Edward De Rosa
#1
Edward De Rosa - Zeitgeist (2018)

[Obrazek: 741866.jpg?0457]

tracklista:
1.Tempus Fugit 01:46
2.Legend: The Omega Man 04:47
3.The Sleep of Reason 04:24
4.Replicants 04:11
5.Ghost of the Ruins 07:46
6.Burning Skies 04:36
7.Tywysoges 05:47
8.Rebellion 05:09
9.Fight for Life 05:37
10.Cybersteria 04:22

rok wydania: 2018
gatunek: progressive melodic power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Giacomo Voli - śpiew
Valerio De Rosa - gitara, gitara basowa
Francesco Caputo - perkusja
Luca Basile - instrumenty klawiszowe


No cóż... Tym razem wypada się gęsto tłumaczyć, dlaczego moja recenzja tego albumu nie pojawiła się w roku 2018.
Po części dlatego, że Valerio De Rosa jako gitarzysta w SOUL OF STEEL jakoś specjalnie niczym mnie nie zachwycił, a na fenomenalny, wstrząsający występ Giacomo Voli w RHAPSODY OF FIRE trzeba było jeszcze trochę poczekać.

Wytwórnia Revalve Records wydała ten LP w październiku 2018, bez medialnego szumu, który tak często towarzyszy albumom z Włoch i nie zawsze słusznie. Tu trzeba powiedzieć jedno - takich płyt z melodyjnym progresywnym power metalem pojawia się niewiele w powodzi zbliżonych do siebie klonów, przeważnie LABYRINTH. Valerio De Rosa tworzył własną muzykę od roku 2012 i bardzo dobrze, że zdecydował się pokazać ją światu dopiero, gdy zebrał skład godny jej wykonania. Bez cienia przesady można powiedzieć, że ten gitarzysta to Guitar Hero, o ogromnej inwencji i niebywale zaawansowanej technice i pirotechnika jaką tu prezentuje to szeroki wachlarz zagrywek od progresywnych po neoklasyczne (instrumentalny Replicants). Mam takie wrażenie, że styl SOUL OF STEEL po prostu tłumił jego inwencję i nie pozwalał w pełni rozwinąć skrzydeł. Giaco Violi. Głosu i umiejętności nie zyskuje się z dnia na dzień. To, co pokazał w RHAPSODY OF FIRE to jedynie potwierdzenie jego talentu, który stawia go na równi z takimi Gigantami jak Fabio Lione, Roberto Tiranti czy Michele Luppi. Tu jest fenomenalny, fantastyczny, magnetyczny i poruszający i jego wkład w wartość muzyczną tego albumu jest ogromny. Można by powiedzieć, że to kolejny progressive power metalowy album głównego nurtu z Włoch. Można, ale jakże barwna i pełna metalowej pasji to płyta, odległa od wyrachowanych, sztywnych kanonów takiego grania w Italii.
Niech przykładem będzie  poprzedzony pięknym patetycznym symfonicznym intro (Tempus Fugit) pełen epickiej mocy potężny Legend: The Omega Man. Coś niesamowitego! Rozmach i przepiękne aranżacje i moc power metalu po prostu. Co  za heroizm i jakie solo neoklasyczne! I De Rosa kompozycyjnie zawstydza prawie całą amerykańską scenę progressive kruszącym nowocześnie brzmiącym i pełnym barw i niuansów The Sleep of Reason z dewastującymi zaśpiewami Voli. Dramatyzm eksplodujące gejzery emocji... Piękne! Być może jeszcze więcej do myślenia Amerykanom powinien dać zdumiewający Cybersteria. Co za bogactwo pomysłów w jednej kompozycji...
W rozbudowanym, opartym o orientalne motywy snuje EDWARD DE ROSA epicką opowieść na granicy stylów ARTENSION i RISING FORCE Malmsteena. Dostojne, spokojne, a zarazem mocne i niesamowicie heroiczne granie. Mistrzowskie budowanie klimatu od nostalgii do drapieżnego mroku. Mistrzostwo! I zaraz potem zachwyca potęga swobodnie zagranego power metalowego Burning Skies, może nieco prostszego niż poprzednie utwory, ale co za zniszczenie sieje tu Giacomo przechodząc od stylu do stylu. Co za refren! Jaki ekstatyczny dramatyzm tu wydobyli! Twardy, mroczny Rebellion. Tu Giacomo Voli jest wspierany przez Salvatore Mr. Jack. Progresywny chwytliwy power metal bliższy Ameryce w riffowej strukturze i z kolejnym fantastycznym potoczystym refrenem, lżejszym, kontrapunktującym ciężkie przytłaczające zwrotki. Po włosku zaśpiewany został zaskakujący Fight for Life, gdzie realnie mamy dwie części - pierwsza z celtyckim metalem najwyższej próby i druga, szybsza w bardziej tradycyjnym, ale neoclassical stylu. I zwieńczenie znowu monumentalne w celtyckim stylu. Majstersztyk!
Tak naprawdę pewne wątpliwości budzi tylko folk rycerska ballada Tywysoges. Pięknie wykonana w duecie z Virginią Pavone, elegancka, odległa od prostackiego kopiowania stylu BLIND GUARDIAN, ale jakby nie do końca pasująca do ogólnego stylu tego albumu. Refren po prosty wyciska łzy wzruszenia... Co tam, jasne że i na taką muzykę jest tu miejsce!
Hit!

Partie symfoniczne najwyższej klasy i formalnie bogatsze niż te, które można usłyszeć w wykonaniu Basile w rodzimym ELEGY OF MADNESS. Podobnie wybornie zagrał tu inny członek tej grupy, perkusista Francesco Caputo do skomplikowanych nieraz basowych natarć lidera.
Album został nagrany w Tarencie we Włoszech i doszlifowany w Londynie. Kapitalny sound, wspaniały, krystaliczny, z ryczącą gitarą i grzmiąca perkusją. Mix krystaliczny. Absolutnie bezbłędna produkcja na najwyższym poziomie światowym. Ostateczna konkluzja jest krótka - jeden z najlepszych albumów power metalowych roku 2018.


ocena: 10//10

new 27.10.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości