Project: Roenwolfe
#1
Project: Roenwolfe - Neverwhere Dreamscape (2013)

[Obrazek: R-7730120-1447599611-2417.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. 3093    02:12       
2. Split the Rings of Saturn 04:21     
3. Roanoke 03:00     
4. Broken Drum 03:55       
5. My Dark Passenger 05:01       
6. Proclamations for Devastation 05:01     
7. Media Affliction 04:31     
8. Neverwhere Dreamscape 04:02     
9. Bad Blood 04:22     
10. Travelers of Destiny 04:14       
11. The Trader of Pain 05:07       
12. Universal Mind 07:08

Rok wydania: 2013
Gatunek: Thrash/Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład:
Patrick Hoyt Parris - śpiew
Anthony Cordisco - gitara, bas


PROJECT: ROENWOLFE to był pierwszy projekt muzyka Anthony Cordisco, znanego również jako Tony C, który założył rok przed JUDICATOR, w 2011 roku. Pierwszy ukazał się debiut JUDICATOR, który oczywiście miał amerykańskie wpływy, ale był bliższy muzyce z Europy i nie zdobył zbyt wielkiego uznania.
W 2013 roku przyszła pora na debiut PROJECT: ROENWOLFE, który został wydany 24 sierpnia przez Masters of Metal Productions, której był właścicielem.

JUDICATOR był europejski, P:R jest amerykański. Jest OMEN, jest IMAGIKA, wczesne ICED EARTH, HELSTAR, CAGE, czasami EXODUS i SLAYER, a to nie jedyne wpływy. Jest tutaj dość spory przekrój sceny USA i wymienianie wszystkich zespołów mogłoby zająć dużo czasu. Oczywiście są i goście, jak narracja Johna Yellanda w 3093, Byran Edwards w Travelers of Destiny i Universal Mind, który tak jak w JUDICATOR robi za growl, bo Parris to niestety tylko poprawny, heavy metalowy wokalista amerykański, który za bardzo się nie wyróżnia na tle całej sceny, momentami jest nawet poniżej oczekiwań i jest bardzo spokojny i manieryczny, co słychać w ostrym Travelers of Destiny chociażby.
W tytułowym Neverwhere Dreamscape gościnnie śpiewa Norman Skinner i od razu słychać wszystkie problemy tego albumu i jak Parris blednie przy mocnym głosie Skinnera, pokazując, że właśnie takiej potęgi w głosie zabrakło. Wokalista to jednak najmniejszy z problemów, bo o ile on jest tylko poprawny ze słabszymi momentami, tak repertuar jest bardzo przewidywalny i zagrany na jedno kopyto i z tej jednolitej masy wybijają się raczej te gościnne występy i to tylko dlatego, że słyszy się kogoś innego.
Split the Rings of Saturn jest niezłe jak komuś brakuje USPM lat 80-tych i jest to dobrze zagrane, ale od tego momentu niewiele się zmienia i wszystkie kompozycje wydają się podobne, nawet kiedy idą w SATAN'S HOST i rejony Bay Area w Roanoke. Tak jak album się zaczyna, tak Universal Mind go kończy i są momenty, kiedy trudno utwory od siebie odróżnić, a automat perkusyjny tylko ten problem uwypukla. Może i w heavy metalowym RUNNING WILD można było udawać, że Sasso jest prawdziwy, ale w graniu amerykańskim, gdzie często perkusja wszystko napędza i często jest w centrum, od razu słychać brak prawdziwego pałkera.
Co by jednak nie mówić o brakach, same kompozycje są solidne i słychać, że Cordisco ma pomysł na zespół, tylko w tamtym czasie nie był w stanie go zrealizować. Jego partie gitary jak i basu są bardzo dobre i tutaj nie można nic zarzucić, no i muzyka to typowy USPM z krwi i kości pod względem ekspozycji melodii jak i potencjalnej mocy. I przy tym wychodzi też błąd jednostajności materiału, który jest potęgowany przez braki w składzie.

Brzmienie Bretta Windnagle jest bardzo dobre, typowo amerykańskie z bardziej wysuniętą sekcją rytmiczną i delikatnie cofniętą gitarą. Z prawdziwym perkusistą by to brzmiało lepiej, ekspozycja automatu niestety tej płycie nie służy.
LP nie cieszyło się zbyt wielką popularnością i kiedy JUDICATOR eksplodowało i zyskiwało coraz większą popularność, PROJECT: ROENWOLFE zszedł na boczny tor i przez kolejnych 8 lat cała energia i talent zostały przekierowane do JUDICATOR. Po odejściu z JUDICATOR, Tony C odkurzył P:R i zamierza powrócić z nową płytą 14 maja 2021 roku, tym razem z prawdziwym perkusistą.
Klasyczna laurka dla sceny USPM, która ma potencjał, ale nie został on wykorzystany i takie albumy, nawet mimo bycia archetypowymi, potrafią być ciekawe, nawet genialne jak chociażby Ascendence australijskiego LORD. Płyty niemal identyczne w założeniach, ale jaka ogromna różnica. No ale tam był Lord.
No i Tim Yatras...

Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Project: Roenwolfe - Edge of Saturn (2021)

[Obrazek: a1068577890_16.jpg]

Tracklista:
1. Song of Kali 05:23     
2. Something More 04:28     
3. Promethium 05:22     
4. Edge of Saturn 07:54     
5. Mastermind Manipulators 05:23     
6. Starbound Butcher of My Dreams 03:50     
7. Of Mice and Straw Men 04:30     
8. Aeternum Vale 09:00     
9. The Dreaming God 03:51

Rok wydania: 2021
Gatunek: Heavy/Power/Thrash Metal
Kraj: USA

Skład:
Patrick Hoyt Parris - śpiew
Anthony Cordisco - gitara, bas
Ernie Topran - perkusja

Gościnnie:
Bryan Edwards - śpiew (9)
TC Smith - gitara (1-6, 8)
Michael Goodrich - instrumenty klawiszowe


Dość niespodziewanie Anthony Cordisco opuszcza JUDICATOR z powodów osobistych i po ponad 8 latach powraca do swojego innego projektu, którym zaczynał swoją karierę muzyczną - PROJECT ROENWOLFE.
W składzie pozostał Patrick Hoyt Parris, Cordisco zagrał na basie i gitarze, ale nie sam, bo do współpracy zaprosił TC Smitha, który gra z nim w większości utworów. Skład wzbogacił się również o perkusistę Ernie Toprana, który gra w długo już milczącym THEOCRACY.
Cordisco wyrobił już sobie nazwisko przez te wszystkie lata, więc udało się szybko zainteresować amerykańską wytwórnię Divebomb Records, która wyda drugi album 14 maja 2021 roku.

Może i minął kawał czasu, ale ten album to kapsuła czasowa. Stylistycznie nadal jest to USPM z elementami thrashu i naleciałościami europejskimi, przeplatane elementami progressive i thrash metalu.
Akcenty europejskie Something More i delikatny refren bardzo udany, tak jak ostrzejszy Song of Kali w stylu IMAGIKA z elementami JUDICATOR, choć nie z takim zasięgiem i mocą. Jest i bardziej progreswyny Promethium z gitarami akustycznymi, jest też siłowy kolos Aeternm Vale, w którego dziewięciu minutach poza przekrojem sceny USA nie ma zbyt wielu ciekawych rzeczy, bo pazur i melodia schodzą tutaj na dalszy plan. Ważniejszy jak widać jest ograny do bólu z każdej strony przez świat motyw ancient. Eklektyzm jest tutaj obecny i jest nawet miejsce na BENEDICTION w The Dreaming God. Death metal poprawny, ale bez blasku i raczej z czasów kryzysu DARK EMPIRE. Jest i próba grania pod CAGE i DEATH DEALER w Edge of Saturn i tutaj ciągoty do ancient wypadają lepiej, głównie dzięki przyspieszeniom.
Bardzo dużo projekt zyskał przez rozbudowanie składu, gitary dobrze wypełniają przestrzeń i nie ma wrażenia pustki, a sola są jeszcze ciekawsze od tych, które można było usłyszeć na debiucie, ale największą zmianą i plusem jest perkusista. Topran jest dowodem, że żaden automat nie zastąpi prawdziwego pałkera i muzyka od razu zyskała więcej. Jest mocniej i jest takie uderzenie, jakiego się oczekuje od USPM. Przejścia płynne i mocne i od strony technicznej i wykonawczej nie ma się do czego przyczepić.
Wokalnie Patrick Hoyt Parris niewiele się zmienił i to nadal poprawny głos USA bez blasku, który wpasowuje się w tę muzykę dobrze, ale nie jest tak zadziorny i z pazurem. To słychać w lżejszych fragmentach i w refrenie Something More sprawdza się bardzo dobrze, kiedy jednak idą do Bay Area w Of Mice and Straw Men wychodzi manieryczność.

Mix Michael Goodrich i mastering Jamie Kinga są wyborne i to jest mocna, amerykańska produkcja z ostrą gitarą, lepkim basem i potężną, napędzającą wszystko perkusją. Nie brzmi to tak płasko i sterylnie jak poprzednio.
Pozostałości JUDICATOR słyszalne, ale słychać brak zdecydowanie co do tego, czy zespół ma iść bardziej w SATAN'S HOST, czy może raczej WITHERFALL. Wychodzi mieszanka dobra, ale bardzo nierówna.
MIKE LEPOND'S SILENT ASSASSIN'S w zeszłym roku wypadł lepiej, może i zagrał płytę bardziej eklektyczną, ale pazur OVERKILL był już wyczuwalny od pierwszych taktów Dracul Son, nie mówiąc już o Alan Tecchio, który zaśpiewał fenomenalnie. Tylko tam zabrakło prawdziwego perkusisty.
Dobra płyta i solidne przypomnienie o dawno zapomnianym zespole, który mam nadzieję rozwinie się jak JUDICATOR.
W końcu tam też początki były trudne.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer


Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Divebomb Records.
Odpowiedz
#3
Project: Roenwolfe - Project: Roenwolfe (2023)


[Obrazek: 1127512.jpg?3308]
Tracklista:
1. Boundless 05:02     
2. Honor the Line 04:51     
3. Kyromid 06:04     
4. Pre-Existential Crisis 05:11     
5. Theater of Sorrow 05:12     
6. Saturnus Augmentum 04:50       
7. Pearls Before Swine 09:35     
8. Project: Roenwolfe 04:47

Rok wydania: 2023
Gatunek: Heavy/Power/Thrash Metal
Kraj: USA

Skład:
Patrick Hoyt Parris - śpiew
Alicia Cordisco - gitara
Leona Hayward - bas
Ernie Topran - perkusja

Gościnnie:
Acea Lashley - gitara

Michael Goodrich - instrumenty klawiszowe


Kolejny album Cordisco, ze składem wzbogaconym o basistkę Leona Hayward, znaną ze SKELATOR i NORTHERN CROWN, a drugim gitarzystą został znany raczej z death metalowych, choć mało znanych projektów Acea Lashley.
Wydaniem trzeciego LP zajęła się kanadyjska wytwórnia Syrup Moose Records i premiera odbyła się 2 czerwca 2023 roku.

Tym razem jest heavy power z delikatnie thrash metalowym zacięciem, bardziej skoncentrowany na brutalności i Leona Hayward wprowadziła w ramach kompozycji ogromne zmiany. Gra na basie naprawdę ciekawie, często bardziej interesująco od obu gitar, które wygrywają raczej ograne melodie i riffy USPM, które słyszało się w CAGE, DEATH DEALER i wielu podobnych grupach. Pokrętności IMAGIKA niewiele, ale są ciągoty do bardziej mrocznego i złego heavy power MIKE LEPOND'S SILENT ASSASSIN'S i SATAN'S HOST, co słychać w Kyromid i to taki USPM środka, niezdecydowany i bez tożsamości, jakiego wiele i trudno tutaj mówić o stylu własnym zespołu. Lecą solidnym standardem na poziomie poprawnego gitarowego rzemiosła Boundless i Honor the Line, a Pre-Existential Crisis tylko umacnia w przekonaniu co do inspiracji grupą Mike'a Leponda, chociaż od strony sol gitarowych jest tutaj bardzo skromnie i nie ma zbyt wielu wartych odnotowania. Głównie chodzi o pęd CAGE i CHARRED WALLS OF THE DAMNED i Theater of Sorrow nie prezentuje sobą niczego nowego, a raczej tylko gatunkową poprawność.
W brutalniejszym i bardziej klasycznym USPM sprawdzają się dobrze i trudno coś zarzucić Saturnus Augmentum poza brakiem oryginalności. Zdania co do Patrick Hoyt Parris raczej nie zmienię i Pearls Before Swine to idealny pokaz braku mocy do takiej muzyki. Manieryczność, sztuczność i siłowanie się z gitarami ze zniewieściałymi chórkami i co najgorsze z tych prawie 10 minut niewiele wynika. Znów siłowo, znów o niczym...
Bardziej rycersko wychodzą w niezłym Project: Roenwolfe i to toporność ostatnich lat JAG PANZER, która dobrze podsumowuje ten LP.

Michael Goodrich ustawił sekcję rytmiczną idealnie i słusznie wyeksponował tutaj bas, bo najmocniejszym atutem jest bez wątpienia Leona Hayward, która ma talent i szkoda, że te umiejętności idą tutaj na zmarnowanie.
Przeciętny USPM jakich wiele w USA, które są nagrywane niemal taśmowo i ciągiem, co pogłębia kryzys i zatracanie się tożsamości sceny amerykańskiej.
Niestety, żadne perły między wieprze nie zostały rzucone, bo i niewiele jest tutaj rzeczy wartościowych czy wartych zachwytu.
W pewnym stopniu są tutaj popełnione te same błędy, co na ostatnim albumie JUDICATOR i podobnie jak tam, progressive metalowe podjazdy ciągną ich tutaj stanowczo w dół.
Pereł nie ma, jest tylko metalowa sałatka bez dressingu i przypraw.


Ocena: 6.8/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości