Overmaster
#1
Overmaster - Madness Of War (2010)

[Obrazek: R-6140287-1433787057-3655.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Walking Back to Hell 02:12
2.Marble King 05:11
3.Spartan Warriors 05:21
4.Overlord 05:48
5.Revolution World 05:38
6.Jungle of Madness 04:53
7.Nameless Hero 06:37
8.Children of the Sand 05:39
9.Battle Prayer 05:24
10.Prophet of War 05:35
11.Efialths 05:07

rok wydania: 2010
gatunek: heavy/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Gustavo "Gus" Gabarrò - śpiew
Pino Sicari - gitara
Dimitri Oldani - gitara basowa
Carlos Cantatore - perkusja
Alessandro Muscio - instrumenty klawiszowe

Gustavo "Gus" Gabarrò jest z pewnością najbardziej znany z WHITE SKULL, jednak po odejściu z tej grupy na jakiś czas zapadła wokół niego cisza i dla wielu nadal ona panuje. Tymczasem w roku 2007 dołączył on do nowej formacji OVERMASTER, złożonej z muzyków raczej mało znanych, poza byłym klawiszowcem HIGHLORD Alessandro Muscio i perkusistą Carlosem Cantatore, który grał w kilku, ale niespecjalnie popularnych metalowych grupach włoskich.
Ekipa OVERMASTER wydała jeden tylko album, choć istnieje formalnie do dziś. Płyta ta to "Madness of War" zaprezentowana przez Cruz del Sur Music w kwietniu 2010 roku.

"Gus" Gabarro miał w czasach WHITE SKULL zapewne więcej krytyków niż fanów, dlatego też w swoim czasie i ja bardzo sceptycznie podszedłem do nowego zespołu i jego frontmana. Ponadto włoski heavy/power nigdy specjalnie nie zachwycał...
Tymczasem OVERMASTER nagrał dewastujący album. Potężna sekcja rytmiczna napędza agresywną i finezyjną gitarę zupełnie nieznanego Pino Sicari, a Gabaro śpiewa fenomenalnie i jest totalnie odmieniony w tym energicznym i wysokooktanowym repertuarze. Ostre to wszystko jest, drapieżne, bezkompromisowe, klawisze w tle tylko podkreślają siłę gitary, a jednocześnie wszystko skupia się wokół wybornych melodii o heroicznym charakterze i nie ma tu mowy o jakiejś prymitywnej łupaninie. Taki jest już na samym prawie początku Marble King i ekipa mówi po prostu - "To my - OVERMASTER!". Korzystając z surowej thrashowej estetyki i umiarkowanych temp grają epicko w Spartan Warriors, rozdzierają na strzępy w toczącym się jak walec Overlord z mylącym wstępem. Te wolne epickie fragmenty zrobione są tu perfekcyjnie, ale jednak stalowe riffy gitarzysty są zdecydowanie na pierwszym miejscu.
Potem OVERMASTER serwuje psychotycznego metalowego potwora Revolution World i tu Gabarro rozrywa masywy górskie. Wspaniały jest po prostu. Bardzo dobry mocny Jungle of Madness po nim nie robi już takiego wrażenia, a przecież to zdecydowanie klasowa kompozycja z najbardziej ponurym tu klimatem, z którą pod tym względem może konkurować tylko bardzo posępny i surowy Prophet of War. Kroczący Children of the Sand jest fenomenalny. Jak to wszystko przechodzi w piękny refren z tego miażdżącego nieubłaganego ataku w miarowym rytmie. Gabarro tu jest nawet jeszcze bardziej mocarny od gitary. Miazga! Ta swoboda w przechodzeniu od agresywnych zwrotek do melodyjnych, zapadających w pamięć refrenów, ujawnia się wyraziście w Battle Prayer oraz w Efialths z grzmiącą perkusją umieszczoną na samym końcu płyty.
Gdyby szukać słabszych momentów tego LP, to trzeba wskazać na Nameless Hero i wcale nie dlatego, że jest to numer lżejszy w formie epickiej metalowej ballady. Po prostu akurat tutaj zabrakło autentycznego dramatyzmu, jakim przesiąknięte jest sporo innych utworów na tej płycie.

To, co drażniło w wokalnej manierze "Gusa" w WHITE SKULL tu jest absolutnie na miejscu i wpasowane w całość melodyjnie agresywnego heavy/power. Nawet te trochę w poprzednim zespole kontrowersyjne skrzeki i screamo. Brzmienie jest bardzo potężne nawet jak na heavy/power. Potężne i bardzo przy tym klarowne, ale przecież pracował nad tym nie kto inny, a Simone Mularoni. A on, jak to kilka razy już pisałem, potrafi stworzyć odpowiedni sound dla każdego zespołu, niezależnie co ten zespół gra.

OVERMASTER dewastuje, demoluje i poniewiera cały czas, grając melodyjny metal. Jest to jeden z najlepszych albumów z heavy/power, jaki nagrał zespół włoski w historii metalu tego kraju. Jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe, dlaczego ten zespół jest tak mało znany, a przecież płytę wydała znana i ceniona rzymska wytwórnia płytowa.
Brylant światowego heavy/power i bardzo szkoda, że nic więcej nie nagrali. Warto w tym miejscu dodać, że historia lubi się powtarzać i zazębiać, bo Alessandro Muscio pojawił się w roku 2016 w składzie... WHITE SKULL. Natomiast Carlos Cantatore w 2019 dołączył do innego znakomitego włoskiego zespołu heavy/power - STEEL RAISER Alfonso "Steel Screamer III" Giordano.

ocena 9,7/10

new 12.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości