Helker
#1
Helker - Metamorphosis (2019)

[Obrazek: R-13708310-1559474942-9333.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Resurrection 01:05       
2. Ride the Winds to Immortality 04:05     
3. Chaos 04:37     
4. Shadows and Demons 03:52     
5. Running On and On 03:49       
6. Living Under Lies 04:46       
7. Virtual World 04:08     
8. No One Lives Forever 04:27     
9. Far Away 04:19       
10. No More Tears 03:51     
11. Fairy Tale 05:23     
12. Chaos (Tango version) 02:42

Rok: 2019
Gatunek: Heavy/Power
Kraj: Argentyna

Skład:
Aaron Briglia - śpiew
Mariano Ríos - gitara
Leo Aristu - gitara
Lucas Garay Basualdo - bas
Hernán Coronel - perkusja

PRIMAL FEAR tym razem postanowiło nie robić sobie dwuletniej przerwy i w 2019 nagrali kolejną płytę, ale nie w stylu ostatnich czterech, tylko bardziej w stylu swoich pierwszych płyt.
Tak najlepiej można opisać ten album w jednym zdaniu.
Kultowa ekipa z Argentyny powraca i zaszła poważna zmiana w składzie - odszedł Diego Valdez, a jego miejsce zajął bliżej nieznany Aaron Briglia.

Wybór niesamowicie trafiony. Co by nie mówić o Valdezie, to Briglia to kompletna kasacja na niemal każdym froncie.
Głosowo to Scheepers w najlepszej formie. Brzmi niemal identycznie i został wybrany idealnie do stylu, jaki tutaj obrali.
PRIMAL FEAR atakuje w Tides the Wind to Immortality, poprawia w Chaos, w którym Briglia śpiewa jeszcze lepiej!
Potem kolejny, wyborny i szorstki, niemiecki strzał heavy power w Shadows and Demons, gdzie wokalista kompletnie masakruje falsetem. Ile tutaj klasycznego PRIMAL FEAR jest, ale w Running On and On zbliża się bardziej do Owensa. Może sama kompozycja nieco prosta i tylko dobra, ale trudno tutaj zignorować jak świetnie to zostało zaśpiewane. To samo można powiedzieć o Living Under Lies, jest dobrze, ale nic ponad to i brzmi to bardziej jak dociążone RAINBOW, którego PRIMAL FEAR trzymało się z różnym skutkiem.
Virtual World to znów solidne masakrowanie PRIMAL FEAR z czasów Jaws of Death i Nuclear Fire, z kolei No One Lives Forever to prawdopodobnie miała być próba nagrania własnego Iron Fist in a Velvet Glove, ale tej kompozycji nic nie może przebić. Far Away jest niezłe, ale No More Tears to tradycyjne teutońskie zniszczenie i najlepsza tradycja PRIMAL FEAR.
Fairy Tale to bardzo dobre zamknięcie i typowy finał z solidnym, heavy metalowym solem.

Brzmienie inspirowane PRIMAL FEAR- wokalista i sekcja rytmiczna ustawieni idealnie, może aż zbyt idealnie, przez co gitary wydają się trochę płaskie i nie zabijają mocą. Pod względem solówek jest poprawnie i dobrze, ale bez przebłysków i perkusja z basem są znacznie ciekawsze.
Gwiazdą tutaj jest bez wątpienia Aaron Briglia, który nie tylko godnie zastąpił, ale i przebił Diego Valdeza. Kapitalny występ i Scheepers z najlepszych lat.
Kompozycyjnie jest różnie, ale nie schodzą poniżej poziomu dobrego, chociaż trzeba przyznać, że jest to granie jednak wtórne i kolejna płyta do dyskografii PRIMAL FEAR.
Aaron Briglia prowadzi to wszystko wzorowo i za to nie może być ocena niższa niż bardzo dobra.

Ocena: 8/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Helker - Somwhere in the Circle (2013)

[Obrazek: R-6200757-1515578376-5956.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Modern Roman Circus 03:54     
2. Just Be Yourself 04:27     
3. No Chance to Be Reborn 04:40     
4. Begging for Forgiveness 04:13       
5. Wake Up 04:02     
6. At the End of the Journey 03:29     
7. Ghosts from the Past 05:04     
8. Still Alive 03:56     
9. Flying 03:58     
10. Inside of Me 04:04
11. Dreams 04:34

Rok: 2013
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Argentyna

Skład:
Diego Valdez - śpiew
Mariano Ríos - gitara
Leo Aristu - gitara
Christian Abarca - bas
Hernán Coronel - perkusja

HELKER to zespół z dość długą historią, bo założony został w 1998 roku, wydając w 2002 roku debiut, pozostając jednak zupełnie niezauważonym i znanym jedynie lokalnie.
Sytuacja się zmienia w 2013 roku, kiedy to zespół postanawia nagrać płytę nie tylko w języku hiszpańskim, ale i w wersji angielskiej, co okazało się bardzo dobrym posunięciem.

Muzyka, jaką zagrali to PRIMAL FEAR, utrzymany głównie w klimacie pierwszych trzech płyt.
Zespół nawet nie próbuje ukrywać swoich inspiracji i to słychać już w Modern Roman Circus z bardzo jasno zaznaczoną melodią i cytatem. To jest album cytatów, bo ile razy słyszało się już Just Be Yourself już nawet nie w wykonaniu PRIMAL FEAR, ale innych zespołów niemieckich? Prawdopodobnie więcej, niż powinno, ale jak dobrze się takich typowych, pozytywnych refrenów słucha! Świetny, typowy kontrast ostra zwrotka/łagodniejszy refren. Jest i typowy rocker No Chance to be Reborn, ale to już jest jednak aż nazbyt wtórne i nie tak mordercze jak Begging for Forgivness, gdzie gościnnie zaśpiewali Ralf Scheepers i Tim 'Ripper' Owens! Fantastyczny walec z dobrymi solami i genialnym, płynnym przejściem! Typowy, bardzo dobrze zagrany PRIMAL FEAR!
Wake Up to klimaty Nuclear Fire, ale tutaj zabrakło drapieżności i pazura. To mogła być dobra kompozycja, gdyby była zagrana ostrzej i pewniej, a tak to momentami nawet Valdez brzmi jakby zeszło z niego powietrze, bo sekcja rytmiczna to bez wątpienia była bez śniadania. Moc powraca w At The End of the Journey z bardzo mocną gitarą i tutaj jest pierwiastek Seven Seals w refrenie. Na plus bardzo dobre sola i to prawdopodobnie są najlepsze na płycie. Jest i próba zmierzenia się z Iron Fist in a Velvet Glove i trochę ducha Born Again w Ghosts From the Past i jest to niezłe, ale zagrane nieco siłowo, podobnie nieco chałupniczy Still Alive. Flying to ballada, mocno przywodząca na myśl Seven Seals przez wykorzystanie sampli, ale i jest tutaj coś z USA w gitarach i sposobie poprowadzenia kompozycji.
Granie szybsze i energiczne powraca w Inside of Me i tu jest już i typowe tempo PF i refren, tylko tutaj zabrakło trochę płynności, słychać to szczególnie przy pierwszym refrenie, który nagle się urywa.
Na koniec, typowe dla PRIMAL FEAR granie pod RAINBOW i tutaj można powiedzieć to samo, co o formacji Sinnera - granie RAINBOW lepiej zostawić dla RAINBOW.

Gościnnie zaśpiewał Scheepers, producentem był Matt Sinner, a za brzmienie odpowiada Achim Köhler. Ta płyta od początku do końca była tworzona jako kolejna do dyskografii PRIMAL FEAR i tutaj cytaty nie były hołdem czy dziełem przypadku, a działaniem wyliczonym i w pełni zamierzonym.
Valdez śpiewa bardzo dobrze, choć czasami siłowo, sekcja rytmiczna daje radę, chociaż czasami grają jakby zabrakło im pary, a gitarzyści są nieźli i czasami zaskoczą jakimś solem, ale w większości to raczej rutyna. Gdyby ten album pojawił się w latach 2006 - 2011, to byłby fenomen, jednak przy obecnym powrocie do formy PRIMAL FEAR, wypada to trochę blado.
Lepsze niż słabsze płyty Niemców, ale do tych bardzo dobrych jednak zabrakło.

Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Helker - Firesoul (2017)

[Obrazek: R-10275013-1494512960-3658.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Genesis (Intro) 01:11       
2. Fight 03:12       
3. For All the Eternity 04:02     
4. Playing with Fire 04:26     
5. The One 05:16     
6. Where You Belong 04:07     
7. You Are in My Heart 04:58       
8. Empty Room 04:10     
9. Leaving Out the Ashes 03:53     
10. Stay Away 03:14     
11. Break Your Chains 03:37     
12. Firesoul 03:52       
13. Rise or Fall 04:05       
14. Neon Knights (Black Sabbath cover) 03:42

Rok: 2017
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Argentyna

Skład:
Diego Valdez - śpiew
Mariano Ríos - gitara
Leo Aristu - gitara
Christian Abarca - bas
Hernán Coronel - perkusja

HELKER po latach koncertów powraca do studia, aby nagrać kolejną płytę do dyskografii PRIMAL FEAR - przynajmniej takie chyba było zamierzenie.
Poprzednia płyta to był w większości przekrój 3 pierwszych płyt, tym razem dochodzi Black Sun, chociaż dodali moze trochę więcej thrashowej werwy i Seven Seals, ale i więcej SINNER. Dużo więcej.

Fight oparty na klasycznym fundamencie i melodyce PRIMAL FEAR bardzo dobry, z ryczącymi i wbijającymi w ziemię gitarami i całkiem niezłymi solami. For All Eternity to klasyczny, pozytywny i melodyjny refren PRIMAL FEAR, płynne przejścia i bardzo dobry śpiew Diego Valdeza, tylko szkoda, że refren tak krótko pociągnięty i można odnieść wrażenie, że przerywany jest dość brutalnie. Na plus bardzo dobre sola!
Potem jednak płyta zwalnia.
Heavy metal SINNER, jaki grywał czasami PRIMAL FEAR też jest w Playing with Fire i to brzmi średnio, podobnie jak The One, ale tam jest chociaż dobre solo. Może i jest coś z wolniejszego PRIMAL FEAR w Where You Belong, ale zostało to zagrane strasznie schematycznie.
W tym Sinner metal wydaje się to być takie nieco bez życia, może nawet trochę płaczliwie jak w You Are in My Heart. Początek Empty Room jest bardzo niepokojący z pianinem i Valdez w takim graniu trochę odstaje, potem jednak to się rozwija w stylu Diabolous z samplami i nawet melodyka jest dość podobna, ale jednak zagrane to zostało zbyt słodko i nie ma tego budowania napięcia i emocji z Seven Seals.
Zrywają z rockowym romansowaniem SINNER w Leaving out the Ashes, ale to znów wolna kompozycja i schematyczna, odżywają w mocnym Stay Away, w którym są pogłosy nie tylko PRIMAL FEAR, ale i momentami ICED EARTH, chociaż tutaj solo jest raczej przeciętne i bardzo oszczędne. Kolejnym mocnym ciosem jest Break Your Chains w klasycznym stylu, chociaż zagrane bardzo mocno i znów bardzo dobre sola.
Na zakończenie ostry Firesoul i szkoda, że nie starczyło zespołowi pomysłu na całą płytę w takim stylu i musieli uciekać się do repertuaru SINNER.
Są jeszcze bonusy, Rise or Fall niezły, ale za lekki, a cover klasyka zapewne tak by to zagrało PRIMAL FEAR.

Producentem znów był Sinner, za brzmienie ponownie odpowiadał Achim Köhler, który zrobił wszystko, aby to brzmiało jak mocna płyta PRIMAL FEAR, co oczywiście mu się udało.
Valdez śpiewa dobrze i bardzo dobrze, chociaż czasami brzmi rutynowo i nie na miejscu, szczególnie w momentach łagodniejszych. Gitarzyści grają ciekawsze sola niż poprzednio, a sekcja rytmiczna gra z dużą mocą i pod tym względem jest lepiej, niż poprzednio.
Szkoda tylko, że nie mieli za bardzo w czym zaszaleć i się wykazać i połowa kompozycji jest raczej przeciętna i schematyczna. 
Na szczęście w 2019 zaatakowali z siłą tornada, w schemacie podobnym do tej płyty, ale tam materiał został zagrany ze znacznie większym zdecydowaniem, bezkompromisowością i energią.
Tutaj jest tylko dobra płyta z drobnymi przebłyskami i niewiele ponad to.

Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz
#4
Helker - Cara o Cruz (2023)

[Obrazek: OTctNDg4Ny5qcGVn.jpeg]

Tracklista:
1. Caos mental 00:59     
2. El bien y el mal 03:44       
3. Revolución 04:10     
4. El último amanecer 04:04     
5. Guardianes de tu creación 04:01     
6. Abre tus ojos 04:42     
7. Reacción 04:12     
8. Gracias por tu amor 04:36     
9. Corazón de piedra 04:59       
10. Caminos inciertos 05:18     
11. Nunca es tarde 04:25     
12. Ni un golpe más 03:20     
13. Al borde del abismo 04:32       
14. Lejos de vos 04:36

Rok wydania: 2023
Gatunek: Power Metal
Kraj: Argentyna

Skład:
Matias Ochoa - śpiew
Mariano Ríos - gitara
Mauro Tranzaciones - gitara
Juan Manuel Acosta - bas
Hernán Coronel - perkusja


Po bardzo dobrym Metamorphosis HELKER nagrało kompilację Deja Vu w 2020 roku ze znakomitym Aaron Briglia, niestety bez żadnych nowych kompozycji. Briglia odszedł z zespołu w 2021 roku, a na jego miejsce powrócił Matias Ochoa, utalentowany heavy metalowy wokalista z EN-NEGRO i swojej raczej krótkiej kariery w HELKER w 2003 roku.
Po 4 latach, ale w końcu kolejny album powstał i został wydany 26 maja 2023 roku przez argentyńską wytwórnię Cuervo Records.

Coś z PRIMAL FEAR w tym pozostało, słychać w bardzo dobrym El bien y el mal, w którym  Matias Ochoa pokazuje swój mocny głos z bezbłędnymi wyższymi tonami. Typowo germański jest też szybki Revolución w stylu gry Zagłębia Ruhry. W tym pędzie są bardzo dobrzy, ale łagodniejsze kompozycje to już poziom tylko poprawny i El último amanecer daleko do utworów PRIMAL FEAR z okresu 2012-2016. Rockowy w stylu SINNER Guardianes de tu creación jest tylko dobry, podobnie Abre tus ojos oraz Corazón de piedra i coraz bardziej odnosi się wrażenie, że to album w większości spokojniejszy, z dużym naciskiem na melodie, ale bez blasku. Reacción jest dobry w ramach teutońskiego heavy utrzymanego w szybszych tempach, z wolniejszych dobrze prezentuje się Nunca es tarde, gdzie Ochoa jest w centrum.
Najlepsze jednak są ballady, Gracias por tu amor to absolutna moc i jak wspaniale śpiewa tutaj Ochoa jest godne podziwu. Nostalgicznie, ciepło jak w najlepszych kompozycjach PRIMAL FEAR. Drugim zniszczeniem jest utrzymany nieco w klimatach opowieści barda Lejos de vos. Z klimatów SINNER/PRIMAL FEAR bardzo dobrze wypada Al borde del abismo, ale torpedą jest Ni un golpe más. Trzy minuty zmasowanego ataku, mocno i agresywnie z prostym, dobrym refrenem, chociaż zabrakło tutaj jakiegoś bardziej treściwego popisu gitarzystów.
HELKER nie słynie z wirtuozerii gitarowej i tutaj nie jest inaczej. Można znaleźć parę ciekawych popisów, ale nie ma niczego, co by robiło piorunujące wrażenie, tak samo w pracy sekcji rytmicznej, która zagrała dobrze i niewiele można pod tym względem zarzucić.

Brzmienie jest bardzo dobre, selektywne z dobrze wyeksponowanym basem i Matias Ochoa na pierwszym planie. On jest tutaj głównym motorem kompozycji i atrakcją, nawet jeśli refreny i melodie mogły być lepsze.
Wokalnie wykonanie wyborne, zabrakło kompozycji i HELKER wycofał się do dobrze sobie znanych rejonów.
O zniszczeniu na miarę Metamorphosis mówić trudno, ale mimo nierówności to jest dobry LP i ciekawszy od Firesoul z 2017.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości