We Sell The Dead
#1
We Sell The Dead - Black Sleep (2020)

[Obrazek: R-14822261-1582278031-6250.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Caravan 05:05     
2. Across the Water 03:40     
3. Black Sleep 04:18     
4. Carved in Stone 03:49     
5. The Light 03:02     
6. Hour of the Wolf 04:10     
7. River in Your Blood 04:31     
8. Nightmare and Dream 03:51     
9. Scars in My Heart 03:18     
10. Shallow Grave 06:49

Rok: 2020
Gatunek: Heavy Metal/Hard Rock
Kraj: Szwecja

Skład:
Apollo Papathanasio - śpiew
Niclas Engelin - gitara
Jonas Slättung - bas, śpiew
Oscar Nilsson - perkusja
Petter Olsson - instrumenty klawiszowe

Po średnim, niemetalowym debiucie WE SELL THE DEAD z Boskim Apollo na czele powraca. Z zespołu odszedł Mika Karppinen, zastąpił go Oscar Nilsson, a wydaje ponownie earMusic.
Muzyka nieco się zmieniła, bo grają jakby więcej metalu.

A jak jest metalu i Apollo, to zignorować takiej płyty nie można, nawet gdyby wyszedł tragiczny krajobraz po bitwie.
Metal jest, ale Caravan to metal w Jornowym wydaniu i to wrażenie potęguje Across the Water. Może jeszcze jest w Black Sleep, chociaż tutaj są lekkie naleciałości GRAND MAGUS, ale Jorn Metal bez Jorna jest jak DANTESCO bez La Bestia czy przyjacielska wódeczka bez zagrychy - niby się da i można, ale gdzie w tym przyjemność?
Jest poprawnie, bez większych emocji, a dalej nie jest lepiej, bo The Light to niesamowicie płaczliwa i średnio udana ballada, a po GRAND MAGUSowym Hour of the Wolf zespół obiera kierunek na SPIRITUAL BEGGARS, co nie dziwi, jeśli pod uwagę weźmie się fakt, że Apollo udziela się tam od 10 lat. I tak do końca płyty, aby osiągnąć apogeum SB w 6 minutowym Shallow Grave, poprawnie zagranym z niezłymi momentami, ale to tylko niezły kawałek.
Sprawa więc wydaje się oczywista, kolejna płyta do dyskografii SPIRITUAL BEGGARS ze średnio podanym Jorn metalem i podjazdami pod GRAND MAGUS, przeciętniactwo i koniec... I tutaj pojawia się zagwozdka i gonitwa myśli.
Bo z jednej strony ten eklektyzm znacznie utrudnia pisanie recenzji i ocenę takiej płyty, szczególnie, do tego dochodzi jeszcze momentami fatalna forma Apollo, który może i w ARTURIUS nie pokazał swojej pełnej boskości i słychać było, że to już nie ten Apollo, ale tutaj momentami jest cieniem samego siebie. A z drugiej strony jest tutaj coś, co trudno zignorować i po dniach rozmyślań dochodzi się do wniosku, że mimo że to płyta bezpieczna i próbująca dość przeciętnie imitować inne zespoły, jest coś, co nie pozwala jej dać oceny poniżej dobrej. Bo jest tutaj jeden prawdziwy killer. Prawdziwa perła w tej koronie, wykutej z nudnej poprawności i cyrkoniami.
Carved in Stone.
Co za niesamowita kompozycja, ze zwrotkami i refrenem na miarę CORNERSTONE, WHITESNAKE czy Jorna. Może momentami Apollo śpiewa nieco poniżej oczekiwań, ale kiedy poraża... Po prostu czuć Boskiego Apollo.
Pięknie, przestrzennie zagrane, idealnie rozplanowane zwrotki i potężny refren.
Gdyby grali coś takiego cały czas, to by był album do odsłuchu z pozycji kolan... Ale niestety, tylko na tyle im starczyło mocy i pomysłu, The Light jest tego okropnym świadectwem.

Poprawna produkcja, poza jedną poprawne kompozycje, niektóre tragiczne, niestety poza Carved in Stone nie nasuwa się słowo wobec tej płyty niż poprawne.
Szkoda, ale Carved in Stone pokazuje, że jednak jakiś potencjał w tym zespole jest.
Może i niewielki, bo to tylko jedna kompozycja, ale to i tak więcej niż można powiedzieć o niektórych zespołach.

Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości