Stormlord
#1
Stormlord - Far (2019)

[Obrazek: R-13667566-1558628967-8745.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Leviathan 05:07
2.Mediterranea 04:11
3.Far 04:55
4.Sherden 05:40
5.Crimson 04:10
6.Cimmeria 05:00
7.Invictus 04:48
8.Romulus 04:48
9.Vacuna 05:16
10.Levante 05:36

rok wydania: 2019
gatunek: melodic symphonic black/death/power
kraj: Włochy

skład zespołu:
Cristiano Borchi - growl, harsh
Andrea Angelini - gitara
Gianpaolo Caprino - gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew (clean)
Francesco Bucci - gitara basowa, śpiew
David Folchitto - perkusja
Riccardo Studer - instrumenty klawiszowe

Długo to trwało, całe sześć lat, zanim STORMLORD przypomniał o sobie nową płytą. W tym czasie mogło zdarzyć się wiele, mogli nawet przejść na granie italo disco, ale na szczęście tak się nie stało. W maju 2019 wychodzi nakładem Scarlet Records "Far", następca epickiej "Hesperia" i cierpliwość fanów zostaje nagrodzona.

Czy sowicie?
"Far" jest jednak albumem nieco innym, gdzie nieposkromiona epickość zostaje zastąpiona większą dawką mroku i chyba ciężaru też i ogólnie takich numerów jak The Oath of the Legion tu  nie ma, ale STORMLORD jest w formie, zdecydowanie jest.
Ta symfonika rozpoczynająca Leviathan jest potężna, posępna i to gniecie, bardzo gniecie, przytłacza majestatem jak cały ten utwór. Od razu trzeba powiedzieć, że układy growl/harsh screamo są zrobione tym razem perfekcyjnie. Absolutna maestria i te zmiany następują w idealnych momentach, a największe wrażenie robi jak zwykle growl wchodzący po partiach symfonicznych. Wydaje mi się, że tego tak dobrze nie robi nikt na świecie. Blasty, morderczo patetyczna symfonika i klasyczne tempa umiarkowane to Mediterranea. Piękne gitarowe inkrustacje towarzyszą wokalom i ten dumny duch STORMLORD jest tu po prostu poruszający. Magia! W wolnych partiach niekiedy wcześniej STORMLORD rozczarowywał i bywał miałki, tu w tej kompozycji wypada w takim graniu świetnie. Sam tytułowy Far jest na swój sposób bardzo smutny, mimo, że przebija tu momentami średniowieczna nuta i taka chłodna epika medieval/black Dalekiej Północy. Aż by się chciało, by ten przepiękny plan symfoniczny był bardziej wysunięty do przodu. No i jest czysty wokal, przebija się z trudem na chwilę, by zostać zaraz pokonany przez harsh/scream. Ambientowe, basowe rozpoczęcie Sherden jest porywające, intrygujące, a potem tak spokojnie prowadzą tę pełną wyciszonego dramatyzmu opowieść... A potem narasta bitewny gniew i jest przepiękne solo i po prostu poruszająca symfonika. Tyle patosu, tyle monumentalizmu... Klasyczna motoryka STORMLORD to Crimson i tu poza symfoniką fantastycznie gitarowo to wyszło, podobnie jak atomowa perkusja David Folchitto w najbardziej wybuchowych black metalowych natarciach. Cimmeria brzmi niestety dosyć zwyczajnie i ostateczny klimat w tej kompozycji nie jest jasno wyrażony. Świetna narracja i gustowny plan symfoniczny, ale jednak brak tu ostatniego szlifu, ostatniego błysku, jaki nadaje malarz swojemu dziełu, gdy już wysychają farby na płótnie. Invictus i Romulus to dostojna epika z albumu poprzedniego, granitowy, podniosły monumentalizm, piękne melodie i ten magiczny klimat STORMLORD, gdy są tak heroicznie posępni. Fantastyczne kompozycje! Co za majestat finałów! Vacuna to dopełnienie tego epickiego tryptyku, utwór złożony, pełen niuansów, przenikających się planów, black metalowych eksplozji i łagodnej symfoniki oraz dramatycznych narracji, tym dramatyczniejszych, że wypowiedzianych w języku włoskim.
I na koniec Levante z fantastyczną poruszającą do głębi nostalgiczną symfoniką, chyba najlepszą na całej płycie, poprowadzony w spokojny, niemal romantyczny sposób. Po prostu cudowne tak jak i to solo, które zostało zagrane z niebywałą elegancją.

STORMLORD zdecydował się na sound bardziej symphonic black niż death/power i brzmi to podobnie do tegorocznego Brytyjczyków z HECATE ENTHRONED, ale w ostatnich latach tak się zazwyczaj nagrywa tego typu albumy. Mastering to dzieło Mistrza Simone Mularoni, wykonane w Domination Studios w San Marino.
Powroty bywają różne. Ostatnio stały się łatwiejsze, bo ekstremalne melodyjne granie symfoniczne przeżywa spory kryzys. STORMLORD nie wraca jednak z pustymi rękami. Wraca z tarczą, wraca z kolejną potężną porcją mistrzowsko wykonanej metalowej muzyki.


ocena: 9,7/10

new 24.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Stormlord - At the Gates of Utopia (2001)

[Obrazek: LmpwZWc.jpeg]

Tracklista:
1. Under the Samnites' Spears 06:50     
2. I Am Legend 05:08       
3. Xanadu (A Vision in a Dream) 04:22     
4. ...and Winter Was 04:17     
5. At the Gates of Utopia 02:26     
6. The Curse of Medusa 06:35     
7. The Burning Hope 06:21     
8. A Sight Inwards 04:40       
9. The Secrets of the Earth 06:18

Rok wydania: 2001
Gatunek: Symphonic Black/Melodic Death Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Cristiano Borchi - śpiew
Pierangelo Giglioni - gitara
Francesco Bucci - bas
David Folchitto - perkusja
Simone Scazzocchio - instrumenty klawiszowe


STORMLORD założony został w 1992 roku i był w cieniu bardzo długo, bo zadebiutował zdołał dopiero w 1999 roku albumem Supreme Art of War, szorstkim i black metalowym, może i dobrym, ale jeszcze bez własnej tożsamości.
To się zmieniło w 2001 roku, kiedy nakładem jeszcze początkującej wytwórni Scarlet Records wydany został At the Gates of Utopia.

Można było się doszukiwać na debiucie SEPTICFLESH, ROTTING CHRIST i wielu czołowych grup Norweskich, ale były tam też skromne zalążki AMON AMARTH i to dobrze, że grupa poszła właśnie w tę stronę i że KALMAH okazał się fenomenem na skalę światową.
Under the Samnites' Spears to wypadkowa KALMAH z AMON AMARTH, bezkompromisowy i mocny extreme melodic metal z bojową melodią, podkreślaną przez cofnięty plan klawiszowy. To mocne połączenie ze znakomitymi popisami wszystkich muzyków, ale to jest jeszcze nieokiełznana energia, jeszcze nie tak dobrze wykorzystana i o wiele lepiej wypada zabijający thrash metalową motoryką I Am Legend. Inspiracje KALMAH są tutaj namacalne. Mniej znaczy więcej i nie ma przerostu formy nad treścią, tylko konkretnie zaznaczone melodie przy znakomitym wykonaniu. Ten album ma tylko jeden problem, a jest to monotematyczność i monumentalność, bez wątpienia odegrana na poziomie mistrzowskim, ale ten nieprzerwany pęd zaczyna już zlewać się w jedno przy Xanadu i And the Winter Was i trudno odróżnić The Curse of Medusa od innych kompozycji przy dość jednolitej pracy klawiszy. Osiągają prędkość światła, ale poza tą prędkością i umiejętnościami zabrakło melodii i mocy, jaką w tamtym czasie dzierżyło niewielu, a królował jednak KALMAH. Próbują zwalniąć w The Burning Hope, ale zabrakło tutaj ekspozycji melodii i nadal jest uciekanie się do utartych już schematów. A Sight Inwards na tym albumie wypada eksperymentalnie na tle pozostałych, głównie przez wykorzystanie czystych wokali i amerykańską motorykę USPM. Wypada to nieźle, ale to jeszcze nie ten STORMLORD.
The Serets of The Earth to nawiązanie do debiutu grupy i początków AMON AMARTH i jest to zakończenie niezłe, podkreślające homogeniczność albumu, ale zwolnienia są tutaj bardzo dobre.

Sound w wykonaniu Massimiliano Pagliuso i Giuseppe Orlando to podręcznikowy przykład brzmienia takiej muzyki i nie można tutaj niczego zarzucić. Jest to bardzo dobrze zrealizowane, chociaż moim zdaniem można było spróbować postarać się o sound bardziej selektywny i przestrzenny. Ten czas jednak nadejdzie, i to już na kolejnym albumie.
Album dobry, na którym STORMLORD nadal jeszcze poszukuje i próbuje, ale zaznacza wyraźnie swoją obecność nie tylko we Włoszech, ale i scenie metalowej ogółem.
Potężny STORMLORD zaatakował, wykonawczo zdemolował, ale kompozycyjnie to jeszcze nie jest ich szczyt możliwości.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Stormlord - The Gorgon Cult (2004)

[Obrazek: LTMwNzUuanBlZw.jpeg]

Tracklista:
1. The Torchbearer 00:59     
2. Dance of Hecate 05:07     
3. Wurdulak 04:12     
4. Under the Boards (195, M.A.) 05:44       
5. The Oath of the Legion 04:54     
6. The Gorgon Cult 04:50     
7. Memories of Lemuria 03:42     
8. Medusa's Coil 05:20     
9. Moonchild (Iron Maiden cover) 05:03       
10. Nightbreed 05:57

Rok wydania: 2004
Gatunek: Symphonic Black/Melodic Death Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Cristiano Borchi - śpiew
Pierangelo Giglioni - gitara
Gianpaolo Caprino - gitara
Francesco Bucci - bas
David Folchitto - perkusja
Simone Scazzocchio - instrumenty klawiszowe


STORMLORD zaczyna zyskiwać popularność, więc powiększenie składu o dodatkowego gitarzystę wydawało się dobrym posunięciem. Wydaniem 3 płyty zajęło się Scarlet Records i premiera odbyła się 22 marca 2004 roku.

Trzecia płyta. Dla STORMLORD to nie przekleństwo, tylko oficjalne zaznaczenie swojej obecności na światowej scenie, miażdżąc przy tym mocną konkurencję.
Co nagrał w tamtym czasie KALMAH i jak było to kontrowersyjne każdy wie, a CHILDREN OF BODOM jeszcze bardziej odchodziło od debiutu... A STORMLORD nagrał album jakże klasyczny dla gatunku. KALMAH uderza bardzo mocno w aranżacjach klawiszowych i smutnym, nostalgicznym klimacie i w tym stylu znakomity jest Under the Boards (195, M.A.) i jeszcze lepszy, rozpędzony Dance of Hecate, w którym już na starcie totalne zniszczenie i połączenie dynamiki i lekkości CHILDREN OF BODOM i subtelnie nakreślające dalsze plany klawisze. A jak bliski debiutu KALMAH jest Wurdulak...
Ciekawy jest też The Oath of the Legion, utrzymany w manierze skandynawskiego symphonic black metalu. Z taką werwą i przekonaniem grało nie tak wiele zespołów w tamtym czasie, nie mówiąc już o dzisiejszych. To dobry utwór, ale odstaje jakością i dozą prostoty. Na plus znakomita perkusja i talerze David Folchitto. Prawdziwy dynamit!
Druga gitara dała tutaj bardzo dużo, nie ma wrażenia pustej przestrzeni, tylko jest konkretna żelbetonowa ściana. Zyski słychać na samym początku, ale najlepszym pokazem jest The Gorgon Cult, niby utrzymany w wolniejszych tempach, ale masywny i słychać, jak bardzo w tym czasie rozwinął się Cristiano Borchi. Znakomity, rewelacyjny growl, bardzo dobry harsh i czysty, tęskny głos.
Wszyscy zagrali tutaj na najwyższym, światowym poziomie i aż szkoda, że Memories of Lemuria to tylko instrumentalna, ale potrzebna, chwila oddechu. A potem dynamiczny, energiczny Medusa's Coil.
Dużo do powiedzenia o coverze Moonchild IRON MAIDEN nie ma. Ciekawostka, która wyszła topornie i mało interesująco i to jest najsłabszy moment albumu. Co innego znakomity i mroczny Nightbreed. Moc, moc i jeszcze raz moc.

Giuseppe Orlando stworzył tutaj brzmienie bezbłędne, z mocnymi bębnami, ostrymi jak brzytwa gitarami, ale nieprzytłaczającymi i nie męczącymi. Idealna równowaga jak w KALMAH.
Przemyślany, dopracowany, wieloplanowy, zaawansowany technicznie LP.
To kult, za którym warto podążać.


Ocena: 8.9/10

SteelHammer
Odpowiedz
#4
Stormlord - Mare Nostrum (2008)

[Obrazek: OC5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Mare Nostrum 06:47       
2. Neon Karma 03:56       
3. Legacy of the Snake 05:14     
4. Emet 05:26     
5. The Castaway 05:04       
6. Scorn 04:19       
7. And the Wind Shall Scream My Name 04:43     
8. Dimension: Hate 04:49     
9. Stormlord 06:32

Rok wydania: 2008
Gatunek: Symphonic Black/Melodic Death Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Cristiano Borchi - śpiew
Gianpaolo Caprino - śpiew (clean), gitara, instrumenty klawiszowe
Pierangelo Giglioni - gitara
Francesco Bucci - bas
David Folchitto - perkusja



Niedługo po wydaniu The Gorgon Cult, w 2005 roku, klawiszowiec Simone Scazzocchio odchodzi z zespołu. Ostatecznie zastępstwa nie znaleziono, a Maurizio Pariotti, znany z DGM, jako muzyk sesyjny dodał kilka sampli od siebie.
Nowy kontrakt został podpisany z Locomotive Records i jego efekty można było usłyszeć 23 maja 2008 roku.

Zmiany są bardzo mocno odczuwalne, ponieważ nie ma już tutaj nostalgii KALMAH, a bardziej generyczny extreme melodic metal z gothic metalowymi zapędami. Niech rozpoczynający album tytułowy Mare Nostrum nikogo nie zmyli. To bardzo dobra kontynuacja The Gorgon Cult ze wspaniałym masteringiem Mika Jussila i tak czysto i selektywnie ten zespół jeszcze nie brzmiał. Mistrzowska robota, co nikogo nie powinno dziwić. Po tym zniszczeniu już niestety na słuchacza niewiele czeka. Emet prezentuje się dobrze, tak samo Scorn, ale na myśl przychodzą bardziej skojarzenia z BAL-SAGOTH w tej lekkości niż KALMAH czy CHILDREN OF BODOM.
Ogólnie w sporej części klawisze grają mało ciekawego, czasami rzadkich planów nie ma, jak w Scorn albo jeśli już jest, to niesamowicie ograny motyw ancient przez wiele grup nie tylko z kręgów melodic extreme metalu. Takie łagodne kompozycje jak Legacy of the Snake czy folkowy The Castaway to niestety pomyłka i zbyt duży nacisk poszedł w scenę gothic metalu. Brzmi blado i niezbyt interesująco. And the Wind Shall Scream My Name w ramach inspiracji KALMAH jest dobry, tak samo Dimension:Hate bardzo mocno inspirowany CHILDREN OF BODOM, ale melorecytacje są tutaj nie na miejscu. W szybszych tempach grają bardzo dobrze, Cristiano Borchi dewastuje swoim growlem i harshem jeszcze bardziej niż w 2004 roku, tylko co z tego, skoro w wolniejszych tempach próbują kopiować ANTESTOR, zapominając kompletnie o melodii?
Stormlord... Czym jest STORMLORD? Tutaj sobie przypominają i jest świetnie poprowadzony, budujący, tęskny klimat z delikatnymi rysami epickości, idealnie łączący gładkie partie z dobrze wyważoną mocą. I to będzie kierunek, który obiorą na kolejne lata. Szkoda, że cały LP nie jest wypełniony takimi hitami i trzeba słuchać dobrze odegranego rzemiosła, aby dotrzeć do tego momentu. Orkiestracje, gitary, świetne wyważone wokale i jak zwykle grający z wyczuciem David Folchitto. Takiego dopracowania ewidentnie zabrakło wcześniejszym kompozycjom.

Statek STORMLORD został zaatakowany na środku oceanu przez wielkiego potwora i na to nie do końca byli gotowi.
Gdyby nie początek i koniec, to byłby kolejny nierozpoznawalny zespół, który nagrał dobry album i przeszedł bez echa, zapomniany niczym galera, pochłonięta przez ciemność oceanu.
Od STORMLORD powinno oczekiwać się więcej.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#5
Stormlord - Hesperia (2013)

[Obrazek: MS00MjUzLmpwZWc.jpeg]

Tracklista:
1. Aeneas 06:05     
2. Motherland 04:37       
3. Bearer of Fate 06:44     
4. Hesperia 04:19       
5. Onward to Roma 06:38       
6. Sic Volvere Parcas 01:05     
7. My Lost Empire 05:27     
8. Those upon the Pyre 09:38

Rok wydania: 2013
Gatunek: Symphonic Black/Melodic Death Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Cristiano Borchi - śpiew
Gianpaolo Caprino - śpiew (clean), gitara, instrumenty klawiszowe
Andrea Angelini - gitara
Francesco Bucci - bas
David Folchitto - perkusja
Riccardo Studer - pianino


STORMLORD jak na swój staż nie nagrywa zbyt często, ale każdy LP jest wydarzeniem i po pięciu latach pojawił się piąty album, wydany przez niemiecki Trollzorn Records.

Zmiany słychać od razu. Nie ma brudu, nie ma przytłaczających gitar, jest za to epika przyozdobiona bardzo dobrymi melodiami i motywami klasycznymi, pełnych heroizmu i słonej wody. Bardzo dobry jest Aeneas ze znakomitymi orkiestracjami na dalszych planach i ścianie gitar, którą pomaga tworzyć nowy gitarzysta Andrea Angelini. Gra nabiera nowego wymiaru, z większym naciskiem i ekspozycją melodii, uczucia podróży i spójnej historii. Bardzo dobry jest Motherland, ale tam, gdzie orkiestracje są pierwsze wypadają najlepiej, jak w bardzo udanym Bearer of Fate, gdzie słychać rozwiązania klasyczne dla symphonic black metalu.
Dzięki orkiestracjom czuć nostalgię, przestrzeń jest większa i wieloplanowość jest znakomita. Hesperia to znakomita ballada i połączenie melodic extreme metalu z gothic na bardzo wysokim poziomie. Bojowo zaczyna się Onward to Roma kiedy wchodzą gitary i tutaj wokalnie Cristiano Borchi kompletnie miażdży, partia środkowa jest znakomita. David Folchitto razem z Francesco Bucci grają na najwyższym poziomie jak na nich przystało, a nowy duet gitarowy prezentuje się znacznie bardziej imponująco niż w 2008 roku.
Po tradycyjnym dla gatunku My Lost Empire jest pierwszy od czasów Supreme Art of War trwający ponad 9 minut kolos Those upon the Pyre, który jest bardzo dobry od strony realizacji orkiestracji oraz tworzenia klimatu. Utrzymany jest w wolniejszych tempach i początek jest bardzo dobry, ale od partii środkowej już niestety zaczyna wytracać na mocy i WINTERHORDE te pomysły zrealizowało lepiej w 2010 roku. Na plus ostatnia minuta, która powinna była trwać dłużej i pojawić się wcześniej. Może i warstwa liryczna wymusiła taką, a nie inną konstrukcję, ale można było rozwiązać to inaczej, faworyzując bardziej metal i melodie.

Brzmienie jest bardzo dobre, a mastering Mika Jussila wypadł świetnie. Dużo tutaj dobrze wykorzystanej przestrzeni i nie jest duszno, nie ma też surowizny Mare Nostrum. 
Osiągnięto tutaj dobry balans w kwestii soundu, ale to w 2019 roku brzmienie, jak i styl STORMLORD zostaną dopracowane do poziomu niemalże perfekcyjnego.


Ocena: 8.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości