Darklight
#1
Darklight - Bleeding For Metal (2011)

[Obrazek: 364030.jpg?3722]

tracklista:
1.Blood Dreams 01:47
2.Everthing You Want 03:17
3.Dead Home 03:37
4.Bleeding for Metal 05:36
5.A Dark Light Can Shine in Darkness 04:50
6.Silence... The Last Word of God 04:44
7.Angels Will Never Rest in Peace 04:18
8.Power of a Woman 06:31
9.Dark Side of My Mind 02:56
10.Betrayal 03:49

rok wydania: 2011
gatunek: power metal
kraj: Argentyna

skład zespołu:
Leylord - śpiew
Slave- gitara
Smash - gitara
Danger- gitara basowa
Power- perkusja
Chrisswolf - instrumenty klawiszowe


DARKLIGHT z Buenos Aires jest częścią raczej podziemnej części sceny argentyńskiej i w czasie swojego istnienia od roku 2001 nagrał tylko jeden album, nakładem własnym wydany w październiku 2011.

Trochę szkoda, bo ich muzyka jest bez wątpienia warta uwagi. To niekomercyjny, patetyczny i dynamiczny power metal heroiczny, wsparty wyborną techniką dwóch gitarzystów i dramatycznym, zadziornym wokalem frontmana o pseudonimie Leylord.
Taka bojowa  epicka nawałnica jest tu osią muzyczną i wspaniale się pod tym względem prezentuje już na początku Everthing You Want, a w nieco wolniejszym Dead Home jest niezwykle patetycznie z wysokimi rozległymi wokalami i kunsztownymi, ekspresyjnymi solami gitarzystów. Gdy nacisk na epicki klimat jest jeszcze większy to porywająco prezentuje się tytułowy Bleeding for Metal i rzadko kiedy można usłyszeć tak dumny i pompatyczne power metal. Doskonała kompozycja! Kapitalne zagrywki gitarzystów a podniosłe ornamentacje powtarzające się tu w całej kompozycji poruszające i głęboko zapadające w pamięć. W A Dark Light Can Shine in Darkness budują klimat posępny i mroczny, nie wychodząc z obranej wcześniej konwencji i wychodzi im to świetnie, a dramatyzm jest nieodparty.
Klawisze Chrisswolfa nie tworzą odrębnego planu, wspierają gitary lub rozpoczynają kompozycje tak jak przepiękny i dumny Silence... The Last Word of God. Kruszące i dewastujące wolniejsze partie z rozległymi wysokimi wokalami są w tej kompozycji rewelacyjne. Melodie są wyśmienite i kolejną taką prezentują w Angels Will Never Rest in Peace i heroizm jest tu przeogromny i wzmocniony gorącym latynoskim temperamentem. Moc! Power of a Woman to nieco więcej akcentów symfonicznych w majestatycznej konwencji i szybkie tempa w rozwinięciu, a ostateczny efekt to wyborny klimat pełen melodyjnej rozpaczy w monumentalnej, elegijnej formie. Pięknie się tu uzupełniają gitary i klawisze, a siła oddziaływania Leylorda ogromna. Dramatyzm, dramatyzm i jeszcze raz dramatyzm! I brutalniej, i ostrzej w krótkim eksplozywnym, ale oczywiście przepełnionym emocjami Dark Side of My Mind. Klasa, po raz kolejny klasa! Album zamyka Betrayal i pozostaje pytanie czy utrzymają ten niebywały poziom do końca. Utrzymali. Zniszczenie w rycerskim stylu, epickość przeogromna i może najwięcej jest tu wpływów klasycznego heroicznego USPM.
 
Kapitalne zgranie tej ekipy nie podlega dyskusji.
Soud masywny, zwarty, dosyć ostry i z nieco ascetycznie brzmiącą perkusją i basem. W tej manierze zazwyczaj produkowane były power metalowe w USA i Kanadzie w latach 80tych i 90tych XX wieku.
Doprawdy szkoda, że DARKLINGHT od lat istnieje raczej jako przedsięwzięcie towarzyskie niż kreatywny muzycznie zespół. Potencjał tej ekipy jest ogromny. Wspaniały power metal z Argentyny, doprawdy wspaniały!


ocena: 10/10

new 9.01.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości