Monument (UK)
#1
Monument (UK) - Hellhound (2018)

[Obrazek: R-12044063-1534255661-9374.png.jpg]

tracklista:
01. William Kidd 04:28
02. The Chalice 04:23
03. Death Avenue 03:55
04. Nightrider 04:50
05. Hellhound 04:23
06. Wheels Of Steel 04:36
07. The End 05:17
08. Attila 04:54
09. Straight Through The Heart 05:04

rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Peter Ellis - śpiew
Lewis Stephens - gitara
Dan Baune - gitara
Dan Bate - gitara basowa
Giovanni Durst - perkusja


I tak zgodnie z planem i wcześniejszymi zapowiedziami 25 maja 2018 nakładem Rock of Angels Records ukazał się trzeci album londyńskiego MONUMENT.

Czego można oczekiwać, jak nie jeszcze więcej IRON MAIDEN w MONUMENT?
Początek zaskakuje, bo William Kidd to absolutnie kasparkowy numer i można by pomyśleć, że przypadkowo załączył się albo RUNNING WILD, albo, co bardziej prawdopodobne, BLAZON STONE. Wykonanie kapitalne, a melodia bez dwóch zdań klasyczna, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dobra, MONUMENT postraszył nieco Ceda i powraca do tego, co robi na ogół i z rewelacyjnym skutkiem.
"Hellhound" to krok naprzód w czasie i znacznie więcej tu IRON MAIDEN z połowy lat 80tych w melodiach i riffowaniu z albumu "Somewhere In Time". To słychać w The Chalice, a Death Avenue to niemal wejście dokładnie w Deja-Vu w melodii głównej. No te sola gitarowe... tak jednak typowe dla MONUMENT, a nie dla Murray i Smitha z 1986.
Wolniejszy, epicki Nightrider trochę jest jednak pozbawiony mocy, jaką potrafił IRON MAIDEN wydobyć na "Powerslave", bo chyba tutaj tym razem MONUMENT szukał inspiracji, ale solo, choć krótkie jest pełne ekspresji. Hellhound to majstersztyk. To brakujący track z "Somewhere In Time" i może nawet jednej z najlepszych, który się na tym LP nie znalazł. No i Ellis jak Dickinson, a może nawet jeszcze bardziej emocjonalny i drapieżny. Pojedynek i dialog gitarowy godny Smitha i Murray'a. Niesamowity kawałek. Bardzo dobry Wheels Of Steel jest jakby "Somewhere In Time" w pigułce, uwzględniając najbardziej rozpoznawalne cechy stylu IRON MAIDEN  z tego okresu. The End jakby trochę wybiega dwa lata do przodu, do 1988 we wstępie i bardziej teatralnym klimacie albumu " Seventh Son..", ale w galopującym w dostojny sposób Atilla cofamy się i zaryzykuję, że może nawet do wspaniałego "Piece Of Mind". Znakomita część instrumentalna, aż się prosi o rozwinięcie. Album zamyka rewelacyjny w klasycznych riffach i przejściach maidenowskich Straight Through The Heart z przebojowym hard rockowym refrenem. Można by powiedzieć, że to więcej niż IRON MAIDEN, to duch NWOBHM z tamtych pięknych lat 80tych.

Peter Ellis na tym albumie śpiewa jak zawsze wyśmienicie. Co  najważniejsze, bez kompleksów wobec Bruce'a i bez silenia się na jego kopiowanie. To mu jakoś wychodzi tak samo przez się, mimochodem, rzekłbym. Stephens i Baune to niewątpliwie jeden z najbardziej interesujących gitarowych duetów w tradycyjnym heavy metalu Nowej NWOBHM. Może nei oszałamiają pirotechniką, ale ta jest zbędna w MONUMENT. Tu potrzeba idealnej współpracy i tę mamy na tym albumie od pierwszej do ostatniej sekundy. Sekcja rytmiczna tego zespołu jest wspaniała w tym co robi dla zachowania tradycji maidenowskiej. Pochody basowe Bate'a to pochody Harrisa, a perkusyjne patenty Dursta żywcem zaczerpnięte od MCBraina.
Obiektywnie patrząc, to w procesie produkcji można było zrobić mocniejszy bas i perkusję bardziej grzmiącą i jeszcze bardziej syczące blachy. Jednak po co? Wspaniałe brzmienie maidenowskie z połowy lat 80tych.
MONUMENT z Londynu nie zawiódł i tym razem. To deja-vu może mnie nachodzić częściej.

ocena: 9,4/10

new 7.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Monument (UK) - Renegades (2014)

[Obrazek: R-6933157-1429824720-1242.jpeg.jpg]

tracklista:
01. Renegades 04:57
02. Fatal Attack 04:17
03. Crusaders 04:46
04. Runaway 03:51
05. Midnight Queen 05:51
06. Red Dragon 03:11
07. Carry On 04:37
08. Rock the Night 03:20
09. Save Me 05:49
10. Omega 07:05

rok wydania: 2014
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Peter Ellis - śpiew
Lewis Stephens - gitara
Dan Baune - gitara
Mira Slama - gitara basowa
Matt C. - perkusja


MONUMENT powstał w Londynie w roku 2011. MONUMENT powstał, by grać heavy metal taki, jakiego IRON MAIDEN już nie gra. Idea prosta, a na niej potknęło się już wiele zespołów. Wiele, ale nie MONUMENT.
Frontmanem tej ekipy został krótkotrwały bohater WHITE WIZZARD Peter Ellis, a ten wokalista to klon głosowy Bruce Dickinsona. W latach 2012-2014 grupa uporczywie promowała się singlami i bardzo skutecznie zresztą, bo wywołała swoją muzyką spore zamieszanie, żeby nie powiedzieć sensację. Utorowało im to drogę do nagrania pierwszego LP, na którym zebrano w większości znane już kompozycje wzbogacone o kilka nowych. Wydany on został pierwotnie przez brytyjską wytwórnię MGR Music Entertainment w maju 2014.

Stary IRON MAIDEN... Tak, to zawsze budzi zainteresowanie, nie zawsze jednak jest na to pomysł. MONUMENT ma pomysł i polega on ma graniu po prostu IRON MAIDEN z gitarowymi cytatami, bez ukrywania inspiracji konkretnymi nagraniami, a jednocześnie słychać świeżość i radość grania, któremu bardzo wielu zespołom z Wysp od dłuższego czasu brakuje.
MONUMENT gra dynamiczny, wyluzowany Renegades, lekko epicki z potoczystym refrenem, gra kapitalny jakże bliski najstarszemu IRON MAIDEN Fatal Attack (no sztandarowy ultra klasyczny riff maidenowski tu jest!). Ten zespół kopiuje wszystko, nawet pochody basowe Harrisa (brawa dla Czecha Miry Slama!), a jednocześnie to muzyka MONUMENT, a nie odbrązowianie starych pomników. Energia ogromna, zaangażowanie wielkie, luz niesamowity!
W okolicy "Piece Of Mind" w sile epickiego grania znajdują się w Crusaders, gdzie jest wolniej, bardziej rycersko i dostojniej. Doskonały numer z ogromnym wyczuciem zaśpiewany przez Petera Ellisa. Co by się nie powiedziało o wysokiej klasie instrumentalistów, ale połowa sukcesu tego albumu to na pewno Ellis. Klasa, klasa niedoceniona przez niektórych kilka lat wcześniej.
Albo Runaway... Przecież to riffy z ... Twilight Zone! Właśnie! A tu wykorzystane to zostało do energicznego heavy metalu, brzmiącego znacznie nowocześniej. No, te ich transpozycje i zapożyczenia są niesamowite, a do tego w tej kompozycji ubarwione niemal neoklasyczną częścią instrumentalną. Jakże zgrabnie rozgrywają Midnight Queen i tu jednoznacznie nasuwa się porównanie z czasami "Fear Of The Dark". Jakie to lekkie swobodnie zagrane, a równocześnie heavy metalowo atrakcyjne. Po raz kolejny piękny wysunięty bas i brawurowe ataki gitarowe oparte na najprostszych patentach. Świetne! Szybki instrumentalny Red Dragon (ekstraklasa!),  a po nim Carry On, który jest najmniej maidenowski na płycie, ale czy nie słychać tego radosnego ducha brytyjskiego  grania BULLET FOR MY VALENTINE w tych skocznych o potoczystych riffach przewodnich? Rasowo i mega energicznie atakują z maidenowskimi ozdobnikami w rockowo gwałtownym Rock the Night, i tytuł tej kompozycji jest jak najbardziej adekwatny. Wyborny pojedynek gitarzystów i ekspresyjny wokal Ellisa. Moc!
Znacznie mniej bezkompromisowi są w rock/metalowej balladzie z gitarami akustycznymi Save Me i tak mogli tu pozostać przez cały czas. Te części reprezentujące IRON MAIDEN mogłyby tu być jednak zastąpione czymś innymi. To świetne motywy, ale może raczej na oddzielną kompozycję. Czy to coś z WHITE WIZZARD? No trochę tak jednak.
Omega zamyka ten album. IRON MAIDEN z Blaze śpiewany przez głos Dickinsona. Bardzo to ciekawie jest zrobione i momentami skręca także w kierunku IM po roku 2000, choć więcej tu rocka niż smutnawej melancholijnej zadumy.

Mastering tego albumu to dzieło znanego brytyjskiego inżyniera dźwięku i gitarzysty Scotta Atkinsa. Zrobił wszystko bardzo dobrze, a najlepiej to, że usiłował nagiąć soundu do żadnej ze znanych płyt IRON MAIDEN. Jest to stosunkowo lekkie, dosyć nowoczesne brzmienie, bez żadnych archaicznych stylizacji. Szczególnie starannie został potraktowany bas oraz przestrzenne ustawienie perkusji. Całość wyprodukował ojciec komercyjnego sukcesu MONUMENT Grek z Londynu Akis Kollaros. 2 lutego 2015 zginął on tragicznie, potrącony przez ciężarówkę. Był to ogromny cios i szok dla MONUMENT i kliku innych zespołów skupionych wokół niego (w tym KAINE) oraz brytyjskiego środowiska muzycznego w ogóle.
Po wydaniu debiutu MONUMENT wskoczył wysoko na rankingach brytyjskich zespołów metalowych, stając się główną nadzieją Nowego Pokolenia. Pojawiające się tu i ówdzie głosy malkontentów o wtórności szybko ucichły.
Po raz kolejny powtarzam. Nie trzeba być oryginalnym. Trzeba po prostu dobrze grać metal!

ocena: 9,7/10

new 3.05.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Monument (UK) - Hair of the Dog (2016)

[Obrazek: R-8475782-1517754253-6128.jpeg.jpg]

tracklista:
01. Hair of the Dog 04:18
02. Blood Red Sky 05:21
03. Streets of Rage 04:39
04. Imhotep (The High Priest) 06:36
05. Crobar 04:49
06. Emily 05:00
07. Olympus 03:22
08. A Bridge Too Far 05:14
09. Heart of Stone 06:23
10.Lionheart 06:05

rok wydania: 2016
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Peter Ellis - śpiew
Lewis Stephens - gitara
Dan Baune - gitara
Daniel Bate - gitara basowa
Giovanni Durst - perkusja


Jest to druga płyta MONUMENT, oczekiwana ze sporym zainteresowaniem po znakomitym, sensacyjnym debiucie.
Czy Nowego IRON MAIDEN? Zespół zapewne do tego miana nie pretenduje, ale jak gra! To, co gra MONUMENT w roku 2016 można posłuchać na tym LP, wydanym w czerwcu przez Rock of Angels Records. Ekipa ma nową sekcję rytmiczną, która tu wykazała się i z graniem z resztą zespołu i kompetencją jako instrumentaliści. A  czująca klimat sekcja rytmiczna, szczególnie bas, gdy gra się w stylu IRON MAIDEN to niezbędny fundament.

No, ta ekipa jest po prostu świetna. Co za kapitalny opener Hair of the Dog, dynamiczny soczysty, maidenowski  i do tego z jakże oryginalną, zdecydowanie własnego pomysłu partią instrumentalną, gdzie gitarzyści wygrywają pełne finezji i werwy cudeńka. Brawo! Brawa także za wolniejszy Blood Red Sky, gdzie mamy kolejne stylowe ataki gitarzystów, ze świeżym spojrzeniem na jeden z najbardziej rozpoznawalnych riffów IRON MAIDEN. W pewnym sensie do tej samej grupy można zaliczyć także pełen rockowego uroku Emily. I jeszcze raz brawa za Streets of Rage. Niby to takie proste, a jakie robi wrażenie! Kwintesencja najlepszego co było w IRON MAIDEN... kiedyś... Dokładnie to samo można powiedzieć o Crobar. Coś w starożytnych klimatach Powerslave to Imhotep (The High Priest), ale jest szybciej, jest energicznie i epicko. Kolejny killer na tym albumie z fantastycznym dawkowaniem klimatu. Miazga! Te basy i te melodyjne podniosłe sola! Jaki bojowy i zarazem refleksyjny klimat ma piękny A Bridge Too Far, gdzie Harris ze swoją filozofią grania epickiego w średnio szybkich tempach stoi tuż obok.
Bez problemu poradzili sobie z udanym wypełnieniem dwóch dłuższych kompozycji, o bardziej złożonej strukturze - Heart of Stone z dużą dawką refleksyjnego grania w stylu IRON MAIDEN po roku 2000 i Lionheart, gdzie słychać pewne echa RUNNING WILD w riffach oraz jest doprawdy porywający refren. Zupełnie inny od pozostałych, kapitalny epicki refren z chórkami. Intrygują i czarują klimatem od pierwszej do ostatniej sekundy w obu tych numerach.

Zagrali jak dobrze naoliwiona maszyna, podkręcana perkusją, znakomitymi pochodami i szarżami basu Daniela Bate. Bardzo dobrze się on wprowadził do zespołu i idealnie wpasował. Perkusista Giovanni Durst pełen werwy, no i Peter Ellis. Jeśli ktoś miał wątpliwości co do niego i jego możliwości głosowych w opcji Dickinsona (w formie), to tu nie może mieć absolutnie żadnych obiekcji czy uwag. Fantastyczny występ i ja osobiście wcale nie żałuję, że mu nie wyszło w WHITE WIZZARD. On tu jest w swoim żywiole i na swoim właściwym miejscu. A gitarzyści? Ta swoboda i luz, z jakim oni grają te wszystkie rzeczy, jest godna najwyższego szacunku. Ekstraklasa! Jak w instrumentalnym Olympus.

Czysta klarowna produkcja podkreśla tradycyjność soundu gitar i sekcji rytmicznej, a perkusji aż miło posłuchać jako oddzielnego instrumentu - syczą blachy, dudnią werble! No i bas, ustawiony nieco inaczej niż ten Harrisa, ale może nawet ustawiony ciekawiej w barwie dźwięku? To w największej mierze zasługa producenta, którym jest nie kto inny tylko Scott Atkins, który wyczarował już wcześniej ogromną liczbę rewelacyjnie wyprodukowanych albumów.
Kochacie IRON MAIDEN?  Jeśli tak, to MONUMENT jest dla was lekiem na wszystkie smutki. Po raz drugi i nie po raz ostatni.
Najlepszy zespół z tak zwanej Drugiej Fali NWOBHM, bez wątpienia najlepszy.


ocena: 10/10

new 26.05.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości