Cyntia
#1
Cyntia - The Endless World (2012)

[Obrazek: R-8799380-1469015395-9742.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Moonlight Roulette 05:55     
2. 色葬和音 04:16     
3. The Endless World 04:25     
4. Run to the Future (Album Version) 04:11     
5. Through the Fire and the Desire 05:10     
6. 黎明 05:37     
7. Beyond the World 04:25     
8. Meteor Calling 05:56     
9. Shaman Dance 04:45     
10. Voice (Album Version) 06:48     
11. 幻覚の太陽 08:54     
12. Bittersweet Nightshade 03:30

Rok: 2012
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Saki - śpiew
Yui - gitara
Kanoko - perkusja
Ayano - instrumenty klawiszowe, pianino

CYNTIA powstało w 2011 roku w Tokio i założone zostało przez gitarzystkę Yui i perkusistkę Kanoko przy okazji spotkania na planie teledysku LIV MOON. Skład zebrał się dość szybko, jednak problemy zdrowotne basistki Airi zmusiły ją do odejścia z zespołu, dlatego też prawdopodobnie na okładce są cztery panie i można przypuszczać, że partie basu zostały zagrane przez Azu, która w tym czasie była jeszcze muzykiem sesyjnym w grupie.
Samej okładki raczej nie ma co komentować, bo w przypadku takich zespołów to standard.

ALDIOUS wywołał swego rodzaju sensację i niedługo po ich debiucie Japonia zaczęła obradzać w zespoły tego typu i  CYNTIA jest kolejnym do kolekcji, jednak melodie są wyraźniej zaznaczone, chociaż Moonlight Roulette nawet jak na takie zespoły jest zagrany dosć mocno i gniecie pracą sekcji rytmicznej. Podobnie może zaskakiwać nieco pod SONATA ARCTICA szybki 色葬和音, ale w niektórych szybszych kompozycjach się gubią, jak w 黎明 z fatalnym refrenem, w którym jest SA, ale może i coś z THAUROROD czy DRAGONFORCE.
Jakieś tam pogłosy GALNERYUS też występują, ale bardziej w stylu kompozycji Yuhki i najbardziej to słychać w Bittersweet Nightshade i może coś w Meteor Calling, chociaż tutaj na plus wybija się raczej tło niż refren. Jest też i metal poprawny, który nie wzbudza emocji jak Run to the Future i Through the Fire and Desire, są i utwory okropne i przesłodzone Shaman Dance i Beyond the World.
Jednak są tutaj dwie miłe niespodzianki. Pierwszą jest 幻覚の太陽 i patrząc na długość kompozycji to zdumiewające, jak dobrze została poprowadzona i to jak skromnymi i prostymi środkami. Nie jest to w żadnym razie arcydzieło, ale prosta melodia i refreny trzymają do końca, i to mimo sztampowości i dziesiątek, jeśli nie setek albo tysięcy zespołów, stosujących te zagrywki.
Prawdziwą perłą albumu jest jednak bez wątpienia tytułowy The Endless World. Pięknie, po prostu pięknie zagrany, rozmarzony przykład melodic metalu. Prawdziwy hit i po części szkoda, że więcej takich kompozycji nie ma na tym albumie. Typowe, japońskie cukrowanie, ale wykorzystane prawidłowo i nie zbiera się na mdłości. Jednocześnie chyba najlepszy występ Saki na płycie.

Brzmienie jest bardzo dobre i jego selektywność, tak jak ustawienie sekcji rytmicznej zaskakuje. Bas jest świetnie słyszalny, a perkusja momentami zabija mocą.
Technicznie daleko w tyle za LOVEBITES, ale refreny i melodie znacznie lepsze.
Zespół bardzo szybko wspiął się na szczyt list przebojów i został przygarnięty przez sporą japońską wytwórnię Victor.
Może daleko tej płycie do wybitnej, ale jest chociaż jeden killer z prawdziwego zdarzenia i jako muzyka relaksacyjna czy tła się sprawdza.

Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości