Hellhoundz
#1
Hellhoundz - The Battle of the Somme (2020)

[Obrazek: R-14724070-1580349117-1344.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Burning Witches 04:55
2.Midnight in the Garden of Good and Evil 04:51
3.Merciless Blade 04:59
4.Hounds of Hell 05:45
5.The Gunslinger 04:36
6.Gargoyle 04:52
7.When the Night Begins to Rise 04:01
8.Desert Rider 03:56
9.The Battle of the Somme 09:39

rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: Brazylia

skład zespołu:
João Junior - śpiew
Renan Magalhães - gitara
Joe Wilson - gitara
Augusto Filho - gitara basowa
Rodrigo Magnani - perkusja

Brazylijskie zespoły grające tradycyjny heavy metal praktycznie zawsze mają jakieś bardziej znane odpowiedniki w Europie lub Ameryce. HELLHOUNDZ z Fortaleza debiutuje wydanym nakładem własnym albumem w styczniu 2020 i tu szukając analogii, to odnajdziemy je we włoskim WHITE SKULL z Gabarro, tym bardziej, że ostry i drapieżny oraz dosyć wysoki wokal João Juniora to podobna maniera jak Gabarro. Do tego można dodać heavy/power metalową, mocną stylistykę przekazu innego włoskiego ANTHENORA i w zasadzie obraz jest pełny.

Gdy się gra taki zdecydowany, gitarowo nastawiony heavy metal, do tego w bardzo dobrym, soczystym brzmieniu (bo ta płyta wyprodukowana została więcej, niż bardzo dobrze), to wartość albumu opiera się o jakość melodii i ogólne wykonanie. Solidni gitarzyści grają solidne sola, a konkretna i twarda sekcja rytmiczna tworzy zdecydowane tło o odpowiedniej głośności. Wokalnie w sumie tak sobie, bo śpiew w stylu Gabarro ma umiarkowaną liczbę zwolenników.
Te melodie są mniej lub bardziej wyraziste, a gdy mniej (Burning Witches, Midnight in the Garden of Good and Evil, Gargoyle czy When the Night Begins to Rise) to po prostu mamy poprawne i sprawnie zagrany heavy metal tradycyjny. Dynamiczniejsze riffowanie i już mimo, że melodia jest raczej ograna, to pojawia się bardzo dobry Desert Rider. Jednak gdy jest coś więcej, jakaś metalowa iskra heroizmu i stylu rycerskiego, to HELLHOUNZ są bardzo atrakcyjni w dumnym i bezwzględnym Merciless Blade. Przeciętny wokal nie nadąża za świetnymi dynamicznymi riffami Hounds of Hell i bardzo to słychać w wolniejszym refrenie, ale bardzo udany ogólnie, zdecydowany i drapieżny gniotący ostrymi akordami The Gunslinger jest już dobrany z wokalem wybornie. Najbardziej potoczysty kawałek na płycie zdecydowanie w manierze heavy/power.

Najwięcej grupa z pewnością napracowała się przy epickim heavy kolosie The Battle of the Somme i tu sieją absolutne zniszczenie, opowiadając o tej jakże krwawej bitwie I Wojny Światowej. Nasuwają się od razu porównania z Battle Of Waterloo RUNNING WILD na samym początku, potem jest surowe i twarde, ociekające battle epiką granie i wszelkie wcześniejsze potknięcia na tym albumie się z miejsca zapomina, zwłaszcza przy potężnym classic heroicznym refrenie. Jest tu także miejsce na łagodną pełną zadumy partię, zrobioną z wielkim wyczuciem i starannością, piękne dramatyczne solo gitarowe i lepszy, mniej manieryczny wokal Juniora. I dudy na końcu...

Na ogół traditional heavy debiuty z Brazylii ostatnich lat nie są zbyt interesujące. HELLHOUNDZ stanowi jeden z nielicznych pozytywnych wyjątków.


ocena: 7,5/10

new 3.02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości