Sound Storm
#1
Sound Storm - Twilight Opera (2009)

[Obrazek: R-4175703-1357741948-7678.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Welcome 01:13
2.Bound to Hell 04:37
3.The Nightmare 04:13
4.Always Be the Same 04:48
5.Falling Star 04:37
6.Ecclesiæ Iudicium 00:56
7.Torquemada 04:37
8.Love at Sundown 06:24
9.Me & Myself 03:32
10.Lord of the Blood 06:59
11.Queen of the Ice 04:03

Rok wydania: 2009
gatunek: symphonic power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Filippo Arancio - śpiew
Valerio Sbriglione - gitara
Massimiliano Flak - gitara basowa
Federico Brignolo - perkusja
Valerio Verderosa - instrumenty klawiszowe, orkiestracje


Turyński SOUND STORM dosyć długo, bo od roku 2002 pracował na wydanie swojego pierwszego albumu, wydanego ostatecznie po dwóch demo i sporych zmianach osobowych w sierpniu 2009 i to poza Włochami, bo przez brytyjską wytwórnię Rising Records z Essex.

Grupa zaprezentowała bardzo dobrze wyprodukowany power metal symfoniczny i właśnie produkcja jest tu największym atutem. Bez wątpienia dwa równoległe plany - bogaty symfoniczny autorstwa Valerio Verderosa, pełen smaczków i niuansów oraz wyrazistych i różnorodnych partii klawiszowych oraz mocny, realnie mocny gitarowy lidera zespołu Valerio Sbriglione wzajemnie się znakomicie uzupełniają i nie ma wrażenia ani zagłuszania, ani chaosu lub przeładowania. Mix wykonał bezbłędnie Frank Andiver i jest to jedno z jego jak do tej pory jedno z największych osiągnięć w tym zakresie.Do tego na pewno pasuje zdecydowany, heroiczny głos Filippo Arancio, który z powodzeniem mógłby zaśpiewać na koncepcie o poszukiwaczach przygód czy kondotierach na płytach z true metalem. Męski, dalekosiężny, choć może momentami lekko zmanierowany. Z drugiej strony jednak tytuł ze słowem "opera" do czegoś zobowiązuje i zapewne jest to wszystko wkalkulowane w w ogólny pomysł aranżacyjny. Tym bardziej, że wspomagają go prawdziwi śpiewacy operowi w wokalach pobocznych. Ten zawiera sporo wątków i odniesień i już na początku otrzymujemy w Bound to Hell taką miksturę medieval folk metalowych patentów ELVENKING i ... fińskiego adventure power OLYMPOS MONS. W sumie podążają tą drogą także dalej, pompatycznie i z rozmachem w wolniejszych, choć nasyconym intensywnymi gitarowymi akordami The Nightmare oraz szybszym Always Be the Same z dramatycznymi wyższymi ostrymi zaśpiewami oraz heroicznym motywem głównym z lekkim udziałem folk power. Znakomicie się prezentuje dostojny wstęp do Falling Star potem przypominają w sposobie narracji THY MAJESTIE i może wstawki z wokalizami żeńskimi nie są najlepsze, ale za to robią wrażenie poza symfoniką zagrywki gitarowe w interludiach. Ciekawe, że w Torquemada pojawiają się riffy typowe dla RUNNING WILD jednak ta posępna kompozycja mająca tu dodać mroku i mocy do całego obrazu wygląda dosyć przeciętnie jako gorsza kopia stylu RHAPSODY. Romantyczny i refleksyjny Love at Sundown przetykany wybuchowymi pasażami jest niezły, ale zazwyczaj na włoskich albumach takie utwory to hity, a tu po prostu spokojniejszy most przerzucony do Me & Myself. Pompatycznie, patetycznie ten utwór brzmi, jak manifest, tyle że zmiany tempa nie wychodzą tu specjalnie na plus, pochwalić należy natomiast zgrabne partie pianina. Niestety Lord of the Blood, wsparty motywami w manierze orientalnego ancient miejscami jest przekombinowany na granicy chaosu i jakoś trudno tu odkryć główne muzyczne przesłanie... Zakończenie jest nad wyraz pastelowe i song Queen of the Ice Filippo Arancio odśpiewuje ściszonym głosem przy akompaniamencie pianina i ażurowego planu symfonicznego. Mało metalowe i dobrze że śpiewa mocniej w końcówce, która przypomina Złote Czasy Streets SAVATAGE.

Album jest ogólnie dobry, brakuje jednak prawdziwych, porywających symfonicznych power metalowych hitów. Spójne i starannie wykonane dzieło, wybornie zmasterowane przez Mika Jussila w Finnvox Studio w Helsinkach, z którego jednak w ostatecznym rozrachunku pamięta się raczej mało.


ocena: 7,1/10

28.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Sound Storm - Immortalia (2012)

[Obrazek: 347312.jpg?1843]

tracklista:
1.Immortalia 01:58
2.Back to Life 04:14
3.The Curse of the Moon 05:42
4.Blood of Maiden 05:15
5.Faraway 04:57
6.Promises 04:18
7.Call Me Devil 06:25
8.Seven Veils 06:33
9.Watching You Fading 05:05
10.Wrath of the Storm 04:06
11.The Portrait 09:14

Rok wydania: 2012
gatunek: symphonic power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Filippo Arancio - śpiew
Valerio Sbriglione - gitara
Massimiliano Flak - gitara basowa
Federico Brignolo - perkusja
Alessandro Muscio - instrumenty klawiszowe, orkiestracje, pianino


Druga płyta SOUND STORM wydana została w sierpniu 2012 przez Scarlet Records. W składzie pojawił się klawiszowiec Alessandro Muscio, znany z HIGHLORD, tu jednak zagrał raczej w stylu grupy AMETHISTA, do której należał do roku 2008.

AMETHISTA prezentował styl melodic symphonic black metal i coś z tego się na tym albumie także pojawiło. Jest to płyta ciężka, mocna, brutalna, pełna gwałtownych gitarowych ataków, miejscami skomplikowana w aranżacjach symfonicznych i klimacie black/dark. Symfoniczne partie nawet w obrębie poszczególnych kompozycji wahają się od posępnych i monumentalnych do łagodnych, wolniejszych, poetyckich ograniczanych do pianina i delikatnego tła. To jednak tylko momenty wytchnienia, bo Valerio Sbriglione słuchacza nie oszczędza i rozdzierające riffy dominują niemal bez przerwy w powiązaniu z wokalem, który często wchodzi na obszary estetyki dark screamo, a nawet growla, co dodatkowo podkreśla ponury, mroczny charakter tej muzyki. Pewna chwila wytchnienia pojawia się pod koniec albumu w postaci czegoś w rodzaju songu balladowo-hymnowego Watching You Fading z wykorzystaniem gitary akustycznej, ale podobnie jak w przypadku całości płyty, mimo dobrego wykonania jakoś te melodie w pamięć nie zapadają. Podziwiać należy potęgę speed/power metalową Wrath of the Storm i to zapewne najlepszy utwór na tej płycie, także o największej liczbie muzycznych pomysłów i mini tematów. Tu zgrabnie ze sobą połączonych, czego nie można powiedzieć o tworach zwłaszcza z pierwszej części albumu, takich jak The Curse of the Moon czy Blood of Maiden, gdzie przerost formy nad treścią jest nad wyraz słyszalny. Elementy heroiczne i monumentalizm się przewija niby cały czas, ale łączenie go w tak bezpośredni sposób z estetyką melodic symphonic black na końcu w rozbudowanym The Portrait jest eksperymentem średnio tylko udanym.

Cały zespół gra z wielką biegłością techniczną, sound jest znakomicie dopracowany przez speca od ekstremalnych brzmień Ettore Rigotti  z DISARMONIA MUNDI (głębia, selektywność!), jednak godzina takiej muzyki może w pewnym momencie zmęczyć. SOUND STORM obruszył lawinę, przytłoczył, ale w sumie niczym na dłużej nie jest tu w stanie przykuć uwagi.
Po nagraniu tego albumu odszedł w 2014 Filippo Arancio i utworzył power/folk metalowy BLACK CORSAIR. Grupa jakiś czas pozostawała bez wokalisty, by w końcu w 2016 dołączył ex frontman BEJELIT Fabio Privitera.


ocena: 7/10

new 26.03.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Sound Storm - Vertigo (2016)

[Obrazek: Mi04ODU2LmpwZWc.jpeg]

tracklista:
1.Vertigo 01:17
2.The Dragonfly 06:17
3.Metamorphosis 05:01
4.Forsaken 05:32
5.Original Sin 05:58
6.The Ocean 05:34
7.Spiral 04:00
8.Gemini 06:06
9.Alice 03:46
10.The Last Breath 07:59

Rok wydania: 2016
gatunek: symphonic power metal/progresive power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Fabio Privitera - śpiew
Valerio Sbriglione - gitara
Rocco Mirarchi (Sascha Blackice) - gitara
Massimiliano Flak - gitara basowa
Alessandro Bissa - perkusja
Elena Crolle - instrumenty klawiszowe, orkiestracje, pianino

Gdy skład zespołu uzupełnił znany z BEJELIT wokalista Fabio Privitera, mocno zreformowany już wcześniej SOUND STORM mógł przystąpić do nagrania trzeciej płyty, wydanej w grudniu 2016 przez Rockshots Records. Z poprzedniej ekipy pozostał tylko lider Valerio Sbriglione i Massimiliano Flak. Zadebiutował gitarzysta Rocco Mirarchi (Sascha Blackice), perkusistą został znakomity Alessandro Bissa (ex VISION DIVINE), a instrumenty klawiszowe przejęła po Alessandro Muscio Elena Crolle.

Album tym razem zawiera muzykę znacznie łagodniejszą niż poprzednia, bez gitarowego huraganu, bez zmasowanych growli i screamo, ze znacznie bardziej stonowanymi partiami klawiszowymi, bez melodic black naleciałości. Powstał melancholijny, często bardzo nastrojowy mix typowo włoskiego, symfonicznego metalu z elementami progressive power ze spokojną wokalną narracją Fabio Privitera. W tym stylu bardzo dobrze prezentuje się już na początku The Dragonfly, dając nadzieję na ciekawą, także pod względem melodii podróż po symfonicznych krainach Italii.  Monumentalny i patetyczny song Original Sin pięknie zaśpiewany przez Fabio Privitera w asyście chórów także wypada bardzo okazale. Podtrzymują zainteresowanie w zagranym w wolnym tempie, z elementami dark  (także wokalach) The Ocean. Tu bardzo mocno ten włoski styl power fantasy jest zaznaczony i wywodzi się w prostej linii od muzycznych koncepcji RHAPSODY w mocniejszej oprawie. Chóry wykonały Spiral i jednak tu głównego wokalisty trochę brakuje, bo bez niego się to dłuży w pomyśle na dwie minuty, rozciągniętym do czterech. Alice, zbudowany na podobnym fundamencie aranżacyjnym jest bardziej symfonicznie zaangażowany, ale również przeciętny. Nie zawsze jednak stają na wysokości zadania, jeśli chodzi o melodie i Metamorphosis oraz Gemini, to są ogólnie niezbyt interesujące, powszednie dla stylistyki włoskiego progressive power, tym bardziej że symfonicznie ubogie.
Grając nieco agresywniej (Forsaken) nie wnoszą do gatunku tyle, co na na poprzedniej płycie, a zmienne tempa i motywy melodyczne, przypominające teraz trochę styl VISION DIVINE, wydają się wtórne. Wreszcie, na koniec po prostu autentycznie urzekają w fantastycznym, pełnym tajemnic, klimatu, z kapitalnym motywem gitarowym, rozbudowanym The Last Breath. Poruszający, pompatyczny, dramatyczny, pięknie się rozwijający i dążący finałowi. Coś pięknego, jedna z najlepszych włoskich kompozycji tego rodzaju. Wzrusza, wzrusza...

Z pewnością grupa po raz kolejny pokazała się jako nad wyraz zgrana, a Privitera spełnił pokładane w nim nadzieje z nawiązką, lecz indywidualnie nikt jakoś nie błyszczy, nawet znany ze swych finezyjnych partii Bissa, no może poza tymi z The Last Breath. Mix i mastering wykonał mistrz z Holandii Joost van den Broek (ex AFTER FORVER), który tu stworzył sound idealnie podkreślający klimat muzyki, z planem symfonicznym umiejętnie ustawionym tuż za gitarami i często się z nimi przeplatający.

W roku 2018 odchodzi Fabio Privitera i grupa stawia na duet mieszany Chiara Tricarico (MOONLIGHT HAZE, ex TEMPERANCE) i Andrea Racco ( ETHERNA, OPENING SCENERY). Na razie tylko singiel "To the Stars" (2018), ale pewnie coś za tym pójdzie kiedyś...


ocena: 7,2/10

new 28.03.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości