Raven Lord
#1
Raven Lord - Descent To The Underworld (2013)

[Obrazek: R-5757796-1431526103-9647.jpeg.jpg]

tracklista:
1.The Rebel 05:24
2.Attila the Hun 03:53
3.Let the Show Go On 04:29
4.Seal of the Cross 03:57
5.Settle the Score 03:23
6.Promised Land 04:35
7.Black Friar 04:38
8.World Out of Steel 03:54
9.Revelation 03:17
10.Metal Knights 03:58
11.Sun God 03:47

rok wydania: 2013
gatunek: heavy/power metal
kraj: grupa międzynarodowa

skład zespołu:
Csaba Zvekan - śpiew
Joe Stump - gitara
George Karafotis - gitara
Jamie Mallender - gitara basowa
Lawrence Paterson - perkusja 
oraz
Alessandro Duò - instrumenty klawiszowe

RAVEN LORD to międzynarodowy zespół, który powstał w roku 2011 i zebrał się w nim bardzo interesujący skład muzyków, a centralną postacią jest arcymistrz gitary Profesor Joe Stump. Z pozostałych muzyków bardziej znany jest perkusista brytyjski Lawrence Paterson występujący w latach 2007-2010 w BLAZE BAYLEY i basista Jamie Mallender, który w latach 2005-2012 stanowił część ekipy koncertowej Tony Martina. Warto tu dodać, że przejściowo w RAVEN LORD był w roku 2013 także legendarny basista Craig Gruber (RAINBOW, THE RODS). Frontmanem tej ekipy został doskonały, choć niedoceniany Csaba Zvekan na stałe rezydujący w Szwajcarii.
Zapowiedź wydania płyty przez ten zespół spotkała się z dużym zainteresowaniem, bo wszyscy byli przede wszystkim ciekawi, co w stylistyce heavy/ power ma do powiedzenia Stump, grając nieco odmienną muzykę w HOLYHELL i zupełnie inną na płytach solowych. Wiele osób nadal miało w pamięci THE REIGN OF TERROR Stumpa z przełomu wieków...
Album "Descent To The Underworld" wydała znana belgijska wytwórnia Mausoleum i jak się okazało, z dużej chmury spadł mały deszcz.

Płyta ta zawiera typowy i mało wyrazisty repertuar heavy/ power z pogranicza stylu amerykańskiego i europejskiego, dosyć uproszczony i przewidywalny, oraz niespecjalnie atrakcyjny pod względem melodii. Jest i rycersko i mrocznie i momentami agresywnie i dynamicznie, ogólnie jednak to taki heavy/power chleba powszedniego i metalowego święta nie ma.
Oczywiście Stump czaruje i hipnotyzuje w solach i to jest fantastyczny element muzyki RAVEN LORD, ale gdy przechodzi do riffowania wespół z Grekiem George Karafotisisem, to jednak zdecydowanie wydaje się, że to poniedziałek rano... Takie po prostu dobre granie motywów znanych i ogranych, ale niekoniecznie lubianych. Do tego poziomu dostosowała się solidna, ale bez błysku sekcja rytmiczna. Wyłamuje się z codzienności Csaba Zvekan, który próbuje tchnąć więcej życia w tę pospolitość metalową i na pewno słucha się go z zainteresowaniem przez cały czas. Dodaje dramatyzmu, wnosi się ponad gitarową ścianę i najprościej mówiąc, tworzy głosem metal, którego nie tworzą instrumentaliści.
Nie można oczywiście powiedzieć, że na tym LP nie ma kompozycji godnych uwagi. Na pewno do takich należy chłodny, zrobiony w stylu amerykańskim Let the Show Go On z lekkimi orientalnymi i progresywnymi inklinacjami i spokojnym przebojowym refrenem oraz posępny, melancholijny Seal of the Cross. Trudno jednak wysoko ocenić takie bezbarwne kompozycje jak The Rebel, Settle the Score, Black Friar czy też próby ponurego pseudo progresywnego grania w World Out of Steel. Jeśli szukać w miarę dobrego mixu grania heroicznego progresywnego heavy/power, to tylko chyba w Revelation. Trywialnie wypada ukłon w stronę USPM w nieciekawym Metal Knights, z zupełnie nieudanymi chórkami i nadmiernie łagodnymi melodic metalowymi wstawkami. Ciężki i ponury Sun God wydaje się niedokończony jako monumentalny utwór epicki.

Album wyprodukował Zvekan, mix to Fredrik Nordström (DREAM EVIL), a mastering Mistrz Maor Appelbaum. Tylko że jakoś ręki mistrzów tu specjalnie nie słychać i ta płyta ma dosyć typowe, średniej klasy brzmienie w ramach gatunku.
Odzew na ten LP był nieduży i niebawem sekcja rytmiczna opuściła zespół. Zvekan, Karafotis i Stump zaprosili innych muzyków i RAVEN LORD nagrał potem jeszcze jedną płytę.


ocena 6,9/10

new 8.05.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Raven Lord - Down the Wasteland (2016)

[Obrazek: 107368-raven-lord-down-the-wasteland.jpg]

tracklista:
1.Hail to the Gods 03:07
2.Medusa the Reaper 03:34
3.New Generation 03:56
4.Down the Wasteland 03:51
5.Coming Home 04:24
6.Last Man Standing 04:23
7.Against the Wind 03:42
8.Touch the Sky 04:18
9.Gathering Stones 05:10

rok wydania: 2016
gatunek: heavy/power metal
kraj: grupa międzynarodowa

skład zespołu:
Csaba Zvekan - śpiew
Joe Stump - gitara
George Karafotis - gitara
Lucio Manca - gitara basowa
Garry King - perkusja

Jest to druga płyta RAVEN LORD wydana w grudniu 2016 roku przez malutką wytwórnię Dream Records, która w chwili obecnej już chyba nawet nie istnieje. W zespole zaszły zmiany, pojawiła się nowa sekcja rytmiczna - włosko - brytyjska i to wszystko stało się jeszcze bardziej międzynarodowe.

Trudno odmówić talentu Zvekanowi czy (proszę o wybaczenie!) Joe Stumpowi, ale z tym zespołem jest po prostu coś nie tak. Czy naprawdę musi się zbierać skład z całego świata, by nagrywać takie prymitywne heavy metalowe kawałki jak Hail to the Gods (to się tu tak paskudnie wydziera?) czy Medusa the Reaper (takie wzniosłe tła wokalne pod takie prostackie riffy?). Być ten heavy/power jest przeznaczony na rynek amerykański, ale nawet tam już się od jakiegoś czasu odchodzi od takiego grania, no chyba, że ktoś się wychował i zestarzał przy muzyce HELSTAR czy CAGE. Zresztą CAGE słucha się znacznie lepiej niż takich męczących bezstylowych i udających heroiczny power metal utworach jak New Generation czy Down the Wasteland. To jest słabe, to jest zupełnie bez pomysłu na cokolwiek. Co gorsza Stump gra bezsensownie w solach i to się chyba nigdy w jego wypadku nie zdarzyło. Inna rzecz, że tu się mało co z jego solowej gry wychwyci, bo realizacja brzmienia jest fatalna, to jest zbyt drapieżne, przesadzone w ostrości, na granicy kompletnej nieczytelności.
Druga połowa tego dzieła jest jeszcze gorsza i amatorskie kompozycje w stylu Coming Home, Last Man Standing czy przepełniony nieuzasadnionym shredem Against the Wind wystawiają słuchacza na ciężką próbę.
Jedyny plus to długość tego albumu. Nieco ponad pół godziny tego amatorskiego heavy/power w zupełności wystarczy. Większa dawka mogłaby wywołać rozstrój nerwowy. Wolniejszy, niby epicki i nastawiony na melodię Touch the Sky jest przykładem bezradności w tworzeniu takiej melodii, a pukająca perkusja zadziwia. Jakieś popłuczyny po DIO tu słychać w karykaturalnym wydaniu. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że heavy metalowy nastrojowy Gathering Stones jest udany. Doskonały wokal Zvekana, który przecież jest bardzo dobrym wokalistą, tak ogólnie mówiąc.
Podobno są tu dwaj zaproszeni klawiszowcy, w tym Maestro Mistheria. Gdzie, bo ja tu nikogo nie słyszę. W ostatnim kawałku?

Udział Joe Stumpa w tym przedsięwzięciu można delikatnie określić jako chybiony. Na szczęście po nagraniu tej płyty wokół RAVEN LORD zapanował cisza i niech tak pozostanie.

ocena: 3,8/10

new 25.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości