Burning Shadows
#1
Burning Shadows - Gather, Darkness! (2012)

[Obrazek: R-4508171-1366869986-4218.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Overture: Hymn to Sathanas 03:28
2. A Thousand Lies: A New Dark Age 04:12
3. A Thousand Lies: Intra Vires 03:10
4. A Thousand Lies: Onward 06:08
5. To Ruin & Divide: The Witchmark 02:01
6. To Ruin & Divide: Man From Myth 04:46
7. To Ruin & Divide: Cast Them Down 02:16
8. To Ruin & Divide: Kingdoms Fall 07:06
9. Breaking the Sanctuary: Abandonment 03:56
10. Breaking the Sanctuary: To Assent the Fall 04:03
11. Breaking the Sanctuary: The Infamous Dawn 04:14

Rok wydania:2012
Gatunek: Epic Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Tom Davy: śpiew
Greg Jones: gitara, śpiew
Tim Regan: gitara, śpiew
David Spencer: perkusja, instrumenty klawiszowe


Jest to drugi album power metalowej grupy z Rockville w Maryland w sferze lirycznej obracającego się w klimatach fantasy, przy czym historia opowiedziana tym razem razem osadzona jest w mrocznej przyszłości nowych Wieków Średnich.

Zespół, choć z USA ma bardzo dużo wspólnego z europejskim stylem fantasy epic metalu i słychać tu zarówno echa BLIND GUARDIAN jak i HAMMERFALL, słychać jednak także i mocne, ale nie brutalne i siłowe podejście amerykańskie. Album ma charakter konceptu opowiadającego mroczną i pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji historię osnutą na podstawie opowiadania "Gather, Darkness!" Fritza Leibera.
W stosunku do debiutu zaszły w składzie jedna istotne zmiany i na tym LP zaśpiewał nowy wokalista Tom Davy, który zastąpił Aarona El-Zeftawy. Po raz pierwszy można było usłyszeć go w nowych wersjach kompozycji znanych z debiutu "Into the Primordial" zaprezentowanych na EP "Oathbreaker" w 2010 roku. Pojawił się również nowy perkusista David Spencer, który jest także współautorem uwertury "Hymn to Sathanas" i wykonał partie klawiszowe. Zespół nadal nie ma w składzie basisty a informacji, kto zagrał na tym instrumencie, nie padano.

Album jako koncept podzielony jest na średnich raczej lotów symfoniczną Overture i trzy części zasadnicze.
"A Thousand Lies" rozpoczyna dumny marszowy "A New Dark Age" z gitarowymi rycersko-folkowymi ozdobnikami. Brzmieniowo raczej amerykańsko i miękkiego grania w stylu włoskim tu nie ma, zaś perkusja wyjątkowo głośna i grzmiąca. "Intra Vires" ma coś wspólnegoz rytmiką RUNNING WILD w zwrotkach, ale z pewnością mroczniejszy refren także można w podobnym stylu usłyszeć w nagraniach grup z USA. Gitarowe zagrywki melodyjne i łatwe do zapamiętania, można jednak odnieść wrażenie, że w tych partiach ten instrument jest ustawiony zbyt miękko. Ostrzejszy czy też bardziej ponury sound tworzyłby bardziej odpowiedni klimat "ciemnej" opowieści. Długi "Onward" jest nieoczekiwanie numerem instrumentalnym wypełnionym smutnawymi solami i jest to łącznik do drugiej części, czyli "To Ruin & Divide". Tu rozpoczyna "The Witchmark" w niepokojącym klimacie, surowszy i ostrzejszy niż wcześniejsze kompozycje a po nim następuje rycersko-epicki "Man From Myth" i "Cast Them Down" szybki twardy i zwarty i ten fragment albumu ma największe odniesienia do amerykańskiego power metalu w tym ICED EARTH w szczególności. Tą część zamyka długi, powolny w pierwszej połowie "Kingdoms Fall" poniekąd bliski stylowi epic heavy/doom z przyspieszeniami o progresywnym charakterze i decydującą rolą gitary i gitarowych solówek. Bardzo dużo tego instrumentalnego grania jest na płycie i gitarzystom przypadła bardzo istotna rola brania na siebie ciężaru skupiania uwagi słuchacza przez długie minuty. Greg Jones radzi sobie z tym zadaniem nieźle, jest dosyć biegły w swoim fachu ale jeśli chodzi o inwencję, to jest z tym już nieco gorzej.
Finałowa część "Breaking the Sanctuary" rozpoczyna się zadumanym songiem z kręgu rocka progresywnego "Abandonment", który stanowi kontrast z pełnym dramatyzmu "To Assent the Fall". Całość zamyka bojowy w pierwszej części rycerski "The Infamous Dawn" jednak samo zakończenie płyty jest wolniejsze i bardziej uroczyste pozostawiając nadzieje na nastanie Złotej Ery.

Dobry, choć jednak mało epicki głos wokalisty, znakomite partie perkusji Spencera, kilka bardzo dobrych rycerskich power metalowych motywów. Jak na koncept fantasy brak tu jednak rozmachu i większego urozmaicenia, mimo prób nadania poszczególnym częściom własnego odrębnego charakteru. Nieźle się tego słucha w trakcie, ale tylko i czar pryska gdy historia została opowiedziana.
Zespół gra na dobrym poziomie i to aktualnie zgrana formacja power metalowego pogranicza Ameryki i Europy, tyle że jego muzyka nie wyróżnia się niczym przykuwającym uwagę na dłużej.


Ocena: 7/10

6.06.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Burning Shadows - Truth in Legend (2017)

[Obrazek: R-11445391-1516466975-9816.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Day of Darkness 05:35
2. Southwind 06:08
3. Sworn to Victory 07:25
4. From the Stars 05:44
5. The Last One to Fall 05:43
6. Truth in Legend 07:02
7. The Blessed 04:16
8. Deathstone Rider 13:09

Rok wydania: 2017
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Tom Davy - śpiew
Greg Jones - gitara
Tim Regan - gitara
Chris Dagenhart - gitara, gitara basowa
David Spencer - perkusja

W roku 2017 po pięciu latach z nową, wydaną nakładem własnym płytą, powrócił BURNING SHADOWS.

Tym razem nie można już snuć tu żadnych porównań do metalu europejskiego z obszaru power metal, bo teraz ekipa z Maryland gra typowy heavy/power amerykański, mocny epicki i nastawiony wyłącznie na moc gitar w powiązaniu z twardym wokalem Toma Davy. Zapewne grupa zdała sobie sprawę, że taką muzyką jak na albumie "Gather, Darkness!" w Ameryce osiągnie niewiele, a na konkurowanie z najlepszymi z Europy brak jest jednak pewnego kompozytorskiego geniuszu, ale czy nowe wcielenie BURNING SHADOWS jest lepsze?
Raczej nie.
Heroiczny kolos Deathstone Rider jest niezły, ale gdzie mu tam do podobnych heroicznych kolosów chociażby ZANDELLE,
i to, co tu grają, było już w USS zagrane nie raz. Jest dobrze na pewno w mocnym epickim refrenie z Day of Darkness, ale przecież całościowe to jest tylko takie sobie granie rycerskiego heavy metalu, tak, bardziej heavy classic niż heavy/power, bo tym kompozycjami, pomimo ich masywności brakuje realnej mocy. Tam, gdzie melodia jest gorsza lub poziom agresji jest wysoki, to otrzymujemy taki trochę jaskiniowy metal made in USA, dla wyjątkowo zatwardziałych fanów amerykańskiej łupaniny i tu bryluje Truth in Legend. Trzeba jednak przyznać, że i ta kompozycja ma kilka ciekawych momentów, ale zamiast  je wyeksponować, kryje się je w power/thrashowych atakach bez sensu. Dobre w zwrotkach i bardzo dobre w refrenach są natomiast bardziej wyważone classic metalowe Southwind, Sworn to Victory. Sola gitarowe są tu lepsze i gorsze, i z tych gorszych to solo z From the Stars - to pierwsze, a z lepszych - to drugie z tej właśnie kompozycji.
Wokalnie Tom Davy trochę przypomina łagodniejszą i mniej technicznie zaawansowaną wersję frontmana GRAVE DIGGER. Zresztą patrząc ogólnie na całość tej płyty to w jakimś stopniu jest to zbliżone także do muzyki GRAVE DIGGER  z ostatnich płyt. Łagodniejszy song The Blessed jest przeciętny i nawet tu grupa niczym nie jest w stanie zachwycić.

Tak w sumie nie ma na tej płycie niczego, nawet brzmienia, co wywoływałoby żywsze emocje. W miarę sprawnie odegrany zestaw kompozycji o melodiach niby nowych, ale takich, które się już gdzieś wcześniej słyszało i poza paroma fragmentami w pamięci praktycznie z tego nic nie zostaje.
Może w przyszłości będzie lepiej, ale na pewno jeszcze nie teraz.


ocena: 6,8/10

new 30.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości