Pounder
#1
Pounder - Uncivilized (2019)

[Obrazek: R-13211185-1550009536-5839.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Fuck Off and Die 06:06
2.Uncivilized 05:35
3.Red Hot Leather 04:03
4.Long Time No Love 05:25
5.We Want the Night 03:47
6.The Mists of Time 05:01
7.Answer the Call 06:12
8.The Evil One 05:55

rok wydania: 2019
gatunek: heavy metal/power metal/speed metal
kraj: USA

skład zespołu:
Matt Harvey - śpiew, gitara
Tom Draper - gitara
Alejandro Corredor - gitara basowa
oraz
Gus Rios - perkusja


Matt Harvey (EXHUMED) postanowił trochę odpocząć od brutalnego goregrindu i death metalu i w roku 2017 w Los Angeles założył grający tradycyjny heavy metal zespół POUNDER. Skupili się w nim także inni muzycy na co dzień obracający się w kręgu thrashu, death metalu, przy czym pozycja perkusisty została nieobsadzona i na debiutanckim albumie zagrał Gus Rios, zasadniczo także wywodzący się z kręgu death metalu (między innymi MALEVOLENT CREATION).

Wydana w lutym płyta pod  tytułem "Uncivilized" stylistycznie nie jest jednorodna. Heavy metal, jaki tu grają jest zarazem oparty o wzorce typowo amerykańskie, jak i europejskie i te europejskie w prostej linii odnoszą się do bandów niemieckich z Nowej Fali, czyli NWOGHM. Można powiedzieć, że kompozycje zaprezentowane właśnie w tym stylu są tu najlepsze.
Tę serię rozpoczyna Fuck Off and Die i słychać tu zarówno BLACKSLASH jak FORESICK, słychać również, że Tom Draper, który ostatnio pojawił się w CARCASS to gitarzysta kreatywny i pełen energii także gdy gra bardziej klasyczne rzeczy. Solo zagrał tu wyborne. Słychać także w dalszej części tej kompozycji "Łoołooo" i takiego łagodnego, lekko naiwnego heavy metalu jest tu na tej płycie więcej. Jest to również jedyny utwór na "Pounder" gdzie wokal jest niespecjalnie dobry, na szczęście to jedyna taka wpadka i chyba po części winę ponosi tu osoba odpowiedzialna za mastering (Joel Grind).
W tej samej kategorii gatunkowej Uncivilized jest po prostu kapitalny. Co za energia, co za swoboda w rozgrywaniu tych riffów ciętych i starannie odmierzanych chirurgiczną precyzją! Rewelacyjna melodia główna i refrenu. Doprawdy, killer w stylu późnego BLACKSLASH, no bo maidenowskie ozdobniki tu występują. Po nim równie atrakcyjny, praktycznie speedowy Red Hot Leather i tu jest więcej Ameryki w stylu SKELATOR. Sporo jest jednak także ozdobników stworzonych niegdyś przez IRON MAIDEN. Speedowy charakter ma także kończący ten album The Evil One z fantastyczną częścią instrumentalną wypełnioną gitarowymi popisami, ale z melodią tylko dobrą. Tu bardziej warto posłuchać samych gitar...
POUNDER poległ na kompozycji balladowej Long Time No Love, która brzmi jak odrzut z sesji nagraniowej SKID ROW, a refren jest doprawdy kompromitujący. Natomiast spokojnie SKID ROW mógłby umieścić na swojej płycie dynamicznego zadziornego rockera We Want the Night z fantazyjnym solem Drapera. Przebojowa moc w power metalowym sosie.
Klimatyczny artystycznie wysmakowany jest tradycyjny heavy metal amerykański w The Mists of Time przypominający nagrania OMEN czy też JAG PANZER. Tu może jedynie  zabrakło Harvey'owi dostatecznej mocy w głosie, ale nie każdy przecież jest Conklinem.
Bardzo ładny jest łagodny song Answer the Call, nastrojowy, mięsisty, ale przesycony duchem rocka i z kolejnym popisowym solem. Jest także "łoołoo" ale trudno, dobrze że nie trwa to zbyt długo.
Słychać, że to wszystko grają ludzie zaprawieni w agresywnym metalu. Partie perkusji Riosa eksplozywne, bas Corredora ciągle w natarciu, sola Drapera doskonałe, a gitara rytmiczna Harvey'a wysokoenergetyczna. Harvey nie jest może wybitnym wokalistą, ale ma coś w głosie, co powoduje, że brzmi to wszystko  bardzo prawdziwie i gdzieś tam budzi wspomnienia wokalistów NWOBHM.
Produkcja jest doskonała i jedyna wpadka to wokale w Fuck Off and Die. Poza tym znany spec od masteringu Joel Grind spisał się jak należy i do spółki z producentem, którym jest Alejandro Corredor, stworzyli klarowny soczysty sound z mocnym metalicznym basem, pięknymi blachami i gitarami, których słucha się z niekłamaną przyjemnością. Trudno powiedzieć, czy muzycy zajęci w innych zespołach będą mieli czas na kontynuowanie studyjnej działalności POUNDER. Jeśli tak, to w przyszłości można oczekiwać kolejnej porcji solidnego heavy metalu. Ten skład ma potencjał.
A za numer Uncivilized Metalowy Medal Zasługi.


ocena 8,4/10

new 22.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Pounder - Breaking the World (2021)

[Obrazek: 893183.jpg?0247]

tracklista:
1.Spoils of War 05:19
2.Breaking the World 05:03
3.Hard Road to Home 04:44
4.Never Forever 05:13
5.Hard City 05:24
6.Give Me Rock 04:59
7.Deadly Eyes 03:56

rok wydania: 2021
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Matt Harvey - śpiew, gitara
Tom Draper - gitara
Alejandro Corredor - gitara basowa


W końcu stycznia 2021, niemal równo dwa lata po premierze debiutu, POUNDER wydaje swój drugi album, tym razem w ramach kontraktu z wytwórnią Shadow Kingdom Records.

Amerykanin, Brytyjczyk i Kolumbijczyk grają heavy metal z elementami speed i power, przy czym jednak tym razem jest to bliższe temu, co rzadko, ale nazywa się NWOTHM w wydaniu amerykańskim. Harvey śpiewa dobrze, a momentami bardzo dobrze w ramach archetypowych heavy classic wokali, Draper gra sporo udanych solówek przypominających czasy PRIMITAI, sekcja rytmiczna robi sporo pozytywnego szumu. Problem jednak w tym, że porywającego grania jest niezbyt wiele. Obiecująco się to zaczyna w dynamicznym, momentami speedowym Spoils of War o heroicznym wydźwięku, gdzie nawet słychać echa wczesnego IRON MAIDEN i równie ciekawie kończy na Deadly Eyes pełnym dramatycznych emocji malowanych gitarami. Taki SKELATOR średnio późny, ale nie najnowszy. Bo taki najnowszy SKELATOR, umiarkowany i przewidywalny heavy metal środka słychać w niewiele tu wnoszących rock/metalowych numerach Hard City i Give Me Rock. Zresztą nie tylko SKELATOR... Tak gra cały Legion z USA, który czasem chciałby zaistnieć w lokalnym radio. Nieco jak STRIKER brzmi Never Forever, szybki i dosyć masywny, ale gracji STRIKER brak, zwłaszcza w refrenach, choć chórki całkiem przyzwoite. Z tych przeważających tu, nastawionych na ekspozycję melodyjnego refrenu kompozycji najlepsze wrażenie robi na pewno Hard Road to Home, gdzie partie gitarowe są wyborne i słychać inspiracje NWOGHM w najlepszym wydaniu.

Winylowa długość (i także winylowe wydanie), precyzyjne tworzenie stylistyki soundu lat 80tych przy użyciu środków współczesnej techniki nagraniowej i pod tym względem trudno coś producentowi zarzucić.
Tym razem to trochę tak wygląda, jakby zespół chciał po prostu o sobie przypomnieć na fali zainteresowania, jakie wzbudził dwa lata temu, ale nie ma specjalnie pomysłu na rzeczywiście atrakcyjne granie i te kompozycje są ostrożne, zachowawcze i na swój sposób przewidywalne. Własny styl nie został wypracowany i jest to prostu uniwersalny heavy metal środka, zagrany przez doświadczonych muzyków na bardzo solidnym poziomie.


ocena: 7,5/10

new 29.12.2020

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Shadow Kingdom Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości