Dream Tröll
#1
Dream Tröll - Second To None (2019)

[Obrazek: R-13880417-1563197800-1687.jpeg.jpg]


tracklista:
1.Steel Winged Warrior 05:37
2.I Will Not Die Today 05:38
3.The Lawmaker 06:23
4.Chrome Skull Viper 07:22
5.The Art of Death 08:21
6.Darkness Lies Within the Sun 07:30
7.Checkmate... Annihilate! 06:31
8.Legion 10:25

rok wydania: 2019
gatunek: melodic heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Paul Walsh - śpiew
Matt Baldwinson - gitara
Paul Carter - gitara
Paul Thornton - gitara basowa
Simon Blakelock - perkusja

Debiut tej ekipy z Leeds zbyłem miłościwym milczeniem. Wielka Brytania stała się w ostatnich latach wylęgarnią zespołów miernych i dziwacznych, podkreślając tylko poważny upadek sceny heavy metalowej w UK co najmniej od 15 lat.
Trzeba jednak tę scenę uważnie obserwować i wracać do zespołów, które zapisały się może początkowo nieciekawie, ale potrafiły zaprezentować swój potencjał w późniejszym czasie. To nich należy DREAM TROLL i ta ekipa zupełnie zaskoczyła i zadziwiła na swoim drugim LP "Second To None" wydanym w lipcu 2019 nakładem własnym.

DREAM TROLL przełamuje schemat nudnego brytyjskiego heavy metalu i na tej płycie prezentuje melodic heavy metal bardzo wysokiej próby, przede wszystkim jeśli chodzi o chwytliwość kompozycji i jakość refrenów. Grupa przywołuje wspomnienie takich ekip jak DEMON w tych łagodnych, melodyjnych i zagranych w umiarkowanych tempach numerach, pełnych wdzięku i młodzieńczej naiwności, oczywiście tutaj specjalnie wystylizowanej. Te melodie mają hard rockową podbudowę i spokojną elegancję muzyki AOR, i jeśli określenie "melodic heavy metal bez dodatku "power" ma w obecnej dobie jakiś sens, to na pewno w przypadku ekipy z Leeds. Wiele grup brytyjskich grających tradycyjny heavy metal czerpie swoje muzyczne stylizacje z brudnych zaułków wielkich miast i jest tu muzyka brutalna i pełna ciemnych barw.
W przypadku DREAM TROLL jest inaczej. To jasne, pozytywnie nastrajające melodie w eleganckiej rytmice średnich temp.
Paul Walsh, nowy od 2018 wokalista po prostu śpiewa, śpiewa przyjemnym średnio wysokim głosem i robi to znakomicie, gitarzyści grają ze swobodą melodyjne motywy ubarwiając je od czasu zmianami tempa i wybornymi solówkami w angielskim stylu. Sekcja rytmiczna finezyjna w szczegółach i warto jej specjalnie posłuchać.
Kapitalny, popisowy numer dają na początku w Steel Winged Warrior i jest to absolutnie doskonała transpozycja melodyjnego NWOBHM. Zadziwiający numer!
Te kompozycje są długie, ale nie są przeładowane nadmierną ilością różnorodnych motywów i grupa po prostu przedłuża pewne rzeczy by słuchać mógł się dłużej cieszyć wybornymi melodiami i zapadającymi w pamięć refrenami tak jak w lekko melancholijnym I Will Not Die Today, czy w przepięknym, pełnym rockowego dynamitu The Lawmaker. Tu jakoś na myśl przychodzi niedoceniony brytyjski EXPLODER Darrena Donovana. Fenomenalnie toczy się Chrome Skull Viper, rytmiczny i wybornie ornamentowany gitarowymi ozdobnikami, to mocniej,  to łagodniej i w końcu ten niesamowity zwiewny refren niemal w stylu alternative rocka. Super! The Art of Death to kolejny rewelacyjny numer w melancholijno-podniosłej formule, nieco inny od pozostałych, mniej bujający, a bardzie skłaniający do refleksji. Trudniejszy, bardziej dramatyczny, zahaczający o stylistykę progresywnego rock/metalu pewnego brytyjskiego zespołu, który stworzył koncept o Marylin Monroe...
Jeszcze piękniej pobrzmiewa łagodną melancholią Darkness Lies Within the Sun i trzeba przyznać, że taką melodię to chyba stworzyć potrafią tylko Brytyjczycy. Całe pokolenia rockmanów z Anglii położyły podwaliny pod tę melodię, ale mocne i niespodziewane ornamentacje to już pomysł DREAM TROLL i to pomysł wyśmienity. Checkmate... Annihilate! zaczyna się dosyć niewinnie, potem jednak nabiera barw w chwytliwym refrenie, a pulsacje stają się niemal hipnotyczne. Kapitalnie to zostało zrobione bez cienia zagrań siłowych. Pięknie po prostu...
Co DREAM TROLL może zrobić w czasie 10 minut? Wszystko! I to można usłyszeć w Legion. Coś niesamowitego po prostu i to jest artyzm melodyjnego metalu.

Jeśli brytyjski klasyczny melodyjny heavy metal żyje, to właśnie dzięki takim zespołom jak DREAM TROLL.
Moc i majstersztyk!

ocena: 10/10

new 19.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Dream Tröll - Realm of The Tormentor (2021)

[Obrazek: a2778125878_16.jpg]

tracklista:
1.The Tormentor 05:20
2.She Got the Devil Inside 05:25
3.Winner Takes Nothing 05:07
4.Here Comes Chaos 06:42
5.Watch It Burn 04:44
6.As Death Rains from the Sky 06:49

rok wydania: 2021
gatunek: heavy metal/ rock/alternative
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Ash Elliott - śpiew
Matt Baldwinson - gitara
Paul Thornton - gitara basowa
Simon Blakelock - perkusja


Chłopcy z Leeds 2 lipca 2021 wydają swoją nową, trzecią płytę.

Leeds? Raczej Londyn. Tak, Londyn, oczywiście Soho i klub, który mógłby się nazywać na przykład "Hole In My Head" albo "Pink Floyd Vacation". Specyficzna sterylność wystroju jest równie dekadencka jak elegancka, o ile ktoś lubi podłogę w czarno białą szachownicę, ściany pomalowane na Błękit Laguny i Radość Zielonego Groszku oraz stoliki i foteliki z białego tworzywa sztucznego, z dziurami różnej wielkości, ale na tyle sprytnie rozmieszczonych, że można na takim stoliczku postawić piwo. To znaczy może nie do końca piwo, bo czy Somersby o smaku różano - morelowym można nazwać piwem? Przy tych stolikach siedzą chłopcy w obowiązkowo białych adidasach oraz dziewczęta z włosami w kolorach purpury i fioletu, chociaż kilka jest także zdecydowanie łysych. Wszyscy są zdystansowani w równej mierze co wyluzowani, tym bardziej że na ścianie wisi prawie oryginalny obraz Kloppersteina "Wrzask o poranku"...
2 lipca najważniejszy jest tu występ Chłopców z Leeds i przygotowana scena jest taka, a nie inna nieprzypadkowo. Cienkie tytanowe rurki i druty tworzą przejrzysty, niemal doskonały geometrycznie układ, nad wyraz prosty i czytelny, oddający celnie aranżacyjny rys tych kompozycji, które zespół gra w ciągu dwóch kwadransów. Melodyjna sterylność dominuje i światłą nie pulsują, bo zasadniczo pulsuje gitara Baldwinsona, choć na pewno nie są to pulsacje, które chłopcy i dziewczęta przy stolikach musieliby rozwikłać przy pomocy suwaków logarytmicznych.
Z uśmiechem Paul i Simon grają swoje genialne w swej prostocie partie, przy czym postać z obrazu "Wrzask o poranku" chwilami ze zdumieniem spogląda na Paula, gdy ten gra taki big beat z lat 60 tych, a może nawet funk for fun  na swoim basie jak w The Tormentor. Ten klub nie ma okien, ale światło się wlewa ostrymi ciepłymi strumieniami w She Got the Devil Inside i to tak alternatywnie, że bardziej alternatywnie być nie może. Tak w stylu studenckiego campusu i to takiego gdzieś osadzonego w czasach, gdy główny czas antenowy programów telewizyjnych zajmowały wieści z Wietnamu. Ciepło i słonecznie i tak ciepło, że nawet Somersby się zaczyna grzać w szklankach z niebieskiego szkła.
Taneczny rytm uniwersalizmu muzycznego lat 80tych, bez cekinów, świecących kurtek i stroboskopowych efektów wizualnych to motyw przewodni Winner Takes Nothing i ten niesamowity nowy wokalista Ash Elliott. Kto to jest ten Ash? Zresztą nieważne, tak czy inaczej od teraz będę go z daleka pozdrawiał, gdy spotkam na ulicy. Ta plątanina tytanowych rurek dzięki niemu się jarzy elektrycznymi refleksami na całej długości. Chłopcy z Leeds absorbują w sposób niezobowiązujący, przykuwają uwagę bez nachalnego szarpania za rękaw w refrenie Here Comes Chaos, łamiąc rytm w zwrotkach. Jakie to brytyjskie i jakie awangardowe, oczywiście na miarę lat 70tych XX wieku. Czy można zagrać NWOBHM w alternatywnym sosie? Można i jedna z dziewczyn z purpurowymi włosami doskonale rozumie sens Watch It Burn. Jej dziadek w 1980 nagrał singla dla Neat Records z zespołem, którego nazwy już dziś nikt nie pamięta.
W As Death Rains from the Sky dramatyzm i heroizm nie jest przerysowany. Nie może takim być, bo chłopcy i dziewczęta przy stoikach unikają okazywania swoich uczuć, ale zaczynają rytmicznie potrząsać głowami przy niesamowitej, kosmicznie zakręconej partii instrumentalnej.

Ten koncert nie jest zbyt długi. Nieco ponad pół godziny futurystycznego mixu THE BEATLES, COCKNEY REJECT i czego tam chcecie z tego, co jest heavy metalem, rockiem i pop.
Somersby to tylko alternatywa dla piwa, ale tym razem smakuje nad wyraz dobrze, a nawet powiedziałbym, wyśmienicie.


ocena: 9,5/10

new 20.06.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości  Matta Baldwinsona i Dream Tröll
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości