Primal
#1
Primal - Primal (2016)

[Obrazek: R-11697443-1520895640-5943.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Disorder 04:00
2.The Gates 04:41
3.Wisdom 04:24
4.The King 04:34
5.On Burns the Fire 04:35
6.Demolition 03:58
7.Freedom 05:57
8.Cautivos del sistema (V8 cover) 04:02
9.Nitro 01:52
10.Borderline 05:29
11.Afflictions 03:16
12.Someone Is Coming 04:01

rok wydania: 2016
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Alberto Zamarbide - śpiew
Glenn Rogers - gitara
Wagner Vincenzi - gitara
Sandy K. Vasquez - gitara basowa
Jorge Iacobellis - perkusja

PRIMAL to ekipa z Los Angeles, założona  w roku 2014 przez bardzo doświadczonych i zasłużonych muzyków sceny amerykańskiej, obecnych na niej od lat 80-tych. Zapewne najbardziej rozpoznawalną postacią jest gitarzysta Glenn Rogers znany DELIVERANCE, STEEL VENGEANCE, HERETIC, a także HIRAX, gdzie grał wraz z Argentyńczykiem Jorge Iacobellisisem. Sandy K. Vasquez to oczywiście Sandy K. Z kultowego BLOODLUST, występował także w grupie Neila Turbina oraz ostatnio w RUTHLESS. Z tego składu jedynie Wagner Vincenzi jest postacią mało znaną.
Doświadczeni instrumentaliści mają wsparcie doświadczonego, i to bardzo doświadczonego argentyńskiego wokalisty Alberto Zamarbide, który już na początku lat 80-tych XX wieku budował zręby heavy metalu w swoim kraju w legendarnym tam V8, a potem także w LOGOS.
W roku 2016 grupa przedstawiła swój album "Primal", który w marcu 2018 został wydany ponownie przez No Life 'til Metal Records.

PRIMAL gra heavy metal bardzo amerykański, ale nie można powiedzieć, że gra true czy traditional, bo jest w tej muzyce trochę odniesień do brzmień nowocześniejszych, mających swoje korzenie w fuzjach gatunkowych lat 90 tych, może nawet z pewnymi elementami stylów PANTERA czy HELMET, ale o dużej melodyjności, wspartej nastawieniem na sound potężny w gitarach i zdecydowanie grającej sekcji rytmicznej. Całość uzupełnia bardzo dobrze tu pasujący, średnio wysoki, klasycznie metalowy głos Zamarbide i na płycie nie ma denerwujących wrzasków i piszczenia, czyniącego nieraz heavy metal z USA zupełnie niestrawnym. Tu tempa są umiarkowane, kompozycje masywne i zwarte i ogólnie przypomina to w pewnym stopniu i HERETIC, i jeśli szukać późniejszych analogii, to także pierwsze płyty BEYOND FALLEN. Bardzo dobre są dosyć tradycyjne Disorder i The Gates (z delikatną partią instrumentalną) oraz spokojnie rozegrany Borderline, pełen soczystych riffów i gitarowych ornamentacji. Mocniejszy i gwałtowniejszy jest Wisdom, tu już takie nowsze trendy i tendencje są zdecydowanie bardziej słyszalne, szczególnie w stylu gry gitarzystów, podobnie zresztą jak w The King, który został jednak obdarzony melodyjnym classic metalowym refrenem. Bardzo klasyczny dla amerykańskiej estetyki heavy metalowej jest On Burns the Fire, wyrastający z atrakcyjnych korzeni rock/metalowych - w kwestii melodii, to taka najbardziej bujająca i przebojowa tutaj kompozycja. Interesująco prezentuje się Demolition w melodii i aranżacji, wyrastający z kolei z indie rocka, może nawet z grunge i to kolejna inspiracja latami 90tymi, jaką można wychwycić w stylu PRIMAL. Łagodny song Freedom nie jest może porywający, ale udany i bez denerwującego, przesłodzonego sentymentalizmu. Do tego dochodzi zgrabna szybka część druga, pełna pędu i energii. Do tego dochodzą na końcu dwie kompozycje bonusowe, z których Someone Is Coming robi jednak lepsze wrażenie. Argentyńskim akcentem jest cover V8, oczywiście zaśpiewany po hiszpańsku. To taka próbka, która może zainteresować tych, którzy tej bardzo popularnej w Argentynie grupy nie znają. Klasyczny, melodyjny heavy metal. Zwraca także uwagę udział słynnego Rudy Sarzo jako basisty w tej kompozycji.

Oceniać poziomu gry instrumentalistów nie ma powodu, bo to bardzo doświadczeni muzycy, którzy wiedzą co i jak chcą zagrać. Występ Alberto Zamarbide także bardzo dobry. Stalowy, głęboki sound gitar z pewnym dodatkiem ołowiu w brzmieniu jest solidny i to taki styl heavy metalowego brzmienia, który jest jednym z bardziej cenionych w stylu amerykańskim. Ten amerykański sound ukształtował argentyński inżynier dźwięku i producent Ignacio Elisavetsky.
Tego typu przedsięwzięcia, gdzie łączą siły muzycy znani, ale z różnych opcji i podgatunków, nie zawsze są udane. Tym razem jest to bardzo dobry zespół i bardzo dobra płyta z wyważoną, bez zbędnej agresji metalową muzyką.

ocena: 8/10

11.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Primal - Humachine (2023)

[Obrazek: 1109975.jpg?0817]

tracklista:
1.The Cage 04:33
2.Humachine (Heavy Toll) 04:54
3.Firefighter 03:45
4.Unleash In Madness 05:28
5.End Times 04:16
6.Warrior's Code 04:33
7.Savior 05:02
8.Infernal Nightmare 05:42
9.Betrayal 04:06
10.Bantu's Victory 00:34
11.Ever 05:14

rok wydania: 2023
gatunek: heavy/power/thrash metal
kraj: USA

skład zespołu:
Alberto Zamarbide - śpiew
Glenn Rogers - gitara
Cesar Ceregatti - gitara basowa
Jorge Iacobellis - perkusja


Przypomina o sobie PRIMAL z Los Angeles. Wytwórnia Roxx Records 31 marca przedstawi drugi album formacji złożonej z doświadczonych muzyków, przy czym jest w składzie jedna zmiana - to nowy basista Cesar Ceregatti, Brazylijczyk, który niegdyś z Glennem Rogersem grał w STEEL VENGEANCE. Warto też dodać, że Rogers tym razem gra na gitarze sam i grupa skurczyła się do kwartetu.

W roku 2016 zespół przedstawił heavy metal o różnych, tak tradycyjnych jak i bardziej nowoczesnych inspiracjach, w 2023 jednak tych inspiracji brak. Dokładniej mówiąc jest to muzyka monolityczna w formie przekazu heavy/power, ale taka, której do niczego konkretnie odnieść nie można. Czyli oryginalna i swoista? Niestety nie - raczej po prostu bez wyrazu. Sprawność warsztatowa  doświadczonej ekipy jest niepodważalna, a Alberto Zamarbite śpiewa może nawet lepiej niż na albumie poprzednim, ale te kompozycje wykazują brak pomysłu na melodie, nawet takie twardsze i ostrzejsze w przekazie, charakterystyczne dla power z USA. Czasem takie echa EXODUS z "Force of Habit" się tu słyszy jak w The Cage, jednak do melodii z tamtej wspaniałej płyty to jest tu bardzo daleko. No, nie zapada w tym obszarze nic w pamięć. Dużo po prostu gitarowego poprawnego power/thrashu
Nie są specjalnie agresywni, może nawet za bardzo przesadzają z tą łagodnością miejscami w miarowych, niezbyt szybkich Humachine (Heavy Toll) i Savior oraz umieszczone na zakończenie Ever o cechach refleksyjno-heroicznej semi ballady. Nieco szybsze tempa i mocne ataki riffowe w Firefighter czy End Times wychodzą im dobrze, czeka się jednak przynajmniej na jeden solidny, chwytliwy, zapadający w pamięć refren. Banalnego heavy/thrashu nie brakuje w Unleash In Madness oraz w Betrayal (coś ze starego TESTAMENT), power/thrashowy Warrior's Code ubarwiają bardziej tylko ornamentacje gitarowe i dobre solo... Jakąś bardziej mroczną atmosferę budują w przygniatającym Infernal Nightmare i pod tym względem jest to najbardziej wyrazista kompozycja z tego albumu, ale nie jest bardzo dobra.

Produkcja jest wyborna. Kapitalny, metaliczny bas, ostra selektywna perkusja, gitara jak ciężka piła łańcuchowa. Rob Colwell, znany przede wszystkim z masteringu albumów christian metalowych, tu postawił na sound daleki od anielskiej łagodności i wyszło świetnie.
Poza tym jednak mało interesująco. Po prostu przeciętny album z amerykańskim metalem, który próbuje się plasować w obszarze melodyjnego i nieekstremalnego, ale do zaoferowania w sferze kompozycyjno - aranżacyjnej ma niewiele.


ocena: 6,2/10

new 12.03.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Roxx Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości