Archon Angel
#1
Archon Angel - Fallen (2020)

[Obrazek: 134302-Archon-Angel-Fallen.jpg]

tracklista:
1.Fallen 04:24
2.The Serpent 04:47
3.Rise 04:27
4.Under the Spell 05:10
5.Twilight 05:48
6.Faces of Innocence 05:01
7.Hit the Wall 03:32
8.Who's in the Mirror 04:53
9.Brought to the Edge 04:28
10.Return of the Storm 07:23

rok wydania: 2020
gatunek: progressive melodic heavy metal
kraj: International (USA/Włochy/Francja)

skład zespołu:
Zak Stevens - śpiew
Aldo Lonobile - gitara
Yves Campion - gitara basowa
Marco Lazzarini - perkusja
Antonio Agate - instrumenty klawiszowe

W roku 2019 giganci progressive power z Włoch, wsparci przez francuskiego basistę NIGHTMARE połączyli siły z super gigantem z USA i tak powstał ARCHON ANGEL. SECRET SPHERE (Aldo Lonobile, Marco Lazzarini, Antonio Agate) i Zak Stevens (SAVATAGE, CIRCLE II CIRCLE) to mieszanka niezwykle ekscytująca, co pokazuje wydany w lutym 2020 przez Froniters Records album "Fallen".

Włosi odstąpili od power metalowej formy przekazu, Zak zaśpiewał kompozycje bardziej melodyjne i przystępne, niż w CIRCLE II CIRCLE i ten kompromis momentami po prostu zadziwia. Jeśli jest jakiś wzorzec stylu progressive melodic heavy metal, to ten album pasuje do niego idealnie.
To pianino i pompatyczny łagodny początek Fallen bardzo przypomina klasyczne intra SAVATAGE a potem jest tylko lepiej. Wspaniały song pełen rozmachu wokalnego Zaka i niezwykle ciepłych emocji. A do tego ten monumentalizm i uroczysty klimat, który jest wyznacznikiem całej płyty. Wspaniałe rozpoczęcie i można nawet lekko przymknąć oko na kolejny, nieco mniej interesujący The Serpent, choć to także bardzo dobra kompozycja, taka bliższa posępnemu, epickiemu stylowi progresywnych grup z USA z bogatym klawiszowym planem drugim. Potem dynamiczny i pełen przebojowości Rise, kapitalna odpowiedź na melodyjny heavy power THE FERRYMEN. Potęga Under the Spell, przecież równocześnie pastelowego, jest niezaprzeczalna. Przypominają się największe melodyjne progresywne hity SAVATAGE. Po prostu przepiękne! I zaraz potem patetyczny, epicki bardziej amerykański jeszcze mocny i potoczysty Twilight z doskonałym solem Lonobile i jest to lepsza strona tego, co zagrali w The Serpent. Łagodne wyciszenie w nostalgicznym i melancholijnym refleksyjną melodią  Faces of Innocence interesujące, choć ta melodia do szczególnie oryginalnych nie należy i ta kompozycja jest słabsza od poprzedzających. Zdecydowanie nadrabia pulsujący wybornym basem Campiona Hit the Wall, który brzmi odważnie w tym dosyć konserwatywnym towarzystwie i tu chyba jedyny raz europejscy instrumentaliści są na planie pierwszym w stosunku do wokalu. Świetnie prezentuje się elegancki i pompatyczny, a zarazem naznaczony piętnem smutku Who's in the Mirror i tu Zak daje wspaniały popis śpiewu epickiego. Arcymistrz! Do tego brawurowa część instrumentalna z Lonobile w roli głównej i jest to jeden z killerów tego albumu.
Akustyczna ballada umieszczona została niemal na końcu i ładunek epicki jest tu ogromny. Zazwyczaj tego rodzaju kompozycje z dalekim planem klawiszowym bywają schematyczne i blade, tu jest jednak inaczej. To pełna muzycznych niuansów, poruszająca opowieść na najwyższym poziomie, gdzie cały ciężar spoczywa na Stevensie i on ten ciężar udźwignął bez trudu. A na zakończenie fenomenalny i niepowtarzalny styl SAVATAGE łączy się z czymś bardziej heroicznym w pełnym rozmachu finale Return of the Storm i tu jest najwięcej z włoskiego power metalu fantasy. Bardzo ciekawa progresywna partia klawiszowa jest dodatkową ozdobą tej kompozycji.

Choć cała ekipa gra doskonale i Lonobile gra wiele rzeczy, których nie grał w SECRET SPHERE, to gwiazdą jest będący w fenomenalnej formie Stevens. Cały Stevens z dalekim zasięgiem, z dramatyczną, a zarazem w pełną mocy intonacją. No po prostu ten Stevens z dawnego SAVATAGE w najlepszej formie. Brzmieniowo coś pośredniego pomiędzy SAVATAGE z czasów Stevensa a CIRCLE II CIRCLE i na pewno specyficznego soundu  włoskiego progressive power tu nie ma. Dosyć twarda gitara, średnio głośna perkusja, wysunięty do przodu Stevens. Sound prosty, bez nowoczesnej elektroniki, wyrazisty.

Wyborny album z tradycyjnym ujęciem progresywnego grania z epickim zacięciem.


ocena: 9,1/10

new 15.02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Archon Angel - II (2023)

[Obrazek: NTMtMjM0Mi5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Wake of Emptiness 05:22
2.Avenging the Dragon 04:00
3.Fortress 04:36
4.Quicksand 05:01
5.Away from the Sun 04:03
6.Afterburn 04:48
7.I Will Return 04:00
8.One Last Reflection 04:31
9.Bulletproof 03:25
10.Shattered 04:18
11.Lake of Fire 06:08

rok wydania: 2023
gatunek: heavy metal
kraj: International (USA/Włochy)

skład zespołu:
Zak Stevens - śpiew
Aldo Lonobile - gitara
Nicola Mazzucconi - gitara basowa
Marco Lazzarini - perkusja
Alessandro Del Vecchio - instrumenty klawiszowe

Trochę się zmienił skład w tej jakże frapującej muzycznie ekipie i teraz to Zak i sami Włosi - przy tym, jakże utytułowani. Jest Nicola Mazzucconi (EDGE OF FOREVER, SUSTORM, LABYRINTH) i skoro jest on, to jest i Alessandro Del Vecchio. Oczywiście to Frontiers Records jest wydawcą tego albumu, a premiera to kwiecień 2023.

Nieprawdopodobny killer otwiera ten album. Wake of Emptiness to szczyt epickiego, lekko mrocznego i niesamowicie melodyjnego grania w wolnym tempie i z monumentalnym refrenem. Kapitalnie to wyszło i do tego w jak genialnej formie wokalnej jest Zak Stevens, zachwyt po prostu. Dewastujące, pełne treści solo Lonobile, wspaniały dyskretny plan klawiszowy Alessandro Del Vecchio w poetyckiej manierze z lekko symfonicznym rysem z orkiestracjami autorstwa Antonio Agate. Powtarzam - nieprawdopodobny hit metalowy! A przecież płyta była pilotowana przez jakże łagodnie nastrojowy Fortress, udany ale nie zwiastujący, że na tym albumie można usłyszeć takie rzeczy jak Wake of Emptiness! W pierwszej części albumu znajduje się także Avenging the Dragon i spowity posępnym mrokiem, chłodniej wykonany jest bardziej kontynuacją epickiego grania Wake of Emptiness niż wstępem do Fortress zorientowanego na bardziej rock/metalowego słuchacza. Gdy rozbrzmiewa Quicksand i gość Chris Caffery gra jako zaproszony gitarzysta tradycyjny rycerski heavy bardzo dobrej próby to już jasne jest, że progresywność nie jest cechą tego albumu i ARCHON ANGEL odwołuje się do uniwersalnej retoryki traditional metalu. No, może sama końcówka zaskakuje tym, jak jest metalowo twarda i bezwzględna... Z rozmachem zrobiony został Away from the Sun i może te aranżacje także orientalne, tak zróżnicowane i różnie prowadzony wokal główny oraz dodatek akcentów symfonicznych wskazują na głębiej ukryty progresywny fundament, ale na pewno o ekspozycję tego tu nie chodzi. Epicko jest! W sumie to nie podejrzewałem Zaka o takie wyczucie w śpiewie z kategorii epic/heroic. No, ale naprawdę wybitny wokalista potrafi zaśpiewać wszystko. Natomiast oczywiste było, że Zak zniszczy gdy pojawiają się pierwsze kapitalne akordy Afterburn i to jak się one przeplatają z zasadniczą linią melodyczną, to już zasługa talentu Lonobile jako gitarzysty. Bogato jest w tej kompozycji, choć przecież nie trwa zbyt długo. Ostre mocne zagrywki gitarowe to istota I Will Return, a rozległy pełen emocji heroicznej wokal Stevensa dodaje tu jeszcze więcej wciągającej melodyjności. I dumnie i epicko jest w One Last Reflection z pewnymi celtyckim akcentami i tu akurat to styl melodii zmienia się nagle na classic USA, a refren też jest nader interesujący w tej poetyckiej muzycznej otoczce, a do tego bez odchodzenia od tradycyjnego heavy metalu. Tylko solo takie bardziej w progresywnym stylu się tu pojawia. Bulletproof to pewne odejście od classic heavy mamy we wspomaganym pianinem i gitarą akustyczną Bulletproof. Delikatnie i jakoś się to zbliża do późnego SAVATAGE. Jedno odstępstwo na rzecz grania progresywnego, przy tym z zachowaniem stosownej dawki melodii. Jednak ogólnie najsłabszy punkt tej płyty. Taka urocza perełka melodyjnego metalu to Shattered i jest to pokaz, jak to można zrobić bez uciekania się do prostackiego hard rocka. Taki mocniejszy w wyrazie AOR i jest to perfekcyjne. Zaciera natychmiast nie najlepsze wrażenie po Bulletproof. Jak pięknie tu śpiewa Zak Stevens!
A na koniec tak swobodnie i na luzie Lonobile prowadzi gitarą Lake of Fire, rozbudowany, ale nie ponad miarę, melodyjny i bujający w rytm tej wydzielające jasne słoneczne, promieniowanie gitary. A Alessandro buduje plan drugi. Czy to jest metal progresywny? Raczej nie, bo tu są proste rozwiązania dla tej łagodności. Tu bez rycerskiego zacięcia, ale przez to album zyskuje na różnorodności klimatu.

Producentem jest Aldo Lonobile i jest perfekcyjna. Jest perfekcyjna, bo rzadko się słyszy metal tak tradycyjny w tak tradycyjnym, a jednocześnie wypolerowanymi dopieszczonym w każdym szczególe brzmieniu. Gitara miażdży, ale nie ryczy, perkusja wbija w ziemię, ale nikogo nie zagłusza, bas to samo. Ekipa Mistrzów spisała się na medal i dobrze, że jest wśród tych medalistów także Lonobile, który w ubiegłym roku zaliczył spektakularną wpadkę grając na nowej, zupełnie nieudanej płycie RING OF FIRE. Tu w ARCHON ANGEL błyszczy pełnym blaskiem.
"II" to nieco inny album niż "Fallen", może prostszy, ale wcale przez to nie mniej atrakcyjny.


ocena: 9/10

new 14.04.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości