Crimsonfire
#1
Crimsonfire - Crimsonfire (2005)

[Obrazek: R-4816483-1520513398-4223.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Eternal Days 04:17
2.A New Dawn 04:46
3.Reign in Fire 04:53
4.Morning of the Magicians 07:04
5.The Age of Aquarius 06:11
6.Empire of Fear 04:48
7.Darkside to Sanity 06:28
8.Region of Legends 06:24
9.Tears in a Greystorm 07:14
10.The Rising Sands 07:09

rok wydania: 2005
gatunek: melodic power metal
kraj: Australia

skład zespołu:
Louie Gorgievski - śpiew
Anthony Tabone - gitara
Paul Yoannidis - gitara basowa
Domenic Pinto - perkusja 
Dianne Malichar - instrumenty klawiszowe

Louie Gorgievski uznawany jest i zresztą słusznie, za jednego z najlepszych australijskich wokalistów, jest jednak również wokalistą, który pojawia się płytach zdecydowanie zbyt rzadko. Poza Australią stał się bardziej znany po serii występów w EMPIRE OF EDEN Stu Marshalla w latach 2009-2012 i jego macierzysty zespół CRIMSONFIRE dla wielu pozostaje faktycznie nieznany. Tymczasem jest to grupa, którą można uznać obok DUNGEON i PEGAZUS za jednego z pionierów power metalu w Australii. Zespół powstał w Melbourne w roku 1997, pierwsze nagrania demo zaprezentował w roku 2000 a swój debiut zatytułowany po prostu "Crimsonfire" w październiku 2005 nakładem Majestic Rock, która w tym czasie była najważniejszą firmą promująca australijski metal w świecie. W tym samym czasie album ten ukazał się także w Japonii.

CRIMSON FIRE obrał własną drogę proponując power metal z umiarkowanym tempie, z masywnymi klawiszami na planie drugim i spokojnym rozgrywaniem całości przez gitarzystę Tabone. Cały skład to solidni instrumentaliści i stawiają na grę zespołową, a równocześnie słychać, że grają cały czas pod Louie. Trudno się dziwić, bo to najmocniejszy punkt ekipy, doskonale operujący głosem w średnich rejestrach i w wielu momentach przypominający style Bruce Dickinsona, choć o mniejszej ekspresji.
CRIMSONFIRE stawia na melodie, po części w tradycji brytyjskiego tradycyjnego heavy metalu, ale poprzez wykorzystanie instrumentów klawiszowych wszystko nabiera cech australijskiego metalowego synkretyzmu. By zainteresować słuchacza nie potrzebują specjalnie podkręcać tempa i stosować galopad. Znakomite melodie i wyważone chwytliwe refreny wybornie odśpiewane przez Gorgievskiego przykuwają uwagę elegancją i wysmakowanym wykonaniem.
Do takich kompozycji można tu zaliczyć Eternal Days czy też Region of Legends o epicko-rycerskim zacięciu.
Jest w tym także nieco nienachalnie podanej progresji, ciekawie podanej z delikatnymi nawiązaniami do IRON MAIDEN w A New Dawn, Reign in Fire z partią panina i symfonicznych klawiszy oraz w szybszym, dynamicznie rytmicznym The Age of Aquarius. Mniej udany jest w tej kategorii Empire of Fear, ale na zakończenie w tej opcji pokazują dużą klasę w The Rising Sands. Ogromne wyczucie temp i stylu! W najdłuższych utworach takich jak Morning of the Magicians czy nastrojowym Tears in a Greystorm w łagodnych pasażach klawiszowych i melancholijno - refleksyjnym klimacie przypominają znakomity australijski VANISHNG POINT i trzeba przyznać, że ta kobieca ręka na klawiszach ma tu swój zdecydowany muzyczny urok. Refleksyjny i mocno obudowany pianinem Darkside to Sanity początkowo niemal balladowy, rozkręca się bardziej z w drugiej części, ale i tu grupa nie przekracza pewnego progu szybkości. Tak, CRIMSONFIRE to zespół temp umiarkowanych. No i są tu hammondy lub coś co bardzo je przypomina.

Mix, mastering i produkcja to dzieło Endeal Riversa znanego australijskiego inżyniera dźwięku, który nieco inaczej realizuje powierzone mu albumy niż np Lord Tim czy Stu Marshall i jest to brzmienie łagodniejsze. Tu słychać podobny mastering jak w przypadku VANISHING POINT szczególnie tego z 2007, który Rivers także realizował w swoim studio. Tak czy inaczej w żadnym momencie CRIMSINFIRE nie wchodzi na obszary soundu heavy power.

Ta płyta jest na pewno godna polecenia fanom IRON MAIDEN po roku 2000, choć wydaje się że Australijczycy grają jednak bardziej elegancką i wysublimowaną muzykę w tym nurcie. Jest to jedyny album CRIMSONFIRE, choć po wydaniu tego debiutu wydawało się, że ten zespół będzie wstanie wypełnić lukę po PEGAZUS i DUNGEON. Tak się jednak nie stało i jedynie w roku 2014 grupa zaprezentował kilka nowych kompozycji na EP "Arise To Chaos".


ocena 8,8/10

new 25.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości