Tony C przenosi słuchacza do XVIII wiecznych Prus i opowiada historię najsłynniejszego władcy tego kraju - króla Fryderyka Wielkiego.  Jest to okazja do głębszych rozważań nad deprawacją władzy i stosunkach międzyludzkich opartych na bezwzględności "pruskiego drylu".

Na tej płycie podstawowe partie zaśpiewał ponownie John Yelland, jednak całość została rozpisana na głosy i John został wsparty przez sześć głosów męskich (Bryan Edwards, Chad Anderson, Austin Bentley, Paul Black, Alex Hinerman, Patrick Hoyt Parris) i dwa żeńskie (Elizabeth Hall  i Marilene Bennett), przez co kompozycje nabierają pewnych cech metalowej opery, aczkolwiek elementy symfoniczne są tu zaznaczone w stopniu minimalnym.
Dominuje niezbyt ciężko zagrany power metal w średnio szybkich tempach, a wszystkie kompozycje są ze sobą logicznie powiązane. Napięcie narasta stopniowo, podobnie jak monumentalizm i swojego rodzaju dramatyczna pompatyczność, wzmacniana partiami harshu Cordisco i to już zauważalne jest gdy kończy się The Elector i zaczyna chłodny i brutalny Thirty Years of Terror. Te momenty brutalne przeplatają się z łagodnymi partiami takimi jak ta z Memory of Shame, nie brak także zdecydowanie chłodnych i surowych, ale i na swój sposób wzniosłych klimatów  w Release Me i Sapphire. Mocnym składnikiem płyty jest pełen zadumanego dramatyzmu wolniejszy The Philosopher King o cechach klasycznego epic heavy metalu. Centralnym punktem albumu jest rozbudowany Blut vom Himmel, i jest to najlepsza część albumu, kumulująca w sobie to, co najwartościowsze - specyficzny surowy klimat i dramatyzm. Dobrze z tym sąsiaduje łagodniejsze wyciszenie  w Sea of Fire. Można by oczekiwać bardziej patetycznego zakończenia niż standardowy power metal w When Crowns Are Shattered i Sans Souci, choć akustyczne zwieńczenie całości jest bardzo gustowne.
 
Sam pomysł i warstwa liryczna, oparta na prawdzie historycznej są bardzo ciekawe, ale muzyczne wykonanie tego wszystkiego budzi pewne kontrowersje. Linie wokalne, choć starannie rozpisane, są zaśpiewane nieraz jakby amatorsko, nie do końca to przekonuje. Także programowana perkusja to zawsze element sztuczny. Plan gitarowy w wielu miejscach jest schematyczny, a sola niezbyt wyszukane. Przypisywanie tej płycie cech progresywnych jest niesłuszne, bo dominuje schematyzm i fragmentów zaskakujących powiązaniami w obrębie kompozycji nie ma tu wiele.
Generalnie jest to coś nowego, coś po części oryginalnego, ale brakuje tu ostatecznego szlifu.


ocena: 7,5/10

new 6.05.2019

NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Judicator - At the Expense of Humanity (2015)

[Obrazek: R-7850508-1450130978-7946.jpeg.jpg]

tracklista:
1.A Picture of Fading Light 01:41
2.God's Failures 04:27
3.Cannibalistic Mind 04:45
4.Coping Mechanism 04:12
5.My Fantasy Destroyed 05:11
6.Lucid Nightmare 10:45
7.The Rain in the Meadow 01:42
8.Nemesis/Fratricide 06:52
9.Autophagia 06:17
10.Life Support 04:26
11.At the Expense of Humanity 05:52
12.How Long Can You Live Forever? 08:49
13.Enantiodromia 01:30

rok wydania: 2015
gatunek: progressive heavy/power metal
kraj: USA

skład zespołu:
John Yelland - śpiew
Anthony Cordisco (Tony C) - gitara, gitara basowa
Jordan Elcess - perkusja
Tyler Sherrill - instrumenty klawiszowe

oraz Goście:
Mercedes Victoria - śpiew ("Life Support")
Paul Black - harsh (6,10)
Joshua Payne - gitara (6,10)
Carlos Alvarez - gitara ("How Long Can You Live Forever?")
Jeff Teets - gitara ("How Long Can You Live Forever?")
Austin Bentley
David Brown

Konceptualnych albumów dotyczących duszy ludzkiej i ludzkich dramatów jest wiele, nieliczne jednak są oparte na faktach i to faktach boleśnie dotykających twórcę. Walkę z rakiem przegrał brat Johna i to jemu właśnie i jego zmaganiom poświęcony jest album "At the Expense of Humanity" z roku 2015, album z muzyką pełną gniewu, pełną rozpaczy i nadziei, z metalem innym, niż ten, do którego John przyzwyczaił słuchaczy wcześniej.

Heavy/power jest gatunkiem, przy pomocy którego można opowiedzieć wszystko. Przekazać ból i niszczące umysł myśli, koszmary i niespełnione nadzieje. Takim właśnie muzycznym językiem JUDICATOR opowiada tę pełną grozy historię człowieka skazanego, człowieka, który walczy z coraz mniejszą nadzieją na zwycięstwo, a mimo tego się nie poddaje.
Te pełne mroku i dramatyzmu kompozycje są ze sobą powiązane, są powiązane także tymi łagodniejszymi i pełnymi smutku interludiami wewnątrz poszczególnych utworów. To jedna, spójna opowieść nabierająca coraz większego dramatyzmu, tym większego, że ubranego w piękne melodie, po prostu wspaniałe refreny oraz poruszające sola Anthony'ego. Nietaktem było rozbierać ten album na czynniki pierwsze, to jest zbyt zwarte, zbyt ze sobą powiązane, bardzo ważne w lirykach i przenikające się w niemal każdym punkcie, powracające w motywach... W nagraniu tej płyty uczestniczyło kilku gości - przyjaciół Johna, których fanom współczesnej sceny heavy metalowej przedstawiać nie trzeba. Pięknie wpisali się oni w elegijny klimat tego albumu w tych kompozycjach, w których się pojawili.
Zachwyca pełne ciepła i pietyzmu wykonanie wszystkich tych utworów, zachwycają także pomysły aranżacyjne i progresywne wtrącenia, dodające tu jeszcze większej plastyczności. Harsh i wysokie wokale, wysmakowane wielogłosowe harmonie w chórkach. Te kompozycje są przeszywające, wzbudzające emocje, są bogate w sięgające do psychologii niuanse, które nieczęsto się słyszy poza typową metalową muzyką klimatu. Jest to płyta wyprodukowana w stylu amerykańskiego classic heavy/power, mocna w gitarach, głęboka w planach dalszych i wyrazista w realizacji wokali. Producentem jest Carlos Alvarez z SHADOWDANCE, a mastering wykonał Francuz, Mistrz Brett Caldas-Lima. Pod względem realizacji bezdyskusyjnie najlepszy do tego momentu album JUDICATOR.

Każdy album JUDICATOR jest inny, każdy niesie inne przesłanie. Szkoda, że ten niesie przesłanie tak tragiczne i tak prawdziwe...


ocena: 9,5/10

new 23.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Judicator - Let There Be Nothing (2020)

[Obrazek: 81PtnHEcK3L._SY355_.jpg]

tracklista:
1.Let There Be Light 07:23
2.Tomorrow’s Sun 05:22
3.Strange to the World 08:19
4.Autumn of Souls 04:44
5.Gloria 05:44
6.Amber Dusk 09:19
7.The Way of a Pilgrim 08:00
8.Let There Be Nothing 08:54

rok wydania: 2020
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
John Yelland - śpiew
Tony Cordisco - gitara
Michael Sanchez - gitara basowa, gitara
Jordan Elcess - perkusja


24 lipca 2020. Prosthetic Records wydaje piąty album JUDICATOR i nie ukrywam, że oczekiwałem na niego z dużym napięciem. Heroiczna metalowa dewastacja z "The Last Emperor" wydawała się nie do pobicia, a ponadto przecież każda płyta JUDICATOR jest inna.

Ta również jest inna, ale równocześnie ma głębokie korzenie w przeszłości muzycznych pomysłów Yellanda i Cardisco i tak naprawdę stanowi wypadkową stylu zaprezentowanego na "King Of Rome" i "Sleepy Plessow". Co więcej, być może mimowolnie, JUDICATOR zbliża się do muzycznej filozofii power metalu ANCIENT EMPIRE i to trochę niedobrze, bo lepsze są dwa znakomite zespoły grające różny power metal, niż dwa grające podobny. W tej potężnej klasycznej amerykańskiej stylistyce epickiego, heroicznego power metalu pozostaje więc z czołówki tylko VISIGOTH.
Oczywiście i nowa płyta JUDICATOR jest na swój sposób epicka i heroiczna, ale to wszystko stworzono w wysublimowanej, miejscami progresywnej konwencji tkania obrazów z dźwięków nieraz łagodnych jak na debiucie i skomplikowanych w aranżacjach i podziałach rytmicznych z roku 2013, z dawką metalowej mocy z tego właśnie okresu, a nie z lat późniejszych. Jeśli dwa ostatnie albumy można w pewnym uproszczeniu zaliczyć do podgatunku heavy/power, to tym razem jest to power metal amerykański bez klasycznej amerykańskiej, nieraz brutalnej mocy, i znów przychodzi na myśl ANCIENT EMPIRE.
Te utwory są w większości długie, obdarzone łagodnymi, delikatnymi wstępami i interludiami i w zasadzie już Let There Be Light, odkrywa to, co skrywa cała płyta. Oczywiście nie warstwie lirycznej, ale na pewno w ogólnym kształcie aranżacyjnym i stylu melodii. Jest poetycko, jest bogato w partiach instrumentalnych z pięknymi solami Tony'ego, ale to power metal stonowany dramatyzm to raczej introwertyczny, niż zachęcający do wyciągnięcia miecza i topora.
Nieco nerwowe riffowanie Tomorrow’s Sun, tworzy nastrój bojowy i refren jest wyrazisty, ale to wszystko tak naprawdę jest ażurowym odbiciem heroicznego USPM z lat 80tych. Nowa, lekko progresywna stylizacja, ale wzorce oczywiste. Jak lekko i swobodnie sobie poczynają w tej konwencji słychać w znakomitym, krótszym i prostszym Autumn of Souls. Także Gloria jest utworem urokliwym, ale jednak chyba za dużo w tym filozofii muzycznej "Sleepy Plessow". Wydaje mi się, że taką płytę powinno się nagrać tylko raz.
Strange to the World i jego mocny początek są nieco zwodnicze, bo zaraz wracamy do łagodnych planów z gitarą akustyczną, do nostalgii, do smutku, do malowania emocjami i swoisty schemat z Let There Be Light.
Tu od razu trzeba powiedzieć, że pewnie nie może być inaczej, bo teksty, historyczne i tragiczne są przepiękne i takiej oprawy muzycznej wymagają. JUDICATOR w warstwie lirycznej zawsze miał bardzo dużo do powiedzenia i w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Trzy długie opowieści tworzą drugą część albumu. W czasie prawie dziesięciu minut można powiedzieć bardzo dużo i w Amber Dusk mówią dużo, łącząc zgodnie z ogólnym schematem partie power metalowe z łagodnymi rock/metalowymi i stonowanymi wokalami w kilku stylach. To przyspieszenie w mniej połowie utworu wnosi sporo ożywienia i Tony gra tu finezyjne sola, dramatyzm narasta i ta konstrukcja zdecydowanie się sprawdza. The Way of a Pilgrim jest epicki epiką wyważoną i stonowaną, jest to także utwór najbardziej progresywnie skomponowany, oczywiście progresywnością ze "Sleepy Plessow". Dzieło wieńczy i zamyka Let There Be Nothing, kompozycja skupiająca zasadnicze motywy i wzory wszystkich pozostałych i mając podobny tytuł, jest także najbardziej zbliżona do Let There Be Light. Sama końcówka jest delikatną gitarą akustyczną, przewidywalna, udana, ale bardziej monumentalne podsumowanie, przynajmniej w ostatniej minucie albumu sprawiłoby bardziej wstrząsające wrażenie.
Poetycki, wysublimowany power metal...

Ten album jest na swój sposób trudny i wymagający uwagi. Wymaga też chyba zrozumienia i osłuchania z muzyką JUDICATOR, bo właściwe odebranie nawiązań do przeszłości muzycznej grupy jest ważne dla zrozumienia i docenienia wszystkich niuansów. A te niuanse odkrywa się tu często nie od razu. Tak, to wymaga uwagi.
Może trochę brakuje tu w soundzie gitary mocy, może perkusja nie grzmi bojowymi litaurami, ale myślę, że zbyt mocne brzmienie zniweczyłoby poetycki i refleksyjny klimat całości. JUDICATOR potwierdza swoją pozycję na szczycie amerykańskiego power metalu z ambicjami, jednak czegoś tu brakuje do pełni szczęścia. Może The Last Emperor?


ocena: 9/10

new 24.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Judicator - The Majesty of Decay (2022)

[Obrazek: 1070218.jpg?1849]

tracklista:
1.Euphoric Parasitism 05:33
2.The Majesty of Decay 05:10
3.From the Belly of the Whale 06:29
4.Daughter of Swords 05:35
5.Ursa Minor 04:57
6.Ursa Major 05:39
7.The High Priestess 05:26
8.The Black Elk 04:53
9.Judgment 07:36
10.Metamorphosis 09:38

rok wydania: 2022
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
John Yelland - śpiew
Balmore Lemus - gitara, gitara basowa (6,7)
John Dolan -  gitara basowa
Jordan Elcess - perkusja
oraz
Connor McCray - gitara
Jason Ashcraf - gitara
Francisco Javier Perez - instrumenty klawiszowe
Alexander Bosson - perkusja

Jakoś trudno sobie wyobrazić JUDICATOR bez Cordisco, ale jednak. Nowa płyta tego czołowego power metalowego zespołu z USA wydana została przez Prosthetic Records w końcu listopada 2022 i Cordisco tu nie ma. Zastąpił go gitarzysta uznawany za interesującego - Balmore Lemus, choć tak naprawdę ani kiedyś w EXMORTUM, ani tym bardziej w 2018 w NOVAREIGN niczym specjalnym się nie wyróżnił. Jest także nowy basista John Dolan oraz jak zwykle spora grupa gości, w tym członkowie HELION PRIME. W wokalach pobocznych usłyszeć można Tylera Christiana z LORDS OF THE TRIDENT. Ciężar stworzenia kompozycji spoczął tym razem na Johnie Yellandzie i musiał się on zmierzyć nie tylko ze stroną liryczną, ale i muzyczną.

Każda płyta JUDICATOR jest inna, każda jest specyficzna, zdradzająca konceptualne zainteresowania lidera, każda jest też w ramach szeroko rozumianego pojęcia power metal w różnym stopniu nasycona niuansami przeniesionymi z innych gatunków metalu. Każda jest w jakimś tam stopniu progresywna, ale nie na tyle, by uznać ją za progresywną w encyklopedycznym tego słowa znaczeniu. Tym razem chyba jednak tak można nazwać tę godzinną, tajemniczą muzyczną podróż z filozoficznym podtekstem, który każdy sam powinien tu sobie odczytać i tajemniczą atmosferą, miejscami mistyczną i w obszarach fantasy, choć to tylko alegorie.
Tym razem bardzo dużo zależy od wokalnego przekazu Yellanda i śpiewa on bardzo dobrze, z aktorskim zacięciem, z przekonaniem przekazując nie zawsze proste w odbiorze treści. Pięknie operuje wysokim, łagodnym głosem w Euphoric Parasitism, ale ta kompozycja robi jakieś większe wrażenie jako utwór power metalowy? No, raczej nie. Zdecydowanie ostrzejszy i cięższy jest rytmiczny, ale w riffach momentami rwany progresywnie The Majesty of Decay z interesującym melodyjnym refrenem. Czy jest to jednak najwyższa liga amerykańskiego progressive power metalu? No, niekoniecznie. Jest tu oczywista kontynuacja tej koncepcji w From the Belly of the Whale, z tym, że ponownie w łagodnej formie. Czeka się na coś więcej, na jakieś rozwinięcie, ale niewiele się tu jednak w sumie dzieje przez te ponad sześć minut. Ożywiają się w szybszych partiach, na ogół miarowego w umiarkowanych tempach, Daughter of Swords, ożywiają progresywnie, ale powszednio... Ursa Minor i Ursa Major to taki popis melodyjnego grania progressive power w stylistyce fantasy, raczej bez historii, bo trudno o historię, gdy nie ma realnego epickiego heroizmu. Bo nie ma. Wyróżnić należy basistę Johna Dolana ogólnie, za całokształt tego co tu zrobił, nie tylko za znakomite partie w The High Priestess. Skądinąd ta kompozycja najbliższa jest ogólnemu fantasy stylowi chociażby BLIND GUARDIAN, ale te partie z niemetalowymi orkiestracjami, mające podkreślić progresywne mieszanie gatunków wcale nie są dobre. I może tylko dobry jest w gruncie rzeczy bezbarwny i o słabo wyodrębnionej melodii głównej The Black Elk z trywialnym refrenem, którego raczej można by się spodziewać od któregoś z zespołów włoskich sprzed lat dwudziestu. Fakt, najlepsze solo gitarowe i najlepsze zwieńczenie kompozycji na tym albumie... Poetyka Judgment nie przekonuje. Pewnie dlatego, że w podobnych smutnych, melancholijnych klimatach naznaczonych delikatnym dramatyzmem grupa w przeszłości proponowała lepsze rzeczy. Na pewno wyróżnia się tu partia wokalna gościnnie występującej Angel Wolf-Black (SHEWOLF) i to udział gości w tym solo Connora McCray'a decyduje o pewnej atrakcyjności tego utworu. I finał. Metamorphosis. Na granicy progresywnego rocka i progresywnego metalu bez podejścia power. Mdło. Po prostu jak na metal mdło... Coś tu za dużo z DREAM THEATER. Zdecydowanie za dużo.

Gdyby nie absolutnie nieudany finał, można by mówić o dobrej płycie z progresywnym power metalem w klimatach fantasy. Niestety, ta końcówka na to nie pozwala. Partie klawiszowe i orkiestracje Chilijczyka Francisco Javier Perez poprawne, ale jak na metal progresywny dosyć ubogie i schematyczne, Jason Ashcraft ponownie po tegorocznym debiucie PLANESWALKER gra tylko poprawnie... Francuski Mistrz Brett Caldas-Lima po raz trzeci stworzył sound zajmując się masteringiem i jest sound dobry w kategorii progressive power metalu, przy czym na pewno nie amerykańskiego. Tym razem mocy nie ma, jest klarowność i przewidywalne brzmienie instrumentów. Jest bezpiecznie i jakże to odległe od tego, co zrobił dla ADAGIO w roku 2017 na "Life".
JUDICATOR bez Cordisco to inny zespół, umiarkowanie solidny w tym co robi, ale niestety bez błysku i charyzmy. Pewna epoka się skończyła, rozpoczęła się następna. Czy lepsza? Nie.


ocena: 6,9/10

new 27.11.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości