Kambrium
#1
Kambrium – Dawn of the Five Suns (2018)

[Obrazek: R-12798396-1542147405-9216.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Forest Hunt 00:54        
2. Dawn of the Five Suns 05:19                
3. Against All Gods 05:51               
4. Cabrakan, God of Mountains 10:25     
5. Everlasting Resistance 06:56  
6. Ghost Shaman 06:14                   
7. Tribe of Darkness 05:21            
8. Nocturnal Woods 01:38             
9. Sacrifices Must Be Made 05:54      
10. Blood Soaked Goddess 05:35              
11. Lord of Mictlan 06:13
 
Rok: 2018
Gatunek: Melodic Extreme/Power Metal
Kraj: Niemcy
 
Skład:
Martin Simon - śpiew
Maximilian Werner - gitara
Karsten Simon - gitara
Fabien Chmiel - perkusja
Jan Hein - instrumenty klawiszowe
 
KAMBRIUM powraca po dwóch latach przerwy z nową płytą, bez zmian w głównym składzie, ale filozofia grania nieco się zmieniła.
Na poprzednim albumie było coś z KALMAH, AMON AMARTH i ostatnich dokonań WHISPERED, tym razem został położony większy nacisk na orkiestracje i chóry. I WHISPERED.
Im dalej, tym więcej Finów.
 
To już słychać w Dawn of the Five Suns, w którym chórów i orkiestracji w refrenie słucha się ze znacznie większą frajdą niż partii growlowych czy skrzeczących. Może jest coś z AMON AMARTH w Against All Gods, tylko w wydaniu bardziej power oczywiście, a w środkowej części może coś z krużgankowości BLIND GUARDIAN.
Będąc przy WHISPERED, to kolos Cabrakan, God of Mountains brzmi rodem jak wyjęty z ich repertuaru, od zastosowania instrumentów kojarzonych z japońską kulturą, po gościnnie udzielającego się narratora Jonathana Hutchingsa. Pomysł niby fajny, ale ma dokładnie te same problemy, co kolos z debiutu WHISPERED – przydługie i tutaj kompozycja tak naprawdę zaczyna się dopiero od czwartej minuty. Coś tam wcześniej w okolicach drugiej minuty jest, ale to tylko przerywnik dla bitewnych odgłosów i narratora. Chóry w drugiej połowie wyborne, tylko czy naprawdę tyle trzeba było na to czekać?
Everlasting Resistance jest o 3 minuty krótszy, ale za to o wiele bardziej treściwy i zagrany bez zarzutu. Nie ociąga się samplami i narrator nie wybija z rytmu, tylko jest natychmiastowa kasacja blastami. Lepiej poprowadzone, dobre sola i świetnie wplecione orkiestracje. Ghost Shaman zagrany bardzo podniośle udany, ze świetnymi chórami i czystymi wokalami Simona.
Trochę się gubią w Tribe of Darkness i trudno powiedzieć, czy to miała być próba grania pod AMON AMARTH, czy to po prostu nieudana próba grania kontrolowanego chaosu.
Sacrifices Must be Made to znów WHISPERED, może nawet bardzo ostrożna próba Kalmah momentami, dobry, ale nie zapada w pamięci na dłużej. Ciekawy jest tutaj pędzący i niemal blackowy Blood Soaked Goddess, jednak im bliżej refrenu, tym bardziej wychodzą inspiracje WHISPERED i już nawet nie chodzi o instrumenty dodatkowe, ale o wykonanie i umieszczenie chórów. Jikininki to jednak nie jest…
Na zakończenie inspiracje WHISPERED w Lord of Mictlan. Dobry utwór, dobre solo, ale czegoś zabrakło.
 
Tym razem za brzmienie odpowiada Kai Stahlenberg, a za produkcję Kristian Kohlmannslehner, którzy współpracowali przy okazji POWERWOLF i to słychać w rozmieszczeniu instrumentów, chociaż nie ma to takiego uderzenia, ale zrobili tutaj, co do nich należało i trudno im coś zarzucić, bo chóry zabijają.
Technicznie jest dobrze, może nawet nieco rzemieślniczo i trudno tu mówić o fajerwerkach.
Wokalnie jest różnie i lepiej to brzmi, kiedy czysto śpiewa Karsten Simon, bo czasami growle i skrzeki Martin Simona są średnie.
Kompozycyjnie jest dobrze, ale można było użyć więcej tych wspaniałych chórów. A tak to im dalej, tym tego mniej, a więcej agresywniejszej wersji WHISPERED.
Może nawet trochę biedniejszej.

 
Ocena: 7/10
 
SteelHammer
Odpowiedz
#2
Kambrium - Shadowpath (2011)

[Obrazek: R-3367024-1327578682.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Shadowpath (Intro) 01:31     
2. Among the Lost 05:05     
3. Arming for Retribution 06:42     
4. Thanatos 05:45     
5. Feuer gegen Feuer 05:02     
6. Hollow Heart 05:41     
7. Hiding in Sorrow 04:11       
8. The Eye of Horus 05:48     
9. Dewfall 02:43       
10. A Sinner's Remorse 07:56

Rok wydania: 2011
Gatunek: Melodic Extreme Metal
Kraj: Niemcy
 
Skład:
Martin Simon - śpiew, bas
Julian Schenke - gitara
Karsten Simon - gitara
Fabien Chmiel - perkusja
Jan Hein - instrumenty klawiszowe


KAMBRION zostało założone w 2005 roku przez Nils Peter Töpfera, Marca, Julian Schenke, Jana Heina, który wtedy jeszcze był gitarzystą Brunke i wtedy jeszcze basistę Martina Simona. W 2006 roku zespół opuścili wokalista Nils Peter Töpfer, którego zastąpił Philipp Engel, ale i on długo nie zabawił w zespole i odszedł po dwóch koncertach jeszcze w tym samym roku.
Lata mijały, skład się zmieniał, w 2011 roku na tyle się ustabilizował, że na przełomie marca i kwietnia został nagrany debiut, a wydany został 25 listopada 2011 przez Massacre Records.

Na debiucie panowie starają się łączyć surowiznę KALMAH z naleciałościami CHILDREN OF BODOM. Aiming For Revolution i Thanatos, w którym występują elementy STORMLORD, nie pozostawiają co do tego wątpliwości. Takiej muzyki w Niemczech nie ma dużo, z różnych powodów, głównym wydaje się być brak rodzimych wzorców. Jedynym niemieckim elementem są tutaj echa nieodżałowanego DARK AT DAWN, które słychać już w Among the Lost.
KALMAH różnych okresów można tutaj usłyszeć jest Czarnego Walca w Feuer gegen Feuer, jest They Will Return w Hollow Heart, nawet jest próbaodtworzenia genialnego klimatu Black Roija z Swamplord w instrumentalnym Hiding in Sorrow, ale wychodzi to równie marnie jak motyw ancient w The Eye of Horus, w którym sięgają po 12 Gauge. Dewfall to CHILDREN OF BODOM z chudszych lat i lepiej spuścić na to kurtynę milczenia.
Na koniec potężny i podniosły, najdłuższy na płycie A Sinner's Remorse, w którym próbują grać coś więcej niż extreme metal, dodając czyste zaśpiewy i to może próba nawiązania do BLIND GUARDIAN, najgorsze jednak, że w tych prawie 8 minutach nic ciekawego się nie dzieje. Nie ma ani ciekawego refrenu, ani ciekawych sol gitarowych i klawiszowych.
Gitarzystów jest dwóch, ale niestety nie prezentują sobą nic ponad gitarową poprawność. Jakieś melodie wygrywają, ale o wirtuozerskich solach niestety nie może być mowy i to jest poziom poprawnych zespołów heavy metalowych inspirowanych ACCEPT.

Skąd echa DARK AT DAWN? Oczywiście przez osobę Torsten Sauerbrey z DARK AT DAWN właśnie. Stworzył tutaj sound podobny w gitarach i surowości do tego w DAD, ale ze względu na konwencję gatunkową, dodał jeszcze więcej surowizny i perkusja jest o wiele bardziej przestrzenna i sucha.
Wolałbym jednak usłyszeć kolejny raz nieodżałowane DARK AT DAWN.
Tutaj jest poprawny debiut i poprawna kopia KALMAH, ale nic ponad to. Mimo dużej wytwórni, zespół wielkiego rozgłosu nie uzyskał i współpraca z Massacre Records na tym się zakończyła.


Ocena: 6/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Kambrium - Dark Reveries (2013)

[Obrazek: kambrium_cover_logo4.jpg?fit=500%2C500&ssl=1]

Tracklista:
1. Dark Reveries 01:58     
2. Taken by the Storm 05:26       
3. Scepter of the Serpent 05:36       
4. Spellbound by a Nightmare 05:09     
5. Dark Lights 05:03       
6. Beastly Hybris 05:23       
7. Lake Gloom 06:32     
8. The Distant Shore 05:13     
9. Frost Reflection 04:31     
10. Opus Aeternus 11:27

Rok wydania: 2013
Gatunek: Melodic Extreme Metal
Kraj: Niemcy
 
Skład:
Martin Simon - śpiew, bas
Julian Schenke - gitara
Karsten Simon - gitara
Fabien Chmiel - perkusja
Jan Hein - instrumenty klawiszowe


Współpraca z Massacre Records nie trwała długo i nie ma się czemu dziwić. Zawartość krążka była równie nieinteresująca jak okładka. Zespół się jednak nie poddał i rozpoczął nagrania drugiego albumu, którego wydania podjęło się niemieckie 7hard dnia 18 października 2013 roku.

Skład bez zmian, za to zmiany w brzmieniu znaczne i tym razem z surowego, typowo niemieckiego soundu poszli bardziej w stronę tradycyjnego dla gatunku brzmienia Finnvox z soczystymi, mocnymi gitarami, skandynawską perkusją z solidnym wpasowaniem orkiestracji na drugim planie, ale bardzo mocnymi dołami.
Muzycznie to ponownie KALMAH, tym razem z elementami AMON AMARTH dla smaku, co słychać już w pełnym morskiej soli Taken By The Storm. Aranżacyjnie jest to muzyka bogatsza i bardziej rozbudowana, Martin Simon śpiewa czysto, doszły też gościnnie wokalistki, w tym znana i uznana Amanda Somerville i Lake Gloom bliżej do TRISTANIA albo grup doom death niż KALMAH. Tym razem nawiązania do KALMAH dotyczą raczej For the Revolution i 12 Gauge, ubogacone o orkiestracje, jak w Scepter of the Serpent, delikatniejszy Dark Lights, w którym próbują też nawiązywać do power to Swampsong.
Starają się bawić też w łączenie gatunków jak to robiło KIUAS, chociażby Dark Lights, ale nigdy nie zbliżają się jednak do geniuszu, jest i coś z battle metalu czy może raczej bardziej heroicznego extreme melodic metalu DESTROY DESTROY DESTROY w Beastly Hybris. 10-15 lat temu taka muzyka jak The Distant Shore mogła robić wrażenie, dziś jednak, mając na uwagę jak plastyczny i wszechstronny stał się metal, kombinacje The Distant Shore nie są imponujące, tym bardziej, że było i jest takiej muzyki nie tylko dużo, ale i zagranej lepiej.
Opus Aeternus to jest właśnie 11 minut pokazu braku pomysłu na siebie, bo nie ma konkretnego motywu przewodniego, dobrej melodii, nie mówiąc już o jej jakiejś mocniejszej ekspozycji, ale zabrakło też refrenu. Jest 11 minut nudnej i rozwlekłej muzyki bez treści, której nawet odegranie nie robi wrażenia.

Muzycznie to jest poprawne i gitarzyści nie robią zbyt wielkiego wrażenia tym, co tutaj grają i jedynym wartym uwagi elementem jeśli chodzi o gitarzystów to raczej ściana, jaką wytwarzają niż ich niemal nieistniejące popisy i na większe uznanie zasługuje sekcja rytmiczna za energię i klawiszowiec za dobre tła. No i Martin Simon, który tym razem jest pewniejszy i słucha się go ciekawiej.
Taką muzykę zaprezentowało lepiej chociażby GLADENFOLD czy nawet GLORYHAMMER.
Bez wątpienia kompozycyjnie jest lepiej, tak jak wykonawczo, ale jest to nadal muzyczna poprawność bez rewelacji czy sensacji.
Wielkiej sensacji mimo prób i gości album nie wywołał i współpraca z 7hard nie była przedłużana.


Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz
#4
Kambrium - The Elders' Realm (2016)

[Obrazek: 61zxBaY-xtL._SY355_.jpg]

Tracklista:
1. Abyssal Streams 07:39     
2. Through Shades and Despair 07:00       
3. Conjure the Lost 04:31     
4. The Elders' Realm 04:59       
5. Shattered Illusions 04:42     
6. Colossus of the Seas 05:34       
7. Reckoning of the Great 04:39     
8. Season of the Sea Witch 05:08       
9. Layer of Spores 05:00       
10. Furious Decay of a Dying World 13:16

Rok wydania: 2016
Gatunek: Melodic Extreme Metal
Kraj: Niemcy
 
Skład:
Martin Simon - śpiew, bas
Maximilian Werner - gitara
Karsten Simon - śpiew, gitara
Fabien Chmiel - perkusja
Jan Hein - instrumenty klawiszowe


7hard nie przedłużało współpracy, zrezygnował również gitarzysta Julian Schenke, którego szybko zastąpił Julian Schenke z power metalowego PROXILLIAN, w którym się nie wykazał.
Tym razem obowiązkiem wydania albumu zajęła się wytwórnia NoiseArt Records, która wyznaczyła datę premiery na 29 lipca 2016 roku.

Prochu nie wynaleźli i nadal fundamentem jest KALMAH, ale potrzebną zmianą okazał się gitarzysta Werner, dzięki któremu w kompozycjach dzieje się więcej. Abyssal Streams i Through Shades and Despair swoją powszedniością i próbami bycia KALMAH nie wzbudza zbyt wielkiego entuzjazmu, ale Conjure the Lost to solidny melodic extreme metal z polotem, w którym niestety nieudolnie wpleciono motyw ancient. Znacznie lepiej w tej stylistyce wypada rozbujany z morderczą motoryką Shattered Illusions, w którym wybrzmiewają echa WHISPERED i bardzo melodyjny Season of the Sea Witch.
Layer of Spores to próba powtórzenia geniuszu KALMAH z 12 Gauge, ale jest to tylko poprawna próba odtworzenia zespołu braci Kokko.
Ładnie tutaj śpiewa Karsten Simon, który dostał jeszcze większe pole manewru i w Reckoning of the Great brzmi bardzo dobrze, tak jak bardziej zmężniał Martin Simon, którego growl jest mocny, mimo że niezbyt wyróżniający się. Większy też jest nacisk na melodię i są znacznie lepiej zaznaczone, niektóre refreny są podobne do tych z ORDEN OGAN i w kolejnych latach pójdą w kierunku tego zespołu dalej.
13 minut Furious Decay of a Dying World to dobre podsumowanie albumu. Poprawność, przewidywalność, niewychodzenie przed szereg. Tak długie kompozycje są trudne do zrobienia, ale tutaj nie ma ani solidnego refrenu, ani też solidnych melodii i ostatnie 3 minuty to tylko zapychacz, a tych tutaj jest sporo.
Zabrakło spójności i blasku, tak jak na całym albumie.

Mix i mastering to dzieło Charles Greywolf, który poszedł w tradycyjny, skandynawski sound i wyszło to bardzo dobrze. Gitary soczyste i nieprzytłaczające, mocna perkusja, dobrze zostało to wszystko dobrane. Szkoda, że w parze z brzmieniem nie idzie jakość.
Kolejna poprawna i niezbyt rewelacyjna płyta grupy, która odnalazła swoją niszę.


Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz
#5
Kambrium - Synthetic Era (2021)

[Obrazek: 504886.jpg?sw=350&sh=400&sm=fit&sfrm=png]

Tracklista:
1. Neon Death 01:35     
2. Cybernetic Overload 05:19     
3. Shadow Construct 05:40     
4. Creator of Dreams 05:29     
5. Nature, Error: 404 06:07     
6. Ghost of the Machine 07:11     
7. To the Core 03:56     
8. Holographic Satisfaction 04:55     
9. Synthetic ERA 10:48     
10. Nightly Beast Mode 05:23     
11. Transcendence 07:52     
12. After It All 05:03

Rok wydania: 2021
Gatunek: Melodic Extreme Metal
Kraj: Niemcy
 
Skład:
Martin Simon - śpiew, bas
Maximilian Werner - gitara
Karsten Simon - śpiew, gitara
Fabien Chmiel - perkusja
Jan Hein - instrumenty klawiszowe


KAMBRIUM powraca w niezmienionym składzie na tym albumie, chociaż niedługo przed jego wydaniem w 2021 roku odszedł z zespołu perkusista Fabien Chmiel.
Tym razem wydaniem albumu zajęła się niemiecka, młoda wytwórnia Reaper Entertainment i album pojawił się na półkach 9 lipca 2021 roku.

Filozofia zespołu się zmieniła. Co prawda przesłanki do zbliżenia się do muzyki ORDEN OGAN było słychać już od 2016 roku i postanowili pójść za ciosem w stronę muzyki bardziej modern i niemetalowej, z elementami synth, co od zeszłego roku wydaje się stało się bardzo popularne i wiele zespołów przez to padło, jak chociażby DRAGONFORCE i VICTORIUS, razem z ARION i tegorocznym ORDEN OGAN na czele.
Refreny nie są tutaj złe, Cybernetic Overload i Shadow Construct wydają się obiecywać płytę interesującą, może nawet i najciekawszą w dyskografii zespołu. Jest solidna melodia, dobre refreny w stylu ORDEN OGAN, nowocześniejsze podejścia do tła klawiszowego AMARANTHE. Wszystko zaczyna się już sypać w Creator of Dreams i wychodzą wszystkie błędy. Bardzo dobry, nostalgiczny i przejmujący refren jest zabity przez elementy niemetalowe i aranżacje synth rodem z dyskoteki. I w każdej kolejnej kompozycji jest ten sam błąd, od Nature, Error: 404 do samego końca i kompozycje pokroju Ghost of the Machine czy żenujący, kompromitujący To The Core nie powinny się pojawić nigdy na albumie z muzyką metalową. To wszystko to próba grania modern jak to robiło się w Finlandii wieki temu, ale bez zrozumienia granicy pomiędzy metalem a tworzywem sztucznym. Najbardziej boli fakt, że są tutaj dobre pomysły, może i najlepsze w karierze zespołu i te solidne pomysły i realizacja w Synthetic Era są kompletnie zabijane przez nieudolny eksperyment, który nie wyszedł już wielu innym zespołom, nawet niemieckim.
Mdła ballada After it All z Niną Thiel to chyba nawiązanie do ostatniego beznadziejnego albumu ARION. Utwór kompletnie oderwany od reszty, za którym przemawia jedynie to, że nie ma infantylnej elektroniki.
Jest też bonusowa wersja tej płyty, która zawiera drugie CD z wersjami kompozycji tylko synthwave i może właśnie przy tym zespół powinien pozostać, wykazując się odwagą.

Mastering Tom Porcella dobry, bliski temu, co było w ORDEN OGAN, chociaż nie tak selektywne i bas jest raczej przygłuszany przez wstawki dyskotekowe.
ORDEN OGAN to główna oś inspiracji, a KALMAH i CHILDREN OF BODOM zostały zastąpione przez beznadziejne i dzięki bogom już nieistniejące NORTHER i im dłużej tego słucham, tym więcej mam z nimi skojarzeń i wspomnień. Tych złych, niestety.
Może i KAMBRIUM nigdy nie było czołówką grania ekstremalnego, ale czegoś takiego raczej trudno było się spodziewać.
Z drugiej strony, nijaka okładka powinna była być wystarczającym ostrzeżeniem.


Ocena: 5.8/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości