King Wraith
#1
King Wraith - Of Secrets and Lore (2015)

[Obrazek: R-9891189-1488044426-5922.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Poseidon 05:17
2.Flag of Black Ship 04:49
3.Roll 'n Ride 03:50
4.King Wraith 04:10
5.Iliad 05:46
6.A Chest of Gold and Fear 05:42
7.Jaws of Death 03:51
8.Evil and Skulls 05:56
9.Of Secrets and Lore 05:05

rok wydania: 2015
gatunek: heavy/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Daniele Genugu - śpiew, gitara
Giorgio Novarino - gitara basowa
Matteo Avanzo - perkusja

KING WRAITH to trio założone z inicjatywy byłego gitarzysty BEJELIT Daniele Genugu w roku 2014. Do współpracy pozyskał także innego członka BEJELIT - basistę Giorgio Novarino. "Kto jest znany ten ma lżej" i debiut przygotowany przez ten zespół znana włoska wytwórnia Underground Symphony wydała już  w roku następnym.

Daniele Genugu w BEJELIT okazji do śpiewania miał niewiele, gdzieś w chórkach w ostatnich latach i to wszystko.
Tu jest wokalistą podstawowym i trzeba powiedzieć, że jako epicki, heroiczny śpiewak, spisuje się bardzo dobrze. Tak, epicki, bo KING WRAITH gra taki właśnie heavy metal. Co więcej, to wszystko jest inspirowane pirackim okresem RUNNING WILD oraz tym, co gra Ced w BLAZON STONE, ale jednak brzmi inaczej. Jest tu wiele rycerskiego grania z riffami i motoryką RUNNING WILD, ale i coś rozmachu true heavy epic. Doprawdy, Flag of Black Ship w tej konwencji jest znakomity! Zdecydowanie najpotężniejszy killer na tej płycie!
Jest to potoczyste, pełne słonej morskiej wody i słońca oraz wydętych wiatrem żagli w takich numerach jak Poseidon, Roll 'n Ride czy też A Chest of Gold and Fear - świetnie opowiedzianej historii pirackiej z bardzo wciągającym klimatem, generowanym wokalizami na planie drugim. Jest to jednak i granie czasem nieco toporne i nawiązujące do interpretacji kasparkowego metalu w wykonaniu francuskiego LONEWOLF i to słychać w King Wraith i może po części w zbyt twardo odegranym epickim songu tawernowym Iliad, który jest oczywiście na motywach homeryckich. Są tu zdecydowanie rozpoznawalne motywy RUNNING WILD w melodiach i od tego uciec nie można - w bardzo dobrym zresztą Jaws of Death. Potrafią być jednak całkowicie oryginalni i samoistni w obszarze wyznaczonym przez główny nurt monumentalnego włoskiego heavy metalu w pełnym dumy Evil and Skulls, gdzie znajdują się gdzieś pomiędzy DOMINE, HOLY WAR a DOOMSWORD. Moc i potęga true metalu w wolnych tempach! No i na koniec KING WRAITH zdecydowanie łagodnieje, grając taki metal, który swoim ujmującym melancholijnym klimatem przyciągał w ADRAMELCH, choć może ktoś powie, że w balladowym obliczu BLIND GUARDIAN.

Genugu gra pełne zapału, czytelne solówki, chórki wspomagają go bardzo dzielnie, perkusja... No właśnie. Jest tu kwestia brzmienia i produkcji. Genugu to wyprodukował, ale ten mix i mastering jest tu raczej amatorski, brak ręki fachowca i w sumie to jest mało czytelne, jakieś płaskie i rozmyte, a perkusja zrealizowana źle. Jest zastanawiające, że byli członkowie BEJELIT, zespołu znanego z solidnego brzmienia tu tak, powiedzmy szczerze pokpili lekko sprawę.
Jest to jak na razie jedyna płyta tego zespołu.

ocena 8,5/10

new 17.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości