Devil Within
#1
Devil Within - Dark Supremacy (2019)

[Obrazek: R-14137018-1568527949-8069.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Flames of the End 05:32     
2. Creature in the Dark 04:05     
3. Cloud of Sorrow 04:17     
4. Axis of Hate 04:21     
5. Born from Tears 04:29     
6. In the Moonlight 01:15     
7. My Twisted Romance 04:30     
8. Sadistic Soul 03:59     
9. Dark Supremacy 04:55     
10. Endless Horizon 04:31

Rok: 2019
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Yu Umehara - śpiew
Kouta - gitara
Kensuke - gitara
Yoji - bas
Yu-to - perkusja

Zespół długiej historii nie ma, ponieważ jego powstanie datuje się na ten rok, podobnie jak ich debiut.
Skład dla części znany - w końcu sławy z takich zespołów jak power metalowy Dragon Guardian i melodic death metalowy Thousand Eyes.
Niby zespół pisał przed premierą, że będzie typowo szwedzki melodic death metal, tymczasem wyszło bardzo ostre i technicznie.

Najbliższe i najbardziej trafnym skojarzeniem wydaje się być amerykański Arsis, grają równie ostro i szybko, technicznie jest bez zarzutu, część melodii osadzonych raczej w szwedzkim death metalu... No moim zdaniem lepiej taki materiał zagrało My Material Season.
Problem słychać już w pierwszym utworze, który jednocześnie jest najdłuższy - brutalizacja, morderczy pęd, ale w tym wszystkim gdzieś ginie melodia i już w połowie wkrada się monotonia. Czyli dokładnie takie same bolączki jak trzecia płyta Arsis, gdzie technicznie było wszystko na swoim miejscu, brzmieniowo również, tylko kompozycji i jasnych melodii zabrakło, które zostały zepchnięte na bok przez bezsensowną rąbankę i pokazówkę techniczną.
Są tutaj ciekawe momenty, jak ściana dźwięku tworzona przez bębny w Cloud of Sorrow czy te kilka sekund lekkiej neoklasyki w Creature in the Dark, ale w dużej części wszystko się zlewa w jedną całość i już nie ma różnicy, czy leci Axis of Hate czy Born from Tears, bo prędkość, z jaką ten zespół gra sprawia, że utwory tracą na czytelności.
Trochę mylący może być delikatny i sympatyczny przerwynik In The Moonlight, który przywodzi na myśl My Material Season i Serenity in Murder, które jednak taki MDM grają lepiej i nie popełniają takich błędów.
Czasami się zdarza, że po takich przerywnikach płyta wchodzi w fazę drugą i jest jakaś zmiana i faktycznie, My Twisted Romance jest nawet słuchalny i jest coś w tym ze Scar Symmetry i kiedy zwalniają, to da się tego słuchać bez zmęczenia. W pierwszych sekundach Sadistic Soul może przerażać, ale znów nieco zwalniają i mamy całkiem przyjemne połączenie Mercenary ze Scar Symmetry, ale niestety bez czystych śpiewów dla kontrastu.
Szkoda, bo to by mogło pomóc podkreślić refreny i przerwać monotonię.
Końcówka albumu w postaci Dark Supremacy i Endless Horizon niezłe, ale strasznie na jedno kopyto i płyta zaczyna już być męcząca.

Produkcja ostra i sucha i może aż za bardzo wypolerowana, bardziej celująca w brutal technical death metalowe granie niż MDM. Jeśli chodzi o wykonanie i instrumentarium, to wszystko jest bez zarzutu i pani Yu Umehara całkiem nieźle potrafi zedrzeć gardło. Zabrakło tylko kompozycji, bo dobrych momentów trochę jest, ale nic, co by jakoś szczególnie zapadało w pamięć.
Na sucho patrząc dobra płyta, bo słychać, że się postarali, ale w słuchaniu strasznie męczące.


Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości